Po Gerardzie Depardieu przyszedł czas na Marine Le Pen. Ona też jedzie do przyjaciół w Moskwie

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Przypomnijmy, słynny francuski aktor zakochał się w Rosji, bo miał po dziurki w nosie fiskalnego zamordyzmu serwowanego przez socjalistyczny reżim nad Sekwaną. A w kraju Władimira Putina obowiązuje przecież podatek liniowy. Depardieu zarazem nie omieszkał się pochwalić, że jego ojciec był komunistą i słuchał Radia Moskwa. „To także część mojej kultury" – podkreślał dumnie udowadniając, że można być jednocześnie orędownikiem gospodarczego liberalizmu i sowieckiego dziedzictwa. Skąd my to znamy?

Teraz jednak furorę w Rosji i wśród nadwiślańskich „użytecznych idiotów" Kremla, którzy się gromadzą w rozmaitych niszowych środowiskach prawicowych, robi liderka francuskiego Frontu Narodowego. Uważa ona bowiem, że każde państwo powinno być suwerenne. Chodzi jej szczególnie o ustrój polityczny, model ekonomiczny i system wartości stanowiący fundament ustawodawstwa.

Tak się składa, że partia Marine Le Pen kontestuje nie od dziś tendencje federalistyczne UE oraz lansowaną przez lewicę i unijnych biurokratów polityczną poprawność. Tymczasem francuska polityk zachwycona jest Rosją i jej elitą polityczną, która nie pozwala sobie dmuchać w kaszę dając odpór wszelkim zachodnim instytucjom pouczającym ją o prawach człowieka. Marine Le Pen podoba się konserwatywne ustawodawstwo, które zakazuje propagandy homoseksualizmu oraz adopcji rosyjskich dzieci przez związki jednopłciowe z zagranicy. To jest jak najbardziej zrozumiałe. Pojawia się jednak inny problem.

Pamiętam opublikowaną w Polsce w latach 90. rozmowę rzekę z ojcem francuskiej polityk, Jeanem-Marie Le Penem. W książce tej – powstałej jeszcze w czasach zimnej wojny – założyciel i wieloletni lider Frontu Narodowego nie miał złudzeń co do tego, jak przebiega geopolityczny podział w świecie. ZSRR to było dla niego wrogie Zachodowi państwo komunistyczne.

Teraz można odnieść wrażenie, że jego córka traktuje Rosję Putina jako kraj, który z sowiecką przeszłością nie ma nic wspólnego. Oczywiście, dziś w Rosji nikt z poważnych, znaczących polityków nie zamierza cofać historii do tyłu. Obecne jest natomiast nadal postrzeganie Zachodu jako wroga – wroga, którego należy może i nie zniszczyć, ale przynajmniej wykorzystać.(...)

http://www.rp.pl/artykul/9158,1023843-Memches--Marine-jedzie-do-Moskwy.html

Brak głosów

Komentarze

Urso, nie zgodzę się z autorem artykułu. Marine Le Pen nie można porównywać z Depardieu. Z artykułu w Rzepie wynika jedynie to, że pozytywnie ocenia ona jedynie pewien element polityki Putina.
Łatwo ją zrozumieć, jeśli weźmie się pod uwagę, jakim krajem jest Francja i co się tam wprowadza. Jeśli i u nas zacznie się homodyktatura - spojrzymy na jej wypowiedź dużo łagodniej, z większym zrozumieniem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#414693

Marine Le Pen wybrała łagry. Możliwe, że carska Rosja była państwem prawa, przynajmniej dla niektórych. Na przykład dla sępów, którzy uwłaszczyli sie na konfiskatach majątków polskiej szlachty po 1863.

Taki to jest ich, psiamać, konserwatyzm francuski.

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#414697

Ona mówiła tylko o tym aspekcie polityki Putina, a przynajmniej tak wynika z artykułu. Nie mamy podstaw twierdzić, ze woli łagry.
W artykule nie było też nic o planowanej podróży do Rosji.

Vote up!
0
Vote down!
0
#414703