Bohater szalony

Obrazek użytkownika Bielinski
Kultura

Poprzednio pisałem o nadziei odczytania zagonionych dzieł wielkiej greckiej poezji czy filozofii. Odczytanie z popiołów – ze spalonych zwojów przechowanych pod popiołami Wezuwiusza niby w kapsule czasu – zdaje się możliwe dzięki nowym technologiom. Postęp w nauce czy technice jest wielką wartością, temu nie da się zaprzeczyć. Lecz, czy my ludzie żyjący w XXI wieku różnimy się od tych, co żyli w czasach cesarstwa rzymskiego, czy… wojny trojańskiej? Czy warto się trudzić? Oto czytam jedną z ocalałych tragedii Sofoklesa. Sofokles (496 – 406 rok p.n.e.) był autorem około 123 tragedii. „Ajas” jest pierwszą napisaną sztuką Sofoklesa z siedmiu, które przetrwały do naszych czasów. Jak twierdzą uczeni filologowie, „Ajaks” powstał krótko przed „Antygoną” napisaną około 442 roku p.n.e. Poeta miał wówczas 54 lata. Nie był młodzikiem ani debiutantem. Sofokles zapewne zaczął pisać w wieku 18, góra 20. Do śmierci w sędziwym zwłaszcza wówczas wieku lat 90 pisał co roku średnio jedną, dwie tragedie. W 442 roku p.n.e., w wieku lat 54 znajdował się w połowie swojej twórczości i że tak powiem, na szczycie możliwości twórczych. Najwyższy poziom swego pisarstwa Sofokles utrzymywał do samego końca swego długiego życia, o czym świadczą ostatnie jego sztuki: „Filoktet” (409 rok p.n.e.) i „Edyp w Kolonos” (401 rok p.n.e. dokończony przez wnuka). Sofokles był przeciwieństwem romantycznej wizji poety klepiącego biedę na jakimś strychu. Piękny, bogaty, miły w obejściu, utalentowany to mało powiedziane. Genialny pisarz, poeta, dramaturg. Przyjaciel Peryklesa. Doceniany, ba, kochany przez Ateńczyków, którzy często nagradzali jego tragedie. Wybaczali mu to, czego nie darowali innym. Więcej, Ateńczycy mianowali Sofoklesa strategiem. Sofokles – poeta, admirał, który z powodzeniem dowodził flotą wojenną! Na loterii życia Sofokles wyciągał same szczęśliwe losy. Prawie same szczęśliwe. O tragedii „Filoktet” Sofoklesa pisałem wcześniej. Dziś będzie o tragedii „Ajas”.

Nieco późniejsza, zapewne następna w kolejności, tragedia Sofoklesa „Antygona” trafiła do kanionu lektur szkolnych. „Ajas” nie trafi na listę lektur szkolnych. To pewne. „Ajas” to najdziwniejsza tragedia jaką znam. Nie tylko pośród tych antycznych greckich, ale i pośród współczesnych nie znajdzie się podobnej. Mówią: tragedia pęknięta. Dziwna. Pokawałkowana. Złożona z dwóch, niepasujących części. Pierwsza części to tradycyjna tragedia. Ostatni dzień życia Ajasa (lub Ajaksa). Dzieje jego szaleństwa i samobójczej śmierci. Druga część to żenujące targi, co zrobić z gnijącym i cuchnącym trupem herosa, który cały czas jest na scenie. Zawstydzające i z gruntu niestosowne połączenie tragedii i komedii czy farsy, lub gorzej – kabaretu. Czy Sofokles zawiódł? Nie sądzę. To jedna z najlepszych tragedii w dziejach literatury.

