Służba kompromitacji wojskowej. Długa lista zarzutów pod adresem kierownictwa SKW
Zamiast działań operacyjnych po katastrofie – libacja alkoholowa, odrzucenie pomocy służb krajów NATO, niezabezpieczenie tajnych informacji z szyfrujących telefonów używanych przez członków polskiej delegacji do Smoleńska, wreszcie zdemaskowanie oficera operacyjnego pracującego w Rosji. Taki obraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego po 10 kwietnia 2010 r. wyłania się z zawiadomień do prokuratury, złożonych przez posła Tomasza Kaczmarka.
Dotychczas nie ustalono, skąd bezpośrednio po tragedii w dniu 10 kwietnia 2010 r., w której zginęło całe kierownictwo polskiej armii, SKW wiedziała, że nie było to zamierzone działanie – czytamy w zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa SKW Janusza Noska. Zdaniem posła Kaczmarka taki wniosek można wysnuć na podstawie faktu, że służba całkowicie zbagatelizowała tę tragedię. „Nie wprowadzono podwyższonego stanu alarmowego, nie powołano żadnego doraźnego zespołu, nie wysłano do Smoleńska właściwie umocowanego przedstawicielstwa. Nie wiadomo, czy była to informacja od rosyjskich służb specjalnych, z którymi ochoczo współpracuje Janusz Nosek (wówczas jeszcze nielegalnie, tj. bez zgody Prezesa RM, wymaganej w art. 9 ust. 2 ustawy o SKW oraz SWW), czy własna wiedza”.
Popijawa u Noska
Tomasz Kaczmarek przypomina, że podczas gdy kontrwywiad cywilny (Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego) skierował 10 kwietnia do Smoleńska m.in. dwóch dyrektorów i tłumaczkę, to SKW, które odpowiadało za bezpieczeństwo pasażerów, samolotu i znajdującego się na nim sprzętu, wysłało tam tylko jednego oficera, płk. Tomasza S. – bez jakiegokolwiek wsparcia, „bez dokumentów legalizacyjnych oraz wpisując go na listę pasażerów samolotu do Smoleńska przekazaną Rosjanom pod pozycją »SKW«. W efekcie został on zamknięty przez rosyjskie służby w szopie i wypuszczony, gdy przygotowano dla niego miejsce w samolocie lecącym do Polski”.
Po powrocie ze Smoleńska oficer ten natychmiast złożył wniosek o przejście na emeryturę w związku z narażeniem jego życia przez przełożonych SKW. „Po całkowitej jego dekonspiracji – tj. przekazaniu rosyjskim służbom specjalnym, że osoba o takich danych osobowych, posługująca się takim paszportem, o takim wyglądzie, jest oficerem SKW – był on całkowicie spalony. Dodać należy, że do tego momentu wykonywał on pracę wyłącznie na dokumentach legalizacyjnych, nigdy nie występował pod nazwiskiem Tomasz S. Rosjanie musieli więc tylko dodać dwa do dwóch i otrzymali pełną informację o rozpracowaniu ich siatek szpiegowskich w Polsce” – czytamy w uzasadnieniu doniesienia do prokuratury.
Jego dalsza część jest równie szokująca. Otóż 10 kwietnia 2010 r. Janusz Nosek zorganizował w siedzibie SKW libację alkoholową z okazji spodziewanego awansu na stopień generalski. „Prezydent Lech Kaczyński uznał jego wniosek o nominację na stopień generalski za bezzasadny i Janusz Nosek słusznie zakładał, że członek PO Bronisław Komorowski nie będzie zwlekał z jego awansem. Podczas libacji jeden z dyrektorów upił się tak mocno, że stracił świadomość i w pozycji leżącej został wyniesiony przez współbiesiadników. W imprezie brali udział wszyscy oficerowie, których Janusz Nosek wskaże jako tych, którzy zajmowali się w dniu 10 kwietnia 2010 r. »analizą i monitorowaniem« sytuacji (tj. w większości zaufani koledzy Janusza Noska z ABW)” – twierdzi Tomasz Kaczmarek.
Poseł uważa, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez Noska i podległych mu funkcjonariuszy wraz z niepodjęciem jakichkolwiek działań kontrwywiadowczych i wykrywczych po katastrofie tupolewa, w wyniku czego doszło do ujawnienia wrogim służbom specjalnym niezwykle wrażliwych informacji niejawnych.
Cały artykuł ukazał się w tygodniku „Gazeta Polska”
http://niezalezna.pl/45183-sluzba-kompromitacji-wojskowej-dluga-lista-zarzutow-pod-adresem-kierownictwa-skw
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 386 odsłon