|
13 lat temu |
Ponoć, nawet Marszu Katyńskiego nie ma komu zorganizować... |
Czyżbym przechwaliła Rekonstruktorów?
Waszym zdaniem » Dziennikarstwo obywatelskie » Wydarzenia
Droga, którą idę
elzbieta23, 8 Kwietnia 2011, 2:13
Mamo, co to jest?
- Pomnik
- Ale co to jest?
- Taki pomnik
- Ale...
- Cicho! Nasz tramwaj, wsiadamy!
Biedne dziecko, nie dowiedziało się od matki, co to za monument. Być może, kiedy mamusia była mała, nikt jej tego nie objaśnił i tak już zostało.
Taka scenka miała miejsce kilka miesięcy temu na przystanku obok Czterech Śpiących, czyli Pomnika Polsko- Radzieckiego Braterstwa Broni - hołdu wyzwolicielom Warszawy.
W ostatnią niedzielę, miałam okazję uczestniczyć w Katyńskim Marszu Cieni. W ślad za maszerującymi oficerami - rekonstruktorami, z chrzęstem posuwała się zdezylowana czarna więźniarka - relikt czasów stalinowskich, kiedy w ZSRR królowało NKWD.
O, patrz! - mówi młoda dziewczyna, do swojego kolegi - jaki stary samochód!
- To jeszcze z tamtych czasów auto - z miną znawcy, odparł chłopak.
Tyle. Tylko , jakoś tak, przez myśl mi przeszło, że jacyś tacy niedouczeni ci młodzi ludzie. Jak na Polaków - nie byli dostatecznie świadomi.
Moje dzieci bez wątpienia umiałyby nazwać ten wehikuł i uzasadnić jego obecność w tym miejscu.
"Czarnyj woron" mówiono o nim i drżano w sowieckich wioskach, kiedy pojawiał się w okolicy. Posłużył i katom naszych oficerów. To takimi autami dowożono żołnierzy z Gniazdowa do lasu katyńskiego.
Kilka lat temu, moja córka, która pogrywa na skrzypcach, zapałała chęcią publicznego występu. Zainspirował ją widok niewiele starszej od niej dziewuszki, która ustawiona z instrumentem na warszawskim Starym Mieście, przygrywała turystom, zarabiając w ten sposób na wakacje.
Traf chciał, że następny weekend wypadł w święto Wojska Polskiego 15 sierpnia. Moja córcia, od rana szykowała skrzypce, a świadoma daty, ćwiczyła znane wojskowe piosenki. Pełna przekonania w sukces finansowy z wesołą miną wsiadała do auta.
Jakież było jej zdumienie, kiedy zamiast na Starówkę, zawiozłam ją pod Pomnik Kościuszkowca, który od lat nie cieszy się większą popularnością i zapomniany trwa w oczekiwaniu na lepszy los. Opowiedziałam jej o Powstaniu, o dramacie żołnierzy polskich , którzy musieli patrzeć na umierające miasto, a zwłaszcza o tych spośród nich, którzy ochotniczo rzucili się przez Wisłę, ginąc w jej nurcie na wskutek masowego ostrzału niemieckiej artylerii.
Popatrzyła na kamiennego wojaka i zagrała mu pięknie.
Rozbrzmiewały kolejne melodie, a przechodzący opodal ludzie spoglądali z zaciekawieniem na dziecko.
Nie zarobiła wymarzonych pieniędzy i chyba nie żałowała.
Zawracam głowę swoim dzieciom patriotycznymi bzdurami, takimi "boguojczyźnianymi?,
jak nazwałaby to pani Elżbieta Zapendowska.
Właśnie przeczytałam, że tysiące osób żądają od Polsatu, by jury przeprosiło chłopaka za upokorzenie go za patriotyczny występ w konkursie. "Nie idź tą drogą!" - napominała Zapendowska .
Moja mała artystka wybiera się właśnie do Lwowa i wraz z chórem, zaśpiewa w tamtejszej Filharmonii. Wie dokąd jedzie i potrafi zrozumieć, dlaczego Lwów, chociaż polski, to należy do Ukrainy. Zna rangę wizyty i traktuje ją zupełnie inaczej niż tę poprzednią - do Bratysławy.
Starsza córka wzięła udział w castingu do filmu Miasto. Jest to duża rzecz o Powstaniu Warszawskim, a ona ze swoim złotym warkoczem i oczami pełnymi prawdy, zagrałaby wspaniale rolę dziewczyny - powstańca. Jest taka, jakimi byli oni. " Ty jesteś prawdziwą harcerką" powiedział nauczyciel, kiedy podczas wizyty na grobach powstańców, jako jedyna z gimnazjalnej klasy, znała datę nie tylko początku, ale też i kapitulacji Powstania . Nigdy do harcerstwa nie należała, ale ma w sobie to coś?
Coś, co sprawia, że budzi zaufanie, daje poczucie oparcia, zrozumienia, pewności. " Nigdy się nie zmieniaj", "bądź zawsze taka, jaka jesteś" - te słowa towarzyszyły jej zawsze na inauguracjach w kolejnych szkołach, których mury opuszczała. Jest studentką UW.
