Czy prezydent Roman Ciepiela zlikwiduje 100-tysięczny Tarnów?
Gdy monolog zajmuje miejsce dialogu
W tym samym czasie, gdy grupa mieszkańców protestuje na sesji Rady Miejskiej przeciw fatalnemu dla ich domów przebiegowi obwodnicy i zarzuca prezydentowi miasta brak konsultacji, nazywając go „dyktatorem” i „kłamcą”, działacze jednego z klubów wyrażają swój sprzeciw wobec skrajnego niedofinansowania sportu w mieście, rodzice uczniów nie mogą się pogodzić z łączeniem klas w niedofinansowanych szkołach, a jedna z nich woli być pod opieką ministra kultury niż prezydenta miasta, biuro wystaw artystycznych chce się samo zamknąć w soboty, teatr miejski redukuje ilość premier z 6 do 2 z powodu braku pieniędzy, zaś miasto samo ogranicza liczbę kursów autobusowych z tej samej przyczyny. Czy 100-tysięczny Tarnów bankrutuje, pytają mieszkańcy? Co się dzieje z naszym miastem?
Relacja filmowa z protestu mieszkańców Tarnowa przeciw przebiegowi obwodnicy - na sesji Rady Miejskiej:
https://www.youtube.com/watch?v=Polh4qAGObE&t=16s
Fenomen drugiej kadencji
Bardzo często w przypadku drugiej z rzędu wygranej politycy dochodzą do wniosku, iż są tak wielcy, iż nie muszą się liczyć z nikim i niczym. Jak się wydaje z takim zjawiskiem mamy do czynienia w Tarnowie. Roman Ciepiela został powtórnie wybrany prezydentem Tarnowa, prawdę powiedziawszy, nie dzięki wybitnym osiągnięciom w poprzedniej kadencji, lecz słabości konkurencji. Teraz doszedł do wniosku, że może jednoosobowo zarządzać miastem.
Coraz częściej pojawiają się w związku z tym zarzuty, iż dialog społeczny prezydent zastępuje monologiem. Swych decyzji nie konsultuje nawet z najbliższym otoczeniem. Dzień po przegranych przez Koalicję Obywatelską wyborach parlamentarnych ogłosił – ku zaskoczeniu nawet najbliższych współpracowników – iż żegna się ze swoją dotychczasową partią PO, co mogło zostać przyjęte przez jego towarzyszy partyjnych jako akt zdrady.
Ciepiela utracił zaufanie praktycznie wszystkich środowisk, także tych, które wspierały go w kampanii wyborczej. Przegrywa głosowania w Radzie Miejskiej, a jeśli udaje mu się coś przeforsować, to wygrywa jednym głosem lub wówczas, gdy ktoś wyjdzie z sali obrad. W ubiegłym roku prezydent nie uzyskał wotum zaufania i jeśli powtórzy się to w czerwcu, otworzy drogę do referendum w sprawie odwołania Ciepieli z urzędu prezydenta miasta.
Miejski chaos finansowy
Konfliktogenny charakter prezydenta sprawia, iż miasto nie może liczyć na dofinansowanie swych inwestycji ani ze strony województwa, ani państwa. Gdy Ciepiela usiłował pozyskać zewnętrzne środki finansowe na budowę hali sportowej (o wiele za dużej dla potrzeb Tarnowa), minister sportu nie wpuścił go nawet do gabinetu.
Wydając 50 milionów ze swego budżetu na ten cel, miasto znalazło się w tak fatalnej sytuacji finansowej, iż – jak wieść gminna niesie – nie mogło otrzymać kolejnych kredytów, lecz musiało posiłkować się obligacjami.
Prezydent Ciepiela tłumaczy trudności finansowe Tarnowa wyłącznie antysamorządową polityką państwa, gdy tymczasem sam ani nie opracował żadnego finansowego programu naprawczego, ani nie przyjmuje propozycji redukcji wydatków administracyjnych, ani nie ma żadnego pomysłu na dodatkowe dochody własne miasta. Jedyną jego propozycją jest nakładanie kolejnych danin na mieszkańców – w postaci wyższych podatków, opłat za odbiór śmieci, a nawet opłat za żłobki i półkolonie letnie (o ok. 150% !).
Co więcej, prezydent planuje kolejne potężne inwestycje, które prawdopodobnie będą także finansowane z budżetu miasta – biurowiec o powierzchni ok. 20 tysięcy m2 (prawdopodobnie za ponad 100 mln zł) czy stadion za taką samą sumę. Ta gigantomania sprawia, iż Ciepiela określany jest czasem mianem „tarnowskiego Cheopsa”.
