Bohaterowie wychodzą z ukrycia

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Żołnierze wyklęci. Może lepiej trzeba było ich nazwać niezłomnymi? Przecież to wróg ich „wyklął”, a nie Naród.

To prawda, tylko że w każdym języku funkcjonuje usus społeczny, czyli przyjęty, utarty zwyczaj, akceptacja tego, co już jest. Wyrażenie „żołnierze wyklęci” przyjęło się dzięki głośnej książce Jerzego Ślaskiego, weterana AK i WiN, po wojnie więźnia politycznego („Żołnierze wyklęci”, 1996), dzięki głośnej wystawie „Żołnierze wyklęci”, piosence Leszka Czajkowskiego pod tym samym tytułem, uchwale sejmowej powziętej w 55. rocznicę śmierci mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” (2006). I tak już będzie. Może ten „duch języka” ma rację.
Do tego określenia sięgnął prezydent Lech Kaczyński, składając 26 lutego 2010 r. w Sejmie (jakby przeczuwał, że czasu pozostało mu już niewiele…) swój projekt uczczenia żołnierzy wyklętych i proponując, by ich święto wyznaczyć na dzień 1 marca. Ta data nic ogółowi Polaków wtedy nie mówiła. 1 marca 1951 r. w piwnicy mokotowskiej umierali z rąk kata wybitni polscy oficerowie, członkowie IV Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN z płk. Łukaszem Cieplińskim na czele. Prezes IPN Janusz Kurtyka zabiegał o to, by dzień ich śmierci był dniem pamięci o wszystkich „wyklętych”. Wszak IV Zarząd był ostatnią ogólnopolską strukturą niepodległościową, wywodzącą się bezpośrednio z Polskiego Państwa Podziemnego, z Armii Krajowej. Śmierć tych oficerów można uznać za symboliczny koniec wojny, której nie skończyło sowieckie zwycięstwo w roku 1945 – mówiąc słowami gen. Okulickiego. Ale ten koniec wojny nie był przecież końcem walki o „świętą Sprawę”, jedynie końcem pewnego etapu.(...)

Joanna Wieliczka-Szarkowa dokonała wyboru spośród setek dowódców powstania antykomunistycznego. To wybór szeroki, ponad 30 postaci, i reprezentatywny, przemyślany. Są tu „wyklęci” z różnych regionów kraju, także z kresowych ziem utraconych, gdzie powojenna walka miała szczególnie tragiczny charakter. Są ludzie powszechnie już znani – jak bohater z Auschwitz rtm. Witold Pilecki „Witold” czy mjr Józef Kuraś „Ogień”. Są też jednak postacie zupełnie zapomniane, a godne narodowego panteonu.

Wojna trwała 24 lata

W historii większości bohaterów książki pojawiają się dwa motywy przewodnie. Po pierwsze, ich wojna trwała nie sześć lat, lecz znacznie dłużej. Dla Józefa Franczaka „Lalka”, ostatniego partyzanta wolnej Polski, aż 24 lata!
Po drugie, nie mają mogił, odwiedzamy tylko ich symboliczne groby. Uznano ich za niebezpiecznych nawet po śmierci… A przecież „ojczyzna to ziemia i groby”. Skoro nie ma grobów, to brońmy pamięci w inny sposób. „Jeśli zapomnę o nich” – pisał narodowy wieszcz o „wyklętych” swojego pokolenia – „Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”… Książka Joanny Wieliczki-Szarkowej służy narodowej pamięci i nie pozwala zapomnieć. Polecam ją szczególnie nauczycielom przedmiotów humanistycznych szkół ponadpodstawowych i studentom. Polska nie jest zamkniętą kartą. Żołnierze wyklęci walczący z systemem totalitarnym pozbawiającym człowieka podstawowych praw obywatelskich byli bliżej Europy niż wielu spośród tych, którzy w imię tej Europy każą nam dziś zapomnieć o tragicznym, powojennym powstaniu i „iść do przodu”. Nie ma przyszłości bez przeszłości – szczególnie wtedy, gdy jest ona bolesna i do końca nierozpoznana.(...)

http://naszdziennik.pl/mysl/24230,bohaterowie-wychodza-z-ukrycia.html

http://naszdziennik.pl/mysl/24230,bohaterowie-wychodza-z-ukrycia.html

Brak głosów

Komentarze

bo nie wyklinający oprawcy Ich definiują.

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#413070