Czym naprawdę jest obraz Matki Bożej Częstochowskiej
Namalował ją Św. Łukasz czy jest to ikona bałkańska? Stół Matki Bożej, czy fragment ikonostasu?
Św. Łukasz
Historię Cudownego Obrazu, którą przekazała nam tradycja, trudno byłoby udokumentować, narastała przez wieki. Według najstarszej tradycji ustnej Obraz miał być namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę na życzenie i prośby wiernych, już po „zaśnięciu Maryi”, kiedy jeszcze Święty Łukasz dobrze pamiętał jak wyglądała. W średniowieczu istniał pogląd, że św. Łukasz był malarzem. Tymczasem to, co o nim nam przekazuje Nowy Testament, to fakt iż był lekarzem. Niemniej w średniowieczu niejednokrotnie w jednym cechu rzemiosł byli lekarze i malarze, ponieważ materiały których używano przy produkcji leków stanowiły często również pigmentów do farb, stąd wspólne zainteresowania. Zatem Święty Łukasz, lekarz i malarz namalować miał Matkę Bożą.
Stół Maryi
Uczynił to jednak, według legendy, nie na byle czym, lecz na desce stołu, przy którym modliła się i spożywała posiłki Najświętsza Rodzina. Napis centralny umieszczony z tyłu malowidła głosi: „MENSA MARIANA POTISSIMA DOMUS NAZARAEAE SVPELLEX”, co w tłumaczeniu brzmi: „Stół Maryjny, najprzedniejszy przedmiot Domu w Nazarecie”. Uważano zatem, że cudowny obraz jest nie tylko ładnym malowidłem, lecz także bezcenną relikwią. Przypisywanie autorstwa starych ikon, o których okolicznościach powstania niewiele ludzie wiedzieli autorstwu Św. Łukasza jest elementem legend wielu czczonych obrazów. Niemniej teraz z pewnością wiadomo, iż żaden z nich nie jest aż tak stary.
w Jerozolimie, Konstantynopolu, w Bełzie….
Według legendy obraz długo znajdował się w Jerozolimie. Potem rzekomo przekazano go św. Helenie matce cesarza Konstantyna Wielkiego i tak trafił do Konstantynopola. Tam znajdował się do czasu, gdy otrzymał go Karol Wielki. Niedługo potem trafił do księcia ruskiego Lwa i znajdował się w Bełzie na Rusi, skąd w 1382 r. przywiózł go na Jasną Górę książę Władysław Opolczyk. W tym momencie legenda zazębia się z prawdą historyczną. Niewątpliwie książę Władysław Opolczyk odnalazł Ikonę na Rusi, gdzie już otoczona była wielkim i starym kultem, dla tego też o nią zabiegał. Znane relikwie, jak i otoczone legendą obrazy stanowiły cenne łupy wojenne i cenne dary, stanowiły one szansę na rozwój ośrodków kultu, a zatem również gospodarki całych regionów. Nam to sobie dziś trudno wyobrazić jak cenne w średniowieczu były takie przedmioty.
Ikona Bałkańska
Obraz w istocie jest wczesnośredniowieczną ikoną bałkańską. Tak uważają historycy na podstawie cech stylistycznych i wymiarów obrazu, który namalowany został do określonego charakterystycznymi wymiarami i konstrukcją ikonostasu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że obraz mógł być jakiś czas w Konstantynopolu, gdzie mógł dostać się już nie jako element ikonostasu, lecz samodzielna kompozycja.
Hodegetria
Obraz Jasnogórski jest typem Hodegeteria, czyli "Ta, która prowadzi". Wyobraża Maryję siedzącą na tronie z Dzieciątkiem Jezus na lewym ramieniu. W symbolice obrazu bardzo ważny jest gest ręki Mari wskazującej na Jezusa. Jezus zaś nie zachowuje się jak małe dziecko. Choć jest wielkości dziecka, lecz siedzi w pozie pełnej dostojeństwa jako młodziutki, ale już władca świata. W rzeczywistości historycznej znany obraz o tym typie ikonograficznym był czczony w Bizancjum, a nasza Ikona była jakby echem bizantyjskiego kultu. Legenda o autorstwie św. Łukasza dotyczy zatem bardziej pierwowzoru, niż naszego obrazu.
Książę ruski Lew
Według legendy, ale już obdarzonej sporym prawdopodobieństwem służący w wojsku cesarskim książę ruski Lew obiecał dla tego obrazu zbudować specjalną świątynię. Cesarz bizantyński Konstantyn ustąpił jego naleganiom i podarował mu ten obraz, który odtąd był czczony na Rusi i działy się przy nim cuda.(...)
http://www.fronda.pl/a/czym-naprawde-jest-obraz-matki-bozej-czestochowskiej,27915.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 570 odsłon
Komentarze
To nie husyci
4 Maja, 2013 - 19:30
Maria Patynowska pisze:
Sprawcami napadu na klasztor Paulinów w Częstochowie w 1430 roku byli polscy szlachcice: Jakub Nadobny z Rogowa, Jan Kuropatwa z Łańcuchowa i Rogala Wyszel z Kozolina oraz Fryderyk Ostrogski, książę ruski.
