Biznesmen chce półtora miliona od Gazety Polskiej

Obrazek użytkownika Kowalsky
Artykuł

 Zbigniew Niemczycki, jeden z najbogatszych biznesmenów III RP, grozi pozwem portalowi niezalezna.pl i "Gazecie Polskiej" i domaga się ogromnych pieniędzy za rzekome zniesławienie. Chodzi o tekst, w którym opisaliśmy treść dokumentów IPN na temat przeszłości Niemczyckiego. Publikujemy więc skany omówionych akt.



"Zbigniew Niemczycki w PRL był według akt IPN zarejestrowany od 1972 r. przez SB jako TW ps. Jarek. Zdjęto go z ewidencji kontrwywiadu w październiku 1982 r. Akta sprawy przekazano do Wydziału II wywiadu MSW. Pozyskano go na zasadzie dobrowolności w 1972 do zagadnienia dziennikarze i studenci do sprawy o krypt. "Mendoza". Materiały przesłano do Dep. I MSW w październiku 1982. W 1989 r. pojawia się informacja że Niemczycki zarejestrowany jest przez wywiad MSW. Z karty z 1990 r. wynika, że tym razem jako rozpracowanie operacyjne o krypt. Jarex. Akta sprawy zostały zniszczone" - napisała niezalezna.pl w tekście opublikowanym w zeszłym tygodniu oraz tygodnik "Gazeta Polska" w tekście pt. Komunistyczna bezpieka trzęsie biznesem. Grupa trzymająca pieniądze".



Maciej Marosz, współautor tekstu skontaktował się przed jego publikacją ze Zbigniewem Niemczyckim. - Nie potwierdzam, bym kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem SB – odniósł się do tego Niemczycki. - Nie kontaktowałem się z oficerami kontrwywiadu. To sprawa w ogóle mi nie znana - mówił Niemczycki 



Po opublikowaniu tego tekstu prawnicy Niemczyckiego wysłali do redakcji "Gazety Polskiej" i portalu niezalezna.pl dwa dokumenty, których fragmenty publikujemy poniżej:



W jednym wezwaniu pełnomocnik Zbigniewa Niemczyckiego wzywa m.in. "w terminie 7 dni od dnia doręczenia niniejszego pisma, solidarnie, sumy 1.000.000.00 PLN (jeden milion złotych) na wskazany poniżej cel społeczny: "Fundacja TVN Nie Jesteś Sam". W drugim natomiast w terminie 7 dni od dnia doręczenia niniejszego pisma, sumy 500.000.00 PLN (pięćset tysięcy złotych) na ten sam cel społeczny, czyli "Fundację TVN Nie Jesteś Sam". 











Nie pozostaje nam nic innego jak publikacja dokumentów IPN na ten temat:















http://niezalezna.pl/45918-niemczycki-chce-od-nas-poltora-miliona-bo-ujawnilismy-dokumenty-ipn

 

Naimski: Żądania Niemczyckiego to próba zastraszenia niezależnych mediów

 

"Gazeta Polska" i portal niezalezna.pl ujawniły przeszłość biznesmenów III RP i ich powiązania z systemem komunistycznym. Teraz Zbigniew Niemczycki, jeden z bohaterów tekstu, chce, byśmy go przeprosili i zapłacili półtora miliona złotych. Portal niezalezna.pl zapytał Piotra Naimskiego, działacza opozycji w okresie PRL, o komentarz w tej bulwersującej sprawie.

 

Czy działania Zbigniewa Niemczyckiego można odbierać jako obronę systemu, który tworzyli najbogatsi ludzie III RP?

Takiego typu żądania odbieram jako próbę zastraszenia wolnych mediów. Jest to sytuacja niedopuszczalna. Jest to działanie, które ma zamknąć usta dziennikarzom i spowodować, że historie współpracy i kolaboracji z komunistycznym reżimem nie będą nigdy odkrywane.

 

Jakie patologie społeczne i ekonomiczne tworzy związek peerelowskich służb z biznesem III RP?

Trzeba sięgnąć do początku tych biznesów. Często były to takie sytuacje, w których dawni oficerowie prowadzący agentów, tajnych współpracowników dogadywali się wzajemnie w nowym układzie gospodarczym. Nie przypadkiem jest fakt, że wśród najbogatszych Polaków-biznesmenów, którzy odnieśli sukces w początkach minionego dwudziestolecia, tak wielu ma za sobą współpracę ze służbą bezpieczeństwa czy służbami wojskowymi. Jest to symbol transformacji, która zapewniła miękkie lądowanie ludziom wysługującym się reżimowi komunistycznemu - czy to jako funkcjonariusze i oficerowie służby bezpieczeństwa, czy też jako ich agentura. Do tego wszystkiego dochodzą pieniądze pochodzące z uczestnictwa we władzy i systemie komunistycznym, używane na początku tzw. III RP jako zaczyn nowego polskiego kapitalizmu.

 

Oprócz tajnych współpracowników służb PRL na rynku działają byli funkcjonariusze służb. Na czym polega biznesowa przydatność znajomości z ludźmi z tajnych służb w takim kraju jak Polska?

Często było tak, że dawni agenci byli w dalszym ciągu używani przez swoich oficerów prowadzących, szczególnie w sytuacjach, kiedy przeszłość agenturalna tych ludzi pozostawała nieujawniona publicznie. To mógł być często element szantażu: jak nie będziesz z nami pracował, nie będziesz wykonywał naszych poleceń, to ujawnimy twoją przeszłość. 

 

Jak to się przekłada na funkcjonowanie normalnych firm? Czy w Polsce możliwe jest zbudowanie dużego przedsiębiorstwa i działanie na wolnym rynku na zasadach zdrowej konkurencji, nie mając powiązań z dawnym reżimem?

Myślę, że to nie jest niemożliwe. W Polsce jest wiele firm, które po prostu uczciwie zdobywają sobie pozycję. Trzeba też pamiętać, że spółek, które powstały w ostatnim dwudziestoleciu w Polsce, jest nieporównanie więcej niż było kiedykolwiek agentów komunistycznej bezpieki. Niemniej okazuje się, że wśród tych największych firm, szczególnie tych, które rozwinęły działalność w latach 90., dużo jest takich, które takie powiązania mają i zawdzięczają im swoje powodzenie.

 

Brak głosów