Gociek: Jak nam wypiękniał Bronisław Komorowski
(...)Operacja poprawy wizerunku prezydenta Komorowskiego trwa i oparto ją na trzech filarach. Pierwszy to praca samego ośrodka prezydenckiego. Jest on szczelniejszy niż dawniej, a i samego Komorowskiego pilnuje się uważniej. Nie pozwala się mu już na beztroskie plecenie, co ślina na język przyniesie (co zwykle kończyło się katastrofalnymi gafami i falą kpin w internecie). Różnymi przedsięwzięciami kreuje się go także na ponadpartyjnego arbitra, który z jednej strony chętnie obejmie mecenatem lewicowych twórców kultury, a z drugiej – pójdzie złożyć kwiaty przed pomnikiem Romana Dmowskiego.
Po drugie Bronisław Komorowski jest dziś chyba jedynym politykiem, który zyskał status nietykalnego w tzw. mediach mainstreamowych. Donaldowi Tuskowi i jego ministrom dostaje się przy różnych okazjach, czasem nawet mocno (jak przy okazji OFE), choć oczywiście krytyka ze strony TVN czy Polsatu ma swoje granice. Komorowskiego nie czepia się nikt, a TVP wręcz pracuje ciężko na jego cześć i chwałę.
Trzecia sprawa – akcja Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeciw Robertowi Fryczowi, twórcy strony Antykomor.pl, okazała się bardzo skutecznym straszakiem. Nawet jeśli prezydentowi przydarzy się dziś gafa lub nawet poważna wpadka, przeciętny internauta trzy razy zastanowi się nad tym, czy na pewno ma ochotę się z nich nabijać. A funkcjonariusz prorządowych mediów nawet nie będzie musiał się zastanawiać – on wie, że nie wolno.
Komorowski – opiekun nowej transformacji
Ambicje Bronisława Komorowskiego na pewno nie ograniczają się do jednej kadencji prezydenckiej. Jednocześnie wciąż nie ma stuprocentowej pewności, że ośrodek władzy kontrolowany przez Donalda Tuska będzie chciał bezwarunkowo poprzeć Komorowskiego w walce o reelekcję. Im lepszy więc będzie wizerunek Komorowskiego, im wyższe oceny w sondażach popularności, im sprawniej zagrana rola „prezydenta wszystkich Polaków” – tym silniejszą pozycję będzie miał przed kolejnymi wyborami obecny rezydent Belwederu.
Do wyborów 2015 r. jednak daleko i wiele może się wydarzyć, zwłaszcza w obliczu nadchodzącego załamania gospodarczego i radykalizacji nastrojów społecznych.(...)
W ostatnich dniach premierę miała książka Sławomira Kmiecika „Przemysł pogardy. Niszczenie wizerunku prezydenta Lecha Kaczyńskiego w latach 2005–2010 oraz po jego śmierci”. To wstrząsająca publikacja. Jej autor pracowicie zebrał telewizyjne, radiowe, prasowe oraz internetowe wypowiedzi tych wszystkich, którzy niejako zawodowo zajmowali się poniżaniem prezydenta, jak i tych, którzy z głupoty lub złej woli dzielnie ich w tym wspierali.
Warto porównać, jak niszczono „niesłusznego prezydenta” i jak dziś promuje się prezydenta „słusznego”. Widać wtedy wyraźnie, że nie można tego, co dzieje się dziś wokół Komorowskiego zbywać prostymi argumentami „no tak, w świecie popkultury nie dziwi budowanie popularności polityka stosownymi do tego świata metodami”. Świat jest może i ten sam, ale metody różne. I różne są cele operacji. Celem poniżania Lecha Kaczyńskiego było, jak to ujmował Palikot, „zniszczenie godnościowych fundamentów” jego prezydentury i w efekcie pozbawienie władzy jego i jego obozu. Celem dzisiejszego upiększania Bronisława Komorowskiego jest przedłużenie władzy obecnego prezydenta i jego politycznego obozu. Nie dajmy się nabrać aktorom, DJ-om disco polo i autorom reklam, szczególnie gdy zamieniają się w Ochotniczą Rezerwę Platformy Obywatelskiej.
http://niezalezna.pl/35473-jak-nam-wypieknial-bronislaw-komorowski
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 303 odsłony