Przekaz Jana Długosza:
NIEKTÓRZY Z POLAKÓW BEZBOŻNI, KTÓRZY ZŁUPILI KOŚCIOŁ N. P. MARYI W CZĘSTOCHOWIE, ODNOSZĄ KARĘ.
Z Jedlny przez Sandomierz i inne miasta przybył Władysław król Polski do Krakowa, gdzie zatrzymawszy się przez dni kilka, udał się zwykłemi drogami do Wielkiej Polski i święta Zmartwychwstania Pańskiego obchodził w Kaliszu. Pod ten czas niektórzy z szlachty Polskiej, wyniszczeni marnotrawstwem i obciążeni długami, mniemając, że klasztor Częstochowski na Jasnej górze, zakonu Ś. Pawła pierwszego, pustelnika, posiadał wielkie skarby i pieniądze, z tej przyczyny, że do niego z całej Polski i krain sąsiedzkich, jako to Szlązka, Moraw, Prus i Węgier, w święta uroczyste N. Maryi Panny, której obraz cudowny i przedziwnej roboty (sculpturae?) w tem miejscu zachowywano, zbiegał się lud pobożny, a to dla zadziwiających cudów, jakich tu chorzy, za przyczyną Najświętszej Panny i Orędowniczki naszej uzdrawiani, doznawali, zebrawszy z Czech, Moraw i Szlązka kupę łotrzyków, w dzień świąteczny Wielkiejnocy napadli na rzeczony klasztor Paulinów. A nie znalazłszy w nim spodziewanych skarbów, zawiedzeni w nadziei, ściągnęli ręce świętokradzkie do naczyń i sprzętów kościelnych, jako to kielichów, krzyżów i ozdób miejscowych. Sam nawet obraz Najchwalebniejszej Panny odarli z złota i klejnotów, któremi go ludzie pobożni przyozdobili. Nie przestając wreszcie na łupieży, twarz pomienionego obrazu mieczem na wylot przebili, a ołtarz, na którym był zawieszony, pogruchotali, tak iż zdawało się, że to nie Polacy ale Czesi kacerze dopuścili sie czynów tak srogich i bezbożnych. Po dopełnieniu takowego gwałtu, raczej skalani zbrodnią niż ubogaceni, z nie wielką zdobyczą, pouciekali. Długi czas mniemano, że ów gwałt popełnili Czescy kacerze, mieszkający w przyległych Polsce miastach i zamkach Szlązkich. I już Władysław król i panowie Polscy poczęli byli myśleć o wydaniu wojny Czechom; ale gdy się sprawa wydała i rzeczy wyjaśniły, karano srodze owych z szlachty Polskiej złoczyńców, a wielu wtrącono do więzienia. Ale i miecz sprawiedliwy kary Bożej pomścił się wkrótce tej zniewagi wyrządzonej N. Bogarodzicy: niemal wszyscy bowiem, którzy się tym czynem świętokradzkim pokalali, w ciągu tegoż samego roku zginęli pod mieczem morderczym. Przywódcami zaś rzeczonej zbrodni byli: Jakób Nadobny z Bogowa herbu Działosza, Jan Kuropatwa z Łaczuchowa herbu Szreniawa, których król Władysław schwytanych przez niejaki czas w wieży zamku Krakowskiego trzymał; tudzież książę Ruski Fryderyk.
(str.376. 377) http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=44325&s=1
Jakub Nadobny z Rogowa i Jan Kuropatwa z Łańcuchowa zostali w lipcu 1430 r. osadzeni w wieży zamku krakowskiego. Długo nie siedzieli. Na jesieni tego samego roku byli już wolni. Kolejny uczestnik napadu, Rogala Wyszel z Kozolina, został najprawdopodobniej przekazany Świdrygielle, którego był domownikiem, lub książętom mazowieckim, którym bezporednio podlegał, a ci po pewnym czasie go uwolnili. Fryderyk Ostrogski nie poniósł żadnej kary. Więcej informacji o uczestnikach tego napadu, w ciekawym opracowaniu Jerzego Sperka, "Nieznane fakty dotyczące napadu na klasztor Paulinów w Częstochowie w 1430 roku" http://www.sbc.org.pl/Content/24604/sredniowiecze_polskie_i_powszechne_t_5.pdf