Kościół na celowniku

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Dnia 3 kwietnia br., czyli zaraz po tegorocznej Wielkanocy, Katolicka Agencja Informacyjna rozpowszechniła treść obszernego artykułu „Polski początek Franciszka” zamieszczonego w „Rzeczpospolitej”.

Tomasz Krzyżak napisał, że Papież Franciszek podjął kilka bardzo ważnych decyzji personalnych dotyczących obsady stolic biskupich w Polsce. Podał też konkretne nazwiska i opatrzył je swoimi komentarzami. Minęło półtora miesiąca i wiemy, że były to informacje wyssane z palca.

Plotki i insynuacje

Przypomnijmy, co napisał red. Krzyżak. Metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki został nowym metropolitą wrocławskim, który zastąpił na tym stanowisku abp. Mariana Gołębiewskiego. Odpadli więc „potencjalni kandydaci”, wśród których wymieniano abp. Sławoja Leszka Głódzia, metropolitę gdańskiego, i bp. Andrzeja Dziubę, ordynariusza łowickiego. Po wypadku bp. Piotra Jareckiego i chorobie bp. Mariana Dusia kard. Kazimierz Nycz „ze wszystkimi uroczystościami musi poradzić sobie tylko z jednym biskupem pomocniczym Tadeuszem Pikusem”.

Dlatego Ojciec Święty nominował w Warszawie dwóch biskupów pomocniczych, a mianowicie ks. Wojciecha Bartkowicza, rektora Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego, oraz ks. Janusza Bodzonia, kanclerza Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Biskup Piotr Jarecki ma zamieszkać w jednym z żeńskich klasztorów na południu Polski. Do tego dochodzi „spora zmiana pokoleniowa”, bo „na emeryturę odchodzą biskupi, którzy przez lata byli twarzami polskiego Kościoła”.

Ponadto – jak czytamy – abp Mokrzycki jest skonfliktowany z władzami ukraińskimi, od których próbuje odzyskać katolickie kościoły, „a także z Polonią, ponieważ wprowadził we lwowskiej katedrze mszę św. również po ukraińsku”. Co więcej, jest skonfliktowany również z kard. Stanisławem Dziwiszem.

Biskup Dziuba „podobno dusi się w ciasnym Łowiczu”, a abp Głódź stracił wszelkie szanse na nominację do Wrocławia po publikacjach we „Wprost”, gdzie, nawiasem mówiąc, red. Krzyżak niegdyś pracował. Tego dnia na warszawskich Bielanach prowadziłem rekolekcje kapłanów archidiecezji warszawskiej.

Od rana docierały do nas sensacyjne wiadomości. Dwie osoby świeckie i jedna z sióstr zakonnych przysłały SMS z zapewnieniami o modlitwie za nowych biskupów. Ton tekstu „Rzeczpospolitej” i doniesień KAI wydawał się tak stanowczy i pewny, że czekaliśmy na potwierdzenie tych wieści przez nuncjaturę. Ale potwierdzenia nie było i nie będzie. Wiemy, że funkcję metropolity wrocławskiego otrzymał bp Józef Kupny. Pozostałe wieści to, modne od pewnego czasu, „fakty medialne”, czyli zwyczajne zmyślenia i plotki oraz wielce szkodliwe insynuacje.

Wykopywanie przepaści

Jesienią 2012 r., w kontekście tzw. afery trotylowej, Grzegorz Hajdarowicz, właściciel „Rzeczpospolitej”, zwolnił w trybie natychmiastowym redaktora naczelnego, a także red. Cezarego Gmyza, autora doniesień o obecności trotylu na wraku smoleńskiego tupolewa. Odeszło też kilku innych dziennikarzy. Wszystko w imię „rzetelności dziennikarskiej”, przedstawianej jako wartość, za którą trzeba zapłacić każdą cenę. Natomiast po kłamliwym i fatalnym w skutkach dla Kościoła tekście red. Krzyżaka nie było żadnych reakcji.

Rzetelność przestała być ważna. Co więcej, powoli zajmuje on fotel Ewy K. Czaczkowskiej jako wiodący specjalista „Rzeczpospolitej” w zakresie spraw religijnych i kościelnych.

„Sensacje” red. Krzyżaka są niezwykle niebezpieczne. Oprócz wprowadzania w błąd opinii publicznej powodują zamęt i wykopują przepaść w Kościele.

Arcybiskup Mokrzycki mocno zareagował na próbę skłócenia go z wiernymi i władzami Lwowa. Notabene lwowscy Polacy to nie jest Polonia! Nie oni wyjechali z Polski, lecz Polska „wyjechała” od nich.

Po kwietniowym tekście pozostał jednak, na pewno w potocznych skojarzeniach, niesmak oraz podkopano zaufanie na linii metropolita lwowski – metropolita krakowski. Biskup Jarecki, który we właściwy sposób i publicznie odniósł się do swego czynu (gdyby inni, którzy przeżyli podobne incydenty, umieli się na to zdobyć!), nie przeniósł się do żeńskiego klasztoru.

Wierni i kapłani Łowicza, przedstawionego jako „ciasny”, a także całej diecezji łowickiej, mogli poczuć obcość wobec własnego biskupa, który – jak ogłosił red. Krzyżak – chciałby się stamtąd wynieść. Widać też wyraźnie niechęć wobec abp. Głódzia, na którego pod koniec Wielkiego Postu zorganizowano duże polowanie ze starannie wyselekcjonowaną nagonką. Tekst zamieszczony w „Rzeczpospolitej” się w nią wpisuje.

Nagromadzenie i brak potwierdzenia fałszywych doniesień wcale red. Krzyżaka nie speszył, przeciwnie, jakby dodał mu rezonu i odwagi.(...)

http://naszdziennik.pl/mysl/33755,kosciol-na-celowniku.html

Brak głosów