Koncesje były ustawione
Koncesje były ustawione
Nasz Dziennik, 2012-02-03
Z prof. Krystyną Pawłowicz, posłem PiS, prawnikiem i wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, rozmawia Jacek Dytkowski.
Wstępny wniosek o pociągnięcie szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za prowadzenie procesu koncesyjnego na naziemne nadawanie cyfrowe zawiera szereg zarzutów.
PiS podnosi w nim m.in. przyjęcie jako normy prawnej rozstrzygnięcia art. 155 kodeksu postępowania administracyjnego, który jest trybem nadzwyczajnym niemającym zastosowania w postępowaniu koncesyjnym... - Oczywiście fakt, że KRRiT wskazała jako przepis art. 155 kodeksu postępowania administracyjnego, nie oznacza żadnej merytorycznej podstawy prawnej dla prowadzonego postępowania.
Dlatego że w tym zakresie zawsze musi być ona wskazana w prawie materialnym, czyli w ustawie o radiofonii i telewizji, albo w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej.
Przepisy dotyczące koncesjonowania w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej mówią o procedurze, zgodnie z którą, jeżeli liczba wnioskujących przedsiębiorców jest większa od liczby koncesji, które mogą być udzielone, to organizuje się przetarg. Jan Dworak, przewodniczący KRRiT, powołuje się na art. 155 KPA. - KPA dotyczy ogólnych zasad różnych postępowań administracyjnych.
Natomiast dla koncesji radiowo-telewizyjnych należy wskazać odpowiedni przepis w ustawie o radiofonii i telewizji albo ustawie o swobodzie działalności gospodarczej. KPA nie jest samodzielną podstawą prawną.
Dopiero kiedy się ustali, że organizuje się w przypadku procesu koncesyjnego przetarg, to możemy posługiwać się KPA i tam zawartymi procedurami. Problem polega na tym, że KRRiT tego nie uczyniła.
Nie zorganizowała przetargu, a tylko postępowanie według bliżej nieznanych reguł niemających oparcia w prawie ani w ustawie o radiofonii i telewizji, ani w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej.
Gdyby koncesji udzielano w trybie przetargowym, to należało takie postępowanie doprowadzić do końca. Odbywa się to w ten sposób, że wnioskodawcy prezentują swoje wnioski, które następnie powinny być oceniane przez KRRiT zgodnie z regułami art. 36 ustawy o radiofonii i telewizji.
Gdyby Krajowa Rada organizowała przetarg - jak sugerowała pani Agnieszka Ogrodowczyk, dyrektor departamentu koncesyjnego KRRiT, podczas wysłuchania na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu - to powinny być zastosowane przepisy o swobodzie działalności gospodarczej.
Natomiast ustawa o radiofonii i telewizji wyraźnie w art. 36 ust. 1 nakazuje KRRiT wziąć pod uwagę sytuację finansową wnioskodawcy.
Sytuacja finansowa nie jest jednak kryterium przesądzającym. Jedynie art. 36 ust. 2 wskazuje na podstawy odmowy udzielania koncesji. Nie ma wśród nich warunków dotyczących sytuacji finansowej. Jest tam napisane m.in., że "koncesji nie udziela się, jeżeli rozpowszechnianie programów przez wnioskodawcę mogłoby spowodować: zagrożenie interesów kultury narodowej, dobrych obyczajów i wychowania, bezpieczeństwa i obronności państwa oraz zagrożenia dla bezpieczeństwa informacji niejawnych".
Żadnych z tych okoliczności nie można odnieść do wniosku Telewizji Trwam.
Z całokształtu sprawy nie wynika jasno, jaką procedurę zastosowała Krajowa Rada: przetargową czy zwykłą. Natomiast art. 155 KPA nie jest podstawą prawną do prowadzenia jakiegokolwiek postępowania koncesyjnego.
Podnoszą Państwo również argument bezprawnego udzielenia przez KRRiT promesy przyznania koncesji spółce STAVKA, co pozwoliło temu podmiotowi otrzymać kredyt bankowy. - Oczywiście należy formułować szczegółowe zarzuty, ale w przypadku tego procesu koncesyjnego jest ich o wiele więcej ogólniejszej natury.
Należy wskazać odpowiedzialność konstytucyjną KRRiT. Przede wszystkim zaskarżeniu podlega naruszenie przepisów Konstytucji. KRRiT ma stać na straży dostępu do wolności słowa w mediach.
Tymczasem tego nie gwarantuje i nie ułatwia, natomiast podejmuje działania utrudniające i eliminujące niektórych z obiegu medialnego. Jest wyraźna sprzeczność między postanowieniami Konstytucji a działaniami KRRiT. Nie zastosowano m.in. art. 36 ustawy o radiofonii i telewizji, który mówi, kiedy można odmówić udzielenia koncesji.
Wybiórczo i dowolnie zinterpretowano i zastosowano przepisy tego artykułu. Należy do tego dodać ogromną ilość rażących naruszeń prawa. Kwestia promesy jest tylko jednym z fragmentów całego problemu. Podczas postępowania doszło do faworyzowania określonych podmiotów, czyli naruszono konstytucyjną zasadę równości.
Przyznano przewagę firmom, które były ewidentnie słabsze pod względem finansowym od Telewizji Trwam.
Dworak nie cofnął też koncesji podmiotom, które nie rozpoczęły nadawania satelitarnego w terminie, do którego się zobligowały w procesie koncesyjnym... - Przewodniczący KRRiT powinien po pierwsze, unieważnić procedurę w sytuacji niezakończenia postępowania wobec niektórych podmiotów, a jednocześnie unieważnić konkretną koncesję firmie, która nie rozpoczęła działalności w przewidzianym w koncesji terminie.
Szef Krajowej Rady nie mógł zakładać, że sąd administracyjny, do którego zwróci się Telewizja Trwam, podtrzyma jego decyzję. Można podejrzewać, że przewodniczący KRRiT dlatego wydał odwoławczą decyzję również negatywną, gdyż wiedział, że procedury sądowe trwają bardzo długo.
Niemniej rozdzielił posiadane koncesje, nie czekając na zakończenie procesu i być może uznanie racji Telewizji Trwam.
Przewodniczący KRRiT liczył zapewne, że ewentualny pozytywny wyrok nie zmieni już układu koncesyjnego wobec rozdysponowania wcześniej miejsc na multipleksie. Być może Telewizja Trwam mogłaby liczyć wówczas tylko na odszkodowania za działalność urzędników.
Doszło zatem do nadużycia procedur administracyjnych i podjęcia decyzji przed zakończeniem całego postępowania. A to nie kończy się w instancji administracyjnej, ale w instancjach sądowych.
Wydaje się, że gdyby sąd uchylił decyzję przewodniczącego KRRiT dotyczącą Telewizji Trwam, to należałoby powtórzyć całą procedurę koncesyjną. Ogólne wrażenie z całego tego postępowania koncesyjnego jest takie, jakby było ono ustawione.
Dziękuję za rozmowę.
*** Rada łamie konstytucję Telewizja Trwam, jak żadne inne medium, jest obiektem nieustannych ataków ze strony władz państwa polskiego.
Różne ogniwa obecnego układu rządzącego, zwłaszcza działające w obszarze kultury i mediów, oraz środowiska z nimi związane, wykorzystują każdą okazję, by doprowadzić do osłabienia, zdyskredytowania i likwidacji tego katolickiego nadawcy.
Obecnie jesteśmy świadkami kolejnej odsłony walki, w której władze sondują siłę i pozycję Telewizji Trwam oraz "możliwości obronne" i granicę, do jakiej władza w ataku na Kościół katolicki w Polsce może się posunąć.
Postępowanie organu państwa, jakim jest przewodniczący KRRiT, ma charakter otwartej prowokacji polegającej na jawnym naruszeniu prawa przy rozpatrywaniu wniosku o koncesję cyfrową dla Telewizji Trwam.
Ma wszelkie cechy gorszącego skandalu prawnego, którego dopuszcza się wobec grupy obywateli konstytucyjny organ państwa, mający - zgodnie z art. 213 Konstytucji - "stać na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji".
Telewizję Trwam wzięło w obronę odrodzone Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, nareszcie realizujące swe funkcje statutowe. Episkopat Polski ma tę sprawę przeanalizować prawnie. Wierni słuchacze, ale i inni ludzie poruszeni upokarzającym traktowaniem i swoistą "ścieżką zdrowia", jaką KRRiT przy użyciu środków władzy urządza nielubianej przez siebie stacji, protestują i składają liczne podpisy popierające stację w tej nierównej i nieuczciwej walce z machiną państwa i jego "zaprzyjaźnionymi mediami".
Karygodne działania KRRiT wywołują instynktowny odruch pomocy oraz współczucia dla słabszej telewizji katolickiej, dzielnie i godnie walczącej o dalsze istnienie.
Zmagania szykanowanej Telewizji popierają też liczne środowiska ludzi młodych. Zagrożona wolność słowa Telewizja Trwam została ostatnim bastionem telewizji niezależnej, jest jedyną liczącą się stacją katolicką w Polsce.
Jej obrona jest obroną pryncypiów, wolności, prawdy i uczciwości. Obrona Telewizji Trwam przed działaniami władz jest dziś nie tylko obowiązkiem jej widzów i słuchaczy, ale też powinnością wszystkich katolików, a nawet więcej - wszystkich przyzwoitych ludzi.
Broniąc Telewizji Trwam i Radia Maryja, bronimy nie tylko przestrzegania polskiego prawa, lecz także samych siebie. KRRiT odmówiła w lipcu 2011 r. koncesji Telewizji Trwam na nadawanie cyfrowe, uznając ogólnikowo, że "nie spełnia ona kryterium wiarygodności finansowej", a "jej założenia finansowe nie gwarantują realizacji przedsięwzięcia objętego rozszerzoną koncesją".
Przewodniczący Rady nie trudził się szczegółowym, precyzyjnym prawnie udowodnieniem swych tez, a na złożony w sierpniu 2011 r. wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy do tej pory nie odpowiedział.
Bronimy dziś Telewizji Trwam, która walczy o przeżycie dla nas, bo to nam daje jedyny dziś wiarygodny dostęp do uczciwie przekazywanej informacji. Niech nas mobilizuje wiedza, że w tej, jakże nierównej walce z Ojcami Redemptorystami państwo narusza podstawowe prawa i wolności obywatelskie uregulowane w polskiej Konstytucji, narusza ustawę o radiofonii i telewizji oraz powszechne procedury administracyjne mające w założeniu chronić obywateli przed nadużyciami organów państwa.
Działająca w imieniu państwa polskiego KRRiT i jej przewodniczący naruszają zwłaszcza wolność religijną, wolność słowa, wolność mediów, zasadę równości wobec prawa oraz liczne zasady dotyczące funkcjonowania władz publicznych i ich obowiązków (służebnych) wobec społeczeństwa i poszczególnych obywateli. Samowola i bezprawie Artykuł 1 Konstytucji stwierdza uroczyście, że "Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli".
Wszystkich, to znaczy także tych około 90 procent przyznających się do wiary katolickiej. Zatem organ państwa, w tym także przewodniczący KRRiT, nie może tej grupy Polaków lekceważyć, szykanować i wykluczać z udziału w dobrach wspólnych.
Wszyscy obywatele mają prawo do korzystania z dóbr i możliwości, jakie stwarzają struktury publiczne, i winni być przez nie równo traktowani. Artykuł 2 Konstytucji określa Polskę jako "państwo prawa", co oznacza, że sprzeczne z Konstytucją są samowola i bezprawie urzędnicze, jakich dopuszcza się przewodniczący KRRiT, który nie ukrywa osobistej światopoglądowej i politycznej niechęci do jednego z podmiotów (Telewizji Trwam), któremu jako organ państwa winien zapewnić możliwość korzystania z wolności mediów, słowa, wyznania itp.
Nie jest jego funkcją działanie w celu ośmieszenia, upokorzenia i likwidacji jednego z podmiotów poddanego jego opiece. Konstytucja w art. 7 ustanawia podstawową zasadę działania całego aparatu państwa, wszystkich władz, tj. zasadę legalizmu. Mówi ona, że "organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa". Oznacza to, że KRRiT, w tym jej przewodniczący, jako organ władzy wykonawczej musi, a nie może, przestrzegać prawa i procedur.
Nie może więc wymyślać własnych barier, przeszkód i warunków jaskrawo mających na celu usunięcie nielubianych przez siebie podmiotów.
Artykuł 14 Konstytucji mówi, że "Rzeczpospolita zapewnia wolność prasy i innych środków przekazu". A w art. 53 Ustawy Zasadniczej czytamy z kolei, iż "każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii". "Zapewnia" nie oznacza, że "przyznaje", bo wolności człowiek ma z natury i nikt ich człowiekowi na tej ziemi nie przyznaje.
Państwo "zapewnia" prawa i wolności, to znaczy, że musi uczynić organizacyjnie wszystko, byśmy mogli z tych wolności korzystać. Art. 30 Konstytucji dodaje, że "poszanowanie i ochrona" wolności człowieka jest obowiązkiem władz publicznych. Konstytucja, jak widać, wyraźnie podkreśla służebny charakter organów państwa wobec praw i wolności obywateli.
Prawo i procedury nie służą "załatwieniu" przekazywanych spraw przez wysokich urzędników publicznych. Mają oni konstytucyjny obowiązek umożliwić nam korzystanie z naszych wolności.
Rolą władzy nie jest upokorzenie, wykluczenie czy wykorzenienie z wiary. Władza ma konstytucyjny obowiązek robić wszystko, byśmy mogli nasze katolickie praktyki realizować, realizować wolność słowa, wolność mediów itp.
Bezpodstawne obawy o finanse Urzędnicy KRRiT winni przestrzegać drastycznie naruszanego obecnie przez nich m.in. art. 53 ust. 5 Konstytucji, który zezwala na ograniczanie przez państwo wolności uzewnętrzniania religii "jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne dla ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób".
Programy Telewizji Trwam są formą "uzewnętrzniania religii" i odmowa udzielenia koncesji temu nadawcy katolickiemu, której nie uzasadniają wyżej wspomniane konstytucyjne warunki, narusza Konstytucję. Artykuł 36 ust. 2 Ustawy o radiofonii i telewizji precyzuje powyższe postanowienia Konstytucji i wyczerpująco formułuje powody, dla których odmawia się udzielania koncesji.
To znaczy:
- jeżeli "rozpowszechnianie programów przez wnioskodawcę mogłoby spowodować zagrożenie interesów kultury narodowej,
- dobrych obyczajów i wychowania,
- bezpieczeństwa, obronności państwa oraz zagrożenia dla informacji niejawnych oraz osiągnięcie przez wnioskodawcę pozycji dominującej w dziedzinie masowego przekazu na danym terenie".
Są to jedyne, powtarzam, jedyne powody, dla których KRRiT może odmówić udzielenia koncesji m.in. Telewizji Trwam. Żaden z tych warunków z oczywistych powodów nie dotyczy tego katolickiego nadawcy.
Wprawdzie w postępowaniu koncesyjnym KRRiT ocenia m.in. "możliwość dokonania przez wnioskodawcę koniecznych inwestycji i finansowania programu" (art. 36 ust. 1 Ustawy o radiofonii i telewizji), ale nie jest to powód odmowy udzielenia koncesji, choćby nawet istniało podobne ryzyko po stronie wnioskodawcy.
Powody takie wylicza wyczerpująco tylko wspomniany art. 36 ust. 2 Ustawy o radiofonii i telewizji. Ewentualne wątpliwości dotyczące możliwości finansowania przez wnioskodawcę programu stanowią ryzyko tego wnioskodawcy utraty środków zainwestowanych w nieprzemyślaną inwestycję.
Nie jest to sprawa ani ryzyko organu państwowego, chyba że groziłoby to jakimiś poważnymi konsekwencjami narażenia życia lub zdrowia innych. W sprawach radiofonii i telewizji takiej groźby nie ma i ustawodawca takiej możliwości odmowy udzielenia koncesji w ustawie nie przewiduje.