Patriotyzm to wyświechtane słowo. Szafowano nim bez umiaru, od dwudziestu z górą lat, podczas kolejnych kampanii wyborczych. Łopotało na partyjnych sztandarach, a wichry namiętności postrzępiły je i zszargały. Zatraciło swą pierwotną wymowę i rangę. Stało się synonimem chełpliwej politycznej propagandy.
Jego oznaki dostrzegłam tam, gdzie nie spodziewałam się tego widoku. Zobaczyłam go u ludzi, którzy z roku na rok, coraz liczniej zaczęli pojawiać się podczas rozmaitych rocznic i obchodów, a przyodziani w historyczne stroje wojskowe, zwracali tym na siebie powszechną uwagę.
Kilkakrotnie miałam okazję przyjrzeć się bliżej tym "żołnierzom" i upewnić się co do swoich opinii o nich.
Stroje, które prezentują, są starannie i wiernie odtworzone, a poszczególne oryginalne elementy, wkomponowane w zrekonstruowane kopie . Dodatkową cechą tych ludzi jest ogromna fascynacja dziejami oręża polskiego, a historia tych dziejów, nie ma dla nich żadnych tajemnic.
IV Katyński Marsz Cieni podążał ku Pomnikowi Pomordowanych na Wschodzie ulicami Starego Miasta. Kiedy pochód zatrzymał się nagle na Krakowskim Przedmieściu, domyśliłam się, że powodem jest Pałac Prezydencki. Dopiero później, na filmie zamieszczonym w internecie spostrzegłam, że umundurowani uczestnicy Marszu, oddali hołd salutując, a jeden z nich pomaszerował ku "krzyżowi smoleńskiemu", pod którym ustawił płonący znicz.
Pomyślałam wówczas, że być może to właśnie tych żołnierzy - rekonstruktorów, uhonorował niegdyś prezydent Lech Kaczyński, kiedy w deszczowy zimny dzień listopadowy, wędrował w swoich lakierowanych pantofelkach ku tkwiących w błotnistej trawie wojakom. Płyta Placu Piłsudskiego, nie pomieściła wszystkich oddziałów reprezentacyjnych Wojska Polskiego. Dla rekonstruktorów zabrakło na niej miejsca.
Obserwowałam tę sytuację i przewidywałam następstwa. Rzeczywiście; skończyło się długim ciężkim przeziębieniem i całą serią kolejnych, szyderczych kpin na wszystkich forach, a także, niestety, w studiach telewizyjnych.
Kiedy spotkacie tych pasjonatów, przyjrzyjcie się im uważnie, Zapamiętajcie ten szczególny wyraz twarzy. Zwróćcie uwagę na pełną godności postawę. Popatrzcie im w oczy. Zobaczycie prawdziwych patriotów.
Teraz, kiedy nasza armia zawodowa zanika, a Narodowe Siły Wojskowe, pomimo medialnego rozreklamowania nie cieszą się zainteresowaniem, zastępy mundurowych pasjonatów, stworzą podwaliny dla Narodowego Wojska Polskiego, które nie etatem, ale sercem związane będzie ze swoja Ojczyzną i stanie, by nas bronić, gdy przyjdzie potrzeba.
|
|
"Jeśli zapomnę o nich - ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie" |
|
|
13 lat temu |
Właśnie obejrzałam film o Nilu - Emilu Fieldorfie |
Dokument bardzo ciekawy, chociaż widać niedopowiedzenia, a nawet rodzaj manipulacji.
Cóż bowiem znaczą przytoczone słowa Generała, który wskazując milicjanta kierującego ruchem, stwierdza z naciskiem, że ten tam, to przecież Polak - na pewno.W domyśle, widz przyjmuje wersję o niewątpliwej polskości, zarządzających państwem, ośrodków władzy.
Omija się szerokim łukiem niebezpieczne skojarzenia.
Kto zabił Nila? Kilka nazwisk, ale już bez komentarza...
Nawiązując do tekstu, chciałabym powtórzyć słowa towarzysza syberyjskiej niedoli Emila Fieldorfa - wówczas młodego chłopca, który "czerpał z Generała pełnymi garściami".
Kiedy w oczekiwaniu na (wagon?), kazano Polakom przyjąć pozycję klęczącą, by uniemożliwić ewentualną ucieczkę, strażnicy, pomimo uzbrojenia,unikali kontaktu wzrokowego z jeńcami. Ich uciekające spojrzenia wydały się "Nilowi" oznaką tchórzostwa, na co zwrócił uwagę towarzyszom.
Zapamiętano te słowa:" Widzicie? Oni mają przed soba wrogów upokorzonych - na kolanach, a boją się ich wzroku.
Oni już przegrali!"
Zastanawiam się, co powiedziałby "Nil"o nas? Co zobaczyłby w naszych oczach?
Pozdrawiam Bydgoskich Patriotów:) |
|
Naród budzi się z letargu. Nadzieje i zagrożenia. (artykuł rozszerzony) |
|