Tomasz dla Czytelników Wowit: Kilka słów o mnie….
https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2019/06/23/tomasz-dla-czyte...
Opublikowano 23 czerwca 2019 by wobroniewiary
Zapewniam Was, że to co otrzymuję, trafia do mojego Biskupa Ordynariusza. Mam też, oprócz kierownika duchowego, opiekuna w kurii, któremu (jeśli tylko dzieje się coś ważnego) przekazuję zarówno teksty, jak i opowiadam o wizjach, słowach i natchnieniach. Na samym początku Bóg obdarzył mnie również księdzem, który w naszej parafii jest wikariuszem, widzę się z Nim prawie codziennie. Zatem otacza mnie Kościół i ludzie Kościoła, a nie, jak wielu może myślało, pustka i jacyś ludzie niegodni.
Niech Będzie pochwalony Trójjedyny Bóg i Nasza Niebieska Mama!
Drodzy Bracia i Siostry,
Widząc ogromne zamieszanie, które powstało wokół mojej osoby, postanowiłem napisać kilka słów o sobie. Poprzedzą one broszurę, w której opiszę moje nawrócenie, drogę do Boga oraz wszystkie zadania, które Bóg dał mi do wykonania.
Zapewne zastanawiacie się, czemu nie zrobiłem tego wcześniej… Przyjaciele, do głowy mi nie przyszło, że ktokolwiek chce tego wysłuchać! Zresztą moja osoba jest, była i będzie dla mnie samego tak mało istotna, że pisanie odkładałem lub pisałem na tyle mało, że nadal nie ukończyłem tekstu. Tu muszę przyznać, że ks. Adam już dawno temu dostał natchnienie, w którym jednoznacznie Niebo wskazywało konieczność wydania owej broszury. Ja jednak, mając dużo pracy i czując się niegodnym pisania o sobie, zignorowałem to i, jak już zauważyliście, było to nierozważne, a piekło próbowało wykorzystać ten fakt, aby skłócić nas ze sobą i podzielić. Dobrze, że w przeddzień całej tej piekielnej intrygi Pan Jezus przemówił do mnie tymi słowami: «Zważajcie też, aby was kto nie zwaśnił, szatan już swe legiony podźwignął i swe sługi posyła, aby wam ręce utrącić i aby wam głos odebrać, albowiem wie on i inni wiedzą, że tam gdzie dwóch się modli razem, Ja jestem pośród nich; gdzie dwóch mówi jednym głosem, Ja mówię, albowiem gdzie dwóch świadków, tam Ja Jestem. Odstępstwem i błędami się nie zajmujcie, nie czas na to, Ja sam odstępstwo naprawię kiedy przyjdę. Wy prostujcie ścieżki, wy wołajcie w Imię Moje, a czas jest bliski i godzina krótka!». Pan Jezus wyprzedził więc wszystko, i choć słowa te były skierowane w pierwszej kolejności do mnie i ks. Adama, były też skierowane, jak widzicie, do nas wszystkich.
Po tym dość długim wstępie wracam do pisania o sobie. Jestem jednym z Was – któregoś zimowego wieczoru moje życie uległo całkowitej odmianie. Zaczęło się od interwencji naszej Niebieskiej Mamy i Różańca, który stał się najważniejszą dla mnie modlitwą. Mam jak wielu z was rodzinę, mieszkam w Polsce, normalnie pracuję, i choć coraz więcej czasu oddaję Bogu, mam nadal chwile na to, żeby pośmiać się i pobawić z dziećmi. Prowadzę zatem, nie licząc tych „nieziemskich” chwil, zupełnie normalne życie.
Do ks. Adama trafiłem z polecenia Mamy Bożej. Nie bardzo umiem pisać i mówić „Matki”, ponieważ Mama Boża jest tak kochana, delikatna, pełna miłości, cierpliwości, wyrozumiałości… Jest Mamą, która niestrudzenie i nieustannie oręduje za nami. Mogę Ją nazwać Najukochańszą, Najcudowniejszą Mamą ze wszystkich mam na świecie, a wszystkich ludzi na ziemi największymi szczęściarzami, którzy taki Klejnot od Boga otrzymali! Mogę Ją nazywać „Mamą”, bo widziałem jak jest cudowna, a „Matka” dla mnie brzmi trochę oschle.
Ksiądz Adam, poznawszy jako małe dziecko całe swoje przyszłe życie, dowiedział się, że na jego końcu, najtrudniejszym, otrzyma wspomożyciela, i już wtedy dziękował za niego Bogu. Dziś nie ma wątpliwości, że chodziło o mnie. A więc plany Boże ściśle się wypełniają. Gdy do niego trafiłem, jeszcze nie wiedziałem, jak ogromną misję Bóg przygotował nam do wykonania. Ta misja nie należy wyłącznie do mnie i ks. Adama, ale i do Was. Najważniejszą jej częścią jest ruch „Iskra z Polski”, pozostałe powierzone mi zadania są jedynie zadaniami dodatkowymi, choć tak samo ważnymi, bez przygotowań do Paruzji i bez „Iskry z Polski” zapewne wyglądałyby inaczej i nie wymagały takiego pośpiechu.
