9 kwietnia premier Tusk udzielił wywiadu, który powinien wywołać polityczne trzęsienie ziemi w Polsce
9 kwietnia br., w przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej premier Donald Tusk udzielił Polskiej Agencji Prasowej wywiadu, który powinien wywołać polityczne trzęsienie ziemi w Polsce. Nie wywołał, został ledwie że odnotowany. Nie ulega dla mnie jednak wątpliwości, że został odnotowany poza Polską. Ważna dla mnie jest nie tylko wstrząsająca treść wywiadu, ale i to, że: (1) pan premier uznał, że może sobie na taki wywiad pozwolić, antycypując brak poważniejszej reakcji, oraz (2), że pan premier miał rację, bo rzeczywiście do poważniejszej reakcji nie doszło.
W wywiadzie dla PAP premier powiedział , że Rosjanie mieli najwyraźniej „prikaz", by jego delegacja dotarła wcześniej na miejsce katastrofy prezydenckiego TU-154M, niż delegacja z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
Premier dodał:: - Byliśmy świadomi, że Rosjanie robią wszystko, żeby ta oficjalna delegacja z moim udziałem była pierwsza. Nawet jadący ze mną minister Graś zwracał uwagę obsłudze, kierowcy, rosyjskiemu oficerowi ochrony, który siedział w naszym samochodzie, żeby zwolnili, żebyśmy razem dojechali z tą grupą Jarosława Kaczyńskiego. Ale Rosjanie nie reagowali - relacjonował Tusk.
Zarazem we wspomnianej wypowiedzi dla PAP Donald Tusk sformułował generalną pozytywną ocenę postępowania strony rosyjskiej w dniu 10 kwietnia 2010 roku. Jak relacjonuje Polska Agencja Prasowa: Tusk powiedział, że nie ma jakichś szczególnych zastrzeżeń, do zachowania Rosjan 10 kwietnia
Otóż premier Tusk powiedział ni mniej, ni więcej, że został podczas przejazdu do Smoleńska skutecznie fizycznie ubezwłasnowolniony przez rosyjskich gospodarzy. Jasno za pośrednictwem ministra Grasia sformułował swój uzasadniony postulat, co do tempa jazdy kolumny samochodowej, podając zarazem racjonalne uzasadnienie, odnoszące się do względów ludzkich, moralnych i politycznych. Postulat ten dotyczył nie polityki państwa rosyjskiego, lecz tempa przemieszczania się polskiego premiera, jego fizycznej lokalizacji w czasoprzestrzeni. Odpowiednie służby rosyjskie ten postulat stanowczo odrzuciły fizycznie ograniczając wolność polskiego premiera, w tym wolność podejmowania przez niego decyzji politycznych w kwestiach, które powinny zależeć wyłącznie od niego.
Przyjmijmy, że premier Tusk mówi prawdę i w tym zakresie całą prawdę ( to znaczy, że niczego nie zataja). Jeśli tak, to nie zrobił żadnej z trzech rzeczy, które powinien zrobić polski premier, by nie pozwolić, by go fizycznie i politycznie ubezwłasnowolniano. W zależności od wyczucia sytuacji i temperamentu premier Tusk mógł i powinien:
skontaktować się za pośrednictwem swoich współpracowników z współpracownikami premiera Putina i zapowiedzieć, że jeśli kolumna nie zwolni i nie przyjedzie do Smoleńska razem grupą Jarosława Kaczyńskiego, to dojdzie do niewyobrażalnego skandalu, i czy to jest to, czego rosyjscy gospodarze w tej właśnie chwili pragną ( a dalej rzecz rozgrywać w zależności od reakcji rosyjskiej), lub; zażądać o rosyjskiego kierowcy, by zatrzymał samochód, a gdyby ten nie zechciał fizycznie wymusić na nim przy pomocy funkcjonariusza BOR takie zatrzymanie, wysiąść i czekać na jadącą autokarem grupę J. Kaczyńskiego, lub; po przyjeżdzie do Smoleńska poinformować premiera Putina o przebiegu wydarzeń i stwierdzić, że o jakiejkolwiek rozmowie, wspólnym publicznym pokazaniu się mowa być może dopiero po przyjeździe i identyfikacji zwłok Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez jego brata Jarosława Kaczyńskiego.
