|
13 lat temu |
Kiedy wyrzucono Jonasza za burtę, połknęła go ogromna ryba. |
Wkrótce, po trzech dniach go wypluła.
Czy to był pech ryby, że Jonasz okazał się niestrawny, czy to już początej szczęścia Jonasza?
Pozdrawiam:) |
|
Jonasz, no normalnie Jonasz... |
|
|
13 lat temu |
Nie wierzę:) |
Pewnie ktoś się pomylił. |
|
Łzy Putina. |
|
|
13 lat temu |
Znany mi incydent z udziałem partyzantów tej nacji |
Walczyli jak potrafili, jednak okazali przy okazji swoją pogardę dla losu "współobywateli"
~elzbieta23: Nowiny Kasjerskie - Historia z cudem w tle Spokojna wies Nowiny Kasjerskie na skraju Puszczy Knyszyńskiej. Lipiec 1944.
W środku dnia do niespodziewającej się niczego wioski, wpada oddział Niemców. Strzały w powietrze, krzyki, wrzaski. Wszyscy wychodzić! Raus !!!
Panika, przerażeni ludzie biegną, popychani bagnetami w stronę kuźni. Jeden z gospodarzy, Skutnik,próbuje uciekać do lasu. Pada trafiony. Za plecami ludzi łuna, Niemcy zaczynają palić wioskę. Zaraz pewnie podpalą i kuźnię. Lata okupacji nauczyły Polaków tej wiedzy.
Beznadziejność położenia, płacz dzieci przebijający serca matek. Wszechogarniająca trwoga.
Maryjo, ratuj !!!
Nagle oczom wszystkich ukazuje się jakiś niemiecki żołnierz. Biegnąc, krzyczy coś z daleka. Oficer dał znak wstrzymania akcji.
Wkrótce mieszkańcy odetchnęli z ulgą. Mogli wrócić do domów i ugasić pożary. Poznali też przyczynę, dla której Niemcy wydali wyrok śmierci na całą wieś.
Tego dnia rano, ze stacjonującego w sąsiedniej wsi Zofiówce, oddziału żandarmerii, wyszło czterech Niemców. Mieli za zadanie nakosić świeżej koniczyny dla swoich koni. Łąka Adama Skibickiego znajdowała się tuż pod lasem.
Nie wiadomo, czy to była zasadzka, czy zwykły przypadek, dość, że wpadli w ręce uzbrojonych żydowskich partyzantów.
Trzech Niemców obezwładniono, czwarty uciekł i skrył się w zbożu. Zajście to widziało dwóch nastolatków pasących w lesie krowy. Obserwowali oni przebieg tej akcji do końca. Później o tym opowiedzieli. Skrępowanych drutem kolczastym Niemców, Żydzi popędzili pod wieś Nowiny Kasjerskie. Tam zastrzelili wszystkich trzech, ciała porzucili przy samej drodze do wioski. W ten sposób wydali wyrok śmierci na wieś i co gorsza, zrobili to całkiem świadomie.
Teraz o cudzie. Biegnącym do oficera żołnierzem był ten z czterech napadniętych, któremu zboże życie ocaliło. To on krzyczał głośno, że jego kolegów zabili Żydzi, a nie Polacy.
Niemiecki oficer powiedział mieszkańcom Nowin :"Nie dla mnie, ale Matce Bożej dziękujcie, że was ocaliła".
Powstała po wojnie kaplica upamiętnia to wydarzenie. |
|
„Rojem” ich! |
|
|
13 lat temu |
Coś mi się zdaje, że telefon z Kremla nie był wcale potrzebny |
Załatwili to "nasi". Ich wływy rosną z każdym rokiem.
Kogo miały pokazać fotografie Wystawy?
Czy nie ofiary ubeckich oprawców? A kim byli ci mordercy?
Kto zasiadał w trybunałach sędziowskich? Kto tuszował prawdę przez całe dziesięciolecia? |
|
Parlament Europejski mówi Żołnierzom Wyklętym - NIELZJA" |
|
|
13 lat temu |
Łzy Putina |
To straszny, ale i wielki człowiek.
Co oznacza dla Polski jego zwycięstwo? Warto odpowiedzieć słowami pewnego mądrego rabina, bodajże ze Skrzypka na dachu: niech mu Bóg błogosławi i...trzyma daleko od nas...
