Kto zrekonstruuje szefa rządu?

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Mnożą się scenariusze zapowiedzianej na środę rekonstrukcji rządu. Niektóre są tak fantastycznie odlotowe, że i ja się skusiłem na udział w tym konkursie political fantasy. Większość scenariuszy jednak zaczyna się od dość prostackiego punktu wyjścia, że minister Arabski odchodzi na ambasadora do Madrytu, a reszta zmian jest zwykłą konsekwencją tego ruchu. Na miejsce Arabskiego w kancelarii przyjdzie z rządu jego ziomal Sławomir Nowak, a za Nowaka w rządzie jakiś inny Nowak (w Sejmie jest jeszcze jeden zapasowy poseł Piotr Nowak z PO) i po herbacie. Zresztą konsekwencje odejścia Arabskiego są odłożone w czasie aż do odejścia jego ziomala Tuska. To wiem na pewno.

Otóż są o wiele trudniejsze punkty wyjścia, burzące całą misterną konfigurację uknutą przez premiera Tuska. I to w różnych wymiarach oraz aspektach, także czysto ludzkich. Załóżmy, że odchodzi ze sportu minister Mucha, co jest bardzo prawdopodobne, gdyż jest już mocno wysportowana, zaś premier ma jej także dość. Otóż ten ruch natychmiast wywołuje ogromne turbulencje wizerunkowe w ekipie Tuska, a wiemy skądinąd, że nie ma nic ważniejszego dla premiera. Nikt na to wpadł, ale ja wpadłem i od razu się dzielę – odejście minister Muchy sprawia, że najładniejszym członkiem rządu automatycznie staje się minister Nowak.

I tu jest pies pogrzebany. Dlaczego, zapytacie, parząc się kawą z niecierpliwości? Dlatego, że jak wielokrotnie zapewniał sam premier, w jego drużynie panują stosunki partnerskie(nie mylić ze związkami), jednak uważam, że oni jeszcze nie dojrzeli do tego, żeby najładniejszym członkiem ekipy rządowej był facet. Po prostu nie są jeszcze gotowi, jak to się mówi. Owszem, ta ich lewicowa frakcja namawia innych do związków partnerskich i nawet dalej się posuwa, ale sami jeszcze nie mają tej przysłowiowej odwagi Lenina...tfu, co ja piszę...chodzi o odwagę Biedronia, oczywiście.

Szpanują po mediach, że to tacy są liberalni i nowocześni, jednak gdyby ich zamknąć w jednej komnacie z niektórymi osobnikami z ruchu swojego poparcia, to głowę daję, że nogi by na schodach połamali, żeby się stamtąd wydostać. Cała ta ich nowoczesność i deklarowane otwarcie na tak zwane wynalazki transseksualne są funta kłaków warte. Dlatego ja uważam, że jeśli odejdzie Mucha, to i Nowaka musi premier gdzieś schować. Bo teraz co i rusz konkursy media urządzają, a Nowak nawet z palcem w nosie wygrywa każdy konkurs na Miss Rządu. Nie, na taki numer oni jeszcze nie są gotowi.

Zatem premier chowa gdzieś Nowaka poza publiczny widok i ma już trzy wakaty – w kancelarii, sporcie i w infrastrukturze. Załóżmy, że Nowaka rzuca na kancelarię, niech tam sobie piłuje szpony. Musi jednak kogoś dać także na cholerne drogi, mosty, samoloty, statki oraz koleje i to takiego, kto by się nie kojarzył z przejezdnością ustawową. Jak wspomniałem jest zapasowy poseł Nowak z Konina i ten by się nadał, bo nie kojarzy się z nikim i z niczym, ale musiałby zmienić nazwisko. Dlatego ja myślę, że na infrastrukturę premier może dać ministra Bartoszewskiego, który już był kiedyś prezesem Rady Nadzorczej LOT-u, co oznacza, że w porównaniu z poprzednikami ma niebotyczne kwalifikacje.

Jednak sportu nie można powierzyć komuś w typie Bratoszewskiego z oczywistych względów, chociaż wizerunkowo jak najbardziej pasuje do aktualnego stanu tej dziedziny życia w Polsce. Sport, niby taki drobiazg, ale ten resort ma od dawna niebywałe szczęście do bardzo dziwnych typów. Jak nie mafia lub złodziej, to hochsztapler albo kompletna tabula rasa. Tutaj wbrew pozorom jest być może najcięższy orzech do zgryzienia, gdyż w tym przypadku trzeba kogoś jak żona Cezara, a gdzie tu w Platformie Cezar? Same Donki, Bronki, Grześki, Bartki.

Ale, ale! Po co ja tak głęboko się zagłębiam w te najtajniejsze tajniki? Po to by wykazać na najprostszym przykładzie ile komplikacji stwarza odejście takiej jednej Muchy, jakie się otwierają przepastne kombinacje, ile szans się ukazuje i jednocześnie straconych złudzeń. Jakie lody do kręcenia i jakie schody do pokonania. A cóż dopiero się dzieje, gdy mówimy o takich newralgicznych roszadach jak minister Cichocki do ABW. Albo poseł Schetyna ze spraw zagranicznych na całość. Arłukowicz ze zdrowia z powrotem na wykluczonych. Lub z innej beczki - Boni z cyfryzacji na przemoc domową, a Graś z pomocy domowej na MSW. To są dopiero szarady, rebusy i zagadki szachowe.

Największy zaś ambaras jest z samym szefem rządu, który zawsze zapewniał, że chętnie dźwiga na swoich wątłych barkach odpowiedzialność za wszystkich swoich ministrów i każdego z osobna. Jeśli więc jacyś się nie sprawdzili, to odium błędnych decyzji spada także na naszego szczerego przywódcę. W tym momencie kłania się elementarna logika – Donald Tusk musi być więc również zrekonstruowany. Kto ma to zrobić, przecież nie ma czegoś takiego jak autorekonstrukcja. Nawet zdalnie sterowane roboty muszą mieć jakiegoś serwisanta. Kto nam przerobi lub chociaż podrasuje premiera na lepszy model?

Brak głosów

Komentarze

Seiko.Cytat;Owszem,ta ich lewicowa frakcja namawia
innych do związków partnerskich,i nawet dalej
się posuwa,....;Ale wieloznaczność cha,cha.
Pozdrawiam z 10.

Vote up!
0
Vote down!
0

Seiko

#335026