Warto dodać, że parlamentarzyści PiS 10 kwietnia, jeszcze przed katastrofą pokazali, że rosyjskim gospodarzom można się postawić i uzyskać swoje, nie doprowadzając jednocześnie do awantury. Agenci Federalnej Służby Bezpieczeństwa, którzy „zabezpieczali" ich wizytę, odmówili zawiezienia ich autokarem do Gniezdowa – kolejowej stacji, na której wysiadali polscy oficerowie zamordowani w Katyniu. Parlamentarzyści oświadczyli na to, że w takim razie pójdą do Gniezdowa piechota, a autokar niech czeka, i ruszyli w drogę. Rosyjscy bezpieczniacy najpierw apelowali do ludzkich uczuć A. Macierewicza ( Błagam. Niech pan ich zawróci, bo mnie wyrzucą z pracy. Ja naprawdę nie mogę zbaczać z trasy – M. Krzymowski, M. Dzierżanowski – Smoleńsk. Zapis śmierci., s. 249), a gdy to nie pomogło, zadzwonili do naczalstwa i prikaz zmieniono: autokar zawiózł parlamentarzystów do Gniezdowa.
Premier Tusk mógł się zachować podobnie. Wtedy premier Putin otrzymałby informację, że z premierem Polski można wprawdzie działać wedle wspólnie ustalonego scenariusza politycznego, ale każda próba zmuszenia go do odgrywania roli w scenariuszu napisanym przez Rosjan musi się skończyć niedobrze. Otrzymał zamiast tego informację, że jak brutalnie i w sposób upokarzający przycisnąć, to odpowiedzią będzie uległość, a także usłużność, bo premier Tusk zgodził się wystąpić jako doczepka do premiera Putina w sławetnej wideokonferencji rosyjskiego premiera z władzami Moskwy. To była informacja bezcenna i w pewnym sensie kwestia utraty przez Polskę podmiotowości w stosunkach z Rosją, czego wyrazem był m.in. raport MAK-u, rozstrzygnęła się na drodze do Smoleńska.
Zastanawiające jest, dlaczego premier Tusk uznał, że może publicznie powiedzieć o tym, że został fizycznie przez stronę rosyjską ubezwłasnowolniony i w żaden sposób na to nie zareagował, co więcej, że wobec postępowania Rosjan 10 kwietnia 2010 roku nie ma zastrzeżeń. Premier Tusk ma społeczny słuch i widać uznał, że większość Polaków na jego słowa nie zwróci uwagi, a ci, którzy zwrócą uznają (a), że jak w Moskwie wydano prikaz, to trudno, trzeba się z tym pogodzić i nie stawiać się, żeby gorzej nie oberwać, bądź też (b), że sytuacja rzeczywiście była upokarzająca i niemiła, ale premier Polski słusznie na nią nie zareagował, bo byłby skandal, a od skandali to są Kaczyński i Fotyga, i tego nie lubimy, lub też (c), że zadziała swego rodzaju bariera poznawcza polegająca na niedopuszczaniu do świadomości takiej interpretacji informacji, z którą nie wiadomo, co zrobić: jeśli bowiem uznamy, że premier Polski dał się Rosjanom fizycznie ubezwłasnowolnić, to coś powinniśmy z tym zrobić, ale nie bardzo wiadomo, co...
