“Deus vult” albo “Allah akhbar” – czas wybierać
Europa stoi w pożodze, którą gotują nam radykalni muzułmanie. Czy jednak na pewno oni? Niekoniecznie. Zamachy i atmosfera terroru, która od miesięcy panuje na naszym kontynencie, jest jedynie efektem uporczywej polityki multikulti oraz niszczeniem ostatnich bastionów cywilizacji łacińskiej.
„Zamilcz, faszysto”
Stosunkowo niedawno zaatakowano red. Tomasza Terlikowskiego za jego propozycję na to, co powinno być odpowiedzią na szerzący się islamizm. „Islamiści zabiją Europę. Jedyną nadzieją pozostaje chrześcijaństwo. Męskie chrześcijaństwo czasów krucjat. Liberalna demokracja nie ma mocy” – napisał na Twitterze dziennikarz. Okazało się, że lewackim aktywistom nie przypadło to do gustu. Stwierdzono, że „nawołuje do wojny religijnej” oraz że niczym nie różni się od ISIS.
Okazało się jednak, że miał rację. Na Bliskim Wschodzie trwają walki, zaś na jesieni dochodzi do ataku w sercu Europy. 13 listopada w Paryżu ginie 130 osób, 350 zostaje rannych, trwa obława. Holland próbuje wmawiać światu, że islamiści pochodzenia arabskiego są „obywatelami Francjii”. – To okrutne, ale trzeba to powiedzieć: w piątek [13 listopada – red.] to Francuzi zabijali innych Francuzów – zaklinał rzeczywistość prezydent Francji. Gdy jednak przyjrzymy się sylwetkom sprawców, wychodzi na jaw: to osoby mające francuskie obywatelstwo, ale z narodem nie mające nic wspólnego: Abdelhamid Abaaoud – organizator, Salah Abdeslam, Ibrahim Abdeslam, Bilaf Hadfi, Omar Ismail Mostefai, Ahmed Almohamed oraz Samy Amimour. Jak widać, same francuskie nazwiska…
Do ataku przyznało się ISIS. Zapowiedziało też, że będzie jeszcze gorzej i opublikowało film, w którym upada Wieża Eiffela. Po tym wszystkim, czego doświadczyliśmy wszyscy i co nam może grozić, tak łatwo – jako społeczeństwo – nie dawaliśmy się oszukiwać. Temat islamistów-arabów oraz Afrykańczyków zamiast tzw. „uchodźców” przebił się do opinii publicznej w Polsce. W Niemczech wciąż organizowane są manifestacje zwolenników przyjmowania afrykańskiej dziczy, ale nawet tam widać wyraźny opór. Ponadto Polska i znaczna część Europy zaczęła coś robić. Włochy zaczęły wydalać niebezpieczne osoby poza granice kraju, zaś Francuzi zaczęli wyrzucać z pracy w służbach osoby o radykalnych poglądach islamskich. Szkoda co prawda, że tak późno, ale widać Europa potrzebowała takiego wstrząsu.
Samobójcy
Ciężko uwierzyć, by działania Unii Europejskiej, w szczególności kanclerz Angeli Merkel, wynikały z głupoty. Wiele bowiem autorytetów wypowiadało się na temat bezkrytycznego przyjmowania hord niezidentyfikowanych osób z terenów wojny. Słowa papieża Franciszka, by przyjmować „uchodźców”, skontrował nawet węgierski kapłan. Z klasą i pokorą powiedział, że „Jego Świątobliwość się myli”. – Oni przyjeżdżają do nas z okrzykami Allahu Akbar! Chcą przejąć Europę […] To inwazja. Jego Świątobliwość się myli – powiedział Laszlo Kiss-Rigo, bp diecezji szegedsko-csanadzkiej.
Oczywiście ze świata politycznego najgłośniejszy był premier Węgier, Wiktor Orban. To on bowiem włada krajem na granicy Unii Europejskiej. – Jeśli wpuścimy wszystkich, to będzie oznaczać koniec Europy – zapowiedział lider Fideszu.
W tym roku Niemcy wydają się być jakby rozsądniejsze. Zwiększono liczbę deportacji imigrantów ponad trzykrotnie, zaś komendant kolońskiej policji został przeniesiony na wcześniejszą emeryturę za to, że próbowano zatuszować barbarzyńskie zachowanie afrykańsko-islamistycznej dziczy w niemieckiej Kolonii. Jednak to tylko pozory.
Noworoczne napady na kobiety nie okazały się być czymś nowym. Jak okazało się kilka dni temu, do podobnych incydentów dochodziło już w zeszłym roku w Szwecji. Zatuszowania policji wyszły na jaw dopiero teraz.
Trzeba więc powiedzieć jasno: tegoroczne zajścia nie były czymś nowym, a rozszerzeniem tego, na co obcym z Afryki i Bliskiego Wschodu już pozwolono. Z pewnej perspektywy ciężko mieć nawet żal do niechcianych gości – ich się wręcz zachęca do niszczenia naszego kontynentu. Mówi się im niemalże wprost: „Jesteście u nas bezkarni. Róbta co chceta”. A co tymczasem robią Niemcy? Krzyżują sami siebie.
