"Ta wizyta nie mogła się udać"

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

(...)- Można postawić hipotezę z dużą dozą prawdopodobieństwa, że obydwa gabinety - i Putina, i Tuska - zgodnie grały na to, żeby ta wizyta Prezydenta okazała się kompromitacją i np. nieporadny Prezydent spóźni się na uroczystości w Katyniu. A to zostanie potem wykorzystane w kampanii prezydenckiej... I Kaczyński przegra.

- Mówimy o teorii spiskowej, i to na najwyższych szczeblach?!

- Nie, mówimy o bardzo prawdopodobnym scenariuszu.

- I mówimy o świadomych zaniechaniach w przygotowywaniu wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu?

- Jeśli nie zakładamy tu żadnej złej woli, to trzeba by przynajmniej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego polskie służby i instytucje państwa nie wywiązały się ze swych ustawowych zobowiązań. Nie wiemy, jak by przebiegały dalsze uroczystości, gdyby Prezydent szczęśliwie wylądował w Smoleńsku. Czy nie doszłoby do jakichś dziwnych komplikacji organizacyjnych? Zastanawiamy się tylko, czy to było wyłącznie niechlujstwo, bałaganiarskie zaniechania, czy jednak dość bezczelny bojkot Prezydenta.

- Nie bez przyczyny w „Raporcie smoleńskim” przypomina się tzw. incydent gruziński jako mocny sygnał dyskredytowania prezydenta Kaczyńskiego.

- Tak. W 2008 r. ludzie PO (podążając za sugestiami Kremla) sugerowali, że ostrzelanie prezydentów Polski i Gruzji mógł zorganizować sam prezydent Saakaszwili. Polski rząd zbagatelizował ten incydent, a tym samym dał sygnał przyzwolenia, że można bezkarnie lekceważyć polskiego Prezydenta. Pojawiły się wtedy prześmiewcze komentarze ważnych polityków, w rodzaju: „Jaka wizyta, taki zamach”; „Z takiej odległości nawet ślepy snajper by trafił”... Od 2007 r. przemysł pogardy wobec prezydenta Kaczyńskiego pracował już pełną parą.

- I można powiedzieć, że pracuje do tej pory, z niewielką przerwą tuż po katastrofie...

- Niestety, tak... Dlatego nie twierdzę, że w 2010 r. doszło tylko do świadomych zaniechań ze strony samych służb specjalnych. Chodzi o całą atmosferę we wszystkich ważnych instytucjach państwa i w mediach. Według relacji min. Witolda Waszczykowskiego - w tamtym czasie wiceszefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego - szef MSZ zatwierdził decyzję, by nie przekazywać do Kancelarii Prezydenta ważniejszych informacji ze sfery stosunków zagranicznych. Można tylko podejrzewać - bo zespół Antoniego Macierewicza jest jeszcze w sferze badawczej - że Prezydent był podobnie traktowany także przez instytucje zajmujące się bezpieczeństwem.

- Instytucjami państwa rządził mechanizm przyzwolenia na lekceważenie Prezydenta?

- Tak. Dlatego podkreślam, że trzeba dziś mówić nie tyle o zaniechaniach służb państwa, ile o woli politycznej ich zwierzchników, czyli rządu. Same służby są strukturami ściśle zhierarchizowanymi i wykonują rozkazy.(...)

http://www.niedziela.pl/artykul/105829/nd/Ta-wizyta-nie-mogla-sie-udac

Brak głosów