Jeśli radni nie zablokują tych inwestycji, to prawdopodobnie miasto będzie musiało oddać województwu i ministerstwom wszystkie swoje instytucje, pozostawiając sobie tylko sam Urząd Miasta z pół tysiącem pracowników, jak żartują niektórzy.
Czy ktoś widział armię, w której co dziesiąty żołnierz to generał?
Co dziesiąty urzędnik prezydenta Ciepieli to dyrektor lub wicedyrektor (z wynagrodzeniem ok. 100 tys. zł rocznie). Na przykład w Wydziale Komunikacji Społecznej (który – jak mówią złośliwi – powinien raczej nazywać się Wydziałem Monologu Prezydenckiego) pracuje 8 urzędników, w tym jeden dyrektor i dwóch wicedyrektorów.
Mimo powtarzających się propozycji reorganizacji Urzędu Miasta i znacznych redukcji zatrudnienia, które mogłyby wygenerować oszczędności pozwalające na zaspokojenie większości potrzeb kultury i sportu w Tarnowie, prezydent Ciepiela nie chce nawet słyszeć o tego typu pomysłach, co wywołuje oczywiście oburzenie mieszkańców nękanych ustawicznymi podwyżkami.
Orwellowski model w Tarnowie
Mimo widocznej gołym okiem katastrofy finansowej, prezydent Ciepiela niedawno stwierdził, iż właśnie teraz mamy do czynienia z najlepszym w wielowiekowej historii Tarnowa okresem, co wywołało oczywiście falę szyderczych komentarzy mieszkańców. Powstała nawet na Facebooku (polubiona już przez ok. 10 tysięcy osób!) satyryczna strona „Baniowy Tarnów”, na której mieszkańcy miasta kpią sobie z kolejnych absurdów, których autorem jest prezydent Ciepiela.
Gdy pewnego razu uzasadniał jakieś kolejne podwyżki stwierdził, że tak naprawdę to są obniżki, gdyż w Tarnowie nie osiągnięto jeszcze maksymalnego, dopuszczalnego prawem poziomu tych danin. Tego typu argumentacja kojarzy się oczywiście albo z rzeczywistością opisaną przez George Orwella, albo uzasadnianiem podwyżek a’la Władysław Gomułka.
Ukoronowaniem tarnowskich absurdów, zdaniem większości komentujących to w Internecie, jest wprowadzenie w mieście nowego sposobu obliczania opłat za wywóz śmieci, uzależniony od ilości zużytej wody. Ta wprowadzona już w życie propozycja prezydenta Ciepieli przelała chyba czarę goryczy. Nawet prezes miejskiej spółki Wodociągi wyraził swe wątpliwości co do zasadności takiego wyboru.
Relacja filmowa z protestu rodziców uczniów przeciw absurdalnej decyzji prezydenta:
https://www.youtube.com/watch?v=peWQYBsaFFY&t=18s
Zlikwidować miasto czy odwołać prezydenta?
Radni i to nawet ci, którzy dotychczas popierali prezydenta Ciepielę, coraz częściej buntują się przeciwko jego jednocześnie nieracjonalnej i antyspołecznej polityce. Możliwości oddziaływania radnych na prezydenta są jednak bardzo ograniczone. Nawet jeśli nie uchwalą zaproponowanego przez włodarza budżetu, to zrobi to za nich Regionalna Izbna Obrachunkowa.
Rajcowie mają właściwie tylko dwie możliwości wpływania na prezydenta. Mogą mu obniżyć wynagrodzenie, a trzeba tu zauważyć, iż prezydent Ciepiela ma obecnie maksymalne, dozwolone prawem zarobki i są one (cóż za paradoks) wyższe od wynagrodzenia świetnie się spisującego prezydenta dwa razy większego Rzeszowa. Mogą także powtórnie nie udzielić mu wotum zaufania w czerwcu i podjąć uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania prezydenta.
Należy także dodać, iż w przypadku powtarzającego się naruszania ustaw lub konstytucji przez prezydenta, może odwołać go Prezes Rady Ministrów, który powołuje wówczas do czasu przedterminowych wyborów komisarza. Już w tej chwili prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zarzucanych przez inspekcję ochrony środowiska nieprawidłowości na komunalnym składowisku śmieci.
Zarówno radni, na których spada także część odium niekompetencji, jak i mieszkańcy, których liczba zmniejszyła się już o ok. 20%, muszą teraz podjąć decyzję, czy trwać w dotychczasowym marazmie, czy też spróbować wyprowadzić swe miasto na prostą.
Marek Ciesielczyk
bezpartyjny radny 5 kadencji
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 698 odsłon