 Kilka słów o bohaterze – Ajasie. W Atenach Sofoklesa wszyscy znali tę historię doskonale. Młodzi Grecy uczyli się czytać na Iliadzie. Mity trojańskie towarzyszyły im od dziecka. Dziś mało kto czyta Iliadę czy Odyseję. Ajas z Salaminy (Ajaks) zwany Tarczą, był bohaterem, herosem wojsk greckim pod Troją. Po śmierci Achillesa najdzielniejszym pośród Greków. W księdze II, w wyliczeniu wojsk, Homer podaje rzeczowo, że Ajas z Salaminy, syn Telamona przyprowadził dwanaście naw pod Troję, tyle samo co Odyseusz z Itaki. Przykładowo: wódz naczelny, Agamemnon przyprowadził sto okrętów, jego brat Menelaos sześćdziesiąt, Idomenej z Krety okrętów osiemdziesiąt, Achilles, Pelid niezwalczony, był wodzem pięćdziesięciu naw. Podaję te liczby, bo tak jak dziś, tak w czasach Iliady liczyło się bogactwo, siła materialna, wówczas wyznaczona ilością okrętów, czyli marynarzy, żołnierzy wystawionych do boju. Ajas przywiódł marny kontyngent. Tak to już jest, tak było i będzie: im kto ma więcej, tym więcej znaczy. Nie wierzmy przymiotnikom. Świat Iliady bliski jest średniowiecznym opisom. Mamy władców – baronów mniejszych i większych – i króla nas szczycie, tutaj to Agamemnon, lecz to nie władca absolutny, ale primus inter pares – pierwszy spośród równych sobie. Ajas, dość ubogi baron z drugiej ligi, musiał sam udowodnić swą wartość, by zająć jedne z pierwszy miejsce w boju i w radzie. Najważniejszą walkę Ajasa opisuje Homer w księdze XV i XVI. Punkt kulminacyjny bitwy. Trojanie pod wodzą Hektora przełamują mur, jakimi Grecy obwarowali swój obóz. Pada ostatnia linia obrony. Trojanie docierają do okrętów greckich, by je spalić. Grecy pierzchają w rozsypce. Jeśli Hektor spali okręty, klęska Greków będzie nieuchronna. Trojanie wyrżną Greków jak bydło. Jeden Ajas pozostał, wskoczył na pokład, z góry broni okrętów. Sam jeden przeciw wielu.

Na Ajasa tysiączne zwrócone pociski;,…

Kto od Hektora pięknym zapałem natchnięty,

Z ogniem w ręku zuchwale bieżał na okręty,

Na tego się okrutnym Ajas ciosem srożył:

Tak dwunastu rycerzy przed flotą położył…

Tymczasem silny Ajas już ulec był bliski,

Zeus go tłoczy i Trojan biją nań pociski

Zatchnęły mu się piersi tak, że ledwie zieje,

Z członków jego pot słonym strumieniem się leje…

Zemdlał, coraz się więcej jego stan pogorsza.

Homer, Iliada, ks. XV, XVI

Grecy ocaleją, Hektor nie spali ich okrętów. Kontratak Greków odrzuci Trojan za mur, a Hektor wkrótce zginie. Ale w krytycznej chwili to Ajas ocalił okręty! Jego uparta walka dała czas Grekom na przegrupowanie i otrząśniecie się z paniki. Warto zwarcic uwagę na dosłowność Homera. Homer jest bardzo konkretny, wręcz przyziemny w swym realizmie Podobnie Sofokles, który przejął tę cechę od swego mistrza. Ajas od wielu godzin w okrutnym słońcu południa walczy w ciężkiej zbroi, pod którą ma skórzane i płócienne ochraniacze. Pomijając grozę śmierci olbrzymi fizyczny wysiłek, bez wytchnienia, bez odpoczynku, bez kropli wody. Pociski wrogów nie przebiją pancerza, ale leje się niego pot strumieniami. Gigantyczny fizyczny wysiłek i psychiczny, bo śmierć jest o włos, plus odwodnienie. Ajas słabnie, mdleje… Ale nie ustąpi! Nie wycofa się, nie ucieknie jak inni. Będzie walczył do końca, choćby miał zginąć. Szczęściem Grecy wrócą i odrzucą Trojan. Ocalą okręty, siebie i Ajasa. Jeżeli ktoś marzy, czy choćby tylko ceni bohaterskie czyny, nie zapomni o Ajasie. Obrona okrętów to moment największej chwały bohatera. Potem Achilles zabija Hektora. Tu kończy się Iliada i początek mitów trojańskich. Achilles wkrótce zginie od strzały Parysa. Na pytanie komu zostawia swoja zbroję, śmiertelnie ranny Achilles odpowiada: najdzielniejszemu. Achillesowi zbroję wykuł bóg Hefajstos. Jest bezcenna. W świecie realnym zbroja Achillesa ma wielką wartość materialną i moralną. Jest znakiem najdzielniejszego spośród Greków. I jest przekleństwem. O zbroję Achillesa wszczyna się zjadały spór pośród Greków. Wszyscy wiedzą, że po śmierci Achillesa w greckim obozie najdzielniejszym jest Ajas. Wodzowie, Atrydzi, bracia: król Agamemnon i król Menelaos zwołują naradę, komu przyznać zbroję Achillesa. Kandydatów jest dwóch: Ajas i najprzemyślniejszy z Greków, Odyseusz. Odyseusz sprytnie tłumaczy, że najdzielniejszy to ten, kto przybliża zwycięstwo to jest zdobycie Troi. A wszyscy znają przepowiednię, że tylko dzięki niemu, Odyseuszowi, uda się zdobyć Troję. Dlatego to on powinien otrzymać zbroję Achillesa. Werdykt Agamemnona i Menelaosa: zbroję Achillesa dostaje Odyseusz. Tu zaczyna się tragedia Sofoklesa.

