Umówiliśmy się, że będę na Wszystkich Świętych
Niedługo przed jego śmiercią, gdy byłem u niego z żoną i dziećmi, w pewnej chwili miał łzy w oczach. - Ty już wszystko przeżyłeś i masz poza sobą – powiedział.- A ja, to już beznadziejnie… - mówi rozmowie z PCh24.pl kolega „Lalka” Wacław Szacoń „Czarny”.
Kiedy po raz pierwszy spotkał Pan Józefa Franczaka?
Poznałem go przy okazji składania przeze mnie przysięgi w roku 1942. Szkolił mnie. Potem nasze drogi się rozeszły. Widywałem go, ale bliższych kontaktów z nim nie miałem. Byłem młody, a on już przed wojną był podoficerem, żandarmem, a jednocześnie pracował w „dwójce”. To tworzyło dystans między nami. Potem spotykałem go u mojego krewnego, który był oficerem. Znał moją rodzinę. Miejscowość z której pochodził leży 10 kilometrów w kierunku Lublina od mojej wsi.
Bliżej współpracowaliśmy od roku 1945. Rok wcześniej Franczak wstąpił do wojska. Był świadkiem rozstrzeliwania akowców i uciekł stamtąd. W roku 1945 przebywał w moim domu. Ja właśnie przyjechałem ze szkoły. We wsi pojawili się pseudopartyzanci, którzy mieli kradzione konie. Franczak zaangażował mnie wtedy do pościgu za nimi. Wziąłem własną broń, no i razem goniliśmy ich do następnej miejscowości.
Niestety, udało im się uciec do lasu, a nas było za mało, żeby kontynuować pościg. Ale konie odebraliśmy. Zaczęliśmy się spotykać we wsi Wilczopole. Miałem tam kolegów ze szkoły. Zbieraliśmy broń. Rozprawialiśmy się ze złodziejami. Ta nasza współpraca była już bardziej wiążąca.
Czym się Pan zajmował w konspiracji?
Byłem w służbie specjalnej, porządkowej. Razem z „Lalusiem” zajmowałem się takimi sprawami jak ochrona społeczeństwa przed różnymi bandziorami, złodziejami, rozpracowywaniem szpicli itd.
Jaki był Franczak jako dowódca?
Był odważny. Nie lubił chodzić na kwatery i siedzieć. Jak było spotkanie to krótkie, dzień czy dwa… „Laluś” najlepszy był, gdy działał sam. To był człowiek przyzwyczajony do pracy w pojedynkę, ewentualnie z kolegą. Pewnie wyniósł to z pracy w wywiadzie. Z grupą nie chodził. Jak trzeba było, to dobieraliśmy ludzi. Nawet 30-40. Były wsie dobrze zmobilizowane: Żuków, Stryjno, Wygnanowice i inne. Mieszkali tam dobrzy żołnierze, koledzy, z którymi chodziłem do szkoły podstawowej.
A jaki był jako kolega?
Dobry. Koleżeński. Dowcipny. Pogodnego usposobienia. Nie był ponurakiem. Był raczej delikatny. Trochę taki bawidamek. Nigdy nie słyszałem od niego wulgarnego słowa.
Pseudonim Józefa Franczaka to Pańskie dzieło…
To było w roku 1946.(...)
Read more: http://www.pch24.pl/umowilismy-sie--ze-bede-na-wszystkich--swietych,18554,i.html#ixzz2iLntws1T
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 322 odsłony
Komentarze
Re: Umówiliśmy się, że będę na Wszystkich Świętych
21 Października, 2013 - 12:23
Ostatni żołnierze drugiej wojny światowej
http://www.pch24.pl/ostatni-zolnierze-drugiej-wojny-swiatowej,18504,i.html
Ursa Minor
Ursa Minor
Re: Umówiliśmy się, że będę na Wszystkich Świętych
21 Października, 2013 - 12:45
50 lat temu od kul ZOMO poległ Józef Franczak, ps. Lalek - ostatni "Żołnierz Wyklęty". "Poświęcił życie za wolność ojczyzny, której nie doczekał"
http://wpolityce.pl/artykuly/65131-50-lat-temu-od-kul-zomo-polegl-jozef-franczak-ps-lalek-ostatni-zolnierz-wyklety-poswiecil-zycie-za-wolnosc-ojczyzny-ktorej-nie-doczekal
Ursa Minor
Ursa Minor