Tortury dają o sobie znać po latach - mówi Wacław Sikorski, żołnierz AK i „WiN”, więzień polit. PRL skazany na karę śmierci
Wacław Sikorski, żołnierz Armii Krajowej i Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, więzień polityczny PRL skazany na karę śmierci w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” opowiada o swoich przeżyciach. Ten wywiad powinni przeczytać m.in. ci, którzy chcą bagatelizować stalinowskie metody śledcze.
Sikorski został aresztowany w lipcu 1948 roku. Służył wtedy w wojsku, zatajając wcześniejsze związki z AK oraz współpracując z WiN. Zaznacza, że po aresztowaniu trafił „do mjr. Friedmana, naubliżano mu od zdrajców i szpiegów amerykańskich, obcięto mi pagony”. Po kilku dniach przekazano go do siedziby MBP na ul. Koszykowej.
„Dopiero tam zaczął się młynek. W jednej celi siedziałem tam z gen. Antonim Hedą „Szarym”. Bardzo się wówczas zaprzyjaźniliśmy. Kazał mi do siebie mówić po imieniu. Po miesiącu trafiłem na Mokotów do więzienia na Rakowieckiej. Ulokowano mnie w Oddziale 11. Pawilonu X. W małej celi siedziało nas pięciu, w tym Wojciech Zieliński – dyrektor LOT, Adam Gajdek z WiN, kpt. Borodziuk – saper od gen. Andersa, i prof. Łukasiewicz z Krakowa. Strasznie bili Zielińskiego – to był bardzo wykształcony człowiek. Potrafił nas rozweselić, gdy wracał z przesłuchań. Kiedyś namówił nas na śpiewy, za co trafiliśmy do karceru. Strasznie wtedy zmarzliśmy. Gajdek próbował popełnić samobójstwo. A potem bili mnie. Wtedy zaczęło się zasadnicze śledztwo” - wyjaśnia Sikorski.
Wskazuje, że miał podpisać obciążające go zeznania, mówiące, że jest szpiegiem, ale odmawiał. „Byłem więc bity, kopany w nerki, gdy kazano mi robić przysiady pod ścianą. (...) W czasie tych przysiadów uderzał (śledczy Jerzy Kędziora – red.) moją głową o ścianę i złamał mi przegrodę nosową, czym po latach zainteresował się laryngolog” - wspomina żołnierz.
Dodaje, że wiele razy chodził do karceru. „Trzy razy zamykano mnie w takim karcerze, do którego wchodziło się nago na czworaka. Nie odróżniałem czasu – doba, dwie doby. Oficer, który mnie przesłuchiwał, namawiał mnie po dobroci, rozmawiał ze mną po imieniu, prywatnie proponował łagodniejszy wyrok. A jak nie, no to przyjdzie taki Kędziora, odbije mi nerki – „i zdechniesz w więzieniu”. Ale nie podpisywałem zeznań już wcześniej przygotowanych.(...)
http://www.stefczyk.info/publicystyka/historia/tortury-daja-o-sobie-znac-po-latach,6900458299
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1624 odsłony


Komentarze
Dziadzia system
12 Marca, 2013 - 20:58
-Siwicki umarl nie skazany,
- Jaruzel spokojnie dozywa starosci,
-bracizek Stefana Szechtera jest magnatem prasowym z Agory
-Kiszczak Czlowiekiem honoru
- a Dziadzia prezydentowa....
DD [Do dziadzi] z taka NIEsprawiedliwoscia
czyli jak Michnik powiedzial
" niektorzy stalinisci z czasem...
i kolo historii zatoczylo swoj krag
a zamiast szlachty i inteligencji mamy
"baronow " w wojewodztwach i parweniuszy
obroslych na Polskim majatku
Emir
12 Marca, 2013 - 21:09
I z tym nijak nie można się pogodzić.
Pozdrawim
Jak spojżymy z perspektywy...
12 Marca, 2013 - 21:32
czasu to nikomu do tej pory nie spadł włos z głowy.
A liczba oprawców i bandytów sięga prawdopodobnie tysięcy. JAk dodamy do tego zwykłych zdrajców oraz kolaborantów najnowszej generacji to będzie tego trochę. O pomniejszych cwaniakach robiących tylko szemrane interesy w sprzyjających warunkach nie pomnę.
Jako naród mamy wyjątkowo pobłażliwe podejście do sprawy. Certolimy się, "otrożność procesowa", "ostrożnie by nie prowokować" i by nie zarzucoono nam czegoś tam... I nadal jestesmy dymani przy ogólnym rechocie lemingów.
A mnie się zdaje że pora odejśc od takiego pojmowania całości najnowszej historii i wyciągnąć nie tyle wnioski, ile poprostu konsekwentnie złoić dupę komu trzeba, a dla przykładu paru umieścić w miejscu publicznym. Strach użyty odpowiednio będzie przestrogą dla kolejnych pokoleń.
Niebawem znikną z powierzchni ziemi ostatnie ofiary reżymu, który ma swoją kontynuację dzisiaj. Nie wiemy co nas czeka za rok a kilka. Najbiedniejsi i najniżej stojący na drobinie społecznej odczuwają najdłużej skutki przesypiania właściwych momentów przegapionych przez świadomą część społeczeństwa. Ofiary systemu umierają w zapomnieniu. Tylko od czasu do czasu, ktoś się ocknie, nagłośni, położy kwiaty, zapali świeczkę. A oni nadal robią to co robili w Polsce od czasów zaborów. Sytuacja Ententy nie ma szans się powtórzyć.
Cena naszej wolności od zdrajców rośnie z każdym dniem.
Polacy zapłacili już raz, za nie swoją wolność. Teraz każe się nam płacić kolejny raz, ale już na wstępie wiemy że to oszustwo. Ile jeszcze razy? Ile? I ile ofiar potrzeba?