W Prokuraturze Krajowej póki co bez zmian

Obrazek użytkownika faxe
Blog
Człowiek czy społeczeństwo, które z założenia rezygnuje z obrony swych praw do prawdy, sprawiedliwości, miłości i pokoju czy służby – odstępuje od podstawowych wartości osoby ludzkiej, w wyniku czego wartości te zostają przyhamowane, albo też zanikają i przestają funkcjonować. Taki człowiek i takie społeczeństwo ulega zahamowaniu, nie rozwija się. Jeśli zaś społeczeństwo liczy wielu symulantów moralnych, społecznych, ekonomicznych, czy politycznych to z kolei i Naród,i państwo dochodzą do alienacji. Nie są już tym, co można by nazwać narodem czy państwem, jeśli się chce to czynić szczerze. Stają się ich parodią. Gdy człowiek zajmie postawę, że lepiej się nie wysilać, nie narażać, nie wychylać, godzi się tym samym na ograniczenia własnej godności i rezygnuje z jej obrony. Kardynał Tysiąclecia
 
Przyjechałam na poczatku marca z nadzieją, że wreszcie po 9 latach nastąpi zwrot w sprawie mojego brata. Jak pisałam w poprzednich notkach nadzieję tę rozbudziło śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku w sprawie nieprawidlowosci i zaniedbań m.in.prokuratora P.Jasińskiego, biegłego A.Z. Gidzgiera i innych w sprawie Krysztofa Olewnika.
 
Przez cały marzec wysyłałam pisma do Posłów, Senatorów, Kancelarii Premiera, Prezydenta, Sędziów SN, profesorów prawa itd. Już pod koniec marca oczywistym było, że – parafrazując powyższy cytat z Wyzwolenia – wszystko odbylo się tak, jak się odbyło tyle setek razy...
 
Z tych paru setek adresatów, poza Kancelariami Premiera i Prezydenta ( które potwierdzily otrzymanie pisma), potwierdziła też otrzymanie pisma Poseł Iwona Arent.
 
JEDYNIE Senator Czesław Ryszka zainterweniował w sprawie brata !
 
 
16 marca 2010 roku Marszałek Senatu, Pan Bogdan Borusewicz otrzymał “odpowiedz” ( dzisiaj już byłego) Ministra Edwarda Zalewskiego na oświadczenie Senatora Cz.Ryszki.
Zanim zdążyłam ochłonąć po lekturze tej “odpowiedzi” i napisać cokolwiek, nadszedł najczarniejszy i najtragiczniejszy dzień w naszej współczesnej histori.
 
A pózniej już tylko był czas na nieukojony smutek i zadumę, i zapalanie zniczy za dusze ofiar katastrofy.
 
To pod Pałacem Prezydenckim słowa Kard. Wyszyńskiego nabrały nowego wymiaru. “...Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości. Naród, który nie wierzy w wielkość, i nie chce ludzi wielkich, kończy się...”
 
To tam wielu uświadomiło sobie, że nie chcemy być Narodem, który się kończy! Mamy obowiązek zachować pamięć o Polakach, którzy zginęli w Katyniu w 1940 roku, ale również mamy obowiązek zachować w pamięci tych, którzy zakończyli swe życie podczas pielgrzymowania do Lasu Katyńskiego. I ta pamięć również tworzy Naszą tożsamość.
Następne tygodnie upłynęly w atmosferze przygnębienia, żalu i niedowierzania. Gazety zwiększały objętość, by pomieścić nekrologi, księgi kondolencyjne zapełniały się dziesiątkami tysięcy wpisów, a cały kraj modlił się za tragicznie zmarłych na kolejnych uroczystościach pogrzebowych.
Powoli smutek i uniesienia ostatnich tygodni złagodniały, pogrzebano wszystkie ofiary katastrofy, a życie powróciło do “normy”.
Ja też powróciłam do sprawy mojego brata.
...Czyli - że to, co było po tylekroć razy, tyle set razy, przyjdzie i stanie się, i odbędzie się tak, jak się odbyło tyle set razy...” Wyspiański Wyzwolenie
 
Przekazałam Senatorowi Czesławowi Ryszce moje stanowisko na pismo Edwarda Zalewskiego.
Odpowiedz jaką wystosował Minister Edward Zalewski do Senatu na Pańskie oświadczenie zakrawa na żart i przy najlepszych chęciach trudno nazwać je odpowiedzią i ustosunkowaniem się do Pana Senatora oświadczenia i do mojego szczegółowego, popartego materiałem dowodowym z akt pisma.
 
Odpowiedz Ministra E. Zalewskiego jest “telegraficznym” konspektem z wyroków, które zapadły w tej sprawie, a nie ustosunkowaniem się do naszych pism.
 
Minister E.Zalewski jak ognia unikał nazwisk prokuratora Piotra Jasińskiego, biegłego Antoniego Z.G. i innych. Czy nie jest obowiązkiem tak moralnym jak i prawnym Prokuratora Krajowego, nie tylko rzetelnie odpowiedzieć na oświadczenie Pana Senatora ale i po uzyskaniu informacji o podejrzeniu popełnienia przestępstw ściganych z urzędu wszczęcie postępowanie.
 
Sądy rozpatrujące tę sprawę nigdy nie oceniły całego materiału dowodowego jak wymagają tego przepisy kpk, nie odniosły się także do podniesionych nieprawidłowości, fałszerstw, quasi-naukowych ekspertyz, przekłamań biegłych etc. Powoływanie się więc na rozstrzygnięcia sądów jest nieuczciwe i nielogiczne.
 
Jak można powoływać się na coś co nie miało miejsca i nie istnieje !
 
Jest to znana nam od 7 lat taktyka kazuistyczych manipulacji, ucieczki od rzetelnej oceny i odpowiedzi na te zarzuty, przez powoływanie się na uzasadnienia poprzedników, a poprzednicy na poprzedników poprzedników itd.
 
Wystarczy rzetelne zapoznanie się z aktami sprawy i skonfrontowanie ich z naszymi zarzutami, aby stwierdzić, iż nigdy wcześniej żaden z sadów rozpatrujących sprawę nie ocenił całości materiału dowodowego, a cześć ocenionego materiału dowodowego jest obciążona poważnymi błędami. To właśnie sady wszystkich instancji, począwszy od Sadu meriti, oceniły materiał dowodowy niezgodnie z;
 
  1. art. 4 k.p.k. i art. 410 k.p.k., tj. zasada obiektywizmu i dokonały ustaleń faktycznych tylko na podstawie dowodów obciążających, poprzez wybiórczą ocenę materiału dowodowego
 
np. wszystkie sady rozpatrujące sprawę odniosły się:
  • tylko do jednego dokumentu potwierdzającego zarzut, iż w Jeziorze Pluszne znaleziono dwa podudzia, powtarzając uzasadnienie sądu meriti. A przecież nie jest to jedyny dokument, z którego wynika wprost, iż znaleziono dwa podudzia, a wskazałam te dokumenty w moim piśmie. Żaden sąd nie brał pod uwagę tych dokumentów, a więc nie ocenił tych dokumentów !
 
