Wracając z pracy autobusem zostałam wraz z innymi pasażerami wysadzona na Podwalu w pobliżu Legnickiej. Trochę inna była topografia miejsca niż w chwili obecnej.
Trwała tam wówczas demonstracja, jeździły "pojazdy opancerzone", nie widziałam armatek wodnych, natomiast z owych pojazdów sypały się pociski z gazem łzawiącym. Jeden z pocisków nie eksplodował natychmiast toteż któryś z młodych demonstrantów odrzucił pocisk celując do otwartego luku jednego z "opancerzonych". Luk zostal natychmiast zatrzaśnięty, a co działo się w środku można sobie wyobrazić, widząc iż pojazd zaczął poruszać się jak pijany na "drugim gazie", wreszcie zatrzymał się uderzając w jakiś mur i demolując metalowe pojemniki na śmiecie. Wywołało to nieco radości.
Nie mniej ten łzawiący kwas pikrynowy czy jakaś jego pochodna nie powodował u mnie łzawienia, jedynie zaburzenia rytmu serca. W tłumie, który mnie otaczał, były jakieś matki z dziećmi we wózeczkach, a mnie wydawało się że zaraz zemdleję i zostanę stratowana, zwłaszcza że "opancerzone" stale wjeżdżały w tłum. Wraz z matkami odsuwałam się Podwalem od Legnickiej w kierunku Sądowej. Tłum rzedniał, gazu było mniej. Jakoś dotarłam do domu - na Lelewela a tam, mimo że już nikt nie demonstrował - zobaczyłam właśnie "menela" wrzucającego do naszej bramy pocisk z gazem łzawiącym. Wowczas przypomniałam sobie, że dwa czy trzy dni wcześniej widziałam wychodzącą z budynku milicji na Łąkowej dużą grupę podobnych "meneli".
Milicja miała od zawsze właściwe "rozeznanie" i umiejętność prowokowania wydarzeń wymagających interwencji siłowej. Doświadczaliśmy tego ostatnio przez szereg lat podczas Dni Niepodległości. Jeśli następcy tej milicyjnej szkoły wezmą udział w zapowiadanych na 13-go b.m. demonstracjach... Po prostu - strzeżmy się prowokatorów!
Komentarze
Pamiętam ten dzień - 31 sierpnia '82
7 Grudnia, 2016 - 00:14
Wracając z pracy autobusem zostałam wraz z innymi pasażerami wysadzona na Podwalu w pobliżu Legnickiej. Trochę inna była topografia miejsca niż w chwili obecnej.
Trwała tam wówczas demonstracja, jeździły "pojazdy opancerzone", nie widziałam armatek wodnych, natomiast z owych pojazdów sypały się pociski z gazem łzawiącym. Jeden z pocisków nie eksplodował natychmiast toteż któryś z młodych demonstrantów odrzucił pocisk celując do otwartego luku jednego z "opancerzonych". Luk zostal natychmiast zatrzaśnięty, a co działo się w środku można sobie wyobrazić, widząc iż pojazd zaczął poruszać się jak pijany na "drugim gazie", wreszcie zatrzymał się uderzając w jakiś mur i demolując metalowe pojemniki na śmiecie. Wywołało to nieco radości.
Nie mniej ten łzawiący kwas pikrynowy czy jakaś jego pochodna nie powodował u mnie łzawienia, jedynie zaburzenia rytmu serca. W tłumie, który mnie otaczał, były jakieś matki z dziećmi we wózeczkach, a mnie wydawało się że zaraz zemdleję i zostanę stratowana, zwłaszcza że "opancerzone" stale wjeżdżały w tłum. Wraz z matkami odsuwałam się Podwalem od Legnickiej w kierunku Sądowej. Tłum rzedniał, gazu było mniej. Jakoś dotarłam do domu - na Lelewela a tam, mimo że już nikt nie demonstrował - zobaczyłam właśnie "menela" wrzucającego do naszej bramy pocisk z gazem łzawiącym. Wowczas przypomniałam sobie, że dwa czy trzy dni wcześniej widziałam wychodzącą z budynku milicji na Łąkowej dużą grupę podobnych "meneli".
Milicja miała od zawsze właściwe "rozeznanie" i umiejętność prowokowania wydarzeń wymagających interwencji siłowej. Doświadczaliśmy tego ostatnio przez szereg lat podczas Dni Niepodległości. Jeśli następcy tej milicyjnej szkoły wezmą udział w zapowiadanych na 13-go b.m. demonstracjach... Po prostu - strzeżmy się prowokatorów!
Pozdrawiam
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska