Czego boją się sędziowie? Gwarancje konstytucyjne -mity i hity cz.2

Obrazek użytkownika faxe
Kraj

Cyfryzacja sądownictwa według patetycznej deklaracji rządu i Ministerstwa Sprawiedliwości z przed kilkunastu lat – była to część „priorytetowej strategii definiującej obywatela jako głównego adresata wszelkich działań w przestrzeni sprawiedliwości”. Ten kierunek strategiczny miał na względzie li tylko i wyłącznie prawa obywateli „w centrum przestrzeni sprawiedliwości” i miał zmaterializować się w zaufaniu tychże obywateli do instytucji państwa „w tej przestrzeni”.
Niestety w 2017r. w „przestrzeni sprawiedliwości” dedykowanej postępowaniom karnym „kierunek strategiczny” po osiągnięciu połowy celu zmienił kierunek o 180⁰. Dobrej zmianie puściły nerwy - owszem adresat reform to obywatel i owszem MS ma na względzie tylko i wyłącznie jego prawa. na względzie ..ale bez przesady, przestępców...to znaczy oskarżeniych..


Historia cyfryzacji protokołowania rozpraw


Czym jest protokół rozprawy?
Protokół to pisemne sprawozdanie z przebiegu rozprawy, w którym spisane są wydarzenia jakie miały miejsce na rozprawie – a więc co zeznali oskarżeni, świadkowie, biegli i co mówił sąd i prokurator, powodowie i pozwani, jakie decyzje podjął sąd etc. W takim właśnie znaczeniu "protokół" jest jednym z podstawowych dokumentów o fundamentalnym znaczeniu w procesie dla wszystkich – stron i sądu. Innymi słowy protokół jest podstawowym nośnikiem treści przeprowadzonych dowodów na rozprawie oraz świadectwem przestrzegania lub też nieprzestrzegania prawa podczas procesu.


Projekt SERRS

Usprawnienie protokołowania rozpraw sądowych było częścią szerszego projektu cyfryzacji sądów, które rozpoczęło się w pierwszej dekadzie lat 2000. Jednym z elementów tej cyfryzacji jest SERRS – system elektronicznej rejestracji rozpraw sądowych. Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło do sądów SERRS 1 lipca 2010r w wydziałach cywilnych. Zapis dźwięku lub obrazu i dźwięku to tzw. protokół elektroniczny, do którego dołączony jest protokół skrócony w formie pisemnej. W roku 2014 protokół elektroniczny wprowadzono w procedurze wykroczeniowej. Tzw. nagrywanie było entuzjastycznie przyjęte nie tylko przez klientów sądów, ale także przez KRS, adwokaturę, organizacje pozarządowe, a nawet sędziów i personel pomocniczy sądów. Wprawdzie odezwały się głosy krytyczne, ale dotyczyły drobnych niedoróbek - niedoprecyzowanie w projekcie kwestii technicznych jak format zapisu, który umożliwi łatwy i tani dostęp do protokołu, zabezpieczenia nagrania, czy jak „wykluczeni cyfrowo” i niepełnosprawni klienci sądów będą korzystali z tego dobrodziejstwa. KRS trochę się martwiła, że wydłuży się czas zapoznania się z materiałem dowodowym – który, zamiast czytać trzeba będzie słuchać.


