Diabeł wcielony – upadły anioł – rozmowa z ks. prof. Aleksanderem Posackim

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

– Jak każdy człowiek doświadczam kuszenia. Na przykład w postaci takiego smutku, rozpaczy, utraty nadziei, depresji. Czasem działa to na zasadzie iluzji, anioła światłości – czyli kusi pozytywnością. I to jest bardzo częsty sposób kuszenia, który jest pułapką zastawioną na człowieka – mówi demonolog ksiądz profesor Aleksander Posacki w rozmowie z Kamilą Drecką.

(...)Jaki jest ten pierwszy moment egzorcyzmów, bo żeby nastąpił egzorcyzm, to musi ktoś do kogoś trafić.

Wychodzimy z tego założenia, że działanie złego ducha jest związane z grzechem.

Czyli najpierw jest grzech?

Najpierw jest grzech. I dlatego osoba, która jest zniewolona, w pierwszym rzędzie musi się do tego grzechu przyznać, ktoś jej może w tym pomóc.

Czyli spowiedź?

Spowiedź, tak. Spowiedź jest pierwszym egzorcyzmem. I w związku z tym rzeczywiście tak jest, że po spowiedzi coś się zmienia. Te złe duchy są słabsze, ale ponieważ zostały zaproszone przez te grzechy i przez liczne akty jakieś tam rytualne czy tak zwane psychotechniki, potrzebny jest jeszcze akt egzorcyzmu i uwolnienia, prawda.

Potem, jak widzimy często na filmach następuje kryzys.

Jest to dosyć przerysowane, aczkolwiek prawdziwe w dużej mierze i dlatego ja popieram nawet te filmy. To są stany tak zwanego kryzysu, to są stany transowe, które nie występują ciągle u opętanego. One występują wtedy, kiedy on jest sprowokowany, na przykład przez modlitwę lub na przykład jeżeli ja podejdę do niego, zrobię mu znak krzyża, albo pokażę mu krzyż, to on wejdzie w stan transu i ten byt, który za nim stoi się zamanifestuje. Teraz bardzo ważna jest ta jego decyzja. To niekoniecznie musi być od razu spowiedź doskonała. Decyzja nawrócenia, wejścia w proces nawrócenia. I nigdy się egzorcyzmu nie przeprowadza nad kimś, kto w taki proces nie wejdzie, kto nie podejmie tej decyzji odwrotu od zła. Oczywiście w tym odwrocie on wejdzie w spowiedź, bo on będzie musiał nazwać po imieniu, te wszystkie rzeczy, to zło, które popełnił.

A czy on zdaje sobie sprawę z tego, co było przyczynę jego opętania?

Bardzo często sobie zdaje sprawę dlatego, że te osoby bardzo cierpią. Przeczuwają, że tylko może im pomóc taka duchowa droga czyli egzorcyzm, spowiedź. Zresztą bardzo często one już też się konsultowały z jakimiś specjalistami od duszy.

Osoba opętana w takim typowym sensie posiada wiedzę o rzeczach ukrytych, zwaną dzisiaj też jasnowidzeniem, posiada znajomość języków, także zapomnianych, których się przede wszystkim nie uczyła. No i nadzwyczajna siła, nieproporcjonalna do wieku i do możliwości danego człowieka.(...)

Niewiara w szatana nie chroni przed nim. Szatan jest obiektywną rzeczywistością, jest bytem, który nam przeszkadza w relacji z Bogiem i dobrze, żebyśmy mieli świadomość tego zagrożenia. Mamy przeciwnika, który współpracuje z naszym egoizmem, bo to nie jest tylko czysta zewnętrzna siła, tylko nasz egoizm, a ściślej mówiąc nasz grzech współpracuje z szatanem. To, co jest groźne to jest właśnie grzech, zło, które szatan powoduje, do którego się dołącza, które wzmacnia. I dobrze jest wiedzieć o tej strategii, o tym kuszeniu. Pokusa wynika z naszego rozdwojenia, z naszej niedoskonałości, z naszej skłonności do zła. Jeżeli nie będziemy o tym wiedzieć, wcześniej uświadamiać sobie takiej antropologii właśnie i takiej możliwości, to będziemy bardziej narażeni na zasadzki, pokusy, upadki i różne nieszczęścia, które z tego wynikają.

Opętanie zaczyna się od pewnej postawy religijnej czy parareligijnej, którą Pismo Święte nazywa „bałwochwalstwem” czy idolatrią. Jeżeli się otwieramy na świat innych bogów, bożków, duchów – to te duchy przychodzą, czują się zaproszone i potem jeśli do tej postawy „idolatrycznej”, „bałwochwalczej” dołączą się jakieś praktyki rytualne czy jakieś psychotechniki okultystyczne, to jeszcze pogłębia problem

Człowiek ma skłonność bardziej do zła niż do dobra?

Nie bardziej, ale ma skłonność do zła. Jest istotą rozdwojoną, pękniętą czyli wizja chrześcijańska nigdy nie była wizją optymistyczną w żaden sposób tak, jak teraz jest szerzony pewien optymizm w antropologii, w wizji człowieka. Ale też nigdy nie była pesymistyczną czyli nie mówiła, że człowiek jest zupełnie zepsuty, skażony, zły, ale ma tę skłonność do zła. Jestem przeciwny jakimś fałszywym optymizmom, jestem przeciwny myśleniu pozytywnemu, także w jego globalnej, ideologicznej formie.

Jest tak zwana „ewangelia sukcesu”, gdzie jednostronnie podkreśla się aspekty pozytywne – szuka się zdrowia, bogactwa, wykorzystując do tego Boga czy manipulując Pismem Świętym, natomiast zapomina się o krzyżu, o grzechu, o tragizmie w życiu człowieka, co jest także cechą zdrowego humanizmu.

Ale czy przychodzą ludzie i mówią: „zaczęło się od tego, że poszedłem do wróżki”, albo „zaczęło się od tego, że zacząłem nosić talizman”.

To znaczy – od czego się zaczęło? Zaczyna się od pewnej postawy właśnie religijnej czy parareligijnej, którą Pismo Święte nazywa „bałwochwalstwem” czy idolatrią. Jeżeli się otwieramy na świat jakichś innych bogów, bożków, duchów – to te duchy przychodzą, czują się zaproszone i potem jeśli do tej postawy „idolatrycznej”, „bałwochwalczej” dołączą się jakieś praktyki rytualne czy jakieś psychotechniki okultystyczne, to to jeszcze pogłębia sprawę. Czyli to otwieranie się, czy to przy pomocy psychodelików, narkotyków czy przy pomocy pewnych rytuałów czy przy pomocy pewnych technik pseudo-psychologicznych, które ostatecznie są formą mediumizmu czyli takiej formy bezpośredniego przywoływania szatana, to wtedy to wszystko powoduje takie efekty.(...)

http://www.bibula.com/?p=66551

Brak głosów