  • Wszystkie sądy w swoich ocenach pominęły kompletnie udokumentowane w aktach sprawy diametralne, nieuzasadnione logiką, wiedzą i doświadczeniem życiowym zmiany opinii z obserwacji empirycznych poczynionych podczas autopsji przez biegłego patologa.
 
  • Z czterech istotnych dla sprawy opinii DNA, sądy odniosły się tylko do jednej.
 
  • wszystkie sądy w swoich ocenach pomijały kompletnie i nie oceniły pierwszej opinii antropologicznej.
 
  1. art. 5 § 2 k.p.k., tj. zasady in dubio pro reo poprzez brak rozstrzygnięcia nie dających się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego.
 
  1. art. 7 k.p.k. tj. w zw. z art. 201 k.p.k. zasady swobodnej oceny dowodów poprzez oparcie się na niepełnych i niejasnych opiniach biegłych, wobec braku wyjaśnienia wszystkich wątpliwości co do tożsamości znalezionych szczątków ludzkich. Zarzut ten dotyczy nielicznych dowodów ocenionych przez sąd meriti, a następnie powtarzanych przez SA. Sąd meriti nie poddał też ocenie całego materiału dowodowego, jak wskazano w pkt.a
  2. art. 2§ 1 i § 2 k.p.k . tj. Ukształtowanie postępowania tak, aby
  • sprawca przestępstwa został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba niewinna nie poniosła tej odpowiedzialności,
  • a podstawę wszelkich rozstrzygnięć powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne.
Minister E. Zalewski nie zapoznał się nawet z aktami sprawy, jak wiec mógł odpowiedzieć czy ustosunkować się do oświadczenia Pana Senatora i moich zarzutów? W lutym i na początku marca tego roku akta sprawy znajdowały się w Areszcie Śledczym w Suwałkach i przeglądał je mój brat! Aby rzetelnie ustosunkować się naszych pism, niezbędne jest zapoznanie się co najmniej z dokumentami z akt sprawy na jakie się powołałąm. “Konspekt” z wyroków apelacyjnych nie spełnia tego zadania.
 
Oświadczenie Pana Senatora i moje pismo nie dotyczyło wyroków w sprawie, a śledztwa prowadzonego w Olsztynie przez prokuratora Piotra Jasińskiego w sprawie zabójstwa NN i zarzutów w stosunku do jakości, rzetelności, zachowania przepisów i procedur, tak przez prokuratora Jasińskiego, jak i biegłego medyka sądowego A.Z.G, antropolog D. L i biegłych biologii.
 
I tak:
Badania DNA
 
W moim piśmie podnosiłam bardzo szczegółowo, zgodnie z wiedzą i logiką niedostatki czterech opinii DNA. Otrzymana odpowiedzodnosi się tylko do jednej opiniiporównawczej DNA domniemanej matki i siostry ze szczątkami NN.
 
A co z pozostałymi trzema opiniami DNA?
 
  • Nie ma wyjaśnienia, dlaczego fragment THO1 szczątków NN ma inną wartość w powyżej wspomnianym badaniu porównawczym, a inną w badaniu stwierdzającym, iż poszczególne części ciała należą do jednej osoby? Jeżeli badania były przeprowadzone poprawnie i badano te same szczątki, wartość ta powinna być identyczna!
  • Nie ma też odpowiedzi, dlaczego prokuratura nie usiłowała znaleźć kobiety, której ślinę znaleziono na taśmach przylepnych? Jest oczywistym, iż ta kobieta była zamieszana w morderstwo, a rzetelność w poszukiwaniu prawdy nakazywała wyjaśnienie tego fundamentalnego śladu i wątku w śledztwie.
  • Brak też odpowiedzi, dlaczego nie przeprowadzono badań mtDNA znalezionych ze szczątkami włosów, pomimo wyraźnej sugestii biegłego? Czy to zaniechanie prokuratora Piotra Jasińskiego, ma swoje zródło w zarzucie, iż nie poszukiwanie prawdy i mordercy(ów) było motywem działania prokuratora?
 
Co do ustosunkowania się do tej jednej opinii DNA, w odpowiedzi autor stwierdza, iż z opinii badań porównawczych DNA domniemanej matki i siostry ze szczątkami NN “...wynika, iż zabezpieczony materiał pochodzi od Tomasza S. Stopień tego prawdopodobieństwa biegły ustalił na 99%, a stopień pokrewieństwa na nie większy niż drugi...” Jest to fragment z uzasadnienia pierwszego wyroku Sadu Apelacyjnego.
 
Stwierdzenie to jest nieprawdziwe, ponieważ jak wskazywałam w moim piśmie, opinia DNA jest niepełna, właśnie ze względu na brak obliczeń statystycznych i każde przedstawienie prawdopodobieństwa % jest nieuprawnione, z prostej i logicznej przyczyny – takie obliczenia nie zostały przeprowadzone i podawanie jakichkolwiek wartości przez biegłego było nie mającą odzwierciedlenia w jego badaniach, spekulacją.
 
Dla pełności obrazu, część wyjaśnień biegłego genetyka z rozprawy:
 
Sędzia: Czy określenie bliski krewny obejmuje również inne stopnie pokrewieństwa, niż syn?
 
Biegły: Myślę, ze nie dalej niż drugi stopień pokrewieństwa....
 
Prokurator: …już się Pan wypowiedział o tym,ze jest duże prawdopodobieństwo I jak ten wskaźnik rozumieć?
 
Biegły: tu nie było liczone prawdopodobieństwo, wiec...nie możemy powiedzieć w sensie statystycznym, ile wynosi prawdopodobieństwo.
 
Sędzia: Gdyby miał Pan określić to procentowo – to z jakim prawdopodobieństwem?
 
Biegły: Nie mogę określić procentowo, ze względu na to, ze generalnie trzeba by było posługiwać się analiza statystyczna, a ona jest bardzo mało wiarygodna w przypadku braku ojca. Powiem tak 99%.
 
Sędzia: Czy sąd ma rozumieć, że w Pana ocenie badane tkanki pochodzą od syna Pani H.K w 99% prawdopodobieństwa?
 
Biegły: W tych granicach. Może to być 98, ale na pewno nie 60, czy 70. Na pewno 90 kilka procent.
 
Sędzia: Czy to jest duże prawdopodobieństwo?
 
Biegły: Duże.
 
Sędzia: Bardzo duże?
 
Biegły: Czy bardzo duże? Bym nie powiedział. Teraz prawdopodobieństwo – przy obecnym stanie wiedzy...sięgają 99 i 5 czy 7 dziewiątych po przecinku....
 