Przede wszystkim zachęcam wszystkich do przeczytania tej tragedii. Mam ją przed sobą. Sofokles, Tragedie, tom II. Wydawnictwo PIW. Pierwsza tragedia w drugim tomie to „Ajas”. Antoni Libera spolszczył tę i pozostałe tragedie Sofoklesa pięknym, z pozoru potocznym językiem, lecz czystym jak kryształ. Prolog tragedii to spotkanie bogini Ateny z Odyseuszem przy namiocie Ajasa. Atrydzi wysłali Odyseusza na przeszpiegi, by wybadał, czy Ajas oszalał po niesprawiedliwym wyroku, jak mówią świadkowie. Czy Ajas jest niepoczytalny i groźny, czy też da sobie przemówić do rozsądku. Odys ma wybadać, czy Ajas jest wrogiem, czy sojusznikiem i donieść swym panom.

„Ilekroć widzę cię Odyseuszu,

Zawsze coś knujesz przeciwko swym wrogom.

I teraz też na brzegu morskim,

Gdzie stoją rzędem namioty Ajasa,

Już od jakiegoś czasu węszysz za nim…”

PROLOG, 1-6

Atena dobrze zna Odysseusza, ulubionego sobie człowieka. Atena chwali się bezwstydnie, że to ona zesłała szaleństwo na Ajasa:

„Otumaniłam go złudnym obrazem,

By na nim skupił swa żądze krwi,

Właśnie na owych stadach kóz i owiec,

I tak się stało, mając przed oczami

Albo Atrydów, albo innych wodzów,

Zaczął szlachtować przerażone bydło,

A ja w nim tylko podsycałam szał,

By się do reszty zatracił w tej rzezi.

Wreszcie, … spętał jak jeńców wszystkie żywe jeszcze sztuki,

Teraz więzi je u siebie w namiocie

I tam wyżywa się na nich do woli”

PROLOG, 52-64

Atena wywołuje Ajasa. Ten wychodzi posłusznie z namiotu: zziajany, spocony, zbryzgany zwierzęcą juchą, szalony i szczęśliwy. Mimo szału Ajas jest powolny swej opiekunce - bogini, zaś Atena zachęca go dalszych, szalonych uczynków dwuznacznymi, z pozoru życzliwymi słowy. Niewiele jest w dziejach teatru bardziej wstrząsających scen niż ten Prolog, ze stosami porżniętych kóz i owiec w namiocie i szalonym, zakrwawionym bohaterem z biczem w ręku. Widok jest tak okropny, że nawet Odyseusz, doświadczony żołnierz, uczestnik wielu bitw, walk i rzezi, szczerze nienawidzący Ajasa, jest wstrząśnięty.

„…Naprawdę, żal mi go. Bo stracić rozum

To rzecz najstraszniejsza. A jeszcze bardziej

Zatrważa mnie mój własny los, bo widzę,

Że jestem marnym cieniem, niczym więcej.

Widmem uzależnionym od rozumu.”

PROLOG, 121-126

Zdoła tylko powiedzieć. Słowa Odyseusza podobają się Atenie.

 „Weź to sobie do serca i bacz,

By nie urazić bogów zuchwałością…My wspomagamy

Tylko pokornych. Zuchwalców – gnębimy.”

