Dla kogo wolność na uczelniach

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

O zamachy na niezależność uniwersytetów oskarża się prawicę. Ale lista ataków lewicy jest znacznie dłuższa

Spotkania z politykami i przedstawicielami środowisk bliskich polityce zawsze wywoływały olbrzymie, niekiedy gwałtownie artykułowane emocje.

Choćby w maju 1997 r. działacze poznańskiej Radykalnej Akcji Antykomunistycznej i Naszości obrzucili w Paryżu jajkami ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Jednak inaczej ma się sprawa, gdy do tego typu zajść dochodzi w murach uczelni.

– Uczelnie muszą być miejscem debaty politycznej, światopoglądowej, kulturalnej na wszystkie tematy, oczywiście jeśli nie są one sprzeczne z konstytucją – mówi „Rz” prof. Stefan Jurga, były rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

W 1996 r. studenci związani z krakowskim NZS i tamtejszą Ligą Republikańską obrzucili jajkami ówczesnego ministra edukacji Jerzego Wiatra, a wcześniej wieloletniego ideologa marksizmu i działacza PZPR, który miał wygłosić wykład na Uniwersytecie Jagiellońskim. – Ale to były inne czasy. Rządy postkomunistycznej lewicy blokowały przeciwnikom systemu komunistycznego możliwość debaty publicznej. Takie happeningi były jedyną możliwością wyrażenia swojego sprzeciwu – opowiada jeden z byłych działaczy Ligi Republikańskiej.
Niedawno oburzenie wywołał fakt zakłócenia przez grupę młodych ludzi luźno związanych z powstającym ruchem narodowym wykładu profesor Magdaleny Środy na Uniwersytecie Warszawskim. – Stała się rzecz straszna – komentował premier Tusk.

Niedawno zamaskowani młodzieńcy usiłowali przerwać wykład Adama Michnika na uczelni w Radomiu. A władze Uniwersytetu Gdańskiego po liście Młodzieży Wszechpolskiej protestującej przeciwko planom organizacji na uczelni spotkania proponowanego przez środowiska homoseksualne, a dotyczącego związków partnerskich, cofnęły zgodę na debatę.

„Jesteśmy głęboko zaniepokojeni postawą władz Uniwersytetu Gdańskiego, które swoim działaniem zgadzają się na dyktowanie kształtu debaty publicznej przez posługujące się przemocą i wulgarną retoryką środowiska prawicowe” – napisali w liście do władz uczelni działacz PO Radomir Szumełda i poseł Robert Biedroń (Ruch Palikota).

Wszyscy od lewej do prawej strony potępiają przerywanie wykładów przemocą. Większość polityków, i słusznie, odcięła się również od agresywnych młodych ludzi zaczepiających ochroniarzy i prócz politycznych wykrzykujących wulgarne hasła.

Sęk jednak w tym, że przedstawiające się jako ofiara prawicowej przemocy środowiska lewicowe same mają na koncie szereg prób blokowania swobody dyskusji na uczelniach.(...)

http://www.rp.pl/artykul/17,986408-Dla-kogo-wolnosc-na-uczelniach.html

Brak głosów