Wszystkie polskie „Breiviki”
Niedawno media obiegła informacja o zatrzymaniu "polskiego Breivika", czyli 45-letniego chemika Brunona K., pracownika naukowego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. To kolejna głośna akcja Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mało kto pamięta, że to już drugi taki przypadek. Pod koniec listopada Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył areszt dla 21-letniego Artura Ł., który miał organizować grupę dżihadystyczną.
- Na świecie służby specjalne zatrzymują zamachowców głównie po realizacji. W Polsce nasze służby specjalne zrobiły to wcześniej, zrobiły to z wyprzedzeniem, nie dopuszczając do niebezpiecznego zdarzenia. I chwała za to służbom - powiedział o sprawie Brunona K. Artur Wrona, szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Chociaż samozachwyt nie jest dobrym towarzyszem pracy służb, przedstawiciele Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego odtrąbili kolejny sukces. W opinii ekspertów dosyć wątpliwy. - Kawał roboty wykonała policja, natomiast Agencja przejęła sprawę i zrobiła z tego operację specjalną, mającą na celu spreparowanie pewnych zachowań przestępczych, aby odtrąbić sukces – mówi nadkom. Dariusz Loranty, wieloletni pracownik Wydziału ds. Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji.
Zdaniem b. negocjatora policyjnego takie operacje są potrzebne i nie powinny stanowić żadnego novum. Ale czy mieliśmy do czynienia z rzeczywistym zagrożeniem, jak przedstawiają to funkcjonariusze ABW? - Tak się pracuje, tak się robi i tak być powinno, ale efekty mogą być różne. Prawdopodobnie ten człowiek wpadł w sidła, które sprowokowały jego następne zachowanie, ale szczerze wątpię w informacje o zorganizowanej grupie, realnym zagrożeniu terrorystycznym – tłumaczy Dariusz Loranty.
Podobnego zdania jest dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński, autor książki "Z mocy bezprawia" w której opisał historię inwigilacji jego osoby przez służby. - Sukcesy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego polegają na nagłaśnianiu rzeczy małych albo tych, które nie istnieją. Wszystko po to, aby chronić obóz rządzący. Nie mam za grosz zaufania ani do p. Bondaryka, ani do p. Mąki, ani do żadnego z funkcjonariuszy kierujących ABW. Natomiast wychwalanie się pod niebiosa kolejną akcją jest śmieszne. Służby - takie jak ABW - działają w ciszy, a nie w atmosferze samozachwytu - mówi Sumliński.
Podobny rozgłos, co zatrzymanie „Brunobombera” zyskała akcja ABW z 5 czerwca, kiedy tuż przed Euro 2012 zatrzymano 21-letniego Artura Ł.(...)
http://www.fronda.pl/a/poczet-breivikow-polskich,24690.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 253 odsłony