PROLOG, 127-133

Tak zaczyna się tragedia „Ajas”. Sofokles pierwszy znał zasadę, że zaczynamy od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rośnie. W jego tragedii jest tylko gorzej. Sofokles był pierwszy w tak wielu sprawach. Pierwszy wprowadził trzecią postać na scenie; pierwszy pokazał samobójstwo (w Ajasie). I pierwszy ukazał boginię Atenę jako małą, wredną, mściwą sukę. Upojoną swoją władzą, swą bezkarną, boską wszechmocą. Bogini Atena była bóstwem opiekuńczym Aten. Jeśli to nie jest bluźnierstwo, to to słowo nic nie znaczy. Podobnie byłoby, gdyby ktoś napisał i wystawił sztukę przedstawiającą Jezusa, jako oszusta, złodzieja, złośliwego gnojka, wykorzystującego w dodatku seksualnie dzieci. Mimo współczesnej laicyzacji wstrząs byłby ogromny, prawda? Sofokles i w tym był pierwszy, dwa i pół tysiąca lat temu. „Ajas” to zapowiedź ateizmu. Od pokazani boga, czy bogini, jako nikczemnika, do ateizmu tylko mały krok. Za mniejsze bluźnierstwa Ateńczycy skazywali na śmierć i wygnanie, jak Protagoras (ur. 480 - 410 p.n.e,) czy Sokratesa (ur. 469 p.n.e. stracony w 399 p.n.e.), palili dzieła na stosach. A Sofoklesa wielbili, bili brawa i go nagradzali. Ateńczycy byli rozsądniejsi niż nam się zdaje. Rozumieli różnicę między słowami wypowiadanymi na scenie przez aktorów, a tymi rzucanymi na wiecach, na rynkach czy publicznych zgromadzeniach. Między sztuką a polityką.

Poza tym jest kwestia czasu. W roku 442 p.n.e, gdy Sofokles prawdopodobnie napisał Ajasa i odbyła się premiera, Atenami rządził Perykles (495 – 429 p.n.e.), polityk genialny i skuteczny. Wybierany co roku w powszechnych wyborach demokratyczny przywódca, żaden tyran. Perykles zbudował Partenon, Propyleje, przebudował Akropol zostawiając go w takiej formie, jaką mamy dziś. Cud architektury. Prócz wielu innych reform, Perykles zamienił Związek Morski – powstały jako związek równoprawnych państw, miast greckich w celu obrony przed Persami – w morskie imperium, gdzie niepodzielnie rządziły Ateny. Znamienna rzecz: w czasach, gdy na Akropolu budowano Partenon – najwspanialszą z greckich świątyń, świątynię poświęconą bogini Atenie – u stóp Akropolu na scenie teatru ateńskiego odbywała się premiera „Ajasa”, z bluźnierczym obrazem bogini Ateny! Perykles i Sofokles to niemal rówieśnicy. Wiemy, że się przyjaźnili, znali się od dziecka, pochodzili z tego samego środowiska – ateńskiej elity, arystokracji. Każdy doceniał klasę drugiego. Za czasów Peryklesa Ateny były potężne, a Ateńczycy bogaci, pewni siebie, syci, bezpieczni i… tolerancyjni. Wiadomo nie od dziś, że tolerancja gwałtownie maleje, gdy przychodzą czasy wojny, głodu, epidemii. Wszystkie te nieszczęścia przyniosła Ateńczykom wojna peloponeska (432 – 404 p.n.e), zakończona klęską Aten. Sofokles umarł we własnym łóżku w pięknym wieku 90 lat, zaś Sokratesa zmuszono do wypicia trucizny, na skutek mocno naciąganego oskarżenia o bluźnierstwo.

Wracając do „Ajasa”, bogini Ateny i jej przedstawienia w sztuce. Atena, mimo jej boskiego pochodzenia i władzy, jest mocno przyziemna i do bólu realistyczna. Któż nie zna podobnej, złośliwej, wrednej baby? Skłonnej do obmowy, do intryg i szkodzenia, nawet bezinteresownego szkodzenia innym. Atenę różnią od nich tylko boskie moce. Posłaniec wyjaśnia powody, dla których Atena zniszczyła Ajasa, który nigdy nie zapominał o oddaniu bogini należnej jej czci. Pewnego razu podczas bitwy, Atena przybyła do Ajasa, by dodać mu odwagi. Heros odpowiedział butnie, że wie, co ma robić i tam, gdzie ON stoi szyk się nie załamie, a Atena niech pomaga raczej innym. Odtąd Atena znienawidziła Ajasa. Jeśli bogowie są niepotrzebni ludziom, to nie różnicy między nimi. Myśl ateisty. Dlatego Atena zemściła się na Ajasie.

