Obywatel Wyszyński w Stoczku Warmińskim
Rok 1953 był dla Polaków trudnym rokiem. Z jednej strony Polska rosła w siłę, wiele się budowało, powstał Zespół Pieśni i Tańca Śląsk, założono Olsztyński Teatr Lalek, w Lublinie utworzono Wieczorową Szkołę Inżynierską, która później przekształciła się w Politechnikę Lubelską, zaprezentowano pierwszy prototypowy egzemplarz syreny itp. , itd. Pięknie było!
Propagandowa prasa (innej w zasadzie przecież nie było) i radio krzyczały o dobrobycie i roztaczały wizję świetlanej przyszłości przed naszym narodem, który ręka w rękę z braćmi radzieckimi zbuduje socjalizm na całej ziemi. Aby pokazać naszemu kochanemu Wielkiemu Bratu, że jesteśmy gotowi na wielkie dzieła dla dobra ludzkości, a także na znak żałoby po Józefie Stalinie, dnia siódmego marca Katowice i województwo katowickie zostały przemianowane na Stalinogród i województwo stalinogrodzkie.
Druga strona medalu nie była już taka piękna. 21 stycznia w Krakowie, przed sądem wojskowym, rozpoczął się pokazowy proces księży Kurii Krakowskiej oskarżonych o szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych, który zakończył się 27 stycznia następującymi wyrokami:
księża Józef Lelita, Michał Kowalik i Edward Chalicha - wyrok śmierci,
ksiądz Franciszek Szymorek - dożywocie.
ksiądz Modest Wit Brzycki - 15 lat więzienia,
ksiądz Jan Pochopień – 8 lat więzienia
Stefania Respond z Kongregacji Różańca Dziewcząt – 6 lat więzienia.
8 lutego została opublikowana rezolucja Związku Literatów Polskich w Krakowie wyrażająca poparcie dla wyroków zapadłych w tym procesie. 9 lutego wydano dekret dający organom państwowym prawo do odmowy zgody na wszelkie nominacje kościelne. 9 lutego w więzieniu mokotowskim został powieszony gen. August Fieldorf „Nil”. 5 marca na myśliwcu MiG -15 z bazy lotniczej w Słupsku zbiegł na duńską wyspę Bornholm porucznik Franciszek Jarecki. 8 marca w związku z odmową opublikowania nekrologu Stalina, władze PRL zawiesiły wydawanie Tygodnika Powszechnego. 8 maja biskupi polscy skierowali do rządu list w którym zawarto pamiętne zdanie: „Rzeczy Bożych na ołtarzach cesarskich kłaść nam nie wolno. Non possumus!”. List ten przeszedł do historii pod nazwą Non possumus. I to właśnie wydarzenie było przysłowiowym gwoździem do trumny dla Kościoła Katolickiego w Polsce i samego Prymasa Wyszyńskiego.
Komuniści dążyli do całkowitego wyeliminowania Boga. Pragnęli stworzyć od podstawy nowego socjalistycznego człowieka, który byłby ideowo niezależny od Kościoła i ślepo ufał partii i jej przywódcom. Aby tego dokonać nie cofano się przed niczym, sfingowane procesy, aresztowania, odbieranie zabudowań klasztornych itp. Jednak to nie wystarczało. Do całkowitego zwycięstwa było jeszcze daleko. Komuniści musieli złamać duchowieństwo i żeby tego dokonać trzeba było wyeliminować Prymasa Wyszyńskiego.
25 września 1953 roku ok. godziny 22 do bramy rezydencji Prymasa Polski na ulicy Miodowej w Warszawie zastukali funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Prymas, przeczuwając swoje aresztowanie, kazał zapalić wszystkie światła w rezydencji, żeby cała Warszawa dowiedziała o jego uwięzieniu. Wręczono Prymasowi pismo, w którym stwierdzano, że: „ zakazuje się obywatelowi Wyszyńskiemu wykonywania jakichkolwiek funkcji związanych z przynależnością do stanu duchownego”. Prymas odmówił podpisania dokumentu i tym samym został aresztowany. Nie zabrał ze sobą nic prócz brewiarza i różańca mówiąc: „Ubogi wszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę.” Został wsadzony do samochodu z zamalowanymi szybami i w asyście sześciu innych pojazdów został wywieziony z Warszawy.
Pierwszym miejscem odosobnienia Prymasa było Sanktuarium Matki Bożej Rywałdzkiej w Rywałdzie koło Grudziądza. Tak oto pisał w swoich „Zapiskach więziennych” o tym miejscu:
„Wjechaliśmy w puste podwórze gospodarcze ojców Kapucynów.(...)wprowadzono mnie do pokoju na pierwszym piętrze. Oświadczono mi, że jest to miejsce mojego pobytu, że nie należy wyglądać oknem.(...)Zostałem sam. Na ścianie, nad łóżkiem, wisi obraz z podpisem: „Matko Boża Rywałdzka pociesz strapionych.” Był to pierwszy głos przyjazny, który wywoływał radość” . Rywałd nie był jednak, zdaniem ówczesnych władz, dobrym miejscem do przetrzymywania Prymasa. W niespełna trzy tygodnie później, 12 października Prymas Wyszyński został wywieziony do Stoczka koło Lidzbarka Warmińskiego.
To tu, w skonfiskowanych kościołowi budynkach klasztornych, przez blisko rok był przetrzymywany w skandalicznych warunkach, razem z księdzem Stanisławem Skorodeckim oraz siostrą Leonią Graczyk.
Dwupiętrowy budynek był zniszczony, zawilgocony i strasznie zimny. Gdzie tylko było to możliwe zamontowano podsłuchy, a drzewa okalające parkan okręcono drutem kolczastym. Część klasztoru, która służyła za więzienie oddzielono murem. Klasztor był oświetlony całą noc, a czasami nawet w dzień. Wokół parkanu rozstawione były wojskowe straże. Na korytarzach, na wszystkich kondygnacjach, bez przerwy czuwało trzydziestu ubranych po cywilnemu funkcjonariuszy bezpieki. W takich to warunkach zaczęło się ich wspólne życie więzienne. W zapiskach więziennych czytamy:
„ 13 października 1953, wtorek
przy świetle dziennym poznałem dokładniej swoich towarzyszy doli. Oboje wyniszczeni życiem więziennym. Ksiądz przesadnie szczupły, siostra – skóra i kości. Wydobyliśmy aparaty kościelne i urządziliśmy ołtarz na biurku. Mszę świętą odprawiliśmy bez świec i mszału liturgicznego. Tak zaczęło się nasze życie duchowe we troje(...)”
W czasie pobytu w Stoczku miało miejsce brzemienne w skutkach wydarzenie. W dniu 8 grudnia w uroczystość Niepokalanego Poczęcia przed obrazem Świętej Rodziny ksiądz Prymas dokonał aktu osobistego oddania w macierzyńska niewolę Matce Najświętszej. Tak pisał o tym wydarzeniu:
„8 grudnia 1953, wtorek
(...)
http://www.fronda.pl/a/obywatel-wyszynski-w-stoczku-warminskim,30428.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 286 odsłon