Kliniczny NEOprl

Obrazek użytkownika wilre
Notka

    Witajcie.

    Od wielu lat cierpie na depresje, ale jestem tez chora fizycznie, ta moja choroba, w duzej czesci przyczynia sie do mojego stanu psychicznego. Ona powoduje m.in. depresje, albo gorzej, ale to juz lecza nie psychiatrzy, tylko specjalisci od mojej choroby.
    10 lat temu bylam w Komorowie pod Warszawa, genialny szpital, otwarty, musielismy byc tylko na terapiach i w godzinach rozdawania lekow. W weekendy mielismy przepustki. Poznalam fajnych ludzi, odkrylam, ze nie jestem sama, odpoczelam, spojrzalam z dystansu na siebie i zycie i naprawde - wrocilam w swietnym stanie.
    Niestety, Komorow podobno juz nie istnieje.
    W zeszlym roku, bylam w "prawdziwym" psychiatryku.
    Pare dni wczesniej, w ciagu jednego dnia dowiedzialam sie, ze stracilam prace, i ze mam bezprawna eksmisje z mieszkania na bruk. Jestem sama i dla mnie taki wyrok, oznacza smierc. Nie umialabym zyc na dworcu.
    Nalykalam sie tabletek, ale ktos to zobaczyl, przyjechalo pogotowie i policja.
    Najpierw wyladowalam na OIOM, mam chore serce i moje tabletki mu zaszkodzily, kardiolog dlugo nie mogl mi uspokoic serca, a potem policja, wbrew mojej woli, zawiozla mnie do najgorszego szpitala psychiatrycznego w Warszawie, na ul. Nowowiejska.
    Okazalo sie, ze nie mam zadnych praw, za moimi plecami zapadl wyrok przymusowego leczenia!
    Podobno wydal to sad!!! W nocy!!! Na jakiej zasadzie, jesli nawet mnie nie widzial? Nie jestem ubezwlasnowolniona, wiec dlaczego, jak kazdego obywatela tego kraju, nie powiadomiono mnie, ze jest sprawa, ktora zadecyduje o moim zyciu?
    Dlaczego uniemozliwiono mi dostepu do adwokata, obrony, dlaczego nie powolano bieglego mojej fizycznej choroby?
    Dlaczego nikt nie zawiadomiol moich pelnoletnich dzieci? Moich zyjacych rodzicow, mojego brata, sasiadki???
    Dlaczego nikt nie zawiadomil psychiatry, ktory prowadzil mnie przez wiele lat, choc o to blagalam?
    Komus o to chodzilo, zebym stala sie bezbronna. Komus o to chodzilo, zeby pozbawic nas rodowego, przedwojennego dorobku naszych przodkow. Wtedy, byc moze mialam szanse, zeby walczyc o mieszkanie, wszstko do tej pory oplacalacalam, nic nie wyrokowalo, co moze zdazyc sie w naszej kamienicy.Zostalam zamknieta w psychiatryku z wizja strazy miejskiej, ktora mnie eksmituje, kradnac po drodze, zbierane przez cale moje zycie antyki, piekne meble, ksiazki, obrazy, brudne majtki i intymne pamietniki. Nikt nie chcial mi w szpitalu podac daty eksmisji i okreslic, jaka to jest procedura, dokad mam sie udac, po wyjsciu ze szpitala. Od razu na dworzec?
    Poprosilam o karte praw pacjenta, dostalam z ironicznym usmieszkiem pielegniary.
    Karta miala wyrwane wszystkie strony, dotyczace leczenia psychiatrycznego i poza tym, tylko tresci, jak bardzo panstwo poswieca sie dla chorych. Lanie wody w stylu PRL. Nie znalazlam zadnej innej informacji.
    Dopiero syn, na moja prosbe, przyniosl mi na chwile laptopa z internetem. Nareszcie sie czegos dowiedzialam, ale laptop musial szybko zniknac, tam byl zakaz posiadania internetu, choc i warunki nie sprzyjaly.
    Moje podanie, na oddziale, w ktorym zadalam dostepu do oryginalu karty praw pacjenta, zostalo kompletnie zignorowane, wyladowalo w koszu, jak bredzenie psychicznego.
    Trafilam na lekarza, ktory byl kompletnym idiota.