Tymczasem większość adwokatów wraz z klientami wydziałów karnych, którzy przede wszystkich potrzebowali jak kania dżdżu wprowadzenia nagrywania rozpraw mieli czekać. Po 6 latach - 1 stycznia 2016r. weszły w życie przepisy o obligatoryjnym nagrywaniu rozpraw karnych. Nagrywanie póki co, mogło być realizowane tylko w tych sądach, w których sale były wyposażone w odpowiedni sprzęt. A było ich niewiele. Wyposażenie wszystkich sal w wydziałach karnych sądów wszystkich instancji miało się zakończyć w listopadzie 2018r. Sielanka zanim się na dobre rozpoczęła, została brutalnie zakończona. Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości do spraw informatyzacji w resorcie poinformował w listopadzie 2017, że SERRS w dotychczasowej formie nie będzie kontynuowany - ale tylko (?) w wydziałach karnych sądów.
Powody? Oficjalnie kwestie finansowe, kadrowe i organizacyjne. Ale nie jest tajemnicą, że sędziowie wydziałów karnych sądów, - narzekali, że system się nie sprawdza, a nawet utrudnia im pracę, itp. Miało być szybciej i taniej, a nie jest. A w ogóle to sędziowie lubią „papier” i czytanie a nie słuchanie. Słuchania nie lubią nie tylko sędziowie, ale także pełnomocnicy, oskarżeni i sądy odwoławcze i inni niewymienieni zmuszeni do słuchania nagrań z rozpraw, aby zapoznać sięz jej przebiegiem.

 

Ale to samo dotyka ww od 2010r w wydziałach cywilnych sądów! Proszę sobie wyobrazić biednego słuchacza, który żeby znaleźć interesujący go fragment zeznania np. świadka, musi wysłuchać 2 czy 3 , czy 5 godzin zeznań z protokołu elektronicznego, podczas gdy przeglądając ten sam materiał zapisany na papierze, ten fragment można znaleźć w ciągu kikunastu czy kilkudziesięciu minut. Nie wspomnę już o sędziach piszących uzasadnienie wyroku, którzy aby odświeżyć pamięć mają do dyspozycji kilkadziesiąt czy setki godzin nagrań bez praktycznie żadnego spisu treści. Ten koszmar jest konsekwencją absurdalnego i „nowatorskiego” w skali światowej pomysłu zastąpienie protokołu rozprawy w formie papierowej nagraniem z rozprawy czyli elektronicznym protokołem.

 


Zespół „fachowców” w MS, który wymyślił takie szatańskie rozwiązanie ca 12 – 15 lat temu - był w mojej opinii bez cienia wątpliwości złożony z osób, którym przydarzyło się conajmniej jedno z wymienionych za chwilę nieszczęść
• aberacja intelektualna, poprawnie politycznie zwana inteligentny innaczej,
• bezobjawowa schizofrenia
• lub wpływ substancji modyfikujących postrzeganie otaczającej rzeczywistości.

 


Tylko te nieszczęścia tłumaczą absurdalną „oryginalność” rozwiązania, zamiast skorzystać z rozwiązań, które działa ją od ponad pół wieku w innych krajach - praktyczne, proste w aplikacji i rzeczywiście usprawniają sporządzanie sprawozdań (protokołów) z rozpraw sądowych. Alternatywne wytłumaczenie wprowadzenia elektronicznego protokołu jest jeszcze bardziej dołujące, więc je pominę.


Status prawny transkryptu z e-protokołu wykonanego w sądzie i przez sąd nie stanowi dokumentu urzędowego i jako taki nie korzysta z domniemania prawdziwości i takowy nie może być podstawą ustaleń sądów - uchwała SN z 23 marca 2016r.

Rozumiem, że zgodnie z przepisami postępowania cywilnego i karnego protokołem jest e-protokół. Ale to uzasadnienie...to już tak chachmęcą?

 


Jak to robią inni?

 


W krajach Europy zachodniej, a także poza starym kontynentem (np. w USA i ca 60 krajach byłych kolonii brytyjskich), początki nagrywania dźwięku podczas rozpraw sięgają lat 50 – 70 ubiegłego stulecia. W tych krajach równocześnie z nagrywaniem sporządzane jest sprawozdanie z rozprawy przez stenotypistkę, które jest następnie przekładane i włączane do akt sprawy. Natomiast tam gdzie sporządzane jest tylko nagranie sekretarka podczas rozprawy notuje dokładnie czas rozpoczęcia i zakończenia poszczególnych zdarzeń na rozprawie, co jest „skorowidzem” dla słuchających nagrania, a z nagrania sporządzany jest transkryp dołączony do akt sprawy. Inną metodą jest nagrywanie i równocześnie dyktowanie przebiegu rozprawy do dyktafonu przez sekretarza rozprawy. Transkrypt nagrania sekretarza z dyktafonu jest sprawozdaniem z rozprawy, a nagranie z sali rozpraw służy do weryfikacji prawidłowości sprawozdania sekretarza.