Z powyższych wyjaśnień Sąd I instancji poczynił następujące ustalenia:
Sąd stwierdził, iż biegły nie mógł stwierdzić kategorycznie, czy szczątki pochodzą od Tomasza S. ( uw SO str. 76 w 5-7) “...ale ponieważ żadna osoba z jego rodziny o tym stopniu pokrewieństwa nie zaginęła...” stąd wniosek, iż szczątki należna do T.S.
 
W apelacji, brat zarzucił nieuprawnienie takiego ustalenia, ponieważ Sad Okręgowy nie przeprowadził żadnych dowodów w kwestii niezaginięcia członka rodziny Tomasza S.
Sąd Apelacyjny zamiast rozpatrzyć ten zarzut, zmienił uzasadnienie i stwierdził, iż biegły ustalił prawdopodobieństwo na 99%. Jest to oczywiste mijanie się z prawda Sądu Apelacyjnego, powtórzone bezkrytycznie przez Ministra E. Zalewskiego.
 
Biegły wyraźnie stwierdza, iż prawdopodobieństwa 99% nie nazwałby dużym – przy ówczesnym stanie wiedzy ( 2000r) i gdyby było obliczone, powinno sięgać przynajmniej 99,99999% czy 99,9999999%.
 
Innymi słowy, jeżeli stwierdzenie Sądu Apelacyjnego, powtórzone przez Ministra E. Zalewskiego - 99% prawdopodobieństwa oznacza, iż badane szczątki były szczątkami Tomasza S., to tak szeroko określony margines prawdopodobieństwa, według dowolnej oceny Sadu Apelacyjnego jest z punktu widzenia genetyki równie prawdziwy, jak twierdzenie, iż populacja północno-wschodniej Polski – ca. 2,5 miliona to “bliscy krewni” Tomasza S. Taka jest quasi-naukowa wartość i wymowa tego twierdzenia, uznanego za dowód w procesie o morderstwo, którego konsekwencja jest wyrok dożywocia.
 
Wymowny jest tez fakt, iż 8-9 lat po przeprowadzeniu powyżej omawianych badań DNA przez Katedrę Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Białymstoku, laboratorium genetyczne tej katedry nie otrzymało pełnej atestacji PTMSiK ( wywiad z prof. Ryszardem Pawłowskim “Prawo I genetyka” styczeń 2009 )
 
“Pańskie laboratorium przygotowało zestaw próbek w ramach atestacji badań śladów biologicznych przeprowadzanej przez PTMSiK na lata 2008-2009. Jak ocenia Pan poziom polskich laboratoriów, które uczestniczyły w tej atestacji?
Prof. Ryszard Pawłowski:
Poziom jakości pracy polskich laboratoriów jest zdecydowanie dobry... Atest udzielany był w zakresie rozszerzonym, obejmującym loci ST zarówno autosomalne, jak i z chromosomu Y(Y-STR) – oraz mtDNA (otrzymały go laboratoria działające przy uniwersyteckich Katedrach Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, Gdańsku, Warszawie i Wrocławiu), w zakresie STR autosomalnych i Y-STR (Katedry w Lublinie, Poznaniu i Łodzi), w zakresie tylko autosomalnych STR (Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie) oraz w ograniczonym zakresie w wyniku popełnienia błędów (Zakłady Medycyny Sądowej w Białymstoku, Katowicach i Krakowie oraz prywatny Instytut Genetyki Sądowej w Bydgoszczy).
 
Główne błędy to raportowanie nieistniejących w atestowanych próbkach alleli lub wyciąganie nieuprawnionych wniosków w oparciu o nieprawidłowo uzyskane elektroforegramy.”
 
Jaką mamy pewność, iż badania w tym zakładzie 9 lat wcześniej, nie były obarczone takimi samymi błędami? Żadnej, zachodzi duże prawdopodobieństwo, iż właśnie były, a wskazuje na to fakt, iż dwa różne badania DNA, wykazały dwa różne wyniki na allelu THO1 badanych szczątków. Czyż nie jest to wystarczająca podstawa do weryfikacji rzetelności i poprawności badań DNA przeprowadzonych w sprawie brata, abstrahując od innych błędów, którymi obciążone są opinie DNA w tej sprawie?
Przecież prokurator Piotr Jasiński i biegli biolodzy, tak lekko traktując swoja pracę zdawali sobie sprawę, iż od tych opinii zawisła prawidłowa identyfikacja szczątków NNi w konsekwencji oskarżenie Jacka W. i innych o morderstwo, którego nie było!
 
Badania antropologiczne
 
Podobnie jak w przypadku opinii DNA, pismo Ministra E. Zalewskiego nie odnosi się do zarzutów dotyczących dwóch opinii antropologicznych wykonanych w śledztwie. Podobnie jak wszystkie sądy rozpatrujące te sprawę, w piśmie tym nie ma ani słowa o wyniku pierwszej opinii antropologicznej. Została ona wykonana na zlecenie prokuratora Piotra Jasińskiego i nie została zakwestionowana jej poprawność. Jeżeli ta opinia była pełnowartościowa, dlaczego prokurator Jasiński zlecił następną opinię antropologiczną? Jedyna racjonalna i logiczna odpowiedz na to pytanie, to oczywisty dla każdego oglądającego odtworzony przez biegłą przypuszczalny wizerunek przeżyciowy dowodowej czaszki, iż ani na jotę nie przypomina on Tomasza S.
 
Jak podniosłam w moim piśmie i jak podnosimy, mój brat i ja przez 7 lat, nieuprawnione i nieprawdziwe jest uznanie przez prokuratora P. Jasińskiego, a następnie przez sądy rozpatrujące sprawę, iż druga ekspertyza i opinia bieglej “...wszelkie wątpliwości ( co do identyfikacji-przypisek mój) rozwiała...” ponieważ biegła w sposób jednoznaczny i kategoryczny stwierdziła, iż czaszka pochodzi od Tomasza S.
 
Pismo Ministra E. Zalewskiego zawiera dokładnie takie same stwierdzenie, powtarzane jak mantra, bez odniesienia się merytorycznie do szeroko omówionych, zarzucanych tej opinii oczywistych błędów metodologicznych i logicznych.
 
Odnosząc się po krótce do powyżej przytoczonego stwierdzenia, po raz kolejny “powielam” i podnoszę, iż opinia taka jest nieuprawniona, niezgodna z logiką, a także jest niezgodna z wynikiem pierwszej ekspertyzy biegłej.
 
W pierwszej ekspertyzie biegła odtworzyła wygląd twarzy czaszki, mężczyznę wieku 30-35 lat, który to wizerunek jest diametralnie różny od wizerunku Tomasza S.
W drugiej ekspertyzie biegła użyła zdjęcie T. S, gdy miał 16-17 lat i według opinii bieglej to zdjęcie w 100% w przeprowadzonej ekspertyzie potwierdza, iż czaszka należny do Tomasza S.

