Demokracja za wolność od uchodźców

Obrazek użytkownika faxe
Świat

31 marca w programie ZDF Neo Royale  niemiecki satyryk Jan Böhmermann przedstawił swój „wierszyk”, w którym oskarżył prezydenta Turcji Erdogana o represjonowanie mniejszości narodowych i religijnych w Turcji, jak również zarzucił, że jest on pedofilem. Sam wierszyk to prymitywny, kiczowaty paszkwil, a dowcip podobny w gatunku do produkcji Kuby Wojewódzkiego,  parę kresek gorzej. Turecki prezydent poskarżył się Angeli Merkel zarzucając zniesławienie i zażądał podjęcia przez rząd Merkel adekwatnych kroków prawnych. 

Wicepremier Turcji Numan Kurtulmus oświadczył patetycznie, że paszkwil Böhmermanna nie tylko obraził prezydenta, ale także  78 mln Turków i jest to "ciężkie przestępstwo przeciwko ludzkości"(sic!).

Chociaż niektórzy dziennikarze i komentatorzy uważali, że komik będzie miał kłopoty, większość jednak przewidywała, że podobnie jak poprzednie ataki komika na zagranicznych polityków, tak i ten  będzie korzystał z gwarancji  prawa do wolności artystycznej, wolności słowa i wolności poglądów. Merkel wg tych ostatnich nie  pozwoli ulec  presji Recepa Tayyipa Erdogana, chociaż uznała jego nagranie za "nadużycie krytyki".

W obronie komika występowali politycy, artyści i dziennikarze. Wystąpił np. były grecki minister finansów Yanis Varoufakis, który w przeszłości był obiektem niewybrednych żartów Böhmermanna. Varoufakis na Twitterze napisał "Europa najpierw  straciła duszę (porozumienie z Turcją w sprawie uchodźców), a teraz traci poczucie  humoru".

Na początku tej afery tureckie MSZ domagało się skasowania nagrania. Rząd w Berlinie odrzucał te żądania, a  rzeczniczka niemieckiego MSZ twardo twierdziła,  że wolność prasy i wolność słowa "nie podlegają negocjacjom". Szef PE Martin Schulz uznał, iż Erdagon posunął sie za daleko, bowiem oburzające jest, aby prezydent jakiegoś kraju domagał się od Niemiec ograniczenia demokracji.  Schulz uważał, że trzeba wyjaśnić prezydentowi Turcji, iż Niemcy są „demokratycznym krajem”, a satyra jest elementem demokratycznej kultury.

Po dwóch tygodniach kryzysu, kanclerz demokratycznych Niemiec, siły przewodniej demokracji w całej UE,  włożyła burkę. Jak donosi AFP, po burzliwej debacie rządu, Merkel wydała duszszaczipatielnije oświadczenie  (15.04.2016)  - "w państwie prawa nie jest  sprawą  rządu, ale raczej  prokuratury i sądów ważyć kwestie praw osobistych i problemy wynikające z wolności słowa i swobód artystycznych...Rząd niemiecki wyda taką decyzję w tej sprawie” -  i zapewniła, iż sama autoryzacja rządu wszczęcia postępowania przeciwko Böhmermanna nie przesądza (a jakże!) o winie czy niewinności komika.

 Aby złagodzić krytykę uległości wobec Erdogana, Merkel zaanosowała, iż Niemcy do 2018 roku  wykreślą z kodeksu karnego rzadko stosowany art. 103. Na podstawie właśnie tego przepisu (który można zastosować tylko po uprzedniej  zgodzie rządu federalnego) śledztwo i ewentualna sprawa sądowa przeciwko Janowi  Boehmermannowi będą prowadzone.  

Ten „satyryczny” kryzys niemiecko - turecki, po raz enty uświadamia pogłębiający się w postępie arytmetycznym  upadek ogarniający Europę.     
Tak jak jednostkom przytrafia się nieświadomie uczestniczyć czy obserwować wydarzenia, które zmienią ich życie na zawsze, tak i życie całych  narodów  czy cywilizacji zmienia się w konsekwencji ciągu wydarzeń trwających czasami mniej niż życie  jednego pokolenia.  Znany świat wali się w gruzy. Wszystko literalnie nabiera innych rozmiarów, kolorów, innych wartości i ważności. Wszystko co nas otacza staje się obce i niebezpieczne. I niekoniecznie muszą to być jakieś dramatyczne czy apokaliptyczne wydarzenia, czasami są one trywialne i zwyczajne, jak tysiące innych, z pozoru podobnych - wcześniej. Ale to właśnie to wydarzenie czy ciąg wydarzeń,  ma w przyszłości dramatyczne czy wręcz apokaliptyczne konsekwencje. Niestety dowiadujemy się o tym, kiedy jest już za późno.

„Europa Zachodnia  (a teraz doszlusowuje reszta Europy) ustanowiła pierwsze w historii społeczeństwa pozbawione Boga. Co zastąpiło chrześcijaństwo, wartości chrześcijańskie i Biblię? Odpowiedź brzmi: zastąpiły je uczucia. Coraz więcej europejczyków polega na uczuciach przy podejmowaniu decyzji moralnych. Serce przejęło rolę Biblii.

To uczucia - nie myśl, nie refleksja, ani nie tysiąclecia ludzkiego doświadczenia, ani świeckie czy religijne zasoby mądrości - zadecydowały, że płeć nie ma znaczenia. Oto istota Nowego Wspaniałego Świata (Brave New World), który się zaczyna. Po raz pierwszy w spisanej historii ludzkości, całe społeczeństwa oświadczają, że płeć nie jest dla nich istotna. Małżeństwo osób tej samej płci jest przecież, przede wszystkim, stwierdzeniem, że mężczyzna i kobieta nic nie znaczą, że pojęcia te mogą być stosowane zamiennie, a nawet nie istnieją obiektywnie, bo każdy ma prawo "wybrania" płci według subiektywnego poczucia. To uczucia, a nie rozum, stwierdziły, że wszystkim, czego potrzebuje dziecko, jest miłość, a nie ojciec i matka. To wreszcie uczucia zdecydowały, że Europa otworzyła gościnnie drzwi dla milionów migrantów islamskich.

Czy jednak można mieć zaufanie do ludzkich uczuć? „[i]

Około 4 % populacji to psychopaci. A psychopacie brak połączeń neurologicznych w mózgu, aby  rozwinąć poczucie etyki i moralności.  Na salonach władzy (...) na całym świecie dominują psychopaci. Obecny system gospodarczy, polityczny, militarny i prawny jest rajem dla psychopatów, nagradza psychopatyczne zachowanie i karze tych, którzy kierują się sumieniem i uczciwością. Psychopaci z natury ciążą ku piramidzie władzy i skupiają się na jej szczycie – zarówno z racji własnej żądzy władzy, jak i dlatego, że ten hierarchiczny system zarówno wymaga, jak i wspiera tych, którzy potrafią swobodnie działać bez wyrzutów sumienia, poczucia winy czy też bez prawdziwego uczucia empatii wobec innych.”[ii]

Wczoraj rozmawiałam o decyzji Merkel w sprawie „kryzysu satyrycznego” i problemu imigrantów w Europie z moim amerykańskim przyjacielem.

Jego recepta – jak raz pokłonisz się w stronę Mekki, masz doopę zerżniętą. My, szczęśliwie dla nas mamy broń i amunicję. Dużo tego. I tak powinno być. To rząd powinien się bać społeczeństwa, a nie społeczeństwo rządu. Jest to jedyna droga, aby banksterzy i politycy byli jako tako uczciwi.

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)