Maliszewski vs. Maliszewski -jak trafić na salony

Obrazek użytkownika Rafix
Kraj

Michał Karnowski w Tok FM mówił "są dziennikarze kredyciarze , którzy muszą pisać różnie rzeczy bo muszą spłacać kredyty a nie zawsze w to co piszą wierzą".

Kredyty, kariera, prestiż, nagrody dziennikarskie ,wstęp na salony , uznanie środowiska, spokój bytu, wystarczy tylko robić to czego środowisko wymaga.

Ileż ich było tych zaczynających w Gazecie Polskiej , Radiu Plus, Ekspresie Wieczornym, Życiu czy telewizji Walenciaka. Młodzi zdolni celnie kąsający ukazujący słabości III RP szybko zwrócili na siebie uwagę Salonu.
Nie każdy jest w stanie się przemóc , ci odpadają od razu pozostają w niszy. Inni maja trudności ale jak mówią pewne panie najgorzej jest pierwszy raz. Dla jeszcze innych to od początku środek do osiągnięcia celu.
Można wymieniać długą icj listę - Czuchnowski, Michalski, Michalak, Wołek...- których ostatecznie Salon "utulił" w ich zabłąkaniu a oni zaczęli mu służyć najlepiej jak potrafią.
W przedsionku są następni.

W notce "Kaczyński wyklucza" Norbert Maliszewski na Salonie24 pisze dobrze znanym skądinąd językiem, używając typowych "salonowych" argumentów, tekst krytykujący lidera opozycji.

"Kaczyński zamyka w twierdzy ludzi, którzy czują się wykluczeni, są niezadowoleni z przebiegu transformacji, czują lęk przed obecną rzeczywistością (niepewność pracy... "

"Zamykanie w oblężonej twierdzy powoduje pogłębianie się poczucia wykluczenia, uderza w zaufanie do państwa, powoduje pogłębianie się negatywnych procesów społecznych."

"Linia przyjęta przez prezesa PiS jest ogromnym zawodem.[...]. Jeśli Polska jest najważniejsza, to niech prezes PiS diagnozuje problemy i przedstawia własne pomysły na ich rozwiązanie. Niech to będzie też diagnoza bardziej obiektywna, racjonalna, a nie budowanie lęków."

"PO to nie PZPR, nie zaraża dżumą. [...] ma duże społeczne poparcie. Powodem jest to, iż duża część Polaków nie chce być zamykana w oblężonej twierdzy PiS. Nie pasuje im zniekształcona rzeczywistość Kaczyńskiego. poderwałaby społeczeństwo. Nie ma ideologii, ale propaganda."

"Jarosław Kaczyński nie jest wiarygodnym krytykiem, ani alternatywą. Duża część Polaków jest coraz bardziej pragmatyczna, zachowuje się racjonalnie, chce być traktowana uczciwie, poważnie. Nie grilluje."

"Nie są winne temu media, z których JK próbuje uczynić kozła ofiarnego."

Argumenty o zamykaniu się Kaczyńskiego wraz ze swoimi wyborcami w oblężonej twierdzy o tym iż nie jest to polityk nowoczesny rozumiejący wyzwania stojące przed Polską, że dzieli Polaków, że jest szkodliwy a nawet, że to kłamca i paranoik, słyszałem od wielu, wielu lat. I będą one powtarzane stale dopóki Kaczyński będzie miał choć odrobine szansy na wygranie wyborów.

I wie o tym Norbert Maliszewski a przynajmniej wiedział wówczas zanim wejście na salony nie zmieniło ostrości jego spojrzenia.

A przecież wszystko można wytłumaczyć inaczej ot choćby tak jak tłumaczył to cztery lata młodszy zaczynający karierę komentatora doktor psychologii Uniwersytetu Warszawskiego w 2007 roku.

"Jest [Jarosław Kaczyński] przywódcą zadaniowym, którego ceni się za skuteczność, pracowitość, lecz się go nie lubi. Jednak to, co stanowi o fenomenie Kaczyńskiego, to – niekiedy postrzegana jako mściwość – jego niezwykle silna potrzeba sprawiedliwości"

"Jarosław Kaczyński ma wiele cech pozytywnych. W oczach zwolenników wyróżnia się m.in.: „ikrą”, silną potrzebą sprawiedliwości, charyzmą. Te wszystkie cechy występują u niego w natężeniu maksymalnym, więc wzbudzają skrajne emocje. Z tego względu „ikra” jest odbierana przez przeciwników jako „paranoja”, sprawiedliwość jako mściwość, siła i charyzma zaś jako autorytaryzm."

"Ważniejsze w wyjaśnianiu rankingów antypatii są cechy osobowe. Jarosław Kaczyński potrafi operować ciętym słowem, w dyskusji ma fenomenalny refleks. To było widać w debacie z Kwaśniewskim.[...] Kaczyński perorował z wyciągniętym w górę palcem, sypiąc argumentami, od czasu do czasu dając kuksańca. Czasem ironizował, czasem go poniosło i dawał upust wrodzonej zawziętości.
Część wyborców złości ta zawziętość Jarosława Kaczyńskiego. Ci oddali więc palmę pierwszeństwa Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Natomiast eksperci, mniej wrażliwi na emocje, bardziej czuli na argumenty, raczej wskazywali jako zwycięzcę Jarosława Kaczyńskiego"

"Jarosław Kaczyński w cieniu swojego gabinetu jest Janosikiem. Nie ma ciupagi, lecz długopis. Walczy z korupcją, „oligarchami”, „korporacjami”. Łupi osoby, które nieuczciwie dorobiły się majątków, i rozdaje mieszkania ubogim spółdzielcom"

"Jarosław Kaczyński „poświęca ludzi dla idei”, gdyż jest przywódcą zadaniowym
.[...] bywa nielubiany, podobnie jak twardzi, kompetentni szefowie w firmach. Natomiast jest ceniony za sprawność, pracowitość, efektywność"

"W tej sytuacji przeciwnicy Kaczyńskiego jego zalety (których im, w odbiorze społecznym, brak) starają się reinterpretować jako wady. Krytycy poczynań premiera przypisują mu więc zapalczywość, despotyzm i autorytaryzm."

"Dlaczego media nie lubią Kaczyńskich i ich demokracji? Odpowiedź jest banalna. Premier nie jest lubiany, gdyż promuje wartości z „okolic prowincjonalnych parafii” – katolicyzm, kolektywizm, solidarność, autorytaryzm, polskość. Natomiast duża część dziennikarzy, ludzi kultury, przedsiębiorców wyznaje „salonowe” wartości – otwartość, indywidualizm, tolerancję."

"Salon” jednak nigdy nie był tak słaby jak obecnie. Nie ma własnej silnej reprezentacji politycznej, broni się w okopach. Artykuły krytyczne wobec Kaczyńskich są często tylko wyrazem nieudolnej, podskórnej obrony własnych pryncypiów. Ich autorzy nie tyle walczą z „Kaczkami”, co duszą się w stawie obcych sobie zasad i wartości."

"Chodzi jednak o sposób dyskutowania. Dla jednych Jarosław Kaczyński zawsze będzie „wstrętnym Kaczorem”. Inni zaś dostrzegą w nim „brzydkie kaczątko”, które stara się być autentyczne, walczy o sprawiedliwość i to skutecznie. Dyskusja o polityku ma sens tylko wtedy, gdy jej obie strony dostrzegają wiele różnych cech postaci – a nie czynią z niej jednowymiarową karykaturę."

Powyższe cytaty są z tekstu "Brzytkie Kaczątko" dr Norberta Maliszewskiego w Rzeczpospolitej z 2007 roku.

Salon nie był słaby Panie doktorze, a nawet jeśli był to teraz się zmieniło. Niegdy nie był tak mocny. I te kredyty trzeba spłacać.

Brak głosów