Zapewniam Was, że to co otrzymuję, trafia do mojego Biskupa Ordynariusza. Mam też, oprócz kierownika duchowego, opiekuna w kurii, któremu (jeśli tylko dzieje się coś ważnego) przekazuję zarówno teksty, jak i opowiadam o wizjach, słowach i natchnieniach. Na samym początku Bóg obdarzył mnie również księdzem, który w naszej parafii jest wikariuszem, widzę się z Nim prawie codziennie. Zatem otacza mnie Kościół i ludzie Kościoła, a nie, jak wielu może myślało, pustka i jacyś ludzie niegodni. Nawet nie wiem, jakie inne myśli Wam rogaty na mój temat jeszcze podsuwał. Rozumiem jednak także Wasz niepokój.
Z niektórymi zadaniami – chodzi np. o „Dom Miłosierdzia Bożego Opieki nad Życiem Poczętym” – zostałem wręcz posłany przez Niebo do naszego Biskupa, który ma to dzieło pobłogosławić. Nie pisałem o tym wcześniej, niebawem dowiecie się o czym piszę, a całość i tego dzieła będzie dołączona do „Iskry”. Pan Jezus sam kieruje tym co mam zrobić, nie są to moje pomysły ani wymysły, a przed nimi idzie słowo prorocze, które się wypełnia w 100%. Za tym słowem idą czyny i wręcz cuda, które zaskakują mnie samego i całe moje otoczenie, są one dziełem wyłącznie Nieba, a nie moim. Bardzo raniły mnie więc słowa wszystkich, którzy nie znając mnie dokonali nie tylko osądu, ale nawet rzucali kamieniami. Dostałem tu takie słowo: «Co czynicie wy, którzy z miłosierdzia słynąć powinniście?»
Znam historię ks. Adama, wiem, że piekło nasłało i nasyła na niego różnych dziwnych ludzi, wśród nich kolejnych zwodzicieli. Korzystając z tego co dało mi Niebo, staram się razem z ks. Adamem segregować to co jest prawdziwe i to co podejrzane, staramy się też wspólnie powierzone zadania wykonać jak najlepiej. Ponieważ często dostajemy identyczne przesłania z Nieba w tym samym czasie, jest nam łatwiej pracować dla Pana Boga, a Was chronić przed zwodzeniem. Pamiętajcie, że teologiem jest tu wyłącznie ks. Adam. A ja…? No cóż, czasami sam zadaję sobie pytanie, co ja robię w tym Bożym planie, skoro księdzem nie jestem, a jedyną wiedzę o Bogu którą mam dostaję z Nieba? Dzięki temu szybkie nadrobienie zaległości po 20 latach nieczytania pobożnych książek staje się możliwe, ale tylko w tych dziedzinach, o których decyduje sam Bóg.
Obiecałem Pani Ewie z WOWiT, że raz w tygodniu, na miarę swoich możliwości, będę odpowiadał na Wasze pytania. Postaram się też dokończyć pisanie broszury o mnie, choć przyznam, że jest to zadanie najtrudniejsze! Staram się wyzbyć tego co moje własne, a zrobić miejsce w duszy wyłącznie dla Boga. Wolałbym się raczej schować przed światem – nie z powodu chęci ukrycia czegokolwiek, ale z poczucia małości – niż wychodzić na światło dzienne. Dla mnie każdy z Was jest wielki i bliski Bogu, a ja raczej mały, słaby i niegodny.
Do niedawna jeździłem po Polsce i opowiadałem, głosiłem słowo Boże wszędzie gdzie mogłem, ale przyszedł moment, w którym Pan Jezus zatrzymał to i powiedział, że jak będzie czas… Tu niech będzie chwilowo tajemnica. Nie zawsze jednak byłem dyspozycyjny, mam też obowiązki rodzinne, a czasem po prostu Bóg tak a nie inaczej poukładał sprawy. Tak właśnie się stało, kiedy nie mogłem być w Rakowcu – we wsi ks. Adama – i przyjąć zaszczytnego zaproszenia do opowiedzenia w tym wyjątkowym miejscu o sobie i, ewentualnie, o innych rzeczach. Mam nadzieję, że będzie jeszcze nieraz taka okazja, ponieważ Bóg przeprogramował mnie na takie mówienie o Nim, że jak już zacznę, to przestać nie mogę, nawet przez kilkanaście godzin… I choć mam tyle pięknych słów z Nieba do przekazania, nie będę jednak cukrzył światu.
