Zdrajcy z PObolszewi z Tuskiem na czele prowadza Polske do neokolonializmu.

Obrazek użytkownika wilk na kacapy
Kraj

PROF. WITOLD KIEŻUN

POLSKA NEOKOLONIĄ

Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by eksploatować kraje
Europy Środkowej. To mają być neokolonie. Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego
przemysłu i handlu – z profesorem Witoldem Kieżunem rozmawia Krzysztof Świątek.
– Głosi Pan pogląd, że Polska podlega rekolonizacji. Na czym to polega, kto realizuje tę
koncepcję i jakie będą jej skutki?
– Problem rekolonizacji znam o tyle dobrze, że przez 10 lat prowadziłem jeden z największych
programów ONZ modernizacji krajów Afryki Centralnej. I miałem możliwość zorientowania się,
jak wygląda polityka wielkiego kapitału w stosunku do dawnych krajów kolonialnych. Kiedy
stawały się wolne, z reguły odzyskiwały dostęp do źródeł surowców, a także przedsiębiorstw
znajdujących się wcześniej w rękach kolonizatorów. W II połowie lat 80. rozpoczęła się
olbrzymia rekolonizacja. Kapitał międzynarodowy „oświadczył” mieszkańcom Afryki: macie
niepodległość, swoje państwa, natomiast my wykupimy wasze przedsiębiorstwa, głównie
zajmujące się eksploatacją złóż minerałów, ale także uprawą kawy, herbaty czy egzotycznych
owoców. Wy będziecie prowadzić małe i średnie firmy, pracować na roli i oczywiście kupować
nasze towary, bo sami, niewiele produkując, zostaniecie zmuszeni do importu. Na przełomie lat
70. i 80. rozpoczyna się rewolucja informatyczna. Pojawia się możliwość tworzenia potężnych
imperiów gospodarczych, które zyskują szansę oddziaływania na cały świat. To stworzyło
kapitalną okazję do rekolonizacji. Jedna grupa kapitałowa mogła przejąć np. kopalnie w Kongo,
Rwandzie i Ugandzie. Przerażająca korupcja w Afryce ułatwiała niezwykle tani zakup. Ta akcja,
akceptowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, niesłychanie się
rozwinęła.
– Skutki polityki wielkiego kapitału widział Pan w Rwandzie.
– Znam podłoże konfliktu rwandyjskiego. W moim projekcie pracowało 56 osób, w tym 45
Murzynów, z których tylko dwóch przeżyło. Resztę zamordowano. Cały konflikt był olbrzymią
akcją kapitału amerykańskiego. Kiedy na początku lat 60. Rwanda i Burundi odzyskały
niepodległość, władzę opanowali Tutsi. Później w Rwandzie doszło do rewolucji i władzę
przejęli Hutu, a większość Tutsi uciekła do Ugandy. Reprezentowali wyższy poziom niż ludność
miejscowa, opanowali więc władzę w wojsku. I wtedy doszło do porozumienia z
amerykańskim kapitałem zbrojeniowym – dacie nam na kredyt broń, a my uderzymy na
Rwandę, potem przez Burundi dojdziemy do Zairu, który jest najbogatszym krajem zasobnym
w minerały, diamenty i uran. Zair był wtedy opanowany przez kapitał belgijski i francuski, a
chciał tam wejść kapitał amerykański. Wszystko rozgrywało się na moich oczach. Amerykanie
przekazali sprzęt do Ugandy i ta rozpoczęła wojnę. Rwanda miała gorsze uzbrojenie, radzieckie.
Ewakuowano mnie w momencie, kiedy mój zastępca został zamordowany, a armia ugandyjska
była 20 km od stolicy Rwandy. Hutu, w odwecie zaczęli mordować miejscowych Tutsi. Tutsi z
Ugandy zdobyli Rwandę, przeszli pokojowo przez Burundi – cały czas opanowane przez Tutsi –
i ruszyli na Zair. W tym kraju wymordowano 500–600 tys. ludzi i region został opanowany
przez kapitał amerykański i brytyjski. Dziś kontroluje on całą Afrykę centralną.