Jeżeli powyższe
dwa wizerunki korelują z dowodową czaszką, a tak twierdzi biegła i są to wnioski z jej badan w pierwszej i drugiej ekspertyzie, nie może biegła równocześnie twierdzić, że badana przez nią czaszka może korelować ( stosując metodę projekcji, która się posługiwała) z wyglądem tylko jednego wizerunku: Tomasza S. Kategoryczność stwierdzenia w drugiej opinii antropologicznej, iż dowodowa czaszka może tylko i wyłącznie należeć do Tomasza S. i korelować tylko z jego zdjęciem jest nielogiczna i fałszywa, ponieważ podważa wyniki jej badań z pierwszej ekspertyzy, w której czaszka ta koreluje z osobą, której wizerunek różni się diametralnie od wizerunku Tomasza S.
 
Stąd jedyny logiczny wniosek, iz czaszka NN korelowała z dwoma diametralnie różniącymi się wizerunkami, a nie jednym jak twierdzi biegła.
 
Mija się z prawdą autor pisma twierdząc, iż biegła odniosła się do “małej wady zgryzu Tomasza S.” Gdyby autor tego pisma zapoznał się nawet pobieżnie z wymienionymi w moim piśmie aktami sprawy, miedzy innymi materiałem graficznym Super projekcji, doszedłby do wniosku, iż wada zgryzu nie jest “malutka wadą”, a silnie zaznaczonym tyłozgryzem, ewidentnie widocznym. Ponadto ta “malutka wada” nie jest opisana w części opinii bieglej zatytułowanej “Opis antropologiczny czaszki”. Wynika to z faktu, iż biegła zamiast opisywać dowodowa czaszkę, opisywała cechy twarzy Tomasza S.!
Tomasz S. nie miał ani malutkiej ani żadnej innej wady zgryzu. Wynika to ewidentnie z materiału graficznego Super projekcji, zeznań matki i co najważniejsze z samej opinii biegłej. Powyższej przytoczone argumenty, dyskwalifikują tę opinię, jako zródło wiedzy fachowej w procesie o morderstwo!
 
Opinie patologa dr Antoniego Z. G.
 
