"Istnieją jakieś wielkie zamiary co do mego jubileuszu, ale być może, że z wielkiej chmury będzie mały deszcz”

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

– pocieszał się autor „Trylogii”, nieznoszący owacji i „roli szczura okadzanego na ołtarzu”.

Z chmury miał być wielki potop, ale nie w roku 1898, jak zaplanował uroczyście Komitet Jubileuszowy, ponieważ Sienkiewicz oświadczył wówczas: „Jest to czas Mickiewiczowski, w którym wszystkie nasze siły i środki powinniśmy poświęcić sprawie pomnika dla największego naszego poety”. To Henrykowi Sienkiewiczowi Warszawa zawdzięcza pomnik autora „Pana Tadeusza”, który „stał się skrawkiem zmartwychwstającej Ojczyzny, znakiem żywej wolnej Polski” – jak celnie stwierdza prof. Lech Ludorowski.

Ale rodacy nie zapomnieli o srebrnych godach pisarza nazwanego „opiekunem Narodu”.

„(…) za moje grzechy literackie będę przechodził przez jubileuszowy ogień” – zażartował, z właściwym sobie autodystansem.

Jubileuszowy ogień zapłonął 22 grudnia 1900 roku. Tłumy szczęśliwców, którym udało się uzyskać zaproszenie, wypełniły kościół Świętego Krzyża, w którym ksiądz biskup Kazimierz Ruszkiewicz i kilkunastu kapłanów koncelebrowało Mszę św. w intencji jubilata.

Po Mszy Świętej – wielka gala na ratuszu. Ksiądz biskup wręczył jubilatowi akt własności Oblęgorka ze słowami: „Składamy Ci zarazem serdeczne życzenia, aby Ci Ojciec światłości długie lata pozwolił pracować dla dobra i chwały kraju”.

Podbiegły cztery dzieweczki w bieli dźwigające cztery ozdobne księgi z podpisami tych, którzy ufundowali Oblęgorek. Byli wśród nich magnaci i wieśniacy. Ci chłopi, którzy mówili mu: „Tyś nas zrobił Polakami!”.
„Oblęgorek jest bajeczny”

W Oblęgorku trwają remonty, przebudowy, rozbudowy. Do bliskich będą biegły żartobliwe komunikaty: „W gospodarstwie wszystko jak najlepiej, nie ma mąki, nie ma słomy, nie ma pośladu dla kur, nie ma kur i paszy, natomiast będą grzyby, jeśli wyrosną”.

Ale 24 grudnia 1901 roku pisał obdarowany Oblęgorkiem: „Dużo od tego zależy, żeby się tam należycie zagnieździć i żeby gniazdo było miłe dla duszy”. On – wiekuisty i niestrudzony wojażer – miał tworzyć nareszcie DOM!

Pałacyk był niezbyt urodziwy. Między pseudogotyckimi wieżyczkami ustawiono posąg skrzydlatego husarza. – Pięknego anioła ma nasz pan dziedzic na dachu! – powiadali chłopi. Nad wejściem umieszczono herb Sienkiewicza – Oszyk (w polu srebrnym – łabędź, obok kotwica i łuk złoty z grotami, hełm i pióra strusie) – co dało asumpt dziedzicowi do nazywania Oblęgorka „odwieczną siedzibą przodków”.

Sienkiewicz gości przyjaciół i wielbicieli. W lipcu 1903 roku odwiedza Oblęgorek Jeremiasz Curtin – tłumacz Sienkiewicza na angielski, który zrobił fortunę na wydaniu „Trylogii” i „Quo vadis” w Ameryce.

Może warto przypomnieć w naszych rozmiłowanych w finansach czasach, że pierwsze wydanie „Quo vadis” sprzedano w Stanach w nakładzie sześciuset tysięcy egzemplarzy! O szansę wydawania Sienkiewicza konkurowało 34 amerykańskich wydawców. Tylko do roku 1915 ukazało się w Stanach 60 wydań rzymskiej powieści, sprzedano półtora miliona. W Library of Congress w Waszyngtonie czytałam sonet dedykowany: „Sienkiewiczowi – Kolumb”, kończący się słowy: „Wszystkie jak jeden nasze stany ogarnął polski szał!”.

Nie pamiętamy, nie znamy, nie doceniamy międzynarodowej sławy autora „Trylogii”.

„Dzieła Sienkiewicza znajdują się w tej chwili pod wszystkimi długościami i szerokościami geograficznymi od Paryża do Władywostoku, od New Yorku do San Francisco, od Sztokholmu do Kapsztadu, od Irkucka do Melbourne” – pisał Bolesław Prus.

Sienkiewicz skomentował: „Gdym czytał, że zna mnie Europa i Ameryka, uśmiałem się szczerze. (…) To tak jakbym wypił Ocean Atlantycki. Uf! Można pęknąć”.

Wydawcy i tłumacze zarabiali na jego książkach miliony. A on? Był obywatelem Imperium Rosyjskiego, które nie podpisało międzynarodowej konwencji berneńskiej chroniącej prawo autorskie, więc tłumaczono jego książki bez pytania i bez honorariów. Za adaptację filmową „Quo vadis” zrealizowaną we Włoszech już w 1913 roku – nie dostał ani lira. Nie płacili mu także Rosjanie, bo był przecież cudzoziemcem!(...)

http://www.naszdziennik.pl/mysl/52241,odwieczna-siedziba-przodkow.html

Brak głosów