Dlatego mam nadzieję ( wątłą i bezpodstawną), że 9 kwietnia br. w wywiadzie dla PAP premier Tusk skłamał. Z państwowego punktu widzenia lepiej by było, gdyby istniało jakieś porozumienie na linii Tusk-Putin w sprawie opóźniania przyjazdu grupy Jarosława Kaczyńskiego. Rosjanie wtedy otrzymaliby informację, że nasz premier jest wyrachowanym i cynicznym gangsterem. Zawsze to dla Polski lepsze niż informacja, że pod naciskiem całkowicie wymięka godząc się z tym, że jego limuzynę Federalna Służba Bezpieczeństwa zmieniła w luksusową, pędzącą z prędkością 170 kilometrów na godzinę kibitkę, o której tak pisał w Ustępie z III części Dziadów Mickiewicz:
A wtem kibitka leci - przednie straże
I dział lawety, i chorych obozy
Pryskają z drogi, kędy się ukaże,
Nawet dowódzców ustępują wozy.
Leci kibitka; żandarm powoźnika
Wali kułakiem, powoźnik żołnierzy
Wali biczyskiem, wszystko z drogi zmyka,
Kto się nie umknął, kibitka nań wbieży.
Gdzie? - Kto w niej jedzie? - Nikt nie śmie zapytać.
Żandarm tam jechał, pędzi do stolicy,
Zapewne cesarz kazał kogoś schwytać.
"Może ten żandarm jedzie z zagranicy? -
Mówi jenerał. - Kto wie, kogo złowił:
Może król pruski, francuski lub saski,
Lub inny Niemiec wypadł z cara łaski,
I car go w turmie zamknąć postanowił;
Jako że stwierdzenie ważnego politycznie faktu przez polityka nie powinno pozostawać bez następstw politycznych, zgłosiłem chęć zadania panu premierowi tzw. pytania w sprawach bieżących na najbliższym posiedzeniu Sejmu. Jeśli tylko klub PiS mnie poprze będę miał możliwość wysłuchania odpowiedzi na dwa następujące pytania:
1. Czy fakt fizycznego ubezwłasnowolnienia Prezesa Rady Ministrów Rzeczpospolitej Polskiej - w formie odmowy dostosowania tempa jazdy kolumny samochodowej do Pańskich zrozumiałych i wykonalnych życzeń - przez służby Federacji Rosyjskiej podległe Premierowi Federacji Rosyjskiej doczekał się kiedykolwiek jakiejkolwiek reakcji wyrażonej w jakikolwiek sposób ze strony któregokolwiek z przedstawicieli rządu Rzeczpospolitej Polskiej wobec któregokolwiek z przedstawicieli rządu Federacji Rosyjskiej?
2. Czy fakt fizycznego ubezwłasnowolnienia Prezesa Rady Ministrów Rzeczpospolitej Polskiej przez służby Federacji Rosyjskiej podległe Premierowi Federacji Rosyjskiej naprawdę nie budził i po dziś dzień nie budzi z Pańskiej strony jakichś szczególnych zastrzeżeń?
http://www.wpolityce.pl/view/10242/9_kwietnia_premier_Tusk_udzielil_wywiadu__ktory_powinien_wywolac_polityczne_trzesienie_ziemi_w_Polsce.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1041 odsłon
Komentarze
tusk to marionetka
12 Kwietnia, 2011 - 23:17
na sznurkach putina i merkel _________________________________________________________
„Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”. Józef Beck
Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi (J.Piłsudski)
Zupełnie mnie rozwaliłeś tym stwierdzeniem/wołaniem,
13 Kwietnia, 2011 - 12:46
"naprawdę nie budził i po dziś dzień nie budzi z Pańskiej strony jakichś szczególnych zastrzeżeń?"
żeby w tej kukle coś drgnęło, trzeba jej zaproponować:
- więcej władzy
- więcej władzy
- 188% poparcia w sondażach
inaczej NIC w niej nie obudzisz ...-
Joanna K.
To tekst Ludwika Dorna
13 Kwietnia, 2011 - 14:48
Pana Ludwika (tak jak w reklamie jest Pan Pikuś). A Ty tak do niego "per ty"? Ale z drugiej strony masz rację, bloger to kumpel, niezależnie od tego, jaką funkcję piastuje. Blog to specyficzne medium... Młode - dla młodych (przynajmniej duchem).
444Polska.bloog.pl
"Nasze miejsce po stronie odwagi bezbronnej" - Jan Pietrzak