Kod Kulturowy a Kulturkampf
Kod Kulturowy a Kulturkampf
Podtytuł: Jakieś bogoojczyźniane, takie patriotyzmy - to jest coś okropnego.
Na początek kino obowiązkowe, przed tekstem:
Pisałem ostatnio w jednym z komentarzy u kogoś na blogu, że mam kryzys weny.
Rozpoczynam tekst, kończę w połowie i stwierdzam, że dane wydarzenie nie jest jednak warte komentarza i lepiej spuścić na nie zasłonę milczenia. Starałem się znaleźć moment, jakieś źródło - skąd wziął się ten kryzys.
Wczoraj mnie olśniło. Po zobaczeniu jednego filmu i kilku ostatnich tekstach z salonu24. Mam tu na myśli szczególnie teksty Pana Krzysztofa Kłopotowskiego, który postanowił z życzliwością ale i dystansem, opisać obowiązujące w Polsce "kody kulturowe".
Warto sięgnąć do tego tekstu, nawet w przypadku jeśli nie ze wszystkim się zgadzamy, gdyż poruszane są sprawy fundamentalne, o których bardzo rzadko w ten sposób w Polsce się dyskutuje.
Pisze otóż Pan Kłopotowski o pewnej grupie ludzi, piszących dla jednego wydawnictwa, jako o grupie reprezentującej pewne wspólne sobie wartości. Stara się Kłopotowski skodyfikować ten system wspólnoty. Znaleźć płaszczyznę identyfikacji (grupa jest bardzo hermetyczna i nieufna) i wychodzi mu coś takiego:
-----------------------------------------
1.Wpoić poczucie winy za kulturę przenikniętą antysemityzmem, która umożliwiła Holocaust.
2. Ośmieszać i zwalczać kościół katolicki jako najpotężniejszą instytucję chrześcijaństwa winną wpojenia masom antysemityzmu i wykluczania Żydów.
3.Całkowicie oczyścić z chrześcijaństwa przestrzeń publiczną.
4. Podważać spoistość społeczeństwa chrześcijańskiego przez szerzenie indywidualizmu i relatywizację wartości, gdyż tylko w takim społeczeństwie mniejszość żydowska czuje się bezpiecznie.
5. Propagować wielokulturowość i masową imigrację z powodu jak wyżej.
6. Kwestionować dumę narodową kraju gospodarza jako przejaw patologicznego nacjonalizmu, też z powodu jak wyżej.
7. Propagować swobodę obyczajową, zwłaszcza seksualną i podążanie za przyjemnościami, bo taki jest popyt mas, a można na tym skorzystać powiększając swą przewagę.
-----------------------------------------
Doskonale można to zjawisko zaobserwować na podstawie zderzenia POp kultury obecnie dominującej w przestrzeni publicznej, z czymś rzeczywistym, dotykającym realnie młodych ludzi (pewna znienawidzona przez tę POp kulturę postać mówi o tym nawet jako o współczesnym apartheidzie). Czyli o problemie emigracji, opuszczania przez młodych swojej Ojczyzny.
Każdy kto funkcjonuje w społeczeństwie (a nie na jego przegniłych szczytach) wie, że problemem młodych ludzi, już od lat, jest emigracja za lepszym życiem i ucieczka od polskiej niemożności awansu społecznego.
Wiedział to nawet kiedyś Donald Tusk, gdy na emigracji opowiadał bajki o "by żyło" i o tym, że jak wygra, to będzie się opłacać tu wracać.
Po latach nastąpiła smutna weryfikacja tych obietnic.
Mnie jako młodego człowieka to zjawisko także dotknęło. Wyjechało wielu moich znajomych. W zeszłym roku wyjechał mój najlepszy kuzyn, który był mi najbliższy od dziecka. Wyjechał na stałe do Niemiec. Tam układać sobie życie (a to nie jedyny kuzyn i kuzynka, który tam pracuje). Spotykaliśmy się od tego czasu tylko raz. Na Święta Bożego Narodzenia. Kolejny raz spotkamy się na Wielkanoc.
Mieszkam i pochodzę z Opolszczyzny. Podobnie jak Pani Zapendowska.
Lubię tu mieszkać, choć mieszkałem także gdzie indziej. Pracowałem za granicą. Ale wybrałem Polskę i małe miasto Opole.
Dlaczego? Nie dlatego, żeby się cały czas umartwiać. Wyrzekać się kolejnych praw. Płacić coraz większe podatki, z których nic nie wynika i nic do mnie nie wraca (nawet do lekarza chodzę rzadko, bo nie lubię być traktowany jako intruz).
Nie zostałem tu, żeby cały czas czuć się jak nic nie znaczący "bogoojczyźniany" farmazon patriotyczny, odmieniec i dziwak. Jestem dumny z tego kim jestem. Jeśli komuś nie podoba się że w Polsce żyją Polacy którzy są dumni z tego że nie opuścili Ojczyzny i chcieliby tu spędzić resztę życia, ciesząc się z tego kim są, być może nie powinien stanowić moralnego, czy jakiegokolwiek innego punktu odniesienia?
Czemu osoby które wyraźnie brzydzi patriotyzm i Polska (brzydzi tak bardzo, że trzeba wykrzyczeć, tak jak na przytoczonym filmiku, czerwone NIE) mają mieć wpływ na młodzież, czy szerzej, na tych Polaków gust muzyczny?
Czemu takie osoby mają cenzurować autentyczne emocje publiczności?
Publiczności, której występ ewidentnie się spodobał, bo był o czymś.
Wracając do mojego kryzysu weny (Drogich Czytelników przepraszam za roztrząsanie tego problemu, ale ze zrozumiałych względów jest on dla mnie istotny), przeglądałem swoje robocze nieskończone notki i doszedłem do wniosku, że kryzys zaczął się w momencie gdy uświadomiłem sobie w którą stronę zmierza Smoleńskie Kłamstwo (oczywiście kłamstwo to w swoich założeniach, swoistym rusztowaniu, nie zmieniło się od dnia katastrofy).
Jeszcze w styczniu dałem temu wyraz, podpierając się konkretnymi wypowiedziami dwóch reprezentantów Systemu. Od czasu tego tekstu, który potwierdzenie znajduje w tekście z Gazety Polskiej. Od tego czasu czekam na nieuchronne.
Nie czekam jednak bezczynnie :)
Przygotowuję się do wyjazdu 10 kwietnia do Warszawy, aby udokumentować wszystko na własne oczy, a także poczuć to coś co poczułem 18 kwietnia w Krakowie w bezpośrednim kontakcie z (nie wstydzę się tego powiedzieć) Narodem.
Po swoich doświadczeniach z konfrontacją relacji Ministerstwa Prawdy z pogrzebu Pary Prezydenckiej z rzeczywistością, wiem, że nie ma co liczyć na ten kanał transmisyjny. Zwłaszcza po jego dogłębnym "odpolitycznieniu".
Zdiagnozowałem więc źródło swej intelektualnej niemocy. Jest nim oczekiwanie na rocznicę, gdyż to od przebiegu tego dnia zależeć będzie przyszłość mojego wyszydzanego przez "dzieci palikota" kraju. Od tego ile osób się zjawi, zależy kiedy poznamy bolesny "raport Millera", a także co w tym raporcie się znajdzie, a co zostanie utajnione "dla dobra śledztwa".
Powyższy tekst piszę od wczoraj (tj od niedzieli), piszę go z silnym przekonaniem, że uda mi się go dokończyć i powiązać w nim wszystkie wątki które kłębią się w mojej głowie. Bardzo ożywczo na proces myślowy zadziałała na mnie dzisiejsza poranna lektura tygodnika "Uważam Rze", którego redakcja postanowiła zrobić temat okładkowy ze zjawiska "gaszenia pamięci"
To jest nasz wspólny kod kulturowy, którego były towarzysz Tomasz Nałęcz nie rozumie (wnioskuję to po wywiadzie braci K.). Cały czas mówi o "naszej kulturze" i co jest w niej dozwolone, a co zabronione, ale obawiam się, że to co robi pałac prezydencki w sprawie katastrofy i w sprawie godnego uczczenia pamięci ofiar to jest arcybloleśnie sprzeczne z "naszą", a przynajmniej moją kulturą.