– W jaki sposób przeniesiono pomysł na rekolonizację Afryki tak, by objęła naszą część
Europy?
– Sytuacja Afryki była interesująca ze względu na surowce, ale przedstawiciele kapitału
światowego zdawali sobie sprawę, że tam robotnik, a nawet inżynier jest słabo
wykwalifikowany. Kocham Murzynów, są sympatyczni, mili, ale mają jedną wadę – brakuje im
zmysłu do systematycznej pracy. Kultura afrykańska zrodziła się nie z pracy, a z zabawy. W
Burundi są np. lasy bananów, z których można zrobić zupę, piwo czy chleb. Jeszcze w latach 30.
po ulicach Bużumbury biegały daniele, wystarczyło z łuku strzelić, nie trzeba było pracować.
Mieszkańcy wyżywali się w zabawie i to zostało do dziś. Uroczystości zaręczyn
i ślubu trwają wiele dni. Tymczasem Polska dysponowała kadrą wykwalifikowanych
inżynierów i robotników. Wedle źródeł amerykańskich, w 1980 roku znajdowała się na 12.
miejscu, jeśli chodzi o wielkość produkcji. Pojawia się więc kolejna fantastyczna okazja dla
światowego kapitału zdobycia atrakcyjnego rynku. I rusza George Soros. To jeden z 10
najbogatszych ludzi na świecie, dorobił się na spekulacjach giełdowych. Polska jest otwartym
krajem,
w którym znaczna część młodszej kadry przywódczej przebywała w USA na stypendiach. Jest
wielu Cimoszewiczów, Kwaśniewskich, Rosatich, Balcerowiczów. Leszek Balcerowicz uzyskał
2
tytuł MBA na Saint John’s University. Decyzja – zaczynamy w Polsce. Wielki reprezentant
światowego kapitału George Soros przyjeżdża w maju ’88. Spotyka się
z Rakowskim i Jaruzelskim. Natychmiast tworzy za miliony Fundację Batorego, stawiając jako
cele: otwarte społeczeństwo i otwarty rynek. Niedługo później NBP tworzy 9 banków
komercyjnych z partyjnym kierownictwem. Zaczyna się I etap tworzenia tzw. przedsiębiorstw
nomenklaturowych. Soros opracowuje program w oparciu o tzw. konsensus waszyngtoński.
Zakłada on otwarcie granic, możliwość dużego importu i jak najdalej idącą prywatyzację.
Bazuje na koncepcji neoliberalizmu Miltona Friedmana, absolutyzującą wolny rynek, w której
państwo nie ma nic do gadania. Soros sprowadza Sachsa, który jest finansowany przez
Fundację Batorego.
– Sachs spotyka się ze strategami Solidarności.
– W maju ’89 roku idzie do Geremka. Potem wspólnie z Liptonem, który pracuje w
Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a jednocześnie w redakcji „Gazety Wyborczej” jadą
do Kuronia. Kuroń mówi: „W porządku, zrozumiałem. Zrobimy to. Napiszcie plan”. Sachs
obiecuje przesłać zapisy pomysłów w ciągu dwóch tygodni. Kuroń oponuje: „Nie!
Potrzebujemy planu teraz”. Jadą do „Gazety Wyborczej”, gdzie jest komputer i do rana Lipton z
Sachsem opracowują program. Biegną do Michnika, który wyznaje: „Nie jestem ekonomistą.
Nie rozumiem tych rzeczy”. Ale decyduje się napisać artykuł: „Wasz prezydent, nasz premier”
i zobowiązać rząd do realizacji programu. Nie odkrywam przed czytelnikami niczego nowego,
wszystko znajdą w książce Jeffreya Sachsa „Koniec z nędzą. Zadanie dla naszego pokolenia”.
Wracając do tematu: wtedy Sachs spotyka się z OKP w sejmie…
– Większość posłów też nie ma wiedzy ekonomicznej…
– Aleksander Małachowski przyznał później – byliśmy jak barany. Powstaje pytanie: kto ma
realizować tę koncepcję? Jako pierwszy brany jest pod uwagę Trzeciakowski, który odmawia.