Arystoteles (384 – 322 p.n.e.), miłośnik greckiej tragedii, dramaturgii, w „Poetyce” wyróżnia cztery rodzaje tragedii najwyżej stawiając tę, którą nazywa zawikłaną, której istotą są perypetie (akcja) i rozpoznanie. Rozpoznanie Ajasa, gdy z szaleństwa wraca do przytomności, jest jednym z najbardziej przejmujących.

 Biada mi, biada!…

O synu, synu…

…słynąłem z odwagi,

Stawiałem czoło najgroźniejszym wrogom,

Dzisiaj co? Zmasakrowałem bydło:

Bezbronną trzodę, to dozgonny wstyd…

O ty podstępny, zdradziecki Odysie,

Zdolny do każdej podłości i zbrodni,…

Jakże się będziesz naigrawał ze mnie!

EPEJSODION I, 364-382

Ajas jest na dnie. Ulubiona sztuczka Sofoklesa: sprawdzić bohatera na dno ludzkiego istnienia i patrzeć co będzie dalej. Ajas myśli już jasno: wie co się stało i wie co będzie. Ocknął się z szaleństwa? Tylko kiedy był szalony: czy wtedy, gdy mordował owce i kozy myśląc, że to Atrydzi? Czy wówczas, gdy na rozkaz Agamemnona i Menelaosa, bił w Troję i zabijał Trojan? Gorzej jak najemnik, bo najemnik dostaje żołd, choćby nic nie robił. A on walczył zadowalając się drobną częścią łupów, które sam zdobył bogacąc bez miary Atrydów. Czy całe jego życie nie było szaleństwem i złudą? Heros szalony! Czy jego bohaterskie boje to tylko omam, objaw obłędu? Kiedy był szalony? Wtedy, czy dziś? Co począć teraz, kiedy się obudził? Jest jakby w głębokiej jamie, w ślepym zaułku bez wyjścia. Był bohaterem a jest nikim. Spotkało go to, co gorsze niż śmierć. Śmierci Ajas się nie bał. Oswoił ją. Od lat szła za nim w krok, jak cień. Ośmieszony, upokorzony, zhańbiony. Nie ma nawet na kim się zemścić. Bo w kogo teraz uderzy? To jakby plucie w niebo. Co mu zostaje? Zapakować okręty i wrócić na Samos, jak zbity pies z podkulonym ogonem? Jak spojrzy w oczy staremu ojcu, starej, kochanej matce? Miał wrócić bohaterem a oto wraca niby podły tchórz, zdrajca, buntownik. Znienawidzony przez wszystkich. Trojanie go znienawidzili, a dziś nienawidzą go i Grecy świadomi, że gdyby nie napad szaleństwa, to Ajas uderzyłby na ich obóz i wymordował wodzów. Grecy zwołują się, by go uśmiercić, kamienować. Iść pod mury? Walczyć z Trojanami, aż polegnie? Ale by się ucieszyli Agamemnon, Menelaos i Odyseusz! Ajas ma tylko jedne wyjście. Śmierć. Jedyne co zostało, to wybór rodzaju i miejsca. Ale bohater ma żonę, małego synka. Ma przyrodniego brata Teukra, drugiego wodza, ma swoich żołnierzy i marynarzy. Co się z nimi stanie po jego śmierci? Nie. Wybór jest jeden.

„Bo jest haniebną rzeczą dalej żyć,

Gdy nie ma szansy na poprawę losu,

Jaka przyjemność mogą sprawić dni

Przybliżające nas jeno do śmierci?

… Trzeba pięknie żyć. Albo pięknie umrzeć.

Tak jest szlachetne i tego się trzymam.”