Dobrze opisał to redaktor Skwieciński. Towarzysz Nałęcz przejeżdża walcem po mojej wrażliwości.
W każdej swojej wypowiedzi.
Na koniec kino smutne. Również z gościnnym występem Elżbiety Zapendowskiej (1m05s):
To jest Kulturkampf, tak jak nowy Kawaler Orła Białego ogłosił w pałacu Krula.
To wojna domowa, w której oni "muszą mieć zapewnione".
No i mają.
Dobranoc
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3509 odsłon
Komentarze
Re: Kod Kulturowy a Kulturkampf
22 Marca, 2011 - 01:24
Tak! To jest wojna. Wojna o polską tożsamość, o cechy narodu polskiego, o nasze przetrwanie.
Wyrwało się Wajdzie że ta wojna jest polsko-polską. To jest jednak wojna polsko-rosyjska. Berlin odgrywa w niej fatalną rolę sprzymierzeńca Kremla. Powtórka z historii - koncówka XVIIIw. i 1939r.
Wtedy też byli zaprzańcy i zwykłe podłe kanalie.
Dobry tekst! Polecam.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Jadwiga Chmielowska
22 Marca, 2011 - 08:17
W tej wojnie nie możemy dać się zniszczyć, nie możemy dać sobie zamknąć ust.
Wolne słowo jest naszą bronią, z którą nie są w stanie wygrać.
Pozdrawiam
----------------------------------------
Staram się znaleźć wyjście z doliny nicości
----------------------------------------
Staram się znaleźć wyjście z doliny nicości
Czasami pytam się kto tu jest zdrowy
22 Marca, 2011 - 02:39
czy ja, czy oni. Na codzień wydaje mi się, że to ja przesadzam, bo nie jest tak źle, gdyż Zapędowska zajmuje się emisją głosu u piosenkarzy, ma opinię fachowca, Sztaba prowadzi dobrą orkiestrę, współpracuje z różnymi artystami i jego produkcje są zauważalne i profesjonalne. Łozowskiego nie znam, natomiast Jackowską znam jako twórczynię i odtwórczynię, trochę rzeczy słyszało-czytało się o niej, wiele rzeczy sama rozpowszechniała. Do niedawna wyglądała normalnie. W tym kawałku z Wolwowiczem wyglądała jak zombie, które zawitało do świata żywych. Jedynie ona budziła mój niepokój. Reszta wyglądała pozornie bez zarzutu. Ale wystarczyło, że na scenie pojawił się niepozorny, ba wydawało się, że nieomal niewinny młodziak i wtedy nastąpił switch, czyli gwałtowna zamiana ludzi wydawałoby się normalnych, za wyjątkiem botoksowej Kory,
w plwające jadem monstra. Cóż w tym zaklinaczu spod Sanoka było takiego, że nastąpiła tak gwałtowna i zdumiewająca reakcja u, było nie było, ludzi. Obejrzałem film z występu kilka razy i do tej pory nie zauważyłem nic dziwnego w zachowaniu i ruchach oraz gestach młodego wykonawcy, aby można było połączyć to z tak błyskawiczną i niespodziewaną reakcją jury. Podejrzewałem, że ktoś musiał nauczyć go jakiejś sztuczki, czy zaklęcia wywołującego stosowną reakcję, ale nic podejrzanego nie zauważyłem. Moc magii, którą posiadł ów młody wykonawca jest niesamowita, bo zdejmuje wszelkie hamulce u obiektu objętego jej działaniem, bo pomimo świadomości, że jest się filmowanym i ma się przed ekranami sporą liczbę świadków, to imperatyw przemiany jest nieuchronny. Można było jeszcze zauważyć, że moce raz wyzwolone zaczęły aktywizować cały skład jury. Przymus reakcji zombies narastał w trakcie występu i objawiał się wzdychaniem, wydymaniem warg, wywracaniem gałek ocznych i wieloma mocno teatralnymi gestami. Po wybrzmieniu piosenki bestie rzuciły się do ataku i zaczął Łom, zawtórowała mu popiskując z cicha Korusia, a coup de grace miała zadać najstarsza wiedźma rodem z Opola. Młodziak pod takimi ciosami chwiał się omal, zmieniał kolor twarzy, ale dzielnie dotrwał do końca i zasłonił się niedozwolonym rodzajem starożytnej broni, zwanej przez naszych dziadów Ojczyzną. Zastosowanie tak niegodnej broni spowodowało u zaatakowanych ogromny rechot.