Rozważania i obawy dotyczące ryzykownej sytuacji finansowej Telewizji Trwam mają zresztą głównie charakter teoretyczny, gdyż działa ona od wielu lat, utrzymuje się - jak to instytucja katolicka - w dużej części z dobrowolnych datków i do rej pory, jak pokazuje przykład Radia Maryja, ofiarność wiernych jest jednym z pewniejszych źródeł zasilania finansowego.
Podczas gdy Telewizja Trwam funkcjonuje dzięki datkom i rozwija się od ok. 10 lat, to telewizja publiczna finansowana z pewnych - jakby się zdawało - obowiązkowych wpłat abonamentowych, jest bliska upadku.
Tak czy inaczej, lepszy czy gorszy we własnej ocenie KRRiT system finansowania wnioskodawcy nie jest i nie może być według Ustawy o radiofonii i telewizji podstawą odmowy udzielenia koncesji.
Tym bardziej że gdy Telewizja Trwam rozpoczynała działalność, to jej sytuacja finansowa mogła się wydawać wtedy jeszcze mniej (w oczach KRRiT) pewna i stabilna. Mimo to koncesję wtedy otrzymała. Lata działalności weryfikują opinie Krajowej Rady i dowodzą, że jej obawy o finanse tego nadawcy są bezpodstawne.
Uzasadnienie decyzji KRRiT o odmowie koncesji dla Telewizji Trwam, mówiące, że przedstawione przez tę telewizję "założenia finansowe nie gwarantują realizacji przedsięwzięcia objętego... koncesją", czy też, że Telewizja Trwam "nie spełnia kryteriów wiarygodności finansowej" - nie ma zatem podstaw nie tylko w Konstytucji, ale też jaskrawo wykracza poza wyraźne przepisy art. 36 ust. 3 Ustawy o radiofonii i telewizji. Innymi słowy, odmowa koncesji nie ma podstaw prawnych i jest rażąco dowolna.
Skarga na przewlekłość Telewizja Trwam złożyła w sierpniu 2011 r. do KRRiT, jako centralnego organu administracji właściwego w sprawach radiofonii i telewizji, wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy.
Od tego czasu obserwujemy cały ciąg skandalicznego postępowania przewodniczącego Rady, który zgodnie z treścią art. 35 ust. 1 kpa winien sprawę rozpatrzeć "niezwłocznie", nie później niż w ciągu jednego miesiąca od wniesienia wniosku. Przewodniczący do dziś (po upływie niemal pół roku) nie odpisywał na wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, zbywając pytających odzywką, że "wkrótce zostanie załatwiony".
Jednocześnie Rada, w czasie gdy nie odpowiadała na wniosek odwoławczy Telewizji Trwam, pospiesznie rozdała pozostałe koncesje innym, niekiedy bardzo mało wiarygodnym nadawcom.
Jeden z nich z koncesji później zrezygnował. Powstała sytuacja skandalu prawnego i politycznego, w którym organ publiczny opłacany z podatków przede wszystkim katolików, przy cichej akceptacji rządu i bez widocznej reakcji innych, zobowiązanych do działania organów państwa (np. Sejmu), prowadzi kolejną własną, niehonorową i nierówną wojnę z wybranym wnioskodawcą, całkowicie w relacji z Radą bezbronnym.
Z wnioskodawcą społecznym niedziałającym dla zysku. W istniejącej sytuacji obstrukcji wniosku Telewizji Trwam o koncesję może ona skorzystać z pewnych środków, które przewiduje prawo administracyjne, choć oczywiście nie trzeba mieć złudzeń co do jego skuteczności.
Otóż w kwietniu 2011 r. znowelizowano kodeks postępowania administracyjnego. Art. 37 i art. 38 kpa wprowadziły nową instytucję "przewlekłości postępowania administracyjnego".
W ubiegłym roku w maju weszła też w życie ustawa o odpowiedzialności finansowej urzędników administracji publicznej za wydawanie decyzji "z rażącym naruszeniem prawa".