    Probowalam mu tlumaczyc, ze mam swojego lekarza, mam ustawione leki i nie mam zamiaru niczego zmieniac, bo gdyby nie zalamanie po tak dramatycznych zyciowych wydarzeniach, funkcjonowalabym normalnie.
    "Zdrowi" ludzie skacza z okien, kiedy bankrutuja, trzeba wiecej?
    Pytalam go, jakby sie poczul, gdyby stracil mieszkanie i prace? Usmiechal sie ironicznie. Przekonany, ze nigdy to go nie spotka. Ha, ha! w tym kraju! optymista.
    Popelnilam blad, potraktowalam mojego lekarza, jak LEKARZA, a to byl ograniczony dyzio, ktory nie potrafil zrobic specjalizacji.
    Nie powinno sie takim zbyt wiele o sobie opowiadac.
    Na wstepie zmienil mi leki, dostalam lek wywolujacy potworna agresje, /a bylam tam naladowana, jak bomba atomowa, chcialam wyjsc z tego miejsca, walczyc o prace, mieszkanie, mysli S szybko odeszly bez leku/dal mi tez lek rozregulowujący moje serce,zakazany w mojej chorobie i dajacy wiele "ciekawostek" kardiologicznych.
    Do tego, lek rozwalal strasznie watrobe, a jestem blisko marskosci, mam wirusa C od 20 lat, niedlugo bede zapisana w kolejce na przeszczep....
    Generalnie, byl to lek na schizofrenie, ktorej nigdy u mnie nawet nie podejrzewano, a w wieku prawie 50 lat jej odkrycie, stanowiloby swiatowy przelom w spojrzeniu na te chorobe i sposobach jej leczenia.
    Przez 3 dni chodzilam doslownie po scianach, zawsze dostawalam wyciszacze, a tu, malo nie zamordowalam sprzataczki pod prysznicem /serio/, do tego odkrylam, ze lek blyskawica tuczy, a blagalam lekarza, zeby z racji mojego zawodu nie podawal mi takich specyfikow, bo pozniej nie wroce do pracy. Pracuje w mediach, musze byc szczupla i zadbana, niestety. Sa leki, ktore nie tucza, ale szpitalom nie chce sie za nie placic. Inaczej, kiedy o taki lek, upomni sie rodzina...moja nie miala wystarczajaco grubej koperty, wiec sie nie upominala.
    Kiedy usilowalam tlumaczyc swoj stan, opowiedzialam lekarzowi, ze o utracie pracy dowiedzialam sie z gazet /to prawda, pracuje w specyficznym, medialnym srodowisku, jesli odpadasz, nikt cie nie zawiadomi, tylko plotkarscy dziennikarze/
    Do tego, dodalam znane nazwisko polityka, z ktorym bylam umowiona nastepnego dnia na rozmowe o jakims ratunku przed eksmisja.
    I wszystko opowiedzialam lekarzowi.
    Jaka byla reakcja?
    Mowil, jak do debila
    -Ojej, pani zajmuje sie...a moze pani nam tutaj, na oddziale, pokaze, czego sie pani nauczyla, a moze pani spiewa? A moze poprowadzi pani kolko teatralne, na pewno pani sie w koncu u nas spelni. /ponad 25 lat temu skonczylam PWST i tylez lat spedzilam na deskach profesjonalnego teatru/
    Ale on to traktowal, jak moje urojenia. Zapytalam go, kiedy ostatni raz byl w teatrze...cos belkotal o malym dziecku i zagrozonej ciazy, wycofalam sie.
    Chcialam mu walnac, ze za takie popisy biore pieniadze, na ktore go nie stac.
    Pan doktorek nie rozumial, ze poza zgluszonymi lekami i przywiazanymi w pasach, ludzie zyja normalnie, zajmuja sie tez, wcale nie chorzy psychicznie, sztuka i kultura.
    Dostalam piany, jestem zawodowcem, kazalam mu wejsc w internet i sprawdzic, kim jestem. Nie sprawdzil, nie wierzyl, przeciez bylam tylko gowniana pacjentka - fantastka/wg. niego/
    Na informacje, ze jestem umowiona z politykiem w sprawie mieszkania, uslyszalam
    - Ojej, to pan X nas tutaj odwiedzi?
    Wtedy zdalam sobie sprawe z tego, ze jestem w psychiatryku, na lasce ograniczonego adepta psychiatrii.
    Adept probowal takze odstawic leki, ktore biore od lat i mi pomagaja. "Odstawil" je w ciaqgu 3 dni, ha, ha, ha! Nie spotkalam wczesniej takiego mistrza, ulotki farmaceutyczne o takich ostrzegaja.
