"Kochani – jeśli tam nie ma nicości, a są duchy bratnie, będę was wspomagał". Rocznica samospalenia Walentego Badylaka
21 marca 1980 roku, kilka minut przed ósmą na Rynku Głównym w Krakowie podpalił się Walenty Badylak.
Przechodnie próbowali go ugasić, ale wybuchające w kieszeniach byłego żołnierza Armii Krajowej butelki z płynem łatwopalnym utrudniały pomoc. Nie pomogły gaśnice samochodowe. Grozę sytuacji potęgował fakt, że protestujący mężczyzna przykuł się do studzienki łańcuchem. Nie miał szans na przeżycie.
Mieczysław Drabik, świadek tragedii: W pierwszej chwili myślałem, że może stojący obok studni mężczyzna – widziałem go - odmraża studnię, ale po chwili zobaczyłem, że on jak gdyby obejmuje studnię. Podbiegłem do niego od tyłu i nie zważając na płomienie, usiłowałem go odciągnąć. Wtedy jeszcze palił się tylko na dole. On jednakże powiedział do mnie spokojnym głosem "nie ciągnij mnie bo ja jestem przywiązany". Zapytałem "czym", a on powiedział "łańcuchem". Ja nie widziałem łańcucha, więc ciągnąłem go dalej, nawet zerwałem trochę z niego kurtkę..." - relacjonował mężczyzna.
Na szyi zmarłego znaleziono miedzianą tabliczkę z tekstem, który wyjaśniał motywy samospalenia - "mordercom katyńskim i ich płatnym krajowym renegatom...".
Mijała właśnie 40. rocznica zamordowania przez sowietów polskich oficerów w Katyniu. Walenty Badylak w ten drastyczny sposób protestował przeciwko kłamstwu katyńskiemu. Niestety jego protest pozostał bez echa. Choć już kilka godzin po tragedii wokół pompy zapłonęły znicze i pojawiły się kwiaty, to komuniści postanowili zrobić wszystko, aby prawda o proteście nie wyszła na jaw. W totalitarnym państwie nie było szansy na to, aby pojawiły się prawdziwe informacje o tym, co się stało.
Ponieważ akt samospalenie dokonał się na oczach wielu przechodniów, a wieść pocztą pantoflową rozeszła się po całym Krakowie, komuniści musieli przyjąć jakąś wersję wydarzeń. Poinformowano społeczeństwo, że samobójca od wielu lat cierpiał na chorobę psychiczną. Z Ryszarda Siwca, który w 1968 roku dokonał samospalenia w proteście przeciwko agresji na Czechosłowację zrobiono pijaka, który podpalił się przypadkowo, z Walentego Badylak - wariata.
Prawdę znali nieliczni. Dopiero na początku lat 90., dzięki ludziom z Instytutu Katyńskiego, prawda wyszła na jaw. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że Walenty Badylak nie był leczony z powodu choroby psychicznej. Wszelkie informacje na ten temat, łącznie z zeznaniami lekarza były fałszywe. Przez ponad 10 lat na Walentym Badylku ciążyło odium chorego psychicznie samobójcy.
Po 10 latach okazało się też, że Walenty Badylak napisał przed śmiercią wzruszającą kartkę: "Kochani – jeśli tam nie ma nicości, a są duchy bratnie będę was wspomagał, a w chwilach szczególnych odczujecie moją obecność – ojciec i dziadek."
W 1990 roku w miejscu samospalenia Walentego Badylaka wmurowana została tablica pamiątkową, którą odsłonił jego wnuk, ksiądz Wojciech Badylak. Mimo tego, wiedza o dramatycznym czynie żołnierza AK jest znikoma. Podręczniki szkolne milczą na temat Walentego Badylaka.
http://www.radiownet.pl/#/publikacje/samospalenie-przeciwko-klamstwu
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 603 odsłony
Komentarze
"Jeśli tam nie ma nicości...."
22 Marca, 2013 - 10:11
gość z drogi
myslę,ze kolejny raz znajdujemy sie w wyjątkowo trudnym czasie...i Dlatego WARTO pamiętać o tym Wspaniałym Człowieku,zamilczanym ...na śmierć...
gość z drogi
A więc może już czas by prosić Ich o wsparcie
22 Marca, 2013 - 10:51
gość z drogi
"Kochani – jeśli tam nie ma nicości, a są duchy bratnie będę was wspomagał, a w chwilach szczególnych odczujecie moją obecność – ojciec i dziadek."
I naszego Ojca Świętego i i zamordowanego Kapelana Solidarności i tych pozostałych ,co w śmiertelnym pochodzie szli...już nie czwórkami ,lecz pojedyńczo...prosto do Nieba...i tych ,co polecieli ostatnim LOTEM nad Katyńsko-Smoleńską Ziemię.....
chyba już CZAS
gość z drogi
Re: A więc może już czas by prosić Ich o wsparcie
22 Marca, 2013 - 11:26
Ależ, Gościu, POstępowa waaadza powie, że oni byli wariatami, alkoholikami, menelami, zdrajcami bądź "nie potrafili dostosować się do dzisiejszych realiów wolnorynkowych" i dlatego już z samej z definicji byli zwykłymi frustratami.
A, co gorsza, zastępy lemingów łykną tę prawdę objawioną bez żadnej refleksji. Byle tylko nic nie zakłóciło im grillowania.
Pozdrawiam.Ursa Minor
Ursa Minor