Odpowiedzialność określono szeroko, dotyczy ona nie tylko tego, kto wydał decyzje z rażącym naruszeniem prawa. Dotyczy ona także bezczynności organu i "przewlekłości postępowania".
Odpowiedzialność finansową urzędnika ustalono na kwotę do 12 pensji. Dodatkowo wnieść można do sądu skargę o odszkodowanie w pełnej wysokości, tj. za poniesione szkody i utracone korzyści.
Odpowiedzialność zaczyna się po upływie ustawowych terminów na załatwienie sprawy. Terminy, które Rada sama sobie w praktyce ustala, jak obecny, nie mają znaczenia prawnego, gdyż to ustawa decyduje o długości terminów.
Sama ustawa o radiofonii i telewizji nie przewiduje terminów na rozpatrzenie sprawy w postępowaniu koncesyjnym w I i II instancji.
Wtedy jednak, zgodnie z ogólnymi zasadami wykładni prawa, stosuje się posiłkowo wspomniany wcześniej termin do 1 miesiąca przewidziany w kpa. W sytuacji, w jakiej znalazła się Telewizja Trwam, może ona złożyć skargę do sądu administracyjnego na przewlekłość postępowania (taka możliwość od ubiegłego roku istnieje).
Telewizja może też złożyć skargę na bezczynność organu, ale stałaby się ona bezprzedmiotowa, gdyby przewodniczący KRRiT wydał decyzję niedługo po złożeniu skargi na bezczynność.
Skarga zaś na przewlekłość postępowania koncesyjnego zachowa swą zasadność, gdyż tego faktu nie da się już odwrócić. Skargę na przewlekłość postępowania można złożyć zgodnie z art. 3 ust. 2 par. 8 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, w trybie cytowanych wcześniej art. 37 i art. 38 kpa. Skarga byłaby złożona na przewodniczącego KRRiT, który jest organem administracji państwowej w zakresie koncesjonowania radiofonii i telewizji.
Dyscyplinarka dla Dworaka W zaistniałej sytuacji premier, na mocy art. 148 Konstytucji sprawujący funkcję zwierzchnika służbowego pracowników administracji rządowej, powinien wydać jako zwierzchnik służbowy przewodniczącego KRRiT - organu administracji w zakresie radiofonii i telewizji, wydającego koncesję (decyzje administracyjne) w tym zakresie, postanowienie zobowiązujące przewodniczącego do wydania decyzji w II instancji, oraz podjąć wobec niego, na ogólnych zasadach, postępowanie dyscyplinarne.
Telewizja Trwam może napisać skargę do premiera na działania przewodniczącego, służbowego podwładnego szefa rządu. Jeśli premier lub sąd stwierdzą przewlekłość lub bezczynność organu w sprawie Telewizji Trwam, to telewizja ta będzie mogła wystąpić do sądu o pełne odszkodowanie, a potem również o ukaranie winnego urzędnika (przewodniczącego Dworaka).
Marszałek Sejmu, do której posłowie zwrócili się o umożliwienie uzyskania informacji od rządu w sprawie skandali i sposobu traktowania Telewizji Trwam przez przewodniczącego KRRiT, odmówiła tej prośbie, twierdząc, iż "KRRiT nie podlega rządowi".
Otóż pani marszałek nie zna Konstytucji, gdyż - jak wspomniałam wcześniej, premier jest zwierzchnikiem służbowym wszystkich pracowników administracji rządowej, a przewodniczący KRRiT w postępowaniu koncesyjnym ma status organu administracji, wydaje decyzje w I i II instancji, sam rozstrzyga te sprawy zgodnie też z kpa. Poza tym wiadomo, że sprawy cyfryzacji wymuszające starania o koncesję do nadawania w tym systemie są kompetencją i zadaniem rządu.
Premier utworzył nawet nowe Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Przewodniczący KRRiT kolejny raz dopuszcza się rażącego naruszenia prawa:
- Konstytucji i ustawy medialnej wobec Telewizji Trwam.
- Smutne, że demoralizujące psucie państwa milcząco akceptują najwyższe organy podobno "demokratycznego państwa".
Dr hab. Krystyna Pawłowicz profesor UKSW, poseł na Sejm RP
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1406 odsłon