 


Transkrypt nagrania z sali sądowej na papierze odzwierciedla (podobnie jak transkrypt stenopisu) wszystko co jest w nagraniu dźwięku - bez żadnych zabiegów redakcyjnych. Każde chrząknięcie, kichnięcie i pruknięcie na sali sądowej jest w tym zapisie uwzględnione. I to przekładanie stenopisu czy nagrania dzieje się z dnia na dzień, ponieważ to sprawozdanie może być potrzebne na następnej rozprawie. A ta jest najczęściej następnego dnia, bo proces trwa ciurkiem dzień po dniu, aż do zakończenia. Oskarżony nie ma czasu nawet się rozchorować i robić obstrukcję postępowania. I tak np. 10 rozpraw to 10 – 12 dni roboczych, a nie jak w u nas cykanie - we wrześniu rozprawa - przerwa, w listopadzie 2 rozprawy - przerwa, w grudniu 1 rozprawa ... i tak dalej do maja następnego roku. Potem jeszcze oczekiwanie (w ekstremalnych przypadkach rok i dłużej) na uzasadnienie wyroku, które powinno być sporządzone na wniosek jednej lub obu stron w ciągu 2 tygodni.

 


Dlaczego MS skasował nagrywanie w wydziałach karnych?


Ta decyzja jest zaskakująca, przede wszystkim z powodu szczególnej wybiórczości – tylko wydziały karne - we wszystkich innych wydziałach sądów SERRS działa od 8 lat i ma się wg. MS dobrze.

MS nie podał jednego racjonalnego, prawdziwego i uzasadnionego rzetelnie powodu tej decyzji. Przyjrzałam się bliżej podanym przez MS motywom tej decyzji; kłopotom finansowym, problemom kadrowym i organizacyjnym.

 


Kłopoty finansowe MS
Na pierwszy rzut oka na statystyki finansowe MS biedy tym nie ma. Polska wydaje na sądownictwo 1.77% budżetu państwa i jest to najwyższy procent budżetu przeznaczany na ten cel w Europie (średnia to 0.64 w roku 2014).
W 2014r. wydatki te wyniosły 5 mld 880 mln.


Rok później wydano niemal 7 mld zł minus dochody (grzywny, kary, opłaty sądowe itp) 2 mld 300 mln zł.
Od UE dostaliśmy dofinansowanie 185 mln zł. na wdrożenie projektu SERRS w wydziałach karnych sądów.
2262 sale sądowe wydziałów karnych zostały wyposażone w sprzęt nagrywający do końca 2017r.
W pozostałych 1300 salach sądowych wdrożenie SERRS miało być zakończone do końca 2018r.


A teraz na zdrowy chłopski rozum, ile to kosztowało?
Zastanówmy się ile może kosztować jeden komplet sprzętu nagrywającego wraz z dużym monitorem do jednej sali sądowej? 20 tys. 50 tys.? Załóżmy pesymistycznie 50 tys. X 2262 sal to jest 113, 1 mln. Następne ca 65 mln. miały być wydane na pozostałe 1300 sal sądowych w roku 2018. Całość tych kosztów wg tych szacunków pokryłoby te 185 mln dotacji z UE i jeszcze by zostało.
Pozostałe koszty to: a.zatrudnienie informatyków, techników i innych fachowców do instalacji sprzętu na salach, b. dodatkowe oprogramowanie SERRS w wydziałach karnych to ewentualne koszty rozszerzenia licencji oprogramowania,
- przeszkolenie pracowników wydziałów karnych jak obsługiwać SERRS,
Nawet jeżeli MS musiało dołożyć do dotacji UE jej równowartość 185 mln. rozłożone na przestrzeni 3 lat – to rocznie ca 61.7 mln i jest to relatywnie „drobna” inwestycja w budżecie MS. Kłopoty finansowe są bezpodstawną wymówką!