Manifestacja PEGIDY została spacyfikowana przez niemieckie służby, zaś burmistrz Kolonii podsumowuje zajścia noworoczne tezą, że „Niemki powinny się dostosować do imigrantów”. Jeszcze z innej strony widzimy, jak świeżo wydane – po raz pierwszy od czasu zakończenia II wojny światowej – „Mein Kampf” Adolfa Hitlera zyskuje całe rzesze czytelników.
Czy to wszystko to głupota? To niemożliwe. Nawet głupiec widziałby o wiele wcześniej, że takie działania i namolna propaganda prowadzą do samozagłady. Plany Unii Europejskiej, pod butem pani kanclerz Merkel, to świadome samobójstwo kontynentu z cywilizacją łacińską na czele. Na Zachodzie w znacznej mierze się to już udało, ale nie do końca.
Społeczeństwo się samoorganizuje
W Polsce obywatele są zdecydowanie przeciwni przyjmowaniu imigrantów. Jako Polacy, wyśmiewamy pomysły lewicy, gdzie np. w Holandii postanowiono, że „w ramach solidarności” z napastowanymi Niemkami (swoją drogą imigranci naprawdę musieli być zdesperowani, by brać się za Niemki), chłopcy – bo mężczyznami nazwać ich byłoby chyba nadużyciem – z socjalistycznej partii założą… spódnice (sic!).
U nas jest bezpiecznie. Jeśli ktoś zaczyna mówić coś o przyjmowaniu imigrantów, następuje społeczny ostracyzm i taka osoba przestaje być traktowana poważnie. Niestety, nieliczne normalne społeczności zgniłego Zachodu nie mają tego komfortu. Organizują się więc sami w patrole, które mają ochronić ich przed imigrantami, gdyż policja jest po prostu tchórzliwa i nieskuteczna.
W Finlandii działają, odwołujący się do pogańskiej mitologii, „Żołnierze Odyna”. Początkowo w dwóch miastach, obecnie działają w prawie dwudziestu. – Obudziliśmy się w sytuacji, w której spotyka się wiele różnych kultur. To spowodowało strach i obawy w naszej społeczności. Dlatego zebraliśmy grupę ludzi – mówi dziennikarzom Ranta, organizatorka całego przedsięwzięcia. Podobna organizacja działa w Szwecji.
W Niemczech ludzie także próbują się formować. Utworzona została „Ochrona Obywatelska”. Zaś we Francji w Calais powstała organizacja „Rozgniewani mieszkańcy Calais”.
Cieszy widok reakcji, nawet w takich odcywilizowanych państwach jak Niemcy. Pytanie tylko, czy nie jest już na to za późno?
Naprawdę potrzeba męskiego chrześcijaństwa
Muzułmańsci aktywiści zwabili strażaków na Korsyce w pułapkę w wigilijny wieczór. We Francji islamska dzicz atakuje synagogi, przez co Żydzi opuszczają kraj. W Paryżu zaś próbowano zaatakować posterunek policji w rocznicę zamachu na lewacką gazetę „Charlie Hebdo”. Nawet w USA na początku roku islamista postrzelił policjanta, zaś po aresztowaniu wyznał, że popiera ISIS.
Czy w obliczu takiego nawału jest jeszcze szansa, by obronić się przed islamizacją? Czy można będzie swobodnie wyznawać swoją wiarę? Na szczęście tak – jest taka możliwość. Wymagać będzie ona jednak wiele od słabej, mizernej Europy.
Nie da się, jak pokazały ostatnie dziesięciolecia, wprowadzić demokracji liberalnej, wyzucia z zasad, pozbawienia moralności i religijności przy jednoczesnym przyjmowaniu obcych kultur. Jak pisał Koneczny, cywilizacje muszą się zwalczać. Jeżeli Zachód odrzuca Boga i solidarność, zastępując to wszystko bezładem, agresywną laicyzacją, egoizmem i anarchią, to w to miejsce musi przyjść coś innego. Islam dostrzegł tę lukę i skutecznie w nią uderza. Na szczęście zapełnić ją można bardzo szybko. Czymś, co niegdyś w Europie było silne i nad wyraz skuteczne: chrześcijaństwem.
Wspomniany na początku red. Terlikowski ma rację: uratować Europę może tylko powrót do jasnego i męskiego chrześcijaństwa. Bez dawania się mamić fałszywym prorokom błędnie pojmowanego miłosierdzia z jednej strony czy zwolenników narodowego socjalizmu, którzy w Niemczech teraz czytają „Mein Kampf” z drugiej.
Krucjaty były dobre. Służyły bowiem do obrony naszej cywilizacji. Wiemy, że w dłuższej mierze możemy wygrać. Musimy jednak odrzucić całą degrengoladę, jaka się wytworzyła na Zachodzie i przywrócić cywilizację łacińską. Musimy z odwagą i dumą powiedzieć, za krzyżowcami i błogosławionym papieżem, Urbanem II: Deus Vult!
Jeśli tego nie zrobimy, za chwilę usłyszymy, zamiast naszego chrześcijańskiego zawołania, islamskie: Allah akhbar. A zaraz potem dowiemy się o kolejnych ofiarach ISIS w Europie. Albo Kościół, albo islam. Wyboru Europa dokona już wkrótce.
Źródła: Kontrrewolucja.net; Twitter.com; pikio.pl; gazeta.pl; pch24.pl; polskieradio.pl; wpolityce.pl
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2324 odsłony