Marek Baterowicz – HARCERZE I ZUCHY ( w 95-tą rocznicę obrony Lwowa)

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Kto wie czy właśnie harcerzom nie zawdzięczamy obrony Lwowa w roku 1918 roku ? Bo choć do boju stanęli mieszkańcy miasta, to jednak ogromne poświęcenie i bohaterstwo chłopców z harcerstwa tym bardziej poderwało wszystkich do walki. Mija właśnie 95 lat od tych dni, kiedy to nocą z 31 października na 1 listopada do Lwowa wtargnęły ukraińskie oddziały, ogłaszając przyłączenie tego staropolskiego miasta do Ukraińskiej Republiki Ludowej. Tej samej nocy w Krakowie polskie kompanie opanowały koszary, a rankiem oddział legionistów objął wartę na Rynku. Chorągiew polska powiewała na ratuszu, rozpoczęła się likwidacja władz i wojsk austriackich w Galicji, właściwie bez oporu. Do walk doszło natomiast we Lwowie, gdzie polscy żołnierze z legionów i armii austriackiej – z pomocą lwowskiej młodzieży – musieli wystąpić zbrojnie przeciwko ukraińskim bojówkom. Te trzy tygodnie heroicznej bitwy ( zakończone 22 listopada ) przeszły do naszych dziejów jako „Obrona Lwowa”. Warto przypomnieć, że do czasu nadejścia odsieczy garstka żołnierzy i mieszkańcy byli skazani na walkę prawie „gołymi pięściami”! Strzelano ze staroświeckich pistoletów i strzelb myśliwskich, kłuto wroga szpadami czy szablami zdjętymi ze ścian pokojów, albowiem mało było uzbrojenia używanego w armii. Broń zdobywano w wypadach na przeciwnika. Walczono na ulicach o każdy dom, także na cmentarzu Łyczakowskim, gdzie ostrzeliwali się najmłodsi uczestnicy tej wielkiej bitwy, harcerze nazwani potem Orlętami Lwowskimi. Jeden z nich, 14-letni Jurek Bitschan przeszedł do legendy uwieczniony wierszem przez Annę Fischerównę:

Bije się Jurek w szeregu,
Cmentarnych broni wzgórz…
Krew się czerwieni na śniegu,
Lech cóż tam krew, ach cóż!

Z braku miejsca niechaj wystarczy nam tylko ta zwrotka. Jurek Bitschan zginął o świcie 21 listopada, zabity dwoma pociskami. Gdyby ocalał, już następnego dnia mógłby świętować z kolegami zwycięstwo. Bóg zrządził inaczej. Te trzy tygodnie bohaterskiego oporu są dla nas wielką lekcją patriotyzmu. Bili się nawet starcy, kobiety, księża, robotnicy i urzędnicy, studenci i gimnazjaliści, choć najmłodsi z trudem władali ciężkim karabinem. Walczyli mimo braku wody, bo uszkodzono wodociągi. Walczyli głodni, bo wróg blokował dostawy żywności do miasta. Nie było światła, ale w jesiennych mrokach przemykały harcerki w roli łączniczek, inne pracowały jako sanitariuszki. Ilu takich Jurków i harcerek zginęło ? I lwowskich „baciarów” ? Mówi o tym Cmentarz Łyczakowski, dzisiaj poniewierany przez ukraińskie władze.(...)

http://marszpolonia.com/2013/11/02/marek-baterowicz-harcerze-i-zuchy-w-95-ta-rocznice-obrony-lwowa/

Brak głosów

Komentarze

Mój Tatko, jedenastoletni wówczas harcerz, też w tym czasie "chodził" z meldunkami. A Mamcia, w wieku blisko 92 lat - na krótko przed śmiercią, w 2005 roku, słuchając nadawanej w Polskim Radio Ballady o Jurku Bitschanie - głęboko wzruszona - płakała. Teraz - ja płaczę.

Vote up!
1
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#416325