 


Problemy kadrowe
Tutaj zasadne jest pytanie - czy w Polsce jest niedobór informatyków i techników komputerowych? Tylko takich fachowców musiały sądy dodatkowo zatrudnić do fachowej obsługi rozbudowanego systemu SERRS.


Problemy organizacyjne


Jakież to problemy organizacyjne miało Ministerstwo Sprawiedliwości, które zmusiły MS do zrezygnownia z wprowadzenia SERRS w wydziałach karnych? Przecież SERRS był wdrażany w sądach już dwukrotnie w 2010 i 2014r. Dla MS to nie było nowe wyzwanie i ministerstwo miało doświadczenie z rozwiązywaniem problemów organizacyjnych podczas wdrażania SERRS wcześniej, o czym świadczy od 8 lat relatywnie sprawne działanie nagrywania w wydziałach cywilnych sądów i w postępowaniach o wykroczenia. Nie miał też MS tych problemów organizacyjnych przy wprowadzaniu SERRS do wydziałów karnych w 2016 i 2017r w 2267 salach rozpraw we wszystkich sądach okręgowych, rejonowych i sądzie apelacyjnym - apelacji: białostockiej, gdańskiej, krakowskiej, łódzkiej, warszawskiej, wrocławskiej.


Zważywszy na powyższe, publiczne oświadczenie przez MS, że rezygnuje z nagrywania rozpraw sądowych, bo m in. nie radzi sobie z organizacją zakończenia tego projektu - jest żenującym i oburzającym traktowaniem obywateli jak debili.
Podsumowując – oficjalne powody wycofania się MS z SERRS rozpraw karnych podane przez wiceministara Wosia kupy się nie trzymają. Prawda leży gdzie indziej.

 


Nagrywanie w procesie karnym w Polsce
dzisiaj niewiele się różni technicznie od tego sprzed 100 lat. Jedyny postęp to zamiana pióra i maszyny do pisania na klawiaturę komputerową. Natomiast stosowana metodologia – co protokołować i kto decyduje o „zawartości” protokołu - wypracowana została na przełomie lat 40 i 50 lat ubiegłego wieku.

Odbywa się to mniej więcej w takiej formule. Oskarżony, świadek, biegły zeznają lub wyjaśniają, a sędzia przerywa (częstotliwość przerywania zależy od kondycji krótkiej pamięci sędziego) i dyktuje do protokołu swoją wersję wysłuchanego przed chwilą kawałka wypowiedzi. Prokurator i obrońca, często i inni profesjonalni świadkowie jak np. policjant czy biegły mówią z przerwami, aby sędzia mógł podyktować swoją wersję protokolantce. Wersja sędziego jest najczęściej daleko skondensowaną wersją oryginalnych wydarzeń na rozprawie. Ta kondensacja dotyczy nie tylko nieistotnych ozdobników, powtórzeń itp., ale najczęściej również meritum wypowiedzi. Decyzje, dyscyplinowanie świadków i stron przez sędziego są zapisywane w formie krótkiego suchego sprawozdania, które nie zawiera żadnych cytatów z komentarzy i wypowiedzi sędziego.


Reasumując, sędzia dyktując do protokołu - arbitralnie interpretuje i ocenia zeznania by wybrać te fragmenty, które sędzia uznał za istotne dla rozpoznania sprawy. To do tych części zeznań czy wyjaśnień wskazanych w protokole sędziowie będą wracali zapoznając się z dokumentami sprawy. Taki sposób sporządzania „sprawozdania” z przebiegu rozprawy, oznacza, że to sędzia przewodniczący jest tą osobą, która decyduje o materiale dowodowym istotnym dla sprawy podejmując w kilka sekund niezwykle istotną decyzję podczas dyktowania - co zapisać w protokole.

