Cyrk i żebranina. A Łupaszka jak zwykle, wyklęty

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Wybór między pomiędzy katarem a nieżytem – tak można określić wczorajsze głosowanie nad odwołaniem z funkcji wicemarszałka Sejmu Wandy Nowickiej. Wybór, bo tak naprawdę posłowie decydowali czy zastąpić ultrafeministkę babochłopem, a pomiędzy katarem a nieżytem bo na porównanie do takich chorób (acz zabójczych to jednak szlachetnych) jak dżuma i cholera obydwie indywidualistki (od indywiduum) nie zasłużyły. Zastanawiam się po co posłowie spoza palikociarni w ogóle wzięli w tej hucpie udział?

Mogli spokojnie usiąść w sejmowym bufecie, wypić wódeczkę pod śledzia i poczekać co z tego wszystkiego wyniknie. Nawet gdyby Anna Grodzka została wicemarszałkiem to niebo nikomu na głowy by nie spadło ani nie ucierpiałby autorytet Wysokiej Izby, który i bez tego pełza gdzieś w okolicach bruku. Burmistrzem Berlina jest homoseksualista ganiający na parady równości a nikt z tego powodu stolicy Niemiec wiochą nie nazywa. Nikt też z powodu posłanki Grodzkiej nie nazwałby Sejmu cyrkiem bo na to zaszczytne miano zapracował sobie już dawno.

W głosowaniu nie uczestniczył Donald Tusk, który jak lew walczył w Brukseli o obiecane rodakom trzysta miliardów z unijnego budżetu. Walczył i wygrał, w dodatku znacznie więcej bo ponad czterysta miliardów, co zawdzięcza zapewne dzielnie trzymającemu za niego kciuki Jarosławowi Kaczyńskiemu. Media oszalały, sukces odtrąbiony, naród się cieszy, słupki sondażowe w górę. A ja nie rozumiem skąd ta radość? Niczego na tym świecie nie dostaje się za darmo, w końcu przyjdzie nam oddać każdy grosz (a właściwie eurocent) ze znacznym procentem. Diler przed szkołą też pierwszą działkę daje gratis a potem... Potem delikwent oddaje wszystko co ma wartościowego, szmaci się by dostać kolejne. W przypadku unijnych dotacji mechanizm jest dokładnie ten sam, teraz dostaliśmy działkę na zachętę, ale nie zawsze tak będzie, w końcu przyjdzie nam oddać dług. Z ogromnym procentem.

A to wszystko w rocznicę śmierci mjr Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, o czym żadna mainstreamowa telewizja nawet się nie zająknęła. Nic zresztą dziwnego, on przecież walczył o wolną, silną i dumną Polskę. Nie o taką, której premier musi żebrać u obcych, której obywatele są pariasami Europy a najwyższy organ państwowej władzy został zamieniony w cyrk. Ważna jest Grodzka, Nowicka, Palikot i domagający się przywilejów homoseksualiści obrzucających czarnoskórego, wiernego ideałom posła rasistowskimi epitetami. „Łupaszka” jest niewygodny, wręcz niebezpieczny, on budzi patriotyczne i nacjonalistyczne demony, które w czasach kolejnego podejścia do stworzenia Wielkiej Rzeszy niczego dobrego przynieść nie mogą. Dziś przecież „konstytucja, godło i flaga nie są potrzebne ani Polsce, ani Włochom, Francuzom i innym państwom Europy. Więcej zyskamy jeśli pozbędziemy się tych fałszywych symboli” (Janusz Palikot). Jak widać nie jest też potrzebny rozum i honor, więcej zyskać można pozbywając się tych fałszywych cnót. Jak i atrybutu męskości, bez którego spokojnie można zostać marszałkiem Sejmu...

Alexander Degrejt

http://www.fronda.pl/a/cyrk-i-zebranina-a-lupaszka-jak-zwykle-wyklety,26063.html

Brak głosów