Warzecha zmienia zdanie.

Obrazek użytkownika DoktorNo
Notka
Przez cały dzień, w trzech różnych mediach (wliczając mój felieton w „Fakcie", który następnie opowiedziałem rano w Tok FM - w czterech), komentowałem sprawę szczytu w Brukseli i mam już trochę dość. Nie wracałbym do tego, gdyby nie to, że widzę najnowszego niusa: rząd odmówił prezydentowi samolotu. I tu krew się we mnie burzy oraz zmieniam zdanie, które wyraziłem w ostatnim wpisie: na tym konflikcie prezydent ma szansę wygrać.

http://lukaszwarzecha.salon24.pl/97664,index.html;

Brak głosów

Komentarze

bo s 24 chodzi jak chodzi dziś

[quote]

Przez cały dzień, w trzech różnych mediach (wliczając mój felieton w „Fakcie", który następnie opowiedziałem rano w Tok FM - w czterech), komentowałem sprawę szczytu w Brukseli i mam już trochę dość. Nie wracałbym do tego, gdyby nie to, że widzę najnowszego niusa: rząd odmówił prezydentowi samolotu. I tu krew się we mnie burzy oraz zmieniam zdanie, które wyraziłem w ostatnim wpisie: na tym konflikcie prezydent ma szansę wygrać.

W swojej dzisiejszej wypowiedzi dla mediów prezydent podkreślił umiejętnie, kto jest w tej historii agresorem. Stwierdził, że on nie blokuje wyjazdu premiera na szczyt (nie mógłby zresztą), ale premier blokuje jego wyjazd. Jeśli wczoraj pisałem, że przelicytował prezydent, to teraz muszę napisać, że właśnie przelicytował premier. Uciekł się do chwytu rodem z mafijnych rywalizacji. I na tym przegra.

Rano w TOK FM zażartowałem, że najbardziej chamską metodą byłoby obiecać prezydentowi samolot, po czym w ostatniej chwili się z tego wycofać, zostawiając Lecha Kaczyńskiego na lodzie. Przez myśl mi nie przeszło, że Tusk posunie się do takiej politycznej gangsterki - bo trudno to inaczej nazwać. A jednak.

Za mój poprzedni wpis dostało mi się oczywiście od pisowskich kiboli, tradycyjnie. Nie napisałem jednak nigdzie, że prezydent nie ma prawa na szczyt jechać. Oczywiście, że prawo ma, bo tych spraw nie regulują szczegółowo ani nasza konstytucja, ani prawo unijne. Zastanawiałem się jedynie nad tym, czy ten wyjazd byłby celowy z przyczyn merytorycznych i wizerunkowych.

Wsłuchiwałem się w dzisiejsze wypowiedzi liderów PO. Nie miały już nic wspólnego z jakimikolwiek merytorycznymi aspektami sprawy. Donald Tusk mijał się z prawdą podczas konferencji prasowej, gdy twierdził, że konstytucja jasno określa kwestię reprezentowania Polski za granicą. Bynajmniej. Konstytucja nie przewidywała wcale sytuacji takiej jak obecnie i rzecz tonie w ogólnikach.

Z kolei marszałek Komorowski wywodził dziś, że lepiej, aby określonymi sprawami zajmowała się jedna osoba, a taka dwuwładza jest niekorzystna dla państwa. Owszem, zgoda. To niech pan marszałek skieruje swoje pretensje do twórców naszej konstytucji. Mógłby także powołać w końcu komisję konstytucyjną, która zaproponowałaby odpowiednie zmiany. A póki jest, jak jest, Lech Kaczyński korzysta po prostu z konstytucyjnych niuansów i ma do tego w ostrej politycznej grze prawo takie samo jak jego polityczni adwersarze.

Ciekaw jestem, czy Lechowi Kaczyńskiemu uda się jakoś dostać do Brukseli. Tak czy owak, mam wrażenie, że premier właśnie pogrzebał swoją szansę, żeby na tym sporze wygrać. Znamienne, że sondaż internetowy na portalu TVN24 wskazał właśnie rząd jako winnego zamieszania. Po tej akcji ta ocena może się tylko ugruntować.
[/quote]

Vote up!
0
Vote down!
0
#403066