Nie zgadzają się także Jóźwiak i Szymański. Wtedy Stefan Bratkowski stawia moją
kandydaturę. Ja jestem w Burundi, gdzie nie ma ambasady, dlatego dzwoni ambasador z Kenii,
ale nie umie sprecyzować, o jaką propozycję chodzi. Brakowało mi roku do zakończenia 10-
letniego programu, stąd odmawiam. Wtedy Kuczyński ni stąd, ni zowąd łapie Balcerowicza. Co
ciekawe, Balcerowicz robi doktorat w ’75 roku, a w ’89 nie ma jeszcze habilitacji. Kiedy
pracowałem w Wydziale Zarządzania UW to nasi adiunkci musieli w ciągu pięciu lat zrobić
habilitację. W przeciwnym razie byli zwalniani. Sprawa druga – Balcerowicz nie brał udziału w
pracach „okrągłego stołu”. Po trzecie – nigdy w życiu niczym nie kierował. Dobór więc bardzo
dyskusyjny. W tym czasie OKP tworzy komisję do stworzenia programu gospodarczego pod
przewodnictwem prof. Janusza Beksiaka. I wtedy Mazowiecki stawia sprawę na ostrzu noża –
albo oni, albo my. Zostaje Balcerowicz.
– Dlaczego inni nie chcieli jej realizować?
– Bo poza zdławieniem inflacji, skutkowała zniszczeniem państwowych przedsiębiorstw,
likwidacją pegeerów, masowym bezrobociem, a jednocześnie zalewem importu –
importowaliśmy wówczas nawet spinki do włosów i makulaturę. Przyjeżdżam wtedy do Polski
i widzę mleko francuskie na półkach. Kuzynka mówi mi, że jest propaganda, by nie kupować
polskiego mleka, bo rzekomo butelki myje się proszkiem IXI. Pytam o „Mazowszankę”, którą
zawsze lubiłem. Okazuje się, że nie ma. Można za to nabyć niemieckie wody mineralne. Chcę
kupić krem do golenia Polleny. A trzeba pamiętać, że Szwedzi specjalnie przyjeżdżali do Polski
po wódkę i polskie kosmetyki. Polleny też nie ma, jest Colgate. W końcu ekspedientka znajduje
Pollenę w magazynie. Widzę, że jest trzy razy tańsza. Kobieta tłumaczy, że bardziej opłaca jej
się sprzedawać droższy towar, więc polskiego nie wystawia. Krótko mówiąc, rozpoczyna się
świadoma likwidacja konkurencji. Siemens kupuje polski ZWUT, który dysponuje wówczas
monopolem na telefony w Związku Radzieckim. Niemcy dają pracownikom
dziewięciomiesięczną odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po czym burzą budynek, całą aparaturę
przenoszą do Niemiec i przejmują wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się „Kasprzaka”,
produkcję układów scalonych, diod, tranzystorów, a nawet naszego wynalazku, niebieskiego
lasera. Wykupuje się polskie cementownie, cukrownie, zakłady przemysłu bawełnianego,
świetną wytwórnię papieru w Kwidzyniu. A my uzyskane pieniądze przejadamy.
– Największy skandal to jednak sprawa Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
– Kupiłem wtedy świadectwo NFI za 20 zł, wychodzę z banku i zatrzymuje mnie mężczyzna,
oferując za nie 140 zł. Okazało się, że posiadacz 35 proc. akcji miał prawo do podejmowania
decyzji sprzedaży. NFI tworzyło ponad 500 najlepszych przedsiębiorstw. Wszystkie upadły albo
zostały za grosze sprzedane. I potem te świadectwa były po 5 zł. Toczyły się procesy, m.in.
Janusza Lewandowskiego, zakończony w zeszłym roku uniewinnieniem. Wszyscy porobili
3
kariery, a Balcerowicz dostał Order Orła Białego i był kandydatem do Nagrody Nobla. To nie
do wiary!
– Polska oddała banki, a sektor energetyczny przejmują firmy narodowe innych państw, np.
szwedzki Vatenfall.