    Zdalam sobie szybko sprawe z tego, w jakich sie znalazlam malinach i ze jedyna szansa na wyjscie stad, jest przechytrzenie towarzystwa.
    Poprosilam syna, zeby przyniosl mi moje leki z domu.
    Oczywiscie, wszystko w ukryciu, jak w filmie sensacyjnym.
    Nastepnie, przestalam lykac leki pana adepta, a to wymaga ogromnego sprytu, jesli chodzi o psychiatryk. Chamskie, rozwydrzone pielegniary, lapaly mnie brutalnie za szczeke i sprawdzaly, czy wszystko polknelam. Niczego nie lykalam, jakos sprytnie udawalam, ze lykam, jednoczesnie chowajac pastylki pod wargi.
    Szybko szlam to wypluc, po czym, przyjmowalam leki mojego lekarza. Po dwoch dniach, wrocilam do siebie, choc ciagle balam sie rewizji i wykrycia mojego tajemniczego wyzdrowienia.
    Prosilam, juz normalna, bez tego syfu, jaki mi dawali, mojego doktorka, zeby mnie wypuscil. Twierdzil, ze jest super, ze szybko zdrowieje na jego lekach/ ha, ha, ha!!!/, i moze, moze...uda mi sie za jakis miesiac, dwa, wyjsc do domu, ale chyba sama widze, ze im dluzej tu jestem, jest lepiej.... RATUNKU!!!!
    Wygladalo na lepiej, ale tylko dlatego, ze zwiekszylam sobie troche leki MOJEGO prawdziwego lekarza./choc nikt sie z nim nie konsultowal/
    a przede wszystkim, odstawialam w tajemnicy psychotropy szalonego adepta. Mam nadzieje, ze nie wyda mnie umywalka, do ktorej wypluwalam gorzka, niszczaca chemie i nad ktora plukalam usta.
    Z kim lezalam?
    ze staruszkami, ktorzy rozbierali sie do naga, zalatwiali na korytarzu,/sprzataczki sprzataly od wielkiego dzwonu/ ktorzy wszystkim z kazdej sali kradli, co popadlo, nawet szczotki do zebow, ktorzy sikali po nogach tam, gdzie akurat zapragneli, ktorzy rzucali sie na jedzenie, ktorego zwykle dla mnie brakowalo, oni jedli po 3 porcje, z upiornymi staruchami, ktorzy wchodzili do mojej sali, jak do siebie, nie kontrolowali gazow, straszyli nas...
    Z ludzmi, ktorzy mieli prawdziwe urojenia, wchodzili do mojej sali, by sie wyplakac na temat urojonej smierci czlonka rodziny, urojonego gwaltu, proby morderstwa...brrrrrrrrrr!!!!nie mam takiej odpornosci.
    Nie bylo nikogo, komu mozna bylo sie poskarzyc.
    Byl grudzien, temperatury za oknem -25C. caly oddzial zaziebiony /dla mnie, zapalenie pluc, przy moim stanie fizycznym, to smierc/.
    Sprzataczki nie sprzataly sikow staruszkow, otwieraly w lazience ogromne, przedwojenne okna i czekaly, az sie brudy na kafelkach zamroza. Wtedy uznawaly, ze umyly podloge. Do rozpuszczenia lodu na posadzkach lazienek, nie czulo sie smrodu starego moczu.
    A po poludniu, nikogo to nie obchodzilo.
    Ordynator byl osoba, na ktora nie bylo sposobu, zeby porozmawiac, no, chyba, ze w towarzystwie autentycznego psychiatry, z zewnatrz. mnie sie to nie udalo. Albo wyzywal pacjentow, ponizal, albo jak mnie, traktowal jak idiotke w kapeluszu z klatka pelna papug na glowie. .Byl bardzo z siebie zadowolony, podejrzewam, ze dobre samopoczucie dawala mu mysl, ze choc powinien wyladowac jako pacjent na wlasnyym odzdziale /pacjenci by go zabili/, jakos mu sie udalo i nadal moze poslugiwac sie dawno nieaktualnym pozwoleniem uprawiania tego zawodu.
    Pielegniary przypominaly Kapo w Oswiecimiu. Doslownie.