 


Tymczasem wierność protokołu z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń ma kluczowe znaczenie dla wszystkich uczestników, ale brak tej wierności z rzeczywistością dotyka boleśnie tylko oskarżonych, powodów i pozwanych. Bowiem korzystanie przez sędziów z protokołów ma podstawowe znaczenie dla rozstrzygnięcia, a w szczególności zapewnienia prawidłowego orzekania w sprawie. Wierność prawdzie zapisów w protokole nabiera fundamentalnego znaczenia, kiedy dochodzi do apelacji. Sąd odwoławczy nie przywołuje ponownie świadków, biegłych czy stron żeby stwierdzać fakty z zeznań i wyjaśnień, których nikt nie kwestionuje. Analizując materiał z rozpraw sądu I instancji, sąd apelacyjny posługuje się w pierwszej kolejności protokołem, w którym znajdują się zapisy przebiegu rozpraw.


Ze sporządzonego rzetelnie protokołu można nie tylko dowiedzieć się co było powiedziane na sali sądowej, co się wydarzyło, ale także poznać emocje uczestników, ich zachowanie, poczuć atmosferę – nudę, dramat, humor czy tragedię, czyli całokształt okoliczności i zdarzeń towarzyszących wypowiedziom na sali sądowej. Takie informacje bezprzecznie mają znaczenie dla oceny dowodów przeprowadzonych na rozprawie i dla orzeczenia w sprawie.

Pisząc o emocjach i wypowiedziach uczestników, trzeba podkreślić jak istotne jest także zawarcie w protokole wypowiedzi i zachowań sędziego. Jak wspomniałam wcześniej protokół jest świadectwem przestrzegania lub też nie przepisów prawa podczas procesu przez sąd.


W naszej rzeczywistości protokół z rozprawy karnej z reguły w mniejszym lub większym stopniu, nierzadko niemal w stopniu absolutnym odzwierciedla układ sił na sali sądowej. Nie jest faktycznym świadectwem przebiegu rozprawy, a świadectwem władzy przewodniczącego rozprawy, wpływającej na „prawdę”, produkowaną na potrzeby protokołu.

O kształcie protokołu decydują zachowania arbitralne, nazywane na potrzeby zachowania pozorów i zmylenia obywatela „wykonywaniem prawa”.

 


Sprostowanie protokołu

Procedura karna daje oskarżonemu prawo do złożenia wniosku o sprostowanie protokołu. W większości przypadków jest to przejaw brak instynktu samozachowawczego ze strony obrony. Sędzia z reguły odrzuca taki wniosek, ale pamięta to faux pass. Wprawdzie sędzia jest „niezawisły”, nie można jednak zapominać, iż - po pierwsze podczas rozprawy ta „niezawisłość” oznacza nieograniczoną władzę. Po drugie ustawa wymaga również, aby sędzia był osobą „nieskazitelnego charakteru” co niekoniecznie oznacza w praktyce, że tak jest i taki sędzia może poczuć się obrażony przez osoby kwestionujące jego autorytet, wnioskując o sprostowanie protokołu.

 


Naruszanie konstytucyjnych gwarancji rzetelnego procesu

Trzeba podkreślić z całą mocą, że takie praktyki są na ogół wstydliwie przemilczane przez „autorytety” prawne i sądy odwoławcze kontrolujące wyroki. Opasłe tomy licznych komentarzy do procedury karnej, jeszcze pokaźniejsze orzecznictwo o praktyce dyktowania protokołów przez przewodniczących składu sędziowskiego „dyskretnie” nie wspomina. A przecież taka praktyka jest zawsze oburzającym i rażącym naruszeniem gwarancji praw obywatelskich i praw człowieka zagwarantowanych Konstytucją RP i obowiązującą w naszym systemie prawnym bezpośrednio Konwencją Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

Żąglując, manipulując i nierzadko fałszując treści protokołów rozpraw codziennie w setkach sądów naruszane są konstytucyjne prawa oskarżonego do rzetelnego procesu, a w szczególności podniesionego do gwarancji konstytucyjnej prawa do obrony.


