Telewizor w gumnie.

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Krystyna Grzybowska - blog

Rysuje Rafał Zawistowski, NOMANSLAND

Pewien reporter telewizyjny zapytał uczestników demonstracji broniącej krzyża pod Pałacem Prezydenckim: a co na to zagranica? Reporter był najwyraźniej zatroskany, a zapytany demonstrant odpowiedział, że jesteśmy krajem katolickim i mamy prawo bronić krzyża. Nie sądzę by przekonał tym zwolenników Polski jako państwa laickiego, cokolwiek to znaczy. Na pytanie owego dziennikarza powinna paść odpowiedź: a co nas to obchodzi?

Co nas obchodzą korespondencje zagranicznych żurnalistów przepisane z ogólnie znanych polskich mediów opiniotwórczych. Przerabiamy to, my dziennikarze od zawsze. Za komuny było trudniej, bo dostęp do gazet zachodnich mieli tylko wybrani, do sowieckich każdy. Dziś wystarczy kliknąć i przekonać się, że korespondencje zagranicznych dziennikarzy czerpane są z naszych gazet i telewizji. Polscy korespondenci w Paryżu czy Moskwie też czerpią z tamtejszych gazet przekazując następnie do Warszawy rzekome rewelacje.
Nie da się ukryć, że największą bolączką Polaków jest niebywały prowincjonalizm i kompleks niższości wobec zagranicy. Prowincjonalizm jest chyba najwłaściwszym określeniem. To jest tak jak z parą małżeńską z małego miasteczka wybierającą się do kościoła na mszę. Małżonek jest nieświeży i stawia opór. Na to żona - musisz iść, bo co powiedzą sąsiedzi. I pojedziemy samochodem. Ale to tylko dwieście metrów - oponuje mąż. Nie szkodzi, niech nie myślą, że nas nie stać. Przykład jeden z tysięcy.

Gorzej jednak, kiedy chcemy zabłysnąć za granicą. I to błysnąć tak, żeby bas pochwalili. Tak jak chwalą Donalda Tuska za "zieloną wyspę". Prawda jednak jest taka, że aniśmy Stany Zjednoczone ani nawet Rosja. Nami świat zbytnio się nie interesuje i trzeba jakiejś katastrofy, żeby sąsiedzi, blizsi i dalsi zwrócili na nas większą uwagę. Wiem, bo sama byłam korespondentką zagraniczną i śledziłam w mediach niemieckich opinie o Polsce. Najczęściej prasa, zwłaszcza bulwarowa zwracała uwagę na nasze złodziejstwo samochodów oraz pijaństwo i niechlujstwo. Dziś nie lubią nas za to samo. I jeszcze za coś, za administracyjny bałagan i niesprawność urzędów. Tak jak to było w czasie ostatniej powodzi, kiedy to nasz instytut od pogody za późno przekazał zachodnim sąsiadom informacje o nadchodzącym żywiole.

Zatem przestańmy chlać, przynajmniej za granicą, kraść cudze samochody, tak jakby nie było dość naszych i zacznijmy myć włosy, zęby, całe ciało, stosować dezodoranty oraz czyścić buty, zwłaszcza męskie. Wtedy nas zaczną chwalić. Nas, Polaków, a nie tylko Tuska i Komorowskiego. Nie jesteśmy wzorem do naśladowania a w polityce międzynarodowej liczymy się coraz mniej. Zastanówmy się, co nas obchodzą opinie zagranicznych mediów i niektórych polityków z trzeciego garnituru, oni tam nie martwią się o to, co myślą o nich Polacy. Albo inne narody. Robią swoje i myślą co chcą, dbając przy tym o narodowy interes.

Niemcy słyną z braku poczucia humoru a serial telewizyjny Monty Pythons Flying Cirkus emitują około północy z napisem, że to jest inna telewizja. Anglicy mają najgorszą kuchnię, jeżeli nie na świecie, to z pewnością w Europie i biją rekord otyłości, a Francuzi są najbrudniejsi, ale się tym nie przejmują bo mają Luwr i zburzyli Bastylię, w której nota bene nie było już skazańców. Holendrzy choć chorobliwie skąpi są największym eksporterem tulipanów. Można tak w nieskończoność krytykować inne narody, ale one mają to w nosie. Podobnie, jak nie interesuje ich nasza opinia o ich polityce wewnętrznej i zagranicznej, stosunku do religii i kościoła. Rządy upadają, partie przegrywają, mnożą się konflikty i podziały i nikt nie ogląda się na zdanie polskich polityków oraz mediów.

Nie liczymy się tak jakbyśmy tego chcieli, bo z powodu kompleksu niższości bezmyślnie małpujemy zachodnią obyczajowość i styl życia, zapominając, że jesteśmy cywilizacyjnie zacofani i nasze wysiłki sprowadzają się do zainstalowania telewizora z w gumnie. Podobnie rzecz ma się z polską polityką i polską demokracją. Nie przejmujmy się więc, co o nas mówią za granicą, tylko co trzeba zrobić, żeby państwo polskie było silne i budziło respekt na świecie. Także poprzez szacunek dla religijnych symboli. Nie przypominam sobie, aby ktokolwiek w Europie, nawet po pijanemu obrażał ten największy symbol chrześcijaństwa. Również w krajach najbardziej laickich. I sikał na znicze zapalone pod tym krzyżem. Tak bardzo chcemy być Europejczykami, że aż od tego zgłupieliśmy. Co znaczy niestety, że zwykłe chamstwo stało się elementem przaśnej, zaściankowej ideologii poprawności politycznej. I tak jest sprzedawane przez media oraz przekazywane za granicę.

http://www.wpolityce.pl/frontend/blog/post/1031/Telewizor_w_gumnie__Rysuje_Zawistowski.html

Brak głosów