Ciągnę jak z cygańskim taborem
przez pół zamroczonego miasta
obładowany świątecznymi fantami
ściągającymi ciężkie spojrzenia
W przepastnych bagażowych lukach
uwalniam od balastu podejrzeń
Jadąc zapadam w głębokie drzemki
przeskakuję niskie biegi czasu
nagłe hamowanie szarpie bez celu
Na panoramicznych szybach
trwa festiwal darmowych projekcji
mijanych jarmarcznych widowisk
...