Cenckiewicz dla Rebelya.pl: o planach, sukcesach, Komorowskim i Makowskim
(...)Kilka miesięcy temu płk Aleksander Makowski wydał książkę "Tropiąc Bin Ladena". W skrócie jego tezę można przedstawić tak, że gdyby nie Antoni Macierewicz, to Bin Laden dawno zostałby schwytany i dokonaliby tego Polacy. Jak ocenia Pan wersję płk Makowskiego w świetle wiedzy o tej całej operacji wojskowych służb z wykorzystaniem "cywila" Makowskiego w świetle wiedzy, jaką Pan zgromadził?
Ta książka jest i śmieszna i ciekawa, ale czas na skrupulatną jej ocenę jeszcze przyjdzie. Śmieszna, gdyż koloryzuje historię rzekomych koronkowych operacji wywiadowczych Makowskiego, który miał złapać Bin Ladena. Zbyt dobrze poznałem kulisy tych pseudooperacji, znam też kompetencje samego Makowskiego i jego kompanów z WSI, by kupować jego sensacyjno-publicystyczną wersję o „polskim wywiadzie” chwytającym czołowego terrorystę świata. Problem w tym, że ani ja, ani minister Macierewicz, który ma rozległą wiedzę na ten temat, nie możemy o tym mówić, gdyż wiąże nas tajemnica państwowa. Makowski może mówić w III RP bezkarnie o wszystkim, nawet o historiach z ostatnich lat. Szkoda, że nie jest tak wylewny na temat swojej przeszłości z lat 80. Wartością tej książki jest opis jego towarzysko-służbowych kontaktów w III RP, w tym m. in. jego przyjaźń z Petelickim, który w wielu środowiskach niepodległościowych jest wciąż wspominany jako „szczery patriota”, który rzekomo porzucił swoją ubecką przeszłość i przystał do naszego obozu.
Co oznacza, że z tematem wojska, służb wojskowych wiąże się też temat wojskowej prokuratury po 1989 r.?
Chodzi mi przede wszystkim o dawne związki pomiędzy kontrwywiadem (WSW i WSI) a prokuraturą wojskową, które w przeszłości mogły mieć wpływ na sposób prowadzenia różnych śledztw. Mówił o tym były szef WSI, gen. Tadeusz Rusak w 2003 r.: „W Warszawie umarzane są wszystkie sprawy dotyczące przestępczych działań oficerów WSI. Za to z niebywałą gorliwością warszawscy prokuratorzy podejmują – pod dyktando WSI – represyjne działania wobec bezprawnie wyrzuconych z pracy byłych oficerów tych służb – nawet wykorzystując sfałszowane dokumenty. Metody, jakie stosuje podczas przesłuchań tych osób prokuratura, przypominają czasy niesławnej Informacji Wojskowej. Wtedy też prokurator wychodził wielokrotnie w czasie przesłuchania z pokoju, po pewnym czasie wracał i dopiero zadawał kolejne pytania. To sytuacja jednoznaczna: w sąsiadującym z miejscem przesłuchań pokoju są oficerowie WSI i to oni sterują przesłuchaniem. (…) Problem w tym, że grupa, która w tej chwili kreuje politykę WSI, ma duży wpływ na działalność prokuratury. Ta sama z siebie pewnych rzeczy nie robi. WSI szukają możliwości wpływania na decyzje prokuratury i innych organów poprzez lokowanie tam swoich ludzi, poprzez łapanie osób pracujących w tych organach na czynach nie całkiem zgodnych z prawem, szukanie haków. Zwłaszcza ludzie dawnej WSW byli mistrzami takich działań. I nadal tak postępują” („Dziennik Polski”, 12 IX 2003). Warto rozważyć badawczo tę diagnozę nie tylko pochylając się nad znaną sprawą związanego tajną współpracą z wywiadem wojskowym PRL Józefa Oleksego (co opisał ostatnio Piotr Gontarczyk), kiedy to ludzie WSI działali w klasycznym konflikcie interesów stając się merytorycznym zapleczem prokuratury wojskowej badającej jego związki z rosyjskimi tajnymi służbami.(...)
http://rebelya.pl/post/2912/saomir-cenckiewicz-dla-rebelyapl-o-sukcesach-pl
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 312 odsłon