Tak się jakoś złożyło, że tata Łukaszka podwiózł gdzieś mamę Łukaszka i samego Łukaszka, zawiózł samochód do warsztatu, potem okazało się, że auta jeszcze nie naprawiono i skończyło się, że stali we trójkę na jednym ze śródmiejskich skrzyżowań.
- No nic, wrócimy tramwajem - wzruszył ramionami Łukaszek. Tata Łukaszka wymamrotał coś, że nie będzie się mieszał z plebsem i wandalami jeżdżacymi...