Miller rozdaje łopaty czyli gen. Błasik musi się przyznać.

Niestety wszystko na to wskazuje ,że bez przesłuchania gen.Błasika nie da się wyjaśnić tajemnicy smoleńskiej katastrofy.
Coraz to nowe "dowody" wskazują na co najmniej złowieszczą " rolę gen. Błasika w powstaniu tej tragedii.
Już nie wystarczą parapsychologiczne dowody autorów "bestsellera" pt. "Ostatni lot" i ich relacje z tego co myślał i czuł kpt. Protasiuk i gen. Błasik. To jest za mało tzn. nie jest to niewiarygodne wręcz przeciwnie, ale jednak to nie jest to.
Historia nas uczy a szczególnie historia WKbP ,że w procesach które urządzał tow. Stalin najważniejsze było przyznanie się do winy. Co prawda można było strzelić podejrzanemu w w tył głowy i bez dowodów i bez procesu ale tow. Soso wielką wagę przywiązywał do przyznania się do winy oskarżonego.
Podobnie było w powieści pt. "Rok 1984" gdzie oskarżony musiał zrozumieć i przyznać się do popełnionych czy też niepopełnionych win.

Z gen. Błasikiem jest problem albowiem nie żyje a śledczym brakuje bowiem tylko i wyłącznie przyznania się do winy pana gen. Błasika. A gdyby tak gen Błasik obciążył jeszcze Prezydenta Kaczyńskiego to śledztwo byłoby kompletne.
Nie trzeba by było już badać wraku samolotu tzn. tych 30 % tego co z samolotu zostało , przesłuchanie kontrolerów też właściwie byłoby zbędne.
Komuniści hiszpańscy podczas wojny domowej w 1936 roku wyrzucali z grobowców w kościołach zmarłych duchownych i urządzali im procesy. To znaczy ,że jest to możliwe a nawet niezbędne.
Do przesłuchania gen. Błasika wyznaczy się dziennikarzy śledczych ,laureatów wielu nagród i odnaczeń.
Tomasz Lis, Tomasz Wołek ,Agnieszka Kublik, Morozowski jak myślę ten skład zapewniłby sukces.
Jak na razie minister Miler rozdaje łopaty dla chętnych do wykopania gen. Błasika z grobu.
Jako pierwsza zgłosiła się por. Olejnik.