Do wielokrotnych udokumentowanych w aktach sprawy pomyłek, uchybień i diametralnych zmian opinii i opisów biegłego patologa, mijania się z prawda i świadomego manipulowania wiedzą empiryczną jaka posiadł biegły podczas oględzin i autopsji, przedstawionych i szczegółowo popartych materiałem z akt sprawy, pismo Ministra E. Zalewskiego nie odnosi się praktycznie w ogóle.
Lakoniczne zdanie, iż Sąd meriti “potwierdził” „...iż biegły z zakresu medycyny sądowej w początkowej fazie śledztwa popełnił - błąd techniczny- zabezpieczonych podudzi. Na ten błąd baczną uwagę zwrócił też sąd I instancji, wyjaśniając w sposób przejrzysty i logiczny przyczyny jego popełnienia...” nie możne być merytorycznym ustosunkowaniem się do kilkunastu udokumentowanych zarzutów dotyczących opinii biegłego Antoniego Z. G., których wymienienie i opisanie zajmuje kilka stron maszynopisu.
Poniżej w cytuję przywołany przez autora ustęp z uzasadnienia wyroku Sądu meriti:
...Błąd, który wyniknął odnośnie ilości podudzi został uznany przez biegłego za typowo techniczny.
Biegły z racji swego zawodu dysponuje dużą ilością materiału, różnych szczątków ludzkich i taka pomyłka może wyniknąć przy przepisywaniu, a w dalszej konsekwencji potwierdzenia dokumentacji pisemnej...”
Z powyższego wynika wprost, iż to nawet nie sąd, a biegły uznał te pomyłkę za techniczna, a sąd tylko wyjaśnił, iż takowa jest możliwa i „naturalna”, ponieważ biegły dysponuje dużą ilością rożnych szczątków ludzkich. Dalej jednak nie wyjaśnił sąd jak połączyć w logiczny związek przyczynowo-skutkowy “dysponowanie dużą ilością szczątków” z przepisywaniem? Czy przepisywanie w prosektorium w Olsztynie odbywa się przy stole sekcyjnym, a na tym stole leży duża ilość rożnych szczątków ludzkich i przeszkadza? w czym? policzeniu podudzi? opisaniu faktycznej ilości podudzi? Czy duża ilość szczątków rozpraszała koncentrację biegłego i stąd “błąd techniczny”?
Dlaczego w ogóle zaszła potrzeba przepisywaniaprotokołu autopsji? Dlaczego zgodnie z przepisami kpk, nie został załączony do akt oryginał przepisywanego protokołu? Czy prokurator Jasiński przeprowadzał autopsję, jak wymagają tego przepisy kpk? Dlaczego pod protokołem autopsji nie ma podpisu przeprowadzającego tę czynność prokuratora Jasińskiego​?
Na fakt, iż z Jeziora Pluszne wyłowiono dwa podudzia, nie wskazuje tylko protokół autopsji,do ktorego odniósł się sąd meriti, ale również inne dokumentysprawy i są one opisane szczegółowo w moim piśmie. Ale te dokumenty i fakty jak dotąd były i nadal są pomijane milczeniem, również w piśmie Ministra E. Zalewskiego. Trudno nie “powielać” zarzutów, tak fundamentalnych w tej sprawie, jeżeli jak dotąd żaden sąd nie pochylił się nad nimi. Zarzucanie mnie czy mojemu bratu “powielania” zarzutów urąga wszelkiej rzetelności czy przyzwoitości.
Pozostałe zarzuty, dotyczące jakości i fachowości biegłego medyka zostały zignorowane kompletnie w piśmie Ministra E. Zalewskiego.
Jednym z niewyjaśnionych w odpowiedzi ministra E. Zalewskiego, jest fundamentalny zarzut, iż biegły medyk wspólnie z prokuratorem Jasińskim fałszowali i manipulowali opinią autopsji czaszki, twierdząc, iż do ofiary NN oddano dwa strzały w chwili śmierci. Ten nieprawdziwy dowód miał bezpośredni wpływ na przypisanie sprawstwa domniemanego zabójstwa NN - Jackowi Wachowi, a także ukrycie charakterystycznej cechy NN – zabliźnionego postrzału w żuchwie. Tomasz S. nigdy nie był postrzelony, a prokurator Jasiński sprawdził to przepytując rodzinę i znajomych T.S. Jest to bezpośredni dowód, iż szczątki NN nie mogą być szczątkami Tomasza S.
Podobnie, nie ma wyjaśnienia zmiany zeznań biegłego w kwestii jakim narzędziem rozkawałkowano zwłoki.
Jeżeli biegły zdeterminował podczas autopsji, iż cialo rozkawałkowano siekierą czy toporem, to tak prokurator, sąd i obrona ma prawo domniemywać, iż biegły posiadał odpowiednie kwalifikacje i opisywał w protokole swoje empiryczne obserwacje. Zmiana opinii biegłego, po dwóch latach od przeprowadzenia autopsji, bez ponownej autopsji, w kwestii jakim narzędziem rozkawałkowano zwłoki i stwierdzenie, że zwłoki rozkawałkowano piłą mechaniczną jest nielogiczne i jest nieprawdziwe. Wynika to wprost z funkcji opinii z autopsji w procesie karnym, a także z zasady logicznego myślenia, wiedzy i doświadczenia życiowego.
A mianowicie opinia biegłego jest zródłem podstawowej i fundamentalnej wiedzy uczestników procesu karnego co do ustalenia przyczyn śmierci i in. szczegółowych okoliczności dotyczących okoliczności śmierci. Opinia z autopsji jest więc wypadkową wiedzy patologa, jego doświadczenia i empirycznych obserwacji poczynionych podczas autopsji. Z tych rozważań wynika wprost, iż zmiana tej opinii po dwóch latach, bez ponownej autopsji jest niemożliwa. Po pierwsze jest fizyczną niemożliwością, aby biegły „dysponujący dużą ilością szczątków” pamiętał właśnie tę autopsję i nagle go olśnilo, iż nie ślady siekiery czy topora, a piły widział na kościach. Po drugie, sam fakt, iż w tak relatywnie prostej kwestii, jak zdeterminowanie narzędzia, którym rozkawałkowano zwłoki popełnil pomyłkę, eliminuje jego każdą opinię jako podstawę ustaleń w procesie o morderstwo!
Takie same argumenty, jak powyżej odnoszą się do zmiany opinii biegłego, co do kwestii kiedy odcięto ofiarze nogę – zażyciowo jak stwierdził biegły podczas autopsji, czy przyżyciowo jak twierdził zeznając na Policji dwa lata po autopsji czy na rozprawie trzy lata po autopsji.
Nie można nie wiązać faktu zmian w opinii biegłego, z postępami śledztwa i ustaleniami prokuratury, ponieważ jest to jedyne racjonalne i logiczne wjaśnienie tych zmian opinii.
Np. Dopiero po ustaleniu prokuratury, iż jeden z podejrzanych dysponował piłą mechaniczną – dwa lata po autopsji, biegły stwierdził, że ciało rozkawałkowano piłą.
Dopiero, kiedy prokuratura miała zeznanie, iż domniemanej ofiarze morderstwa odcięto nogę przyżyciowo, biegły zmienił opinię i twierdził wbrew opinii podczas autopsji, że nogę odcięto przyżyciowo .
Taka sama ewolucja znalezisk i opinii z autopsji, dotyczy jednego strzału do ofiary opisanego powyżej. Po ustaleniu prokuratora Jasińskiego, że domniemana ofiara Tomasz S. nie był nigdy postrzelony, stary postrzał w żuchwę zamienił się w zeznaniach biegłego w drugi postrzał w chwili śmierci. Nikt jak dotąd nie wyjaśnił jak było to możliwe, że ten postrzal nie pozostawił śladu wlotu na tkance miekkiej, a wynika to wprost z opinii biegłego podczas oględzin na miejscu wydobycia, z opinii z autopsji, jak również z opinii antropologicznej. Jak dotąd ludzkość nie zna takiej broni, która nie naruszając tkanki miękkiej, penetruje tylko kość !
Z powyższych udokumentowanych w aktach sprawy faktów dotyczących nieetycznych i fałszujących dowody dzialań biegłego patologa A.Z.G, wynika jednoznacznie, iż stwierdzenie Ministra E. Zalewskiego, iż sąd meriti Na ten błąd baczną uwagę zwrócił ... wyjaśniając w sposób przejrzysty i logiczny przyczyny jego popełnienia...” nie ma żadnego pokrycia w faktach.
Pismo moje napisałam z głębokim przekonaniem, iż dowody nieprawidłowości i fałszerstw w tym śledztwie, które nigdy nie były w większości poddane ocenie sądów rozpatrujących te sprawę w ogóle, zostaną w końcu po raz pierwszy ocenione rzetelnie, zgodnie z prawem, zasadami logiki, wiedzy i doświadczenia życiowego. Zamiast oczekiwanej rzetelnej oceny merytorycznej podniesionych zarzutów, które w konsekwencji doprowadziły do skazania 5 oskarżonych, w tym Jacka Wacha na kare dożywocia, zostało to użyte jako argument do zignorowania okoliczności i zarzutów w moim piśmie, ponieważ “powielałam argumentacje” używaną w środkach odwoławczych, a te były przecież przedmiotem oceny rożnych instancji sądowych i w konsekwencji Sąd Najwyższy oddalił kasację jako oczywiście bezzasadną, a to pozwala stawiać tezę, o bezzasadności zarzutów stawianych w moim piśmie.
Gdyby prawdą była nieomylność Sądu Najwyższego, która usprawiedliwiałaby zignorowanie i nie odniesienie się do moich zarzutów, nie byłoby spraw ocenionych przez ten Sąd, a wygranych w ETPC. Nie byłoby też w k.p.k przewidzianej możliwości kasacji nadzwyczajnej.
Ponadto wbrew twierdzeniom Ministra E. Zalewskiego, iż Sąd Najwyższy “...przyjął, ze Sąd Apelacyjny dokonał błędnej oceny dowodu z przeprowadzonego eksperymentu procesowego w miejscu zamieszkania Krzysztofa A., a nadto tenże sąd winien był podać, czym się kierował wydając wyrok oraz dlaczego uznał zarzuty i wnioski apelacji za niezasadne.