– Wcześniej TP SA przejął państwowy France Telecom. Podobnie działo się w Afryce. Wszystkie
towary eksportowane z Europy albo Ameryki były bez porównania droższe. Kupiłem w Afryce
volkswagena za 15 tys. dolarów, przyjechałem do Berlina, patrzę – kosztuje tylko 8 tys. Teraz
także ceny artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś płace nieporównywalnie
niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych. Gdyby płace, żądaniem związków
zawodowych, doprowadzono do poziomu wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby
się do Rumunii, Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. Przecież Ford zlikwidował
fabrykę pod Warszawą i otworzył ją w St. Petersburgu.
– Czy podobnie rekolonizowano inne kraje, które wychodziły z komunizmu?
– Tak, tę koncepcję zrealizowano w całej Europie Środkowej.
– Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?
– Jest tragiczna. Suma długu państwa i długu prywatnego przekracza poziom dochodu
narodowego. A dług rośnie, bo całe te 20 lat mamy ujemny bilans w handlu zagranicznym.
Żyjemy wedle filozofii sformułowanej przez premiera Tuska – „tu i teraz”. Nie ma żadnego
planu strategicznego.
– Czy limity emisji CO2 to pomysł na doprowadzenie do upadku polskiego przemysłu?
– Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by eksploatować
kraje Europy Środkowej. To mają być neokolonie. Temu służy likwidacja polskich banków,
ciężkiego przemysłu i handlu. To są ostatnie lata polskiego handlu. Tylko w tym roku Carrefour
i Biedronka zamierzają otworzyć paręset nowych placówek.
– Czyli Polacy nie mają być właścicielami dużych firm?
– Taki jest cel. Polsce grozi poważny kryzys finansowy. Zagrożony jest system ubezpieczeń
społecznych. Jak można było stworzyć OFE – kilkanaście zagranicznych firm, które biorą po 7,5
proc. prowizji? Należało powołać jedno polskie towarzystwo emerytalne, które tworzy fundusz
inwestujący tylko w budowę wieżowców, duże przedsiębiorstwa i na tym zarabia. Tak jak ONZ,
którego fundusz emerytalny jest właścicielem wieżowców w Nowym Jorku, których wartość
idzie co roku w górę. Ale zagranicznym firmom ubezpieczeniowym dawać takie zarobki?!
– Dlaczego Niemcy zdecydowali się otworzyć swój rynek pracy?
– Jest zapotrzebowanie na konkretne zawody, m.in. informatyków, lekarzy oraz osoby do opieki
nad ludźmi starszymi. Zarazem Niemcy prowadzą konsekwentną politykę. W latach 70.
wyemigrowało paręset tysięcy Polaków, którzy mieli rodziny w Niemczech. Oni się
zgermanizowali. Także część mieszkańców Dolnego Śląska ma już obywatelstwo niemieckie i
praktycznie tylko wakacje spędza w Polsce, a pracuje w Niemczech. Zakładamy, że po 1 maja
wyjedzie kolejne 400 tys. Polaków.
– Za granicą pracuje już 1,5 mln. Polaków. Jakie będą konsekwencje masowej emigracji
zarobkowej?
– Tragiczne. Zabraknie nam specjalistów i robotników wykwalifikowanych, a to ograniczy
możliwości rozwoju. Najzdolniejsi wyjeżdżają i tylko niewielki procent z nich wróci. W tej
chwili przysyłają jeszcze pieniądze do Polski, ale to się skończy, kiedy ściągną rodziny. A
przecież wymieramy jako naród, bo statystyczna Polka rodzi 1,23 dziecka. W rekordowym
tempie rośnie mocarstwowość i rola Niemiec, które już są 4. potęgą świata i ściągają
najlepszych specjalistów, również z Polski. Program Solidarności sformułowany na I zjeździe w
Oliwie to była koncepcja samorządności – tworzenia samorządów przedsiębiorstw i
samorządów zawodowych. Po ’89 roku udało się utworzyć 1500 spółek pracowniczych, które
dziś świetnie prosperują. Ale na poziomie państwa projekt „S” odrzucono.

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.5 (5 głosów)