Ironią w tym kotekście są demonstracje i skargi do KE w obronie I Prezes SN, przeciwko ustawie o SN, KRS itp. czy w obronie Konstytucji przez osoby, które w większości nie mają żadnej praktycznej czy fachowej wiedzy o sądownictwie. Reformy KRS, SN i kto jest I Prezesem SN mają minimalne jeżeli nie zerowe bezpośrednie znaczenie dla dla społeczeństwa en masse, czy dziesiątków tysięcy oskarżonych, a sukces czy klęska tych reform może być oceniony po conajmniej dekadzie. Tymczasem prawa nie tylko oskarżonych, ale także klientów sądów cywilnych rodzinnych etc, są łamane na salach sądowych i pies z kulawą nogą nie interesuje się tym od ćwieć wieku, a autorytety prawne i sędziowie dyskretnie milczą i to milczenie jest przerażające.

Nawet kiedy w związku z reformami sądownictwa kwestia przewlekłości postępowań sądowych została nominowana na grzech główny sądownictwa i podnoszona jest jako jeden z najważniejszych argumentów potrzeby zreformowania sądownictwa, praktyka dyktowania protokołów z rozpraw karnych, która wydłuża czas procesu karnego o conajmniej o 50% jest kompletnie pomijana.

 


Czego boją się sędziowie?


Faktyczne powody wycofania SERRS z wydziałów karnych, zważywszy powyższe informacje stały się dość jasne. Kryształowo jasne będą po lekturze poniższych argumentów sędziów.

 


Podobno nagrywanie spraw karnych spowoduje spadek liczby przypadków dobrowolnego poddania się karze, bowiem nieformalne rozmowy z sędzią mogą być zaburzone poprzez nagrywanie i ograniczą także otwartość sędziów.


Cóż to za bezpodstawne bnialuki i przyznanie otwartym tekstem, że sędziowie są gotowi łamać prawo i Konstytucj? Sędzia z racji sprawowanej funkcji i pozycji społecznej, musi być niezawisły i musi działać w granicach prawa. Stąd jest oczywistym, że prawo zabrania sędziemu prowadzenia „nieformalnych” rozmów na rozprawie sądowej z kimkolwiek. Rozprawa zgodnie z gwarancją konstytucyjną jest jawna i wszystkie „rozmowy” podczas rozprawy są jawne i powinny być zaprotokołowane. Stąd nawet nagrywanie nie może „zaburzyć” rozmów z oskarżonym o dobrowolnym poddaniu się karze. Jedyny powód „zaburzania” rozmowy z oskarżonym i „zamykanie się sędziego z powodu nadgrywania” jaki nasuwa się naturalnie, to usiłowanie sędziego pozbawienia decyzji oskarżonego poddania się karze przymiotu dobrowolności. Tylko działanie naruszające prawo mogą powodować „ograniczenie otwartości sędziego”!

 


Podobno u oskarżonego świadomość rejestrowania każdego słowa sprawia, że tenże zamyka się w sobie, odpowiada na pytania zdawkowo albo w ogóle nie odpowiada.


Kolejna bzdura, taki mechanizm psychologiczny działa, jeżeli w ogóle - przez chwilę. Obserwowałam nagrywane rozprawy i „dyktowane”. To przerywanie świadkom i oskarżonym po kilku wpowiedzianych zdaniach, aby podyktować do protokołu powoduje zaburzenie naturalnego rytmu narracji, powtórzenia, zdenerwowanie, tracenie wątku, a nawet poczucie zagrożenia, niepewności i strachu. Podczas gdy osoby poinformowane przez sędziego o nagrywaniu, nawet jeżeli na początku są stremowane i zdenerwowane po krótkim czasie „rozkręcają się” i zeznają zapominając o nagrywaniu. Natomiast oskarżeni, jeżeli odmawiają wyjaśnień to jest to ich świadoma linia obrony dozwolona prawem, a nie „zamykaniem się w sobie”.

