Niekończąca się historia Żołnierzy Wyklętych
Historia żołnierzy wyklętych była przez dekady zakłamywana, przemilczana i prawie zupełnie nieznana. Inżynierom polskich dusz wydawało się, że to, co wykreślone z księgi, wymaże się także z pamięci. Po zamordowaniu w 1963 roku ostatniego, ukrywającego się partyzanta, Józefa Franczaka, "Lalka", władza ludowa mogła się skupić na bardziej wyrafinowanym tępieniu zupełnie już bezbronnych, prawdziwych i urojonych wrogów reżimu. Zaprzestano jawnego terroru sięgając po metody stosowne dla kolejnego etapu dziejów. Ta "liberalizacja" oznaczała z pozoru koniec dobrych czasów dla ubowskich sadystów, a także konieczność przekwalifikowania prokuratorów i sędziów trybunałów ferujących masowo wyroki śmierci. Ich zbrodnicza działalność nigdy nie została jednak osądzona i ukarana, a bezkrytyczne, gorliwe wykonywanie rozkazów i lojalność wobec systemu zawsze były doceniane i osłaniane.
Schemat iluzorycznych rozliczeń, wielokrotnie po śmierci Stalina powielanej "odnowy", czyli gry pozorów, nie był bynajmniej czasem powrotu do prawdy i wyznawania win. Zbrodniarze zdjęli skrwawione mundury i dalej wspinali się po szczeblach haniebnej kariery. Najnowszą historię nadal fałszowano, co najwyżej przebąkując o "okresie błędów i wypaczeń", równocześnie w celach "wychowawczych" pędząc młodzież szkolną do kin na "radzieckie" i niewiele im ustępujące w propagandowym fałszu filmy polskie, przedstawiające zakłamaną, propagandową wersję historii. Przyzwoici nauczyciele mogli co najwyżej temat niepodległościowego podziemia przemilczeć, a rodzice bez słowa wyjaśnienia wtórowali grobowej ciszy, by nie narażać dzieci ani siebie na represje.
Najbardziej niezłomni bohaterowie walki o niepodległość naszej Ojczyzny zostali w czasach stalinowskich bezwzględnie zamordowani i pochowani pod osłoną nocy w masowych grobach, tak by ich ciała nigdy nie zostały odnalezione ani zidentyfikowane. Oprawcy nie mogli przewidzieć, że niewyobrażalny w latach pięćdziesiątych postęp nauki pozwoli na rozpoznanie szczątków poległych nawet po wielu dziesiątkach lat. Zamordowani i pogrzebani w kwaterze na Łączce, w wyniku ekshumacji wskrzeszeni z niebytu, oskarżają dzisiaj bandytów, ojców założycieli III RP. W mazowieckim piachu odnajdujemy święte kości bohaterów, bestialsko zamordowane ofiary, ponownie nadając im nazwiska i przywracając dobre imię. Te małe zwycięstwa nie zmieniają pełnego goryczy przekonania, że ofiara najszlachetniejszych i najdzielniejszych z naszych przodków nie została wynagrodzona. Niektórzy ze zbrodniarzy żyją do dzisiaj, mają się dobrze i czują się bezpieczni, uposażeni, chronieni przez państwo - nadal reprezentujące ich interesy. Ci z żołnierzy wyklętych, którzy ocaleli przed plutonem egzekucyjnym, a przetrwali w ciężkich więzieniach, gdzie - jak pisał Janusz Krasiński - byli wtrącani "na zgnojenie", doczekali "wolnej Polski" i zostali oficjalnie zrehabilitowani.
Cóż z tego: Polska, o której marzyli i za którą do końca walczyli, ponownie odsłania barbarzyńską, wykrzywioną twarz zdrady. Trudno powstrzymać się przed refleksją i pytaniem, czy gdyby do dzisiaj ukrywali się w lesie, mieliby wystarczające powody, by z niego wyjść i złożyć broń.
Kwatera na "Łączce"
leżą głęboko
zakatowani zakopani
w mazowieckim piachu
żołnierze Armii Krajowej
i niedobitki oddziałów
ocalonych sumień
święte prochy
przywalono marmurem
z bezkarnie wyrytymi
nazwiskami katów
i taka jest nasza ojczyzna
bezimienne mogiły bohaterów
wieńczą groby ich oprawców
pomniki kłamstwa i hańby
www.aleksander-rybczynski.com
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1839 odsłon