Pozostałe zarzuty kasacji zdaniem Sądu Najwyższego nie zasługiwały na uwzględnienie...”
to faktycznie Sąd Najwyższy uznał większość innych fundamentalnych zarzutów kasacji.
Rzeczywiście Sąd Najwyższy przyjął, iż tak Sąd meriti, jak SA błędnie oceniły przeprowadzony eksperyment procesowy. O tak lekko potraktowanym przez autora odpowiedzi eksperymencie, autor nie dodał, czego dotyczył ten eksperyment i jakie były konsekwencje dla oskarżonych, tego „błędu” sądów!
Sąd Najwyższy - uzasadnieniewyroku:
... Błędna ocena eksperymentu procesowego stanowi rażące naruszenie art.211 Kpk w zw. z art. 7 Kpk, które mogło mieć istotny wpływ na treść wyroku, gdyż dowód z omawianych wyjaśnień Jarosława R. został oceniony przez Sądy I i II instancji jako w pełni wiarygodny i stanowił podstawę ustaleń faktycznych w zakresie odpowiedzialności...Jacka W...Z protokołu eksperymentu w sposób oczywisty wynika, iż Jarosław R. nie mógł słyszeć rozmowy...prowadzonej przez Krzysztofa A. z Jackiem W...”
Ponadto Sąd Najwyższy uznał, iż:
...Trafny jest również zarzut rażącej obrazy art. 457 & 3 kpk. Apelacje...kwestionowaływiarygodność dowodów obwiniających skazanych, w tym głównie podstawowego z wyjaśnień Jarosława R. ..Sąd Apelacyjny wbrew wywodom apelacji uznał te wyjaśnienia za w pełni wiarygodne...stwierdzając, że o winie Jacka W. świadczą głównie zeznania Jarosława R. Przedstawiony fragment uzasadnienia dowodzi powierzchownej kontroli apelacyjnej i to nie tylko z uwagi na błędną ocenę eksperymentu …
Sąd Apelacyjny zgodnie z art. 433 & 2 kpk w zw z art. 457 & 3 kpk winien ponownie ocenić zarzuty apelacji kwestionujące wiarygodność pozostałych dowodów obciążających skazanych, mianowicie zeznań świadków...”
itutaj Sąd Najwyższy wymienia nazwiska 12 głównych świadków oskarżenia, które były podstawą fundamentalnych ustaleń o winie i sprawstwie oskarżonych.
Twierdzenia Ministra E.Zalewskiego, że SN uznał tylko błędną ocenę eksperymentu procesowego – bez nawet napomknięcia, iż właśnie na podstawie tej błędnej oceny eksperymentu, dowód z tego eksperymentu był fundamentalnym w uznaniu winy Jacka W. i innych, jest zwykłą kazuistyką i nierzetelną manipulacją, której celem było zdezawuowanie wagi moich zarzutów.
Sąd Najwyższy swoim wyrokiem, podważył wszystkie dowody z zeznań głównych świadków co do sprawstwa i winy, przeprowadzonych przez sąd meriti i jak zacytowałam powyżej bardzo krytycznie odniósł się do jakości ustaleń sądu meriti i kontroli apelacyjnej !
Natomiast co do identyfikacji ofiary NN Sąd Najwyższy uznał dowody przeprowadzone przez sąd meriti za prawidłowe.
Sąd Najwyższy nie zapoznał się rzetelnie z zarzutami, które “powieliłam” z tego powodu w moim piśmie. Wynikało to najprawdopodobniej z założenia, iż takie machlojki i fałszerstwa są niemożliwe i nie zdarzają się w praworządnym kraju europejskim. Fakt, ze SN nie rozważył tych zarzutów rzetelnie wynika wprost z uzasadnienia wyroku.
SN stwierdza, ze zarzuty dotyczące rozbieżności w opisach uzębienia NN I Tomasza S. rozstrzygają wpisy w więziennej książeczce zdrowia ofiary. Tego porównania uzębienia NN z wpisami dentystycznymi domagał się Jacek W. od początku śledztwa, składając wnioski dowodowe. Tak prokuratura, jak później Sąd merit i Sąd Apelacyjny twierdziły, że akta nie zawierają książeczki zdrowia Tomasza S. Jakimś cudem odnalazł ją w aktach Sąd Najwyższy. A więc i prokuratura i sądy, przed wyrokiem SN mijały się z prawdą twierdząc, że nie ma w aktach tej książeczki. Czy to ukrywanie istnienia tego dokumentu wynikało z faktu, iz wpisy dentystyczne są z niej usunięte - wyrwane . Przez kogo? Powoływanie się SN na wpisy, które zostały zniszczone jest bez sensu. Coś co nie egzystuje nie może być dowodem.
Nie jest też zgodne z logika, doświadczeniem życiowym i zdrowym rozsądkiem odniesienie się SN do zarzutu, iż do ofiary NN oddano w chwili śmierci jeden strzał, a nie dwa, jak fałszywie stwierdzał na pózniejszym etapie śledztwa i na rozprawie biegły A.Z.G. i jak ustalił sad meriti.
...Niezrozumiały jest wywód obrońcy Jacka W., że w opinii biegłego Zygmunta G. wynika, iż w okolice głowy oddano jeden strzał. Biegły z zakresu medycyny sądowej Zygmunt G. na rozprawie w dniu 25 marca 2003 zaopiniował, że oddano co najmniej dwa strzały w głowę pokrzywdzonego. Biegły wyjaśnił, ze podczas oględzin znalezionej w jeziorze czaszki zauważył ranę wlotową i wylotową. Potem przesłano czaszkę do Akademii Medycznej w Poznaniu, gdzie dokonano maceracji (usunięcie tkanki miękkiej) i wówczas stwierdził obrażenia postrzałowe w okolicy twarzo - czaszki tj. żuchwy (wcześniej ujawnił postrzał w potylicę). Przy czym ślady krwotoku świadczyły o tym, iż rany postrzałowe były przeżyciowe...”
Ta argumentacja Sądu Najwyższego pozbawiona jest logiki. Jeżeli przy oględzinach i autopsji biegły widział i opisał jeden postrzał w potylicę i żadnego innego postrzału nie stwierdził, to oznacza to, iż tego postrzału zwyczajnie nie było, chyba, że alternatywą jest totalna niekompetencja biegłego A.Z.G. i niemożliwość zaobserwowania i opisania stanu szczątek podczas oględzin i autopsji. A taka alternatywa tym bardziej wyklucza opinię biegłego, jako zródlo wiedzy fachowej sądu w sprawie o morderstwo.
Fakt, że po usunięciu tkanki miękkiej odkryto drugi postrzał, wskazuje wprost na niezaprzeczalny, empiryczny fakt, że był to stary zabliźniony postrzał, a więc nie mógł powstać przyżyciowo i dlatego biegły go nie widział i nie opisał w protokołach oględzin i autopsji. Tego drugiego postrzału nie opisała też biegła antropolog, opisując obrażenia i stan czaszki przed usunięciem tkanki miękkiej.
Nie jest też prawdziwe stwierdzenie SN, iż po maceracji biegły stwierdził obrażenia postrzałowe w okolicy żuchwy. Biegły A.Z.G. nigdy nie oglądał czaszki po maceracji i nie miał możliwości stwierdzenia czegokolwiek, ponad to co stwierdził w protokole oględzin i w protokole autopsji, kiedy dysponował dowodową czaszką.
Ostatnie zdanie w argumentacji SN nie jest zgodne ze stanem faktycznym. Biegły niezaobserwował i nie opisał, ani w protokole oględzin, ani w protokole autopsji, żadnego krwotoku w okolicy żuchwy, który to krwotok miałby wskazywać na przeżyciowy postrzał w chwili śmierci. Tkanka miękka żuchwy była zachowana ( tak jest opisana w protokole oględzin, protokole autopsji i w opinii biegłej antropolog o stanie czaszki przed maceracją) i żadnych obrażeń mechanicznych, czy tym bardziej krwotoków biegli nie zaobserwowali i nie opisali. Biegły A.Z.G. bardzo uważnie obejrzał żuchwę w miejscu odkrytego po maceracji postrzału. Wskazują na to sporzadzone protokoły - opis brak zęba -6, zębodół zarośnięty, a także zaobserwowane czy wyczute złamanie żuchwy w miejscu odkrytego po maceracji postrzału. Nie ma więc żadnych dowodów czy racjonalnych przesłanek, iż postrzał w żuchwę, był postrzałem w chwili śmierci ofiary.
Równiez fakt, iż prokurator Jasiński przepytywał rodzinę i znajomych Tomasza S. czy ten był w przeszłości postrzelony, wskazuje, że w chwili śmierci oddano jeden postrzał do ofiary.
Zeznania biegłego pod koniec śledztwa i podczas rozprawy, iż do ofiary oddano dwa strzały w chwili śmierci wskazują dobitnie, że biegły fałszywie zeznawał. Twierdzenie, że do ofiary oddano dwa strzały w chwili smierci, pozwoliło ukryć fakt, że ofiara NN była postrzelona w przeszłości i fałszywie uznać szczątki NN za szczątki Tomasza S, który nigdy nie był postrzelony, o czym prokurator wiedział.
Sad Najwyższy wypowiadając się na temat opinii DNA i opinii antropologicznej (tylkodrugiej) powtórzył verbatum uzasadnienie SA. Jakimi błędami obarczona jest ta ocena przedstawiłam powyżej.
Sad Apelacyjny w Białymstoku, rozpatrując sprawę ponownie po wyroku Sądu Najwyższego zignorował kompletnie zarzuty dotyczące ustalenia tożsamości znalezionych szczątków NN, wbrew dyspozycji art. 457 § 3 k.p.k. w zw. z art. 443 § 2 k.p.k. argumentując, iż Sąd Najwyższy nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Brak watpliwości ze strony SN, nie zwolniał SA z obowiązku odniesienia się do wszystkich zarzutów apelanta.
Ponowna kasacja “powielająca” te same zarzuty, ponieważ Sąd Apelacyjny nie zrealizował nawet jednego ze wskazań Sądu Najwyższego jak obliguje art. 443 § 2 k.p.k. została uznana przez Sąd Najwyższy za oczywiście bezzasadną.
 
