Z kalendarza wynika, że stanowisko premiera Tusk musi oddać najpóźniej w okolicach Bożego Narodzenia. Wytrzymamy!

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

(...)Oczywiście, teoretycznie Tusk może jedynie budować swój wizerunek, ale jednak "namawiają mnie do kandydowania" to dużo dalej niż wcześniej stosowane "miło mi, że tak słychać". Do tego, dodaje Tusk, "te głosy powtarzają się dość często". Wyraźna oznaka, że polski premier o stanowisko zabiega sam, choć oczywiście woli jawić się jako człowiek uproszony przez innych.

Pokusa przejścia do struktur unijnych w przypadku premiera ubabranego w Smoleńsk, a w związku z tym stale zagrożonego sankcją, okaże się zapewne nie do odparcia.

Co ważne, wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się równo za rok - prawdopodobnie w przedziale od 22 do 25 maja przyszłego roku. I co jeszcze ważniejsze - po raz pierwszy partie polityczne mają prezentować w czasie kampanii swoich kandydatów do stanowiska szefa Komisji Europejskiej. Który z kolei zostanie wybrany w lipcu 2014 rok.

A więc Tusk rzeczywiście nie ma czasu.(...)A więc jeszcze pół roku. Około 180-200 dni. Można kupić 200 centymetrową miarkę krawiecką, i odcinać codziennie jeden centymetr. Szybko minie.(...)

http://wpolityce.pl/artykuly/54272-juz-niedlugo-donald-tusk-bedzie-polskim-premierem-daty-wskazuja-ze-najwyzej-pol-roku-okolo-180-200-dni

Brak głosów