Cenzura wystawy „Pamięć i prawda”w europarlamencie

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Europosłanka Lidia Geringer de Oedenberg (SLD), członek pięcioosobowego kolegium kwestorów PE, które decyduje o dopuszczeniu ekspozycji, powiedziała "Rzeczpospolitej", że treść podpisów nie mogła zostać zaakceptowana, bo zostały dostarczone zbyt późno. Poza tym zawierały kontrowersyjne treści. – Na przykład jeden z nich mówi, że rosyjski żołnierz z radością rozbiją szybę w samolocie – twierdzi Geringer de Oedenberg. Inne napisy miały sugerować, że Rosjanie mogli zacierać ślady na miejscu katastrofy.

W regulaminie dotyczącym wykorzystania przestrzeni w budynkach PE jest tylko jeden zapis dotyczący treści wystaw: "nie powinny mieć charakteru komercyjnego i nie powinny podważać godności PE". Geringer de Oedenberg nie potrafiła powiedzieć, w jaki sposób napisy naruszają tę zasadę. Sama twierdzi, że dwukrotnie wstrzymała się od głosu podczas głosowań w gronie kolegium kwestorów nad umieszczeniem podpisów.

O zażegnanie sporu apelował przewodniczący PE Jerzy Buzek, jego interwencja nie przyniosła jednak efektu. Sam wyjaśniał, że decyzji kwestorów zmienić nie mógł. – Jest dla mnie niezrozumiała. Zależało mi na porozumieniu, żałuję, że tak się nie stało – powiedział.

Europosłowie PiS Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i Ryszard Czarnecki podążali za Buzkiem opuszczającym teren wystawy, krzycząc: "Skandal!". Potem w rozmowie z dziennikarzami obciążyli szefa PE odpowiedzialnością. – Smutno, że dzieje się to pod przewodnictwem Polaka. Patrzył na ocenzurowane zdjęcia i nie protestował – mówił Ziobro.

Wystawa „Pamięć i prawda” przedstawia zdjęcia z 10 kwietnia 2010 r. z miejsca katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem oraz z żałoby narodowej w Polsce. Budzi wielkie zainteresowanie przemierzających gmach Parlamentu Europejskiego europosłów oraz urzędników. Szczególnie przyciągają wzrok zaklejone czerwoną i białą taśmą podpisy.

– To jest najlepsza promocja wystawy – uważa Konrad Szymański, europoseł PiS.

- Mówiąc poważnie, to już jest skandal, jakie rzeczy dzieją się w Parlamencie Europejskim. Co miesiąc w Strasburgu uchwalamy rezolucje potępiające łamanie wolności słowa na świecie, w Afryce, w Azji, w Ameryce Południowej, a tu proszę bardzo. Nie pozwalają nam tych podpisów dać, nie wiadomo, z jakiego powodu. Powołują się na jakiś punkt z regulaminu, który nie ma żadnego związku z tym, co się dzieje. I „nie, bo nie”. Gdy się odwoływaliśmy, to odpowiedź była właśnie taka: „nie, bo nie”. Decyzja jest ostateczna – powiedział TVN prof. Ryszard Legutko, europarlamentarzysta PiS w PE.

http://www.fronda.pl/news/czytaj/cenzura_w_europarlamencie

Brak głosów