Dla zwykłego zjadacza chleba uznanie tej kasacji za oczywiście bezzasadną jest niezrozumiałe i zwyczajnie niesprawiedliwe i oburzające. Sąd Apelacyjny nie tylko nie zweryfikował zeznań świadków, ale nawet nie usunął ustaleń Sądu meriti z rzekomo podsłuchanej rozmowy, który to dowód swoim wyrokiem usunął Sąd Najwyższy. W uzasadnieniu SN poświęcił temu dowodowi 2,5 strony w 10 stronicowym wyroku. Sąd Apelacyjny w wyroku po kasacji poświecił temu dowodowi pół zdania!, podtrzymując wbrew logice wszystkie ustalenia poczynione z nieistniejącego po wyroku SN dowodu!
 
Zarzuty pierwszej kasacji są powielone w drugiej kasacji. Jak więc ten sam sąd uznał w pierwszej kasacji te zarzuty za zasadne, a działania sądów za oburzające łamanie prawa, a w drugiej kasacji uznał je za bezzasadne?
 
Argumenty autora odpowiedzi, iż sprawa ta była również badana na podstawie mojego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw m.in dotyczącego prokuratora Piotra Jasińskiego, biegłego A.Z.G. i innych jest również bezpodstawna. Po złożeniu tego zawiadomienia do Ministra Sprawiedliwości Z. Ćwiąkalskiego, przesłano je do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, a pózniej rozpatrywała je Prokuratura Rejonowa w Kolnie.
Rozpatrywała – to jest określenie mocno na wyrost i nie oddaje ani na jotę faktycznego losu moich zawiadomień. Na bieżąco w roku 2008 składałam skargi dotyczące tych czynności, czy raczej bezczynności i łamania prawa przez Prokuraturę w Kolnie do ówczesnego Prokuratora Generalnego Pana Ćwiąkalskiego. Nie rozpisując się, Prokuratura ta “poinformowała” mnie, że nie rozpocznie śledztwa w sprawie, przy czym “informacja” dotyczyła tylko jednego zawiadomienia, a ja złożyłam dwa. Nadto nie przesłano postanowień prokuratora ani mnie ( bo nie jestem pokrzywdzona!) ani pokrzywdzonemu Jackowi W. ( tu bez powodu, na druku postanowień pozycję – przesłać pokrzywdzonemu po prostu skreślono). Nie zostaliśmy też pouczeni, tak brat jak i ja zgodnie dyspozycją art. 305 & 4 o przysługujących nam uprawnieniach. Konsekwencją było nie przyjęcie zażalenia na te decyzje Prokuratury w Kolnie, z powodu nie dotrzymania terminu. Powyżej przedstawione fakty wskazują dobitnie, iż zawiadomienia te nie zostały w istocie rzeczy potraktowane poważnie i z należytą tak poważnym zarzutom - uwagą i rzetelnością. A Prokuratura w Kolnie nawet nie czuła się zobligowana do przestrzegania kpk.
Osobiście zgłosiłam się w Prokuraturze Rejonowej w Kolnie, gdzie na moja prośbę nie otrzymałam postanowienia, nie chciano też udostępnić mi akt sprawy, w końcu pozwolono mi obejrzeć akta. Akta ta zawierają słownie dwa dokumenty! ( nie licząc moich dwóch obszernych zawiadomień). Pierwszy dokument to lakoniczne zapytanie do Prokuratury Rejonowej w Olsztynie, czy takie śledztwo było prowadzone, drugi dokument to odpowiedz z Prokuratury Rejonowej Południe w Olsztynie informujące, iż to śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa Północ w Olsztynie. I na tym Prokuratura w Kolnie zakończyła czynności sprawdzające dotyczące jednego zawiadomienia. W sprawie drugiego zawiadomienia akta nie zawierają żadnego dokumentu.
Na jakiej wiec podstawie Prokuratura w Kolnie doszła do ustalenia, ze kilkadziesiąt zarzucanych przestępstw nie miało miejsca, trudno wywnioskować, bo jak wynika z akt sprawy, żadnych czynności sprawdzających nie przeprowadzono. Brak jest też uzasadnienia tej decyzji.
Powoływanie się przez Ministra E. Zalewskiego na ustalenia Prokuratury w Kolnie zakrawa wręcz na farsę, zważywszy, iż o “rozpatrywaniu”, które po krótce opisałam powyżej informowałam i składałam na nie skargi do Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeżeli autor odnalazł w Ministerstwie akta dotyczące “rozpatrywania” moich zawiadomień w Prokuraturze w Kolnie, to rzetelność nakazywała zapoznanie się chociażby pobieżne, także z moimi skargami dotyczącymi tego „rozpatrywania” i jakością tego „rozpatrywania”.
Konkludując, odpowiedz Ministra Edwarda Zalewskiego, na oświadczenie Pana Senatora to dużo sofistyki, skaładanka i manipulacja wyrwanymi z kontekstu mini-urywkami wybranymi z wyroków i brak odniesienia merytorycznego do jakiegokolwiek z zarzutów, czy pytań w moim piśmie.
 