 


Nagrywanie natomiast w szczególności działa na sędziów, którzy muszą się mitygować, są zmuszeni do ostrożności, ważenia słów i trzymania na wodzy emocji przez całą rozprawę - ponieważ tylko w ten sposób mogą kontrolować zawartość protokołu elektronicznego. A to boli, kiedy przywykło się przez lata do kontroli zawartości protokołu przez arbitralne decyzje, czy zachowania nie zawsze zgodne z zasadami kultury osobistej, przepisami procedury czy z godnością sędziego, które bez nagrania były niemożliwe do udowodnienia. Czy można się dziwić, że sędziowie są zachwyceni decyzją wyeliminowania obligatoryjnego nagrywania rozpraw karnych?

 


Tyle pary w gwizdek, tyle forsy w błoto i co robić dalej?


Co robić - przewietrzyć i przetrzepać kadry w MS. Znowelizować przepisy procedury karnej, aby nie nagranie było protokołem rozprawy, a transkryp z nagrania dźwięku wykonany przez sąd i uzupełniony o standardowe informacje, które z mocy prawa muszą być zawarte w protokole. Przy zachowaniu takich procedur, SN będzie miał trudności ze stwierdzeniem, że transkrypt nie posiada domniemania prawdziwości.

 


Ale sędziowie nie odpuszczają i postulują, żeby fundusze przeznaczone na sprzęt nagrywający zainwestować w stenotypię, bo przecież w Ameryce do dzisiaj takowa trzyma się dobrze.

 


Ten postulat jest niemożliwy do zrealizowania z kilku powodów. Po pierwsze nie ma podobno pieniędzy na SERRS, więc nie ma i na stenotypię. Ale nawet, gdyby MS znalazł fundusze na stenotypię, wyszkolenie ca 3 tys. stenotypistek na kursach, których w Polsce nie ma, jak również brak jest osób, które są przygotowane do edukowania stenotypistek sprawia ten postulat niewykonalnym.

Proponowane alternatywnie przeszkolenie protokolantek i protokolantów sądowych w stenotypii jest absurdem – z tych samych powodów co powyżej.

 


Natomiast przeszkolenie protokolantek i protokolantów w przekładaniu dźwięku nagrania na zapis tradycyjny jest możliwe w ciągu parotygodniowego weekendowego lub wieczorowego kursu, ponieważ jest to kwestia nauczenia się stosowania oprogramowania komputerowego i oprzyrządowania do odsłuchiwania dźwięku, a także od umiejetności szybkiego pisania w Word, które sekretarki i protokolantki posiadają.

 


Tak na marginesie wszystkie posiedzenia Sejmu są nagrywane, a na stronie internetowej Sejmu dostępne są transkrypty tych posiedzeń. Może tam powinien wiceminister Woś zasięgnąć jezyka i jego problemy organizacyjne i w części kadrowe związne z nagrywanie i protokołem elektronicznym, byłyby szybko rozwiązane.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

Tęgi tekst i – co z podziwem trzeba przyznać – wszechstronnie udokumentowany! Pozwoli Pan, że zacytuję w komentarzu taki urywek z artykułu w NB:

Jest jasne, że w Polsce autorytet sędziowski sięga bruku – czy mamy zatem jakieś szanse? Jak najbardziej! W Stanach Zjednoczonych AP o ustaleniu winy decyduje (w sprawach cywilnych i karnych) Ława Przysięgłych i jest to jest chyba najbardziej sprawiedliwy z możliwych osąd: to lokalna społeczność demokratycznie podejmuje się oceny wydarzeń i to ona za skutki tej oceny odpowiada (a nie, jak np. u nas, schowany za immunitetem sędzia). System ten ma też dodatkowy aspekt wspólnotowy, gdyż wzmaga i namysł moralny i uczestnictwo w społecznych debatach – jako efekt wydanych decyzji.
Zatem nie proponowani teraz u nas „ławnicy” (i to tylko w Sądzie Najwyższym?!) – a wybieralne Ławy Przysięgłych (tylko w sądach pierwszo instancyjnych*) mogą być drogą do oczekiwanej „sprawiedliwości”: niech ludzie sami gotują swój los.

