W godzinach porannych mieliśmy prym tak jakbyśmy opanowali Budapeszt, ale później Węgrzy się zorientowali, że za dużo nas jest. Wylegli na ulice i praktycznie rozpłynęliśmy się w tym tłumie węgierskim.
W naszej grupie nie było nawet mężczyzny, który by nie płakał. Na całej długości przemarszu - to jest 4,5 km stali Węgrzy, bili brawo.
Polacy ożywili atmosferę, zachęcili Węgrów skandując hasła...