Unia „nasza” droga, coraz droższa

Obrazek użytkownika lesiu
Blog

Unia „nasza” droga, coraz droższa

W tygodniku „Najwyższy Czas” opublikowany został bardzo ciekawy i zasługujący na rozpropagowanie artykuł autorstwa Tomasza Cukiernika pt. „Uniodrożyzna” ( „Najwyższy Czas, nr 48 z 28 listopada 2009r., s. VII-VIII ). Tekst ten stanowi odtrutkę na nachalną i dość prymitywną propagandę kolejnych ekip rządzących, które bardzo dużo i głośno mówiły o dobrodziejstwach czekających naszą gospodarkę i finanse po wstąpieniu w unijne szeregi, a także o tym jak to bardzo polepszy się sytuacja bytowa przeciętnego Polaka, a ani słowem nie wspominały o kosztach jakie poniesiemy my wszyscy. Niebawem każdy z nas przekona się o tym jak naprawdę wyglądają te unijne dobrodziejstwa. Każdy rozsądny człowiek zdawał sobie sprawę z tego, że wprowadzanie w życie unijnych regulacji oraz najróżniejszych dyrektyw i norm będzie wiązało się nieodzownie ze wzrostem kosztów i cen towarów i usług. Część tego wzrostu dokonuje się w sposób bezpośredni poprzez ustalanie nowych stawek podatkowych, a inne pośrednio. Jednak pewne jest to, że za to wszystko zapłacimy my wszyscy zarówno jako podatnicy jak i konsumenci.
Autor tekstu przytacza informacje zawarte w raporcie Stowarzyszenia Europejskich Izb Handlowych i Przemysłowych Eurochambers. Według autorów raportu w latach 1998 – 2008 unijne regulacje kosztowały łącznie kraje członkowskie ogromną kwotę 1036 mld euro! Nasz kraj poniósł koszt związany z unijnymi regulacjami w wysokości 28,4 mld euro! Niestety najbliższa przyszłość nie rysuje się lepiej, a wręcz przeciwnie. Unia Europejska żąda sporych podwyżek. Ministerstwo Infrastruktury chcąc dostosować polskie stawki do tych wymaganych przez unię przygotowało projekt ustawy wprowadzającej podwyżkę opłaty paliwowej na olej napędowy, co nastąpi z dniem 1 stycznia 2010r., a wysokość tej podwyżki na stacjach paliw wyniesie kwotę około 20 groszy na litrze. Podobnie ma się sprawa z podwyższą opłaty paliwowej na LPG, która wzrośnie o poziom inflacji i wyniesie średnio 119,82 zł za tonę.
Nieciekawie wygląda również kwestia tzw. biopaliwa. Narodowy Cel Wskaźnikowy, czyli program określający obowiązkowy poziom biokomponentów w paliwach powoduje, że odgórnie tworzy się „rynek” biopaliw, a to nie ma żadnego uzasadnienia z punktu widzenia rzeczywistego zapotrzebowania rynkowego. Koszt wprowadzenia biokomponentów do paliw w 2009r. wyniesie w samym tylko Orlenie blisko 270 mln złotych. Jakby tego było mało to paliwa będą obciążone jeszcze tzw. opłatą węglową, z której dochód ma pójść na sfinansowanie unijnej składki na ochronę środowiska.
Jednak wzrost cen paliw to nie jedyne podwyżki jakie czekają nas w związku z wprowadzaniem w życie regulacji unijnych. Zgodnie z unijnymi wymaganiami do 10 grudnia Polska musi podnieść sumy ubezpieczeń OC, czyli maksymalną wysokość odszkodowania, jakie może otrzymać kierowca : z 300 tysięcy euro do 500 tysięcy euro wzrosną szkody na samochodzie, a 1,5 mln euro do 2,5 mln euro za utratę w wyniku wypadku zdrowia bądź życia. Jest to oczywiście nierozerwalnie związane ze wzrostem cen składek ubezpieczeniowych. Wejście w życie unijnych zaleceń dotyczących obowiązku montowania we wszystkich pojazdach tzw. czarnych skrzynek bezsprzecznie wpłynie również na wzrost ceny samochodów. Koszt jednej czarnej skrzynki to 550 euro.
To jednak jeszcze nie wszystkie złe wiadomości. Chcąc wymusić na producentach samochodów dostawczych obniżanie emisji dwutlenku węgla Komisja Europejska zapowiada wprowadzenie systemu kar, według którego po przekroczeniu dopuszczalnego progu o 1 gram kara wyniesie 5 euro, o 2 gramy – 15 euro, o 3 gramy – 25 euro, powyżej 3 gramów – 120 euro od każdego następnego grama. Od 2019r. kary będą naliczane już od przekroczenia jednego grama w wysokości 120 euro za każdy gram. Jak widać szaleństwo ekologiczne nie zna granic absurdów. Walka z rzekomym globalnym ociepleniem jest tak naprawdę drenażem naszych portfeli na rzecz tzw. rządu światowego, a istnienie tego zjawiska jest jedną wielką fikcją.
To już wiemy jak bardzo oberwie się po kieszeni kierowcom, a jeśli im to niestety także nam wszystkim, gdyż wzrost cen paliw będzie się wiązał ze wzrostem cen we wszystkich niemal gałęziach przemysłu i handlu. Spokojnie spać zapewne nie będą również palacze, a to ze względu na konieczność podwyższenia od 2010r. stawki akcyzy na papierosy o 5,19 %, a od 2014r. wysokość akcyzy ma wynosić 60 % ceny paczki papierosów. Po kieszeni dostaną też zaradni palacze, którzy sami skręcają sobie papierosy. Stopniowo ma wzrastać stawka akcyzy na tytoń od 40% ceny w 2011r. do 50% ceny w 2020r.
O wiele dotkliwsze okażą się dla nas jednak podwyżki cen prądu i gazu. Wynika to z faktu, iż Bruksela dość szczegółowo reguluje minimalne stawki nie tylko na paliwa silnikowe, ale także na paliwa do ogrzewania – węgiel, gaz, koks, oleje – i stawki energii elektrycznej. 1 stycznia 2010r. wchodzi w życie Dyrektywa Rady nr 2003/96/WE, w myśl której minimalna unijna akcyza na olej gazowy i naftę wzrasta z 302 do 330 euro za 1000 litrów. Jakby tego było jeszcze mało to z rządowego dokumentu pt. „Polityka energetyczna Polski do roku 2030” jednoznacznie wynika, że w związku z wdrażaniem unijnych regulacji czekają nas dość znaczne podwyżki cen energii. Wraz z wejściem w życie unijnych przepisów dotyczących prawa do emisji dwutlenku węgla, które to prawo będzie możliwe tylko i wyłącznie do kupienia na specjalnych aukcjach ceny prądu dla przedsiębiorstw wzrosną z aktualnych 300 zł do 480 zł, a dla przeciętnego Polaka z 400 zł do ponad 600 zł za megawatogodzinę.
Niebawem wejdą w życie przepisy, w myśl których każdy więzień będzie miał zagwarantowane 3 m2 w celi, a więc zrzucimy się również na wygody dla przestępców.
Nowy prezydent UE Herman van Rompuy mówi głośno, iż ze względu na konieczność utrzymania unijnego państwa opiekuńczego – nazwijmy rzecz po imieniu, a więc unijnego państwa na wskroś socjalistycznego – wiąże się z wprowadzeniem nowych podatków np. ekologicznych nałożonych na paliwa i samoloty. Oczywiście podatki te miałyby trafiać bezpośrednio do Brukseli.
Raport brytyjskiego Open Europe zatytułowany „Poza kontrolą” wskazuje, iż unijne regulacje kosztują nasz kraj 4,84 mld euro rocznie, co stanowi 3,8% wydatków publicznych Polski i 37% wartości rocznych dotacji unijnych dla naszego kraju. W swoim tekście Tomasz Cukiernik przytacza również obliczenia Matthew Elliota i Davida Craiga autorów książki „Wielkie europejskie zdzierstwo. W jaki sposób skorumpowana, marnotrawna Unia europejska przejmuje kontrolę nad naszym życiem”. Według nich, iż każdy obywatel unii traci na jej istnieniu 2460 euro rocznie, co stanowi gigantyczną kwotę 1219 mld euro rocznie, czyli około 10% PKB UE.

Unia Europejska po przekształceniu się w socjalistycznego państwowego molocha niestety będzie kosztować coraz więcej, a koszty te pokryjemy właśnie my. Podwyżki, o których pisałem powyżej spowoduję, że przy jednoczesnym braku realnego wzrostu pensji, w dość szybkim tempie staniemy się społeczeństwem zubożałym, czyli typowym społeczeństwem socjalistycznym.

http://prostowoczy.blog.onet.pl/

Brak głosów

Komentarze

a marks z leninem chichoczą!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#39436

Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#39441