EPEJSODION I, 473-480

W sensie współczesnej psychiatrii, Ajas gładko przechodzi ze schizofrenii w głęboką depresję. W sensie tragicznym Ajas pozostaje Ajasem nawet na dnie nieszczęścia. Pisałem o podłej Atenie, ale jest w tej tragedii piękna, kobieca postać. Piękna fizycznie, cieleśnie i duchowo. Tym gorzej dla niej. Tekmessa, żona Ajasa, matka jego synka, kilkuletniego Eurysakesa. Ajas zdobył jej miasto; wymordował bliskich, zabił jej braci, spalił dom. Tekmessa straciwszy wszystko została branką. Los się do niej uśmiechnął. Ajas pokochał Tekmessę. Z niewolnicy uczynił swą żonę. Tekmessa chyba również pokochała tego, który uczynił jej tyle złego. Urodziła mu syna. Wzorcowy przykład syndromu sztokholmskiego. Tu również Sofokles był pierwszy. Dwa i pół tysiąca lat temu opisał to, co dziś jest rzekomo „wielkim odkryciem psychologicznym”. Po tylu nieszczęściach, dla Tekmessy przyszedł czas stabilizacji i względnego bezpieczeństwa w obozie znienawidzonych wrogów. Jednej nocy, w ciągu kilku godzin, krucha stabilizacja runęła wraz z szaleństwem Ajasa. Rozpacz Tekmessy, jej słowa, gdy stara się opanować rozszalałego męża; jej skargi, gdy wszystko przepadło są jednymi z najbardziej poruszających wersów. Tragedia Ajasa jest również nieszczęściem Tekmessy, jego żony oraz śmiertelnym zagrożeniem dla ich synka: Eurysakesa, na którym Atrydzi będą szukać zemsty. Tekmessa ma swoje spojrzenie. Wie, co będzie potem:

„Z domu wolnego, a żyję jako branka

…Pewnie z woli bogów, ale głównie twojej.

A jednak jestem ci w pełni oddana,

A nawet więcej, całym sercem z tobą,

I dlatego… błagam cię

Byś nie wystawiał mnie na pastwę wrogów.

Bo gdy odejdziesz – kiedy się zbijesz –

Atrydzi zaraz zabiorą mnie gwałtem –

I twego syna – byśmy im służyli

Jak niewolnicy. A mój nowy władca,

Będzie mnie upokarzał i drwił sobie.

… Jesteś mą tarczą, jedyną podporą.

Pomyśl więc także i o moim losie…”

EPEJSODION I, 485-524

Ze świata tragedii nie ma wyjścia. Ajas słucha tylko Ajasa. Chyba masz źle w głowie, kobieto, jeśli sadzisz, że zdołasz mnie zmiękczyć! Nie jest już nikomu nic winny ani ludziom, ani bogom, którzy go nienawidzą. Ajas rzuca się na miecz wkopany ostrzem w górę w piasek plaży. Miecz to dar Hektora. Pojedynek Ajasa z Hektorem nie został rozstrzygnięty. Obaj herosi ranili się tylko wzajemnie. Przerwawszy pojedynek ofiarowali sobie dary. Ajas dał Hektorowi pas, otrzymując miecz. Co przyjął z radością, bowiem miecz było o wiele cenniejszy. Ciało Hektora przytroczone na pasie Ajasa Achilles powlecze wokół murów Troi. Na miecz Hektora rzuci się Ajas. Dary wrogów nie dają szczęścia. Trupa Ajasa znajdzie Tekmessa. Jej opis jest naturalistyczny i brutalnie szczery:

Nie patrzcie teraz póki nie okryję

Jego martwego ciała choćby płaszczem,

To jest upiorny widok, mówię wam.

Któż z was chciałby zobaczyć, jak mu z rany,

A zwłaszcza z ust i nosa cieknie krew?

EPEJSODION IV, 913-918

Sofokles znał wojnę, widział rannych i poległych. Ostatnie słowa Ajasa.

To są ostatnie moje słowa tutaj,

Resztę opowiem już tam – tym w Hadesie.

EPEJSODION IV, 864-865

Jakże to bliskie słowom Hamleta: reszta jest milczeniem (the rest is silence). William Shakespeare nie był taki oryginalny jak o nim piszą. Sofokles w tym miejscu nie kończy. Niższej klasy pisarz zakończyłby tu tragedię. Ale nie Sofokles. Kończy się jedna część, zaczyna druga. Jak w życiu. Tragedia zamienia się w żenującą komedię. Ale o tym później.

