"Wiedzieliśmy, że nasz los zależy od prokuratora Mariana R."

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

(...)– Nigdy go nie widziałem. Ale bardzo wiele na jego temat słyszałem, będąc więźniem w pałacu Mostowskich i w więzieniu praskim na ul. Ratuszowej – mówił na procesie generała Mariana R. w sądzie wojskowym w Warszawie Jerzy Krakus.

– Miałem świadomość, jak wszyscy współwięźniowie, że los nasz jest zależny od prokuratora majora Mariana R., on decydował o naszym losie. Wiedzieliśmy, że jest ktoś taki, co wszystko trzyma w swoich rękach – dodał.

Krakus podkreślał, że R. „bardzo nie lubił polskiej młodzieży, która nie chciała nosić czerwonych krawatów, zielonych koszul, robił różne prowokacje w stosunku do tej młodzieży”.

– Ja jestem ofiarą takiej prowokacji. Główny oskarżony z mojej sprawy poszedł do ambasady amerykańskiej, tam poznał jej pracownika. Okazało się, że ten pracownik był agentem UB i kazał mu założyć nielegalną organizację. Później UB aresztowało nas wszystkich. (...)

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/48173,w-rekach-sledczego-r.html

Brak głosów