*uwarunkowania zawodowe sędziów tych sądów uległyby znaczącej zmianie: byliby oni bezimmunitetowymi (choć wysokimi) urzędnikami sądowymi (ileż to ważnych dla obywatela decyzji podejmują urzędnicy!); dopiero sędziowie drugiej instancji (apelacyjni) mieliby dzisiejsze uprawnienia – pochodziliby jednak z wyboru powszechnego (w okręgach senatorskich); system taki czyniłby zbędnym istnienie Sądu Najwyższego, którego rolę pełniłby kilkuizbowy Trybunał Konstytucyjno-Kasacyjny (jak wyglądają kasacje pod kierunkiem pani Gersdorf można wysłuchać tutaj: https://ec04.luz1.cache.orange.pl/interia/v.iplsc.com/rozmowa-bogdana-zalewskiego-z-ryszardem-jachem/0006XOJCQ0S0JSBA-A1.mp4 - pomyśleć, że ta pani uzyskała od Prezydenta RP zgodę na wykładanie prawa przyszłym kadrom sędziowskim…) .

Jak się wydaje jest to jedyna droga do ukrócenia sobiepaństwa kasty sędziowskiej i to bez użerania się o jakieś szczegóły – opisana przez Pana obstrukcja jest zapewne jedną z wielu.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1573231

Co do  ławy przysięgłych pełna zgoda. Pozostaje tylko małe ale, jak to zrobić?. czyli kto przekona rządzących, którzy wiedzą lepiej i obywateli nie słuchają!  I jak taka ustawa zostanie wprowadzona w życie, kiedy MS powiada, że ma problem z zainstalowaniem kamerek i monitorów na salach sądowych ( co ja kobieta ptrafię bez pomocy zrobić - dowód mój telewizor na scianie wisi od paru lat i jeszcze mi na łeb nie spadł ) i nie potrafi przeprowadzić poprawki aby transkrypcja była protokołem. Alternatywą jest konstatacja, że MS ochrania bandytów sędziów  w sądach karnych  i idzie im na rękę.

Ja dziwię się sobie, że ja jeszcze piszę o tym cholernych sądach. Pewnie dlatego, że nie piję bo ponoć człowiek musi być od czegoś uzależniony. To pisanie tylko mnie wqrwia wg mechanizmu przeżyjmy to jeszcze raz i podnosi mi ciśnienie. A wszystko to bez sensu. To bezhołowie doprowadzi do katastrofy. Państwo nie może jako tako nawet funkcjonować bez relatywnie zdrowych sądów. A przecież sądy przestają funkcjonować, NSA, SN robią co chcą, sądy niższe to samo polityka i polityka - a gdzie stanie na straży prawa, a gdzie sprawiedliwość a gdzie służba obywatelom i Ojczyżnie. Normalne sądy to dzisiaj być albo nie być narodu i Ojczyny.

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0

faxe

#1573234

- a i "międzykorporacyjny" też: pomyłki lekarskie oceniają (w sądzie) przecież biegli - lekarze! A taka sprawa Stachowiaka: dlaczego tak się wlecze? A Falenty? (już nie mówię o tych "roztargnionych" sędziach). Na pociechę można przypomnieć, jak Berlusconi "odsiedział" półtoraroczny wyrok: "pomagał opiece społecznej"...

Szary człowiek ma jedno wyjście: unikać kontaktów z tymi "niedotykalnymi", a jak już wpadnie w ich łapy - nie tracić czasu i zdrowia na jakieś boje z nimi - nie wygra.

To jest ustrój feudalny i żaden "oświecony król" (magnat) nie zamieni go przecież sam z siebie na "sprawiedliwość" - nie jest samobójcą; z kolei rewolucje pożerają własne dzieci...

Cieszmy się, że chociaż na co dzień jesteśmy wolni. Pozdrawiam Panią. 

 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1573297