Pewien mój znajomy to już starszy człowiek. Praktycznie całe życie chorował i to poważnie. Na jakąś nieuleczalną chorobę neurologiczną. Skończył studia, pracował, jest na emeryturze - cały czas towarzyszyła mu ta jego choroba. Walczył z nią jak potrafił. Ale, oczywiście, na niewiele to się zdało.
Pracował w najlepszej w moim mieście klinice dla zwierząt. Byłem w jego domu. Widziałem zdjęcie...