    Kiedys, miedzy 22 a 23, musialam stac na korytarzu, pod kuchenka, na bacznosc/rowno!/, z zawiniatkiem wedliny, ktory przyniosla mi rodzina i czekac, choc zmulaly mnie leki nasenne. Zbuntowalam sie i zapytalam, kiedy pielegniara laskawie podniesie dupe, wezmie kluczyk i otworzy mi pomieszczenie, 2 metry od niej, w ktorym byla lodowka pacjentow.
    pielegniay mialy tego dnia wyjatkowo duzy tort do zjedzenia, przyniesiony do domu pana doktora przez samego umyslnego firmy, w ktorej zwariowala rodzinna kuzynka.
    Zaznaczylam zlosliwie, ze mnie, od 2 godzin, obowiazuje cisza nocna, ze nie mam prawa stac pod ich gabinetem po laske, bo kiedy skoncze sie ja, postaram sie i w tym szpitalu, zeby skonczyli sie inni pacjenci i paniusie juz nie beda mialy ani fuchy, ani roboty.
    Obiecalam, ze rozglosze w calej Polsce, co sie dzieje na tym oddziale.
    Ostatecznie, zemdlona slodyczami pilegniara, otworzyla. Ale nic nie zlikwiduje dupy, ktora rosla jej w sytuacjach, kiedy pacjent nieomal mdlal po lekach, glodny, bo mu zjedli porcje, skazany na wyrok pielegniary, kuchennej i zmywajacej. A raczej na to, czy smakowala personelowi rodzinna kuchnia pacjenta, a dokladniej, i ile mu zostawiono, gdyby chcial nas wszystkich, tak szybko... Jesli rodzina kiepsko gotowala, pacjent byl na wylocie, nikt nie potzebowal zepsutych ryb w galaecie i gnijacych salatek warzywnych. Kluski z makiem, pacjenci zjadali szybko, jeszcze pzed koncem odwiedzin..
    Kupione przed swietami gotowe potrawy z hipermarketow, mialy najnizsze punktowania.
    pielegniary smialy sie ze swiezo przywiezionego czlowieka, w ataku padaczki, a potem, z nieukrywana radoscia i wulgarnymi komentarzami, zapiely go w pasy. Dostal zastrzyk, ok. 1 cm czegos, nie bylo widac, ze w czymkolwiek mu pomogl. Biedny czlowiek, z posiniaczona twarza od wstrzasow padaczkowych, kiedy nieswiadomie walil glowa w stol, nagle sie ocknal, wsrod wyzywajacego go personelu od swirow i alkoholikow. Nie potrafil zrozumiec, co sie stalo, gdzie i jak tu sie dostal?
    Jego ostatnim wspomnieniem, byla katedra, na ktorej przed kilkoma godzinami wykladal. Psychiatrie.
    Za niebezpieczne pytania byla kara: od zamulajacej tabletki, po powalajacym na dobe zastrzyku. Jesli rodzina nie byla jasnowidzem i nie dostarczyla pampersow, delikwent mial przechlapane, czasem, czekal, wsrod wyzwisk i obietnic, jak go zalatwi rodzina, kiedy sie dowie, ze lezac w pasach 3 dni, mial odwage zrobic kupe!
    Glownym zajeciem pielegniar, bylo chlanie kawy i wpierniczanie tortow, ciast, ciasteczek, galaretek, czekoklad i czekoladek, domowych sernikow i mistrzostw wypiekow domowych.
    To wszystko przynosily rodziny pacjentow, ktorym obiecywano, ze kazde ciasto bedzie mialo nalepke wklasciciela, a pielegniary dopilnuja, zeby dziadek zjadl. Bardzo byly chetne takich zlecen- pielegniarskie kieszenie fartuchow, nie raz bylam swiadkiem umieszczanych tam banknotow.
    Nikt sie przy mnie nie ukrywal, bylam jedynie psychiczna, ktora i tak nie rozumie, a jesli doniesie, juz lekarze szczegolowo opisza jej psychoze...elektrowstrzasy, nadal stosowane, jak mycie zebow i jedzenie sniadania, sa nieodlacznym biczem na za duze oczy pacjentow i za duze uszy...Wilka? - Prądem!!!!
    Wlasnie w takiej akcji, kiedy chcialam sie wykapac, a nie chcialam dac lapowki za warunki do kapieli, salowa zaczela wyziebianie lazienki, uslyszalam, ze jestem swirem, swirem, swirem!!! i mam sp.....lac, zanim jasnie salowa doniesie na mnie do lekarza i wtedy zobacze, co to pasy..
    Mam przynajmniej satysfakcje. Tak ja zastraszylam, ze cichutko piszczala pod prysznicem, przekonana, ze zabija ja prawdziwy swir, o czym nie omieszkalam jej powiadomic, w chwili grozy...moze, zanim kogos dalej nazwie swirem, przypomni sobie, jak jej dal "swir"?
    Glupia, mala, krucha, wredna i wyjatkowo podla. Jesli kiedykolwiek jeszcze jakims cudem tam sie znajde...coz, jestem swirem, a paniusia, za znecanie sie nad chorymi, dostanie MOJ wyrok. Wozek!
    Jak widac, psychiatryk mnie swietnie wyedukowal.
    To jeszcze nic.
    Oddzial, tuz przed Gwiazdka, gdzie umieszczono pacjentke z silna sytuacyjna depresja, ktora autentycznie nie rozumiala, dlaczego jest w takim szpitalu, chciala odpowiedzi, co sie stalo? kilka osob ze schizofrenia i odzdzialu na ktory hurtem, im blizej swiat, tym gesciej, ladowano przeszkadzajacych w wigilie i sylwestra nie rozumiejacych staruszkow, zaczeto masowo przyjmowac przestepcow, mordercow, dewiatow, zboczencow, na obserwacje.
    Pcjentka przygladala sie temu, wsrod rosnacych lekow i bez odpowiedzi.
    Kazdy odwiedzajacy, z zewnatrz szpitala. nabywal o nas swoja wiedze. Jesli mamy schizofrenie, albo depresje, to oznacza, ze mordujemy i zbiorowo gwalcimy. Stad tylu wyrokowcow, ktorzy wiedli zycie wiezienne, a sposoby "psychiatryczne" mieli wypisane na twarzach i wprowadzali je w zycie na oddziale..
    I kochali psychiatryki, umieli dyrygowac personelem tak, ze odzdzialy stawaly sie ich wlasnoscia.
    Wylawiali kobiety, jako symulanci, mieli na takich odzdzialach super nosa. Padalam ofiara takich zbirow. TYlko moja wlasna inteligencja i spryt, uchronily mnie przed tragedia. SZPITAL NIE CHRONIL PRZED NICZYM, A ZWLASZCZA PRZED CHOROBAMI. I GWALTEM.
    Najbardziej mnie przerazalo, ze swiatle rodziny chorych byly tak zapatrzone w diagnozy i pomysly adepta, ze radosnie podpisywaly zgody na wieloletnie pobyty w szpitalu zdrowych kuzynow, a obiecana "sztuka elektrowstrzasow", miala byc ostatnim ratunkiem, dla opornego /to typowe u psychicznych/ pacjenta.
    Wyszlam cudem, duzo mnie to kosztowalo: i udawania, i cwaniactwa, musialam tez przekonac rodzine, ze ich nie zjem, co obiecywal doktor - adept...
    PO WYJSCIU.
    Przez 2 miesiace lezalam w domu na sofie, przed telewizorem, ktory migal tak nierytmicznie, ze nic z niego nie rozumialam. Nie mylam sie, nie jadlam, nie moglam uwierzyc, ze moge pic tyle wody mineralnej, ile chce. Nie wiedzialam, czy jest poniedzialek, czy piatek. Ktoras noc przespalam wyjatkowo dobrze, snilo mi sie, ze przeniesiono mnie gdzie indziej, tam nie chrapala pacjenka. Potem sie dowiedzialam, ze to byl sylwester.
    Powiedziala to nam pani, w zlotym makijarzu i twarzy zasypanej opalizujacym pudrem.
    Bylo mi przykro, prywatki sylwestrowe zawsze byly dla mnie wazne. W tym roku, nawet mama, umiescila mnie na pietrze.
    Nie pozwolila zejsc do gosci, dopuki jej nie zaszantazowalam, ze z kazdym sie chce przywiac. Zbladla.
    Przewrocilam sie na drugi bok, zrozumialam, ze u niej nie tez znajde raunku.
    Nad ranem, przyjechala po mnie karetka. Mama trzymala na rekach swoje nowe dziecko z panem Y i przebakiwala, ze wszystko bedzie dobrze. Z reszta, nie slyszalam, co mowila, placzace dziecko wszysko zagluszalo.
    Pozniej juz nikt mnie nie odwiedzal.
    Adept zapomnial zlecic pielegniarom dla mnie leki i ak juz zostalo.
    Podobno dziecko matki, wygralo wsrod szostoklasitow jakas prestizowa odznake, wsrod mlodych matematykow.
    Nosze te gazete przy sobie, ale nikt juz mi nie wierzy.

