Do czytania zdecydowanie po 20. "Burak czerwony we mnie" czyli "Jak skutecznie sterować ludzkimi wyborami?"

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

"Nie boję się Salonu. Obawiam się tylko tego Salonu we mnie"

Do czytania zdecydowanie po dwudziestej...

5. Służby w służbie sukcesu

Gdy Hoover obejmował stanowisko, FBI zatrudniało ok. 650 pracowników, w tym 441 agentów specjalnych. Rozbudował w jego ramach skutecznie działającą agencję do walki z przestępczością kryminalną, tworząc scentralizowaną bazę danych o odciskach palców, laboratoria kryminalistyczne i szkoły policyjne. W latach trzydziestych XX wieku miał zwyczaj reklamować pracę Biura, osobiście biorąc udział w spektakularnych akcjach zatrzymywania znanych gangsterów.

Po drugiej wojnie światowej Hoover położył nacisk na zwalczanie zagrożenia komunizmem, co powodowało kontrowersje w samym Biurze – wielu jego przeciwników oskarżało go o obsesję na tym punkcie. Walka obejmowała m.in. prześladowanie dysydentów politycznych i aktywistów.
Nasze partie na scenie politycznej głupie nie są i umieją się uczyć od najlepszych. Obecnie więc robiąc kampanie przedwyborcze czy rządząc mieszają osiągnięcia tajnych służb z polityką, która powinna służyć dobru Obywateli oraz ich godności.
Opanowali do perfekcji reklamę zaangażowali nawet telewizję jako służbę specjalną. To zwykła świadomość tego, że przekaz psychomanipulatora powinien być prosty i jasny oraz niezbyt angażujący coś takiego jak samodzielne myślenie. Cierpliwie wbijają więc gwoździe propagandy.
Wygląd zewnętrzny oraz piękno zewnętrzne w reklamie jest najistotniejsze ale tylko po to by opakować w to "różny" produkt i niekoniecznie dobry czyli konkretne zachowanie oraz podejmowane decyzje.

6. Umiejętna reżyseria

Istnieje pewien film Wood'ego Allena pt. "Zelig".

Ogląda się go zupełnie jak film dokumentalny, przedstawiający losy Pana Leonarda żyjącego w latach 20-stych XX wieku w Nowym Jorku. Cierpiał on na niezbadaną wcześniej chorobę psychiczną. Przebywając w otoczeniu określonej grupy osób (np. lekarzy, Greków, czarnych), niemal automatycznie przyjmował charakterystyczny dla tej grupy sposób zachowania, a dodatkowo upodabniał się do swoich towarzyszy fizycznie. Trafił wreszcie do psychiatryka aby zostać otoczony opieką lekarską.

W ramach przekształcenie tego obrazu na wiarygodny dokument ograniczono w nim do minimum dialogi postaci (historię np. opowiada narrator) i w większości scen zastosowano czarno-białą taśmę. Kolorowe są jedynie ujęcia bohaterów i ich bliskich, dziś już ludzi w podeszłym wieku, którzy dzielą się swoimi wspomnieniami z tamtych czasów. Aby jeszcze bardziej uprawdopodobnić opowiadaną historię, w roli ekspertów wystąpiło kilka autentycznych postaci ze środowiska amerykańskich intelektualistów, m.in. jedna sławna pisarka czy laureat Literackiej Nagrody Nobla.

Nie macie wrażenia, że My - Polacy uczestniczymy w takim "naciąganym" medialnym dokumencie? Czy wysyp "wybielających biografii" jest przypadkowy?

7. Współczesne "polityczne" odkształcenia obyczajów

To nic nowego w historii nauki i świata. Seks można używać tak samo jak narkotyku. Z powodzeniem po raz pierwszy w nauce zastosowali go psychoterapeuci, którzy z troską pochylali się nad psychicznymi nieszczęściami własnych pacjentek.

Co tam się nie wyrabiało! Uff... Seks leczy, koi i daje pewien rodzaj odprężenia po stresie. Odwraca także skutecznie uwagę od innych problemów. Jakich? No cóż... kasy brak a rodzinne srebra już sprzedane. Cóż można w tej sytuacji zrobić? Seksem ich trzeba zająć niech się nie martwią o miejsca pracy lub emerytury - niech lepiej wyemigrują.

