Zmiłowanie w Rzeszypospolitej. Skutek

Taka jest narracja towarzysza generała Stanisława Kozieja w odpowiedzi na wytknięcie mu przez prof. Piotra Glińskiego odbytego w Moskwie szkolenia, zabezpieczanego przez sowiecki wywiad wojskowy GRU. Generał Koziej odbyl w 1987 roku kurs w elitarnej Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR im. Klimenta Woroszyłowa, zabezpieczany przez GRU, i wije się jak piskorz, gdy mu o tym przypominać.

"To były szkolenia, takie jak obecnie w Akademii NATO. Oczywiście to był inny system i uczelnie ze studiami strategicznymi były w Moskwie, bo gdzie indziej mogły wówczas być?"

Jednym słowem panowała zdaniem towarzysza generala pełna symetria - Układ Warszawski to było takie NATO, sowiecki okupant to było to samo co amerykański sojusznik, GRU to była taka DIA, i o tsoo chodzi, o tsoo chodzi...rżnie głupa towarzysz generał, który jako podwładny płk. Ryszarda Kuklińskiego brał udział w opracowaniu ofensywnych planów strategicznych Układu Warszawskiego.

O to chodzi, bolszewicki chamie, że to nie Amerykanie dokonali inwazji Polski,  dwadzieścia dwa tysiące jeńców rozstrzelali w lasach i zakopali nocą tak skutecznie, że jednej trzeciej do dziś znaleźć ne można, po czym przypilnowali, żeby przez następne pięćdziesiąt lat nie było wolno o tym mówić, i by nie było żadnych mediów, które by mogły ten zakaz naruszyć. To nie Amerykanie opornych wywieźli na Alaskę, przywieźli zaś ze sobą marionetkowy rząd i Polską Zjednoczoną Partię Republikańską.

Chcecie teraz takim ludzom okazywać pełną kurtuazję? Trzydzieści sekund po tym, jak przebrzmi ostatnie słowo przysięgi nowego prezydenta, gen. Koziej powinien zostać wzięty pod ręce przez dwóch barczystych młodzieńców, którzy zdejmą mu z szyi identyfikator, a z kieszeni wyjmą przepustkę do kancelarii Prezydenta RP, i wyprowadzą na ulicę, gdzie nie będzie już czekać żadna limuzyna. Jeśli po drodze będą schody, tym lepiej.

Jeszcze tylko trzy dni. Śmietnik historii czeka.

SEE