Obejrzałem ten spektakl z niesmakiem, ale moja sympatia była po stronie nieporadnego młokosa, który wydawał się nieodwracalnie skazany na pożarcie przez doświadczone a żądne młodej krwi wygłodzone bestie. Zastanawiałem się cóż takiego stało się, że przy takiej przewadze atak okazał się nieskuteczny. Z jednej strony zapewne na sali była zbyt duża ilość świadków bezpośrednich, aby bestie ruszyły ze swego miejsca w stronę młodziaka by w starciu bezpośrednim pokazać swoją liczebną przewagę, a z drugiej wykonawcę piosenki 'Pytasz mnie' uratowało przekonanie i wiara w to co robi.
Jeszcze na moment chciałem powrócić do przyczyn tak nietemperowanej niczym przemiany jury. Zgubiła ich pewność, że mają przed sobą ofiarę, którą będzie można łatwo dopaść i unicestwić i właśnie to przekonanie je zgubiło, bo nie spodziewało się iż młodziakowi na drogę jego Rodzice dali coś, czego ono zupełnie nie zna, a jeśli o tym słyszało, to zapewne przekonane było, że w prowincjonalnej a zapyziałej Polsce, gdzieś spod Sanoka, takich wynalazków to nie mają.
@tadman
22 Marca, 2011 - 08:23
Dzięki za pogłębioną analizę zachowania ludzi wykorzenionych.
Oni alergicznie reagują na słowa ojczyzna, Polska. Nie są w stanie zrozumieć o co chodzi.
To budzi ich lęk, a co za tym idzie złość.
Zwłaszcza, że publiczność została występem porwana.
Trzeba było zareagować ostro, aby taki "incydent" się więcej nie powtórzył.
Żywe trupy, zombie, to dobre określenie.
Pozdrawiam
----------------------------------------
Staram się znaleźć wyjście z doliny nicości
----------------------------------------
Staram się znaleźć wyjście z doliny nicości
Przerażajace
22 Marca, 2011 - 10:04
Polską rządzą zawistne żądne władzy kanalie i śmiecie.Oni są zdolni do największych świństw.Smutne,ze nadal mają spore poparcie i poklask.Jełopa Komorowskiego bronią i będą bronić jakiejkolwiek by głupoty nie zrobił.Po bulu Komorwskiego nastepnego dnia w mojej pracy wszyscy go usprawiedliwiali i bronili jak zawsze.Nic się nie stało.Żałosne.Poważnie się obawiam,że to nie prędko się skończy i PO znów wygra.Odmóżdzenie postępuje.
<p>strychninka</p>
>cammel
22 Marca, 2011 - 12:55
Oj, zdziwiłbyś się, że są w stanie zrozumieć o co chodzi, ale to nie ich ojczyzna i nie ich kraj oraz nie ich duma. Mamy bezwarunkowo kupić kompleks niższości, a za nim podległość i wyzucie się z aspiracji, i to bezdyskusyjnie.