    Nad ranem, dwie pielegniary zapalily swiatlo, mialy w rekach dwie mokre pieluchy i polecenie, aby zmyc brokatowy, noworoczny makijarz.
    Kobieta plakala, wyrywano jej rzesy, ta starsza mowila, ze kiedys odrosna.
    Nie wytrzymalam, wstalam, zabralam recznik, mydlo, szampon. Zimny prysznic roche mnie przywroci do rzeczywisci.
    Rodzina sie ode mnie odsunela, boja sie mnie, bylam na nowowiejskiej i na pewno, bez powodu, nikt by mne nie zamknal w tak ciezkim szpitalu.
    Jeszcze nie wiadomo, czy nie zjem koszyka na swieconke, zamiast calego oplatka, na gwiazdke!
    Znajomi doszli do podobnych wnioskow, maja male dzieci, remonty, powazne firmy i powaznych kontrahentow. Przestalam istniec towarzysko.
    Nie jestem w stanie szukac pracy, moje mareznia sa teraz pod scisla kontrola i doszlam do wniosku, ze cala moja dzialalnosc zawodowa, byla ludzeniem przez schizofrenika ludzi, ktorzy pragna sztuki.
    Odizolowalam sie od ludzi.
    Nie znosze tego milczenia, ktore w przerwach chce mnie zapytac, jak to jest, byc prawdziwym swirem, ktory nagle, zdemaskowany, traci wszystko.
    Mam tez dosc "nawiedzonych", ktorzy mnie informuja, ze schizofrenia nie jest choroba, tylko wejsciem w inny wymiar, ktorego tluszcza n9epsychiatryczna nie rozumie.
    ALE DESER, JEST NA KONIEC. ZAGADKA.
    Z jaka wyszlam diagnoza od adepta psychiatrii, bo z jakas musialam wyjsc, nie zapominajmy, ze robil specjalizacje....
    - brawo pani w zielonym swetrze!
    Tak, tak, bo z czym moglam wyjsc? Mlodych ludzi poprosze, zeby usiedli, w tych upalach, zdazaja sie omdlenia.
    Pan Adept nauk psychiatrycznych odkryl, ze mam...???
    BORDERLINE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Zaburzenie osobowosci, ktore wywoluje w srodowisku psychiatrycznym duzo watpliwosci, a ktorym sie ostatnio obdarza kazdego, kogo sie nie rozumie. Zaburzenie osobowosci, ktore znika w miare uplywu mlodych lat, 30-tki juz o nim nie pamietaja.
    Dobijam juz 50-tki, pomijam, ze nie miLm nigdy zburzen ososbowosci, ale borderline przyjme z radoscia, toz to dopiero odmlodzenie dla takie starszej baby, jak ja!
    Wiwat, Pan ADept Psychiatrii z ulicy NOWOWIEJSKIJ!!!!
    Nie przejmujcie sie diagnozami, ktorych nie akceptujecie, ktore sa wam obce. Zastanowcie sie nad tymi, ktore w was cos dotknely.
    I uwazajcie. Na 15 dyplomow, zdarza sie 1/2 lekarza..