Psychoanalityk wybudza pacjenta z hipnozy, sadza na kanapie i mówi:

— Przeprowadziłem z panem w czasie transu szczerą rozmowę.

Mam w związku z tym dla pana dwie wiadomości złą i dobrą.

Zła jest taka, że niestety jest pan tzw. ukrytym homoseksualistą.

— O Boże — szepcze pacjent — a ta dobra?

Lekarz przysiada się do niego, kładzie mu rękę na kolanie i z lubieżnym uśmiechem mówi:

— Jest pan bardzo sympatycznym, przystojnym mężczyzną.

9. Zagubienie prostego eklektyka lub elektryka we współczesnych zbyt skomplikowanych wizjach świata

Jacku Żakowski połaził był kiedyś po mądrych ludziach. Zajrzał był m.in. nawet do Naomi Klein, Noama Chomsky, Alaina Finkielkraut'a, Richarda Rorty, Leszka Kołakowskiego a nawet słynnego Zygmunta z tych Baumanów. Poleciał dowiedzieć się jak się czuje T.I.N.A lecz nie ta śpiewająca od Turnerów. Otworzył tyle horyzontów, że nie jeden ale nawet dwóch eklektyków pogubiłoby się w tych wizjach świata. Matko co tam się nie wyrabiało! Ileż wizji, uczonych dysput, domysłów, wywodów i prognoz.
Po prostu: nie ma alternatywy "There is no alternative" albo jest czyli: "There are thousands of alternatives!". Inaczej TATA. (zob. Jacek Żakowski, anty.TINA - Rozmowy o lepszym świecie, myśleniu i życiu, Warszawa 2005).

Dla Polski poza sprytnym lawirowaniem i wzmacnianiem własnej pozycji na arenie międzynarodowej oraz własnej gospodarczej siły nie istnieje wybór M. Thatcher, R. Regana czy wybór pana Jacka.

10. Fantazje Polaków

Gdyby Polacy byli realistami - twardo stąpającymi po ziemi i żyjący w świecie faktów a nie mitów i dziennikarskiej propagandy odkryliby, że przed wyborem trzeba się chwilę zastanowić i pomyśleć. Można bowiem wybrać to, co wydaje się właściwe w danym momencie lecz stracić to, co jest najbardziej użyteczne. Niektóre z obietnic przedwyborczych rządzącej partii podobały się bardzo czyli podatki, spokój w polityce i rozsądek, liberalizm oraz wolny rynek oraz 300 coś tam coś tam.

Gdyby politykom udałoby się to wprowadzić w życie, wszystkie media w Polsce nie miałby nic do powiedzenia. Inna sprawa, że im się nie chciało lub "jakoś nie mogli" ... czy nie dziwi Was to, że od lat w "mediach głównego nurtu" nikt na ten temat się nie zająknie.

Dla mnie osobiście cudem jest to, że wykształceni ludzie - mężczyźni np. politycy trzymają tzw. damskich bokserów obrażających porządne kobiety (np. dziennikarki) wyzywając je przy tym od różnych takich (nie wspomnę jak mówią o zmarłych). To jest niegodne żadnego kulturalnego i wykształconego mężczyzny, który miał własną matkę.

Nie chce się nawet pisać o tekach ministerialnych, które dostały całkowite niedorajdy życiowe. Nie wspomnę też słowem o innych, którym od lat wybory jakoś nie wychodzą.

Być może uczą się od L. B. Johnsona, który podobno tak podsumował wspomnianego wcześniej E. Hoovera (od FBI): "It's probably better to have him inside the tent pissing out, than outside the tent pissing in" (coś o tym, że jak ma już gdzieś sikać /ten niebezpieczny osobnik/ to lepiej jest go trzymać w namiocie - niech leje na zewnątrz niż mieć go na zewnątrz a ten ma to robić "do wewnątrz").

http://www.fronda.pl/blogi/pytania-o-personalizm-biblijny/czerwony-burak-we-mnie,35948.html

Brak głosów