 

Literatura:

Homer, Iliada, tłumaczenie Franciszek Ksawery Dmochowski, PIW 1990,

Sofokles, Tragedie tom II, spolszczył i opracował Antoni Libera, PIW 2018

 

  Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

Przeczytałem od deski do deski. Ciężko sobie wyrobić zdanie,skoro to nie moi znajomi. Mimo, iż mówimy tym samym językiem, to niestety mamy różnych przyjaciół. Otóż do różnych szkół chodziliśmy Pan zna grecką tragedię, a ja znam pilnik, tokarkę, młotek. Tych w szarych uborciuchanych drelichach nie uczyli literatury starożytnej. A później, później "kulaman" poznałem i przez jedenaście lat byliśmy jak syjamscy bracia. Kulman z małej litery, to taka deska kreślarska była, zanim wynaleziono komputer.

Bardzo sobie chwalę bycie na Niepoprawnych, gdyż tu robię fakultety. Swego czasu, pewna kochana blogerka uczyła mnie Pisma Świętego. Sypała cytatami na każdą okoliczność. Byłem pod wrażeniem, gdyż nigdy przedtem nie czytałem, ba, nie miałem w ręku Pisma. Innym razem kilku blogerów wykładało (mi) historię Żydów podczas i po II W.Ś, wcześniej mi zupełnie nie znaną od tej strony..

A teraz Pan otworzył mi oczy, że świat nie zaczął się gdy PIS doszedł do władzy, lecz przedtem, a nawet setki lat przed narodzeniem Chrystusa żyli ludzie i pisali wspaniałe dzieła, z tego wnoszę pociechę, iż świat nie skończy się gdy PIS-u u władzy zabrakło.

Zapomniałbym. Opowiadałem wielu ludziom Pański poprzedni wpis o odczytaniu papirusów. Niebywała sprawa. Fantastyczna.

Dziękuję, liczę, że to nie koniec.

Ps. Mam przyobiecane pytanie: dlaczego zamieścił Pan dzisiaj wpis o greckich herosach, o Sofoklesie, o wstrętnej Atenie? Tę tragedię Ajasa, czy tok ot, bo akurat nie miał Pan weny aby opisywać dzień dzisiejszy, zaokienne igrzyska, czy może wybrany przez Pan fragment jest symbolem czegoś.

Pozdrawiam.

Vote up!
2
Vote down!
-1

Apoloniusz

#1659171

Dziękuje za miłe słowa. Ile można pisać o tym, że partia Aa to sam cymes, a Be jest beee? Zresztą taki tłum się tym zajmuje...Wróciłem do Sofoklesa częściowo przez odczytanie spalonych papirusów. Kiedyś pisałem o Filoktecie, ostatniej tragedii, dziś o Ajasie, pierwszej z zachowanych. Obie z cyklu mitów trojańskich. Dlaczego warto czytać Sofoklesa, i innych? Jak pisał Arystoteles, odczuwamy dzięki nim litość i trwogę. Litość budzi cierpienie ludzi niewinnych, a trwogę gdyż utożsamiamy się z tym bohaterami. Gdy czujemy jakby te nieszczęścia nas tyczyły. Z bezpiecznej odległości. Do dziś w Hollywood zadaniem scenarzystów jest stworzenie postaci, które wzbudzą te uczucia. Różnica to obowiązkowy happy end w amerykańskim filmie. Dawniej obowiązkowe było katharisis, czyli oczyszczenie duszy. Całkiem przyjemnie jest przecież oglądanie cudzych cierpień na scenie, prawda? W sumie jak zawsze chodzi o zadowolenie widza. 

Na tym polega prawdziwa literatura. Nie ma znaczenia, ani wykształcenie, wykonywana praca, ani status czytelnika, Bo wszyscy jesteśmy ludźmi: mamy takie same, czy podobne doświadczenia, leki, obawy. Ani to, że autor umarł 2500 lat temu, czy to że tematem jest mityczna wojna. Ważnie jest otwarcie duszy, by poczuć lęk i trwogę i owe oczyszczenie. 

Vote up!
1
Vote down!
0

Bielinski

#1659177