 

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.6 (4 głosy)

Komentarze

Co mnie wcale nie dziwi, bo szpitale psychiatryczne w każdym kraju są często miejscem, gdzie pacjenci pozbawieni wszelkich praw są poddawani różnego rodzaju torturom i upokorzeniom, podczas gdy personel, od dyrektora szpitala do woźnego i sprzątaczki, są panami życia i śmierci. Dobrze, gdy pacjenci nie są poddawani jakimś potwrnym eksperymentom, jak np. pacjenci ze szpitala w Montrealu w latach 1957-61, którzy byli poddawani eksperymentom dotyczącym rozszczepienia osobowości MK Ultra

]]>http://coat.ncf.ca/our_magazine/links/issue43/articles/1957_1961_canada.htm]]>

 

Kazdy odwiedzajacy, z zewnatrz szpitala. nabywal o nas swoja wiedze. Jesli mamy schizofrenie, albo depresje, to oznacza, ze mordujemy i zbiorowo gwalcimy. Stad tylu wyrokowcow, ktorzy wiedli zycie wiezienne, a sposoby "psychiatryczne" mieli wypisane na twarzach i wprowadzali je w zycie na oddziale..
I kochali psychiatryki, umieli dyrygowac personelem tak, ze odzdzialy stawaly sie ich wlasnoscia.
Wylawiali kobiety, jako symulanci, mieli na takich odzdzialach super nosa. Padalam ofiara takich zbirow. TYlko moja wlasna inteligencja i spryt, uchronily mnie przed tragedia. SZPITAL NIE CHRONIL PRZED NICZYM, A ZWLASZCZA PRZED CHOROBAMI. I GWALTEM.

 

Obawiam się, że takich przypadków będzie przybywało po ustawie dotyczącej psychuszek, pod którą jak jeden mąż podpisał się rząd razem z opozycją.

Vote up!
1
Vote down!
-2

Lotna

 

#1426941

dlaczego miałaby się ostać wśród lekarzy.. i to nie tylko psychiatrów?Poziom wiedzy to już inna bajka.

Vote up!
1
Vote down!
0

Verita

#1426950

#1426972