Jak przedstawiłam po krotce powyżej, procedowanie sądów, de facto zagwarantowało organom ścigania, a w szczególności prokuratorom, w tym prokuratorowi Piotrowi Jasińskiemu i biegłym – A.Z.G., D.L. i innym całkowitą bezkarność, w przypadku gdy dowody przez nich przedstawione nie miały nic wspólnego z obiektywną prawdą, były „naciągane” lub wręcz fałszowane.
 
Kontrola sądowa, nawet przez kilka instancji sądowych, nie jest więc rękojmią, iż sąd ustalił prawdę i wydał sprawiedliwy wyrok.
 
Dopóki nie zostaną wyjasnione podniesione w moim piśmie błędy, niedociągniecia, mijanie się z prawdą i fałszerstwa prokuratora Piotra Jasińskiego i biegłych, a w szczególności biegłego medyka A.Z.G., dopóty powoływanie się na wyroki sądowe pozostanie kazuistyką i sofistyką, ponieważ sądy w większości nigdy nie odniosły się do tych zarzutów, a jeżeli się odniosły, to z pominięciem zasady obiektywizmu i dokonały ustaleń faktycznych tylko na podstawie nielicznych, tych najmniej kontrowersyjnych dowodów, poprzez wybiórcza ocenę, jak przedstawione i omówione powyżej dowody dotyczące identyfikacji NN.
 
Dlaczego śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku w sprawie uchybień prokuratora Piotra Jasińskiego i biegłego A.Z.G. i innych w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika jest uzasadnione, a mój brat nie może doprosić się wyjaśnienia w sprawie ewidentnych manipulacji, fałszerstw i innych uchybień tego prokuratora?
 
Czy „sprawiedliwość” w Polsce działa tylko w sprawach tych, którzy mają pieniądze? Czy też w sprawach, którymi zajęły się media?
 
Czy honor, uczciwość, etyka i zwykłe poczucie przyzwoitości, o które prosimy to pojęcia obce i niezrozumiałe już w Polsce? Wspominanie o obowiązującym w Polsce prawie juz nawet nie ma sensu, bo takowe nie było przestrzegane w postępowaniu w tej sprawie od początku, już w śledztwie.
Szanowny Panie Senatorze, proszę o ponowne zwrócenie się do Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego o wyjaśnienie i ustosunkowanie się do Pana Senatora oświadczenia i mojego pisma. Składanka wyrwanych z kontekstu urywków wyroków, bez odniesienia się kompletnie do meritum mojego pisma nie jest żadną odpowiedzią, a kolejnym uchylaniem się od takowej, przy użyciu manipulacji, sofistyki i kazuistyki jak to wykazałam powyżej.

 

Brak głosów

Komentarze

Czemu w Prokuraturze Krajowej i Ministerstwie Sprawiedliwości nie pracują NORMaLNI i PrZYZWOIci jak TY ?
Faktycznie to bydlaki zabiły resztki nadziei i optymizmu
Serdeczne pozdrowienia
faxe

Vote up!
1
Vote down!
0

faxe

#57549

Stow.Przeciw Bezprawiu
Drodzy Państwo. Takie stanowisko prok. E. Zalewskiego czy innych nie może dziwić. Dlaczego? Ano dlatego, że w RP ( bez względu na numer), nigdy nie funkcjonował i nie funkcjonuje system skargowy ( przepraszam wcześniej za komuny można było złożyć skuteczną skargę do I sekretarza naszej jedynej). Zawsze na każdą skargę w demokratycznej RP odpowiedź przygotowuje osoba na którą się skarżymy lub co najwyżej jej bezpośredni przełożony, który taką decyzję czy postanowienie kazał wydać. Każda więc odpowiedź na skargę sprowadza się do tego samego bicia piany, czyli podawania sygnatur i przepisywania, stanu prawnego danej sprawy, która jest nam dobrze znana - a z której decyzjami się nie zgadzamy. Dlatego piszemy skargi. Nikt jej jednak więcej nigdy nie analizuje, tylko powtarza te same stare brednie. Tak wygląda nasza piękna demokracja - mam w d.... obywatela. Dotyczy to wszystkich od posłów, senatorów, radnych. służby zdrowia, ZUS na prokuratorach i sędziach kończąc. Chyba, że chcą kogoś wykończyć jak np. Leppera i Samoobronę. Choć sami ponoszą ofiarę także swoich zaniechań w temacie skarg bo pamiętam jak sam przewodniczący Lepper chwalił niezawisłe polskie sądy. Teraz sam w nich zawisł. Od dawna na naszej stronie www.aferyibezprawie.org z żelazną konsekwencja podnosimy, że polska prokuratura to prawie organizacja przestępcza ścigająca pokrzywdzonych a ukrywająca przestępców. Od dawna też piszemy, że prokuraturę należy rozwiązać i tworzyć od nowa. Tam z każdym dniem i godziną jest coraz gorzej a rozdział funkcji Ministra Sprawiedliwosci i Prokuratora Generalnego ma wyłącznie na celu wpisanie niezależności do Konstytucji RP - tak jak świętych sędziów. No i będziemy mieli kolejną ksatę prokuratorskich nietykalskich. Śmieszy mnie płacz mediów, jacy to źli są prokuratorzy rosyjscy a sprawę tragedii smoleńskiej winna prowadzić polska prokuratura. No to wtedy dopiero był by kabaret. Jak tylko przeczytałem, że do Smoleńska pojechali "nasi" prokuratorzy to wiedziałem, że nikt nic więcej się nie dowie.
Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta jak w poprzedniej kampanii wyborczej sam min. Z. Ćwiąklski a także wielu kandydatów na posłów mówiło o politycznej prokuraturze o chorym systemie skargowym. No i co ? No i nic. Przecież do wyborów parlamentarnych jeszcze czas więc za rok na nowo będą Was ( bo mnie nie) mamić. A może tak demokratyczne społeczeństwo pomyślało by o bojkocie wszelkch wyborów, pikietach biur poselskich itp, bowiem w RP czterech wodzów rozdaje poselkie posady w Katowicach, Gdańsku i całej Polsce ustalając kto w nagrodę za posłuszeństwo partyjne będzie miał nr. 1 lub 2 na liście wyborczej PO, PIS, PSL, SLD. Zapraszam na protest pod Sejm RP od 18 maja 2010 r. pod hasłem STOP BEZPRAWIU PROKURATUR I SĘDZIÓW. Szczegóły; www. aferyibezprawie.org Jeśli wybierzecie wygodnictwo i pozostanie w domu, to później drodzy obywatele nieznanego numeru RP nie płaczcie.

Vote up!
1
Vote down!
0

Stow.Przeciw Bezprawiu

#57608