Chociaż, nie jestem pewna, czy czegoś nie pomyliłam:)
Czasem zazdroszczę Rosjanom Putina. Podkreślam - Rosjanom, nie różnym pobocznym nacjom,bo te łatwo nie mają.
Oczy Putina nie kłamią - on płacze ze wzruszenia, nie z radości.
Teraz ma szanse wprowadzić w życie swój plan - odbudowę imperium rosyjskiego.
Boże, strzeż Polskę!
|
|
Łzy Putina. |
|
|
13 lat temu |
Rewelacja |
Warto znać metody agentów, by im nie ulec. W dalszym ciągu czekam z cierpliwością na opracowania dotyczące infiltracji środowisk partyzanckich ikonspiracyjnych w Polsce w latach "okołowojennych", a przede wszystkim na opis działań fałszywych oddziałów - przebierańców, którzy poczynili najwięcej szkód, bo zniszczyli poparcie społeczne dla żołnierzy podziemia.Owocuje to do dzisiaj i trudno obalić zakorzenione przekonania.
Tekst jest świetny - pozdrawiam Autora |
|
Prowokacja (skrypt) |
|
|
13 lat temu |
Dobrze, że powstają takie opracowania |
Są źródłem wiedzy nie tylko dla osób zainteresowanych tą tematyką, ale stanowią doskonałe wsparcie argumentowe w dyskusjach ze zwolennikami "czerwonego ładu".
Czy poprzez odniesienia linkowe, czy to cytowanie fragmentów, buduje sie świadomość w kręgach, które z różnych powodów prawdy nie poznały.
Zdarzyło mi się często bronić na forach dobrego imienia Żołnierzy Wyklętych, przed zasypem powielanych agitek komunistycznych, które bez pardonu odbieraja honor zarówno poległym, jak też kombatantom walki o niepodległość.
Marzy mi się szeroka akcja informacyjna o działaniu grup dywersyjnych, szpiegach - prowokatorach działających wprost w grupach partyzanckich.
Szwadrony Śmierci, które dyskretnie likwidowały niewygodnych działaczy cywilnych w pierwszych latach powojennych, są jeszcze dotąd owiane tajemnicą.
Opracowania książkowe są mało dostępne dla szerokich grup, a brak odniesień w przestrzeni internetu, uniemożliwia korzystanie z tego typu argumentacji.
Tekst bardzo dobry, pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg pasjonującej lektury.
|
|
Zbrojne ramię partii (1) |
|
|
13 lat temu |
"Czarny" |
Czy jest jeszcze możliwość wysłuchania tej audycji?
Pozdrawiam Kles:)
Elżbieta |
|
Moja pierwsza audycja w Niepoprawnym Radiu |
|
|
13 lat temu |
Ja zareagowałam na słowa Cały |
O ile, mój głos można było nazwać "reakcją":)
Granice tolerancji
elzbieta23, 30 Maja 2009, 13:09
Czytam, słucham, przyjmuję do wiadomości, biję się w piersi i ubolewam, wstydzę się, przepraszam ... końca jednak nie widać. Wręcz przeciwnie.
Ciągle dowiaduję się, że powinnam zaprzestać odnoszenia się do świetlanej historii Polski, bo ona przecie nigdy idealną nie była. Mało tego. Powinnam wstydzić się za rzesze zdradzieckich nikczemników będących na usługach kolejnych wrogów ojczyzny.
Nie ma dnia, żebym nie dowiedziała się z mediów o kolejnym powodzie do wstydu i zażenowania. Dotyczy to zarówno historii jak i współczesności.
Wczoraj rozpisano się o domach publicznych w okupowanej Polsce. Temat muśnięto leciutko, bo przecież w rzeczywistości sprawa była wyjątkowo marginalna, ale na tyle cel osiągnięto, że z samego nagłówka czytelnicy wzięli już sobie "potrzebną" wiedzę.
Z przerażeniem przeczytałam w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" wywiad z Aliną Całą, historykiem z ŻIH. Sam tytuł daje do myślenia :" Polacy jako naród nie zdali egzaminu". Warto przeczytać, żeby przestać łudzić się co do rzeczywistych intencji potomków tamtej mniejszości narodowej. Wiara, którą wyznają, ze sławnym "oko za oko" budzi obawy co do pojednania, przy najlepszych nawet chęciach z naszej strony.
Rozglądam sie wokól siebie. Obserwuję bliskich mi ludzi i oczami wyobraźni próbuję przetestować ich na ewentualność "lubiącej się powtarzać historii". Wniosek: nie widzę potencjalnych "szmalcowników", morderców i antysemitów. Spoglądam wstecz i przypominam sobie krewnych i znajomych żyjących w latach gehenny. Co widzę?
Mąż Sabinki, wieczorami wycinający z drewna chodaki dla Mulka i jego dwóch synów, którzy marzną w dziurawych, zniszczonych butach. Jego żona zanosząca do leśnego bunkra strawę, której ledwo starczało dla własnej czteroosobowej rodziny. Mulki tuz przed wojną kryli gontem dach stodoły u Sabinki. Nie pytając nikogo o zgodę zagościli tam pewnej okupacyjnej nocy. Nikt na nich nie doniósł, pani Cało! Po kilku miesiącach mąz Sabinki wykopał bunkier w lesie i tam przeprowadził podopiecznych. Do schroniska dołączali kolejni, często przypadkowi Żydzi. Zorganizowali się w silną grupę i zdobywszy broń, przemocą egzekwowali sobie prawo do darmowego wiktu w okolicznych wioskach. Pewnego razu omal nie zastrzelili poszukującej swojej zaginionej jałówki, Sabinki. Poszturchiwana lufami karabinów zapomniała "języka w gębie" i nijak nie potrafiła rozpoznać napotkanych ludzi o mowie brzmiącej z niemiecka. Życie ocalił jej stary Mulko, pojawiając się nagle i rozpoznając swoją "dobrodziejkę" sprzed roku. Grupa została rozpędzona przez Niemców i częściowo zlikwidowana. Wojnę przeżył jeden z synów Mulka. Tuż po wyzwoleniu odwiedził nawet Sabinkę i jej męża, i serdecznie podziękował za okazaną pomoc.
Może inny przykład? Ciocia mojego ojca - Jadwiga. Dziewięcioro dzieci własnych w chałupie i dwoje żydowskich w stodole.
Wszyscy opisani byli w dodatku silnie zaangażowani w działalność niepodległościową; zarówno za czasów okupacji niemieckiej, jak i sowieckiej w latach 44-47. Nie może więc pani Cała twierdzić z taką pewnością czegoś, czego nie rozumie i nie zna do końca.
Jeśli ktoś wierzy w parapsychologiczne historie, to opowiem przy okazji o jednej autentycznej.
W Białymstoku jest miejsce a la hotel, gdzie nocują goście przybywający do firmy, która jest jego właścicielem.
Nieraz korzysta z pokoi mój bliski znajomy. Akurat miał delegację do Białegostoku wspólnie z kolegą Niemcem.
Niemcowi trafił się pokój, który właśnie zwolnili żydowscy spece od "koszeru", nie wiem czy to byli aż rabini, chyba nie. Dość, że Niemiec nie zmrużył oka. W środku nocy kazał się zawieźć do hotelu, zdenerwowany i silnie przestraszony. Nie umiał wyjaśnić co się działo w pokoju. Wszyscy jednak bez trudu skojarzyli sobie wcześniejszych gości z doznaniami sympatycznego, jakby nie było, Niemca.
Chyba muszę dodać, że nikt później tam nocujący, nie musiał być przenoszony w inne miejsce.
Wracając do tematu o granicach tolerancji, chciałabym powiedzieć, że moja już się zarysowała.
Jestem dumna z tego, że moją ojczyzną jest Polska |
|
Polacy i ich zdrajcy.... |
|
|
13 lat temu |
Ofiary śmiertelne, ranni, poszkodowani |
Warto też pamiętać o pozostałych uczestnikach wypadków i katastrof - tych, o których zwykle mówi się , że "nie ucierpiały", czy też: "nikt nie doznał obrażeń".
Trauma to nie uraz - może i nie, ale dopóki człowiek nie stanie z nią oko w oko, nic nie rozumie:
http://gazetawirtualna.pl/artykuly/trauma_to_nie_uraz,1095.html
Pozdrawiam |
|
Za 2 miesiące kolejna katastrofa kolejowa |
|