Zostałem raczej powołany do czego innego: moim zadaniem jest przekazanie tego co Niebo ma do powiedzenia, i czy jest to miłe czy trudne, przekażę Wam wszystko. Dotyczy to zarówno pojedynczych ludzi jak i Polski, a nawet, o ile będzie takie przesłanie, świata. Nie dbam o to co sobie pomyślicie – czy nazwiecie mnie szaleńcem, czy wyśmiejecie (co miało już nieraz miejsce), czy odwrócicie się ode mnie, czy wyszydzicie! Osobiście mam tylko jedno pragnienie: w pełni wykonać wolę Bożą. Wiem że przyjdzie dzień, w którym wielu z Was, śmiejących się dziś ze mnie, podziękuje mi. Będę wtedy najszczęśliwszy, gdy uda się nam wszystkim spotkać razem w Niebie, a to wyśmiewanie puścimy w niepamięć.
Wiem, że raczej nie zyskuję sobie sympatii u ludzi, zarówno duchownych jak i świeckich, bo otrzymane słowa to najczęściej pouczenia… Nie mam też lubianego przez tłumy, zwłaszcza obecnie, charyzmatu uzdrawiania, który przysporzyłby mi zapewne licznych fanów, choć zdarzyły się jakieś interwencje Nieba, uzdrowienia niezależne od mojej woli i prośby. O jakiekolwiek widzenia i proroctwa nigdy Boga nie prosiłem. Nawet chciałem, żeby mi to zabrał i dał komuś godniejszemu i takiemu, który lepiej to zadanie wykona – ma przecież całą armię duchownych, a i miliony świeckich aż palą się, żeby prorokować. Bóg jednak zadecydował inaczej: nie dając mi upaść, wciąż przekazuje nowe rzeczy. Postanowiłem więc, mimo tych wszystkich niedogodności, być Waszym przyjacielem, a prawdziwy przyjaciel zawsze mówi prawdę bez względu na to, jaka ona jest. Skoro jest to prawda z Nieba, to tym bardziej będę ją przekazywał do czasu, kiedy Bóg mnie z tej misji nie odwoła.
Wielokrotnie bywałem u ks. Adama na Mszach. Zawsze siadałem sobie z boku jak wszyscy i zanurzałem się w modlitwie, i to mnie bardzo cieszyło. Myślałem: mamy ks. Adama i to jest najważniejsze! A jeśli nawet zdarzyło mi się mieć jakieś słowo do kogokolwiek z Was, będących w kaplicy, długo walczyłem ze sobą, aby po Mszy takie słowo przekazać.
Gdybym wiedział, jak wielkie znaczenie ma napisanie kilku słów o sobie, zrobił bym to zapewne wcześniej. Kiedy napisałem ten list, poprosiłem Ducha Świętego o słowo z Nieba, i oto jakie otrzymałem z Listu do Koryntian. Pan Bóg powiedział to i mnie, i Wam na koniec, więc myślę, że będzie to lepsza odpowiedź na Wasze pytania, niż wszystkie zapisane przeze mnie wyżej zdania. Ten obraz idealnie odzwierciedla całą moją sytuację. Bóg niech będzie mi świadkiem, że poniższy fragment Pisma Świętego otrzymałem bez szukania w odpowiedzi na moje pytanie. Czy nie jest on dopełnieniem mojego listu do Was?
Z Panem Bogiem
Tomasz, 23 czerwca 2019
2 Kor 12, 1-10:
«1 Jeżeli trzeba się chlubić – choć co prawda nie wypada – przejdę do widzeń i objawień Pańskich. 2 Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba. 3 I wiem, że ten człowiek – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, [też nie wiem], Bóg to wie – 4 został uniesiony do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać. 5 Z tego więc będę się chlubił, a sobą samym nie będę się chlubił, chyba że moimi słabościami. 6 Zresztą choćbym i chciał się chlubić, nie byłbym szaleńcem; powiedziałbym tylko prawdę. Powstrzymuję się jednak, aby mnie nikt nie szacował ponad to, co widzi we mnie lub co ode mnie słyszy. 7 Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. 8 Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, 9 lecz mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. 10 Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny».
Pobierz: https://wobroniewiaryitradycji.files.wordpress.com/2019/06/s łowo-tomasza-do-czytelników.pdf
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1103 odsłony
Komentarze
Prywatne objawienia też możesz sobie darować
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
25 Czerwca, 2019 - 19:49
Nie wnoszą nic nowego do nauki kościoła katolickiego. Po co tym zaśmiecać portal?
Verita
Verito
26 Czerwca, 2019 - 10:44
O swoich nie piszę, ale ciekawe
Bez nachalności pod cenną rozwagę
Bo scena wyraźnie wskazuje krwawe
Zwalenie ciężaru, ale